Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Razor Blade/Hemmomoore_

Autor: Hemmomoore_
Gatunek: angst;
Liczba słów: 433
Uwagi: -
Jikook/Kookmin  


Siedział w pustej łazience.

Jedyne co słyszał to dźwięk kapiącej wody.

Płakał.

Łzy płynęły mu po policzkach i moczyły różową koszulkę.

Dusił się.

Szloch sprawiał, że blondyna ciągnęło na wymioty.

Błagał.

Błagał, żeby wszystko się już skończyło.

Spojrzał na swoją dłoń.

Obejrzał ją z każdej strony.

Spoglądnął ma poraniony nadgarstek.

Chciał już to skończyć.

Trzęsącą się dłonią złapał za żyletkę. Ta była jego ulubioną. To właśnie tym ostrzem zaczął przygodę z rozcinaniem skóry.

Jego problemy zaczęły się wraz z początkiem trzeciej klasy gimnazjum. To właśnie wtedy zaczęły się prześladowania przez jego wygląd.

Od trzeciej klasy gimnazjum aż do teraz.

Przez te 4 lata ciało chłopaka zostało pokryte bliznami.

Zachorował na depresje.

Zrzucił dziesięć kilo.

Mimo tego, prześladowcy w dalszym ciągu nie dawali mu spokoju.

Jedyną jego nadzieją był Jeon Jeongguk.

Osoba, która mimo wszystkich plotek oraz pogłosek zaprzyjaźniła się z Jiminem i jedyne czego chciała to jego szczęście.

To właśnie on pomagał blondynowi.

Słuchał jego problemów oraz doradzał w każdej sytuacji.

Jimin jednak nie wiedział, że Jeongguk nie tylko traktuje go jak przyjaciela.

A jak ukochanego.

Chłopak zakochał się w Jiminie.

W jego uśmiechu.

Wzroście.

Urzekł go jego charakter oraz śmiech.

Kochał go całego.

Wady i zalety.

Jeon również nie był mu obojętny.

Jednak ani jeden, ani drugi nie byli świadomi uczuć.

Swoich, ani tych przyjaciela.

Obejrzał żyletkę w dłoni.

Stwierdził, że to jego jedyna opcja.

Przyłożył narzędzie do skóry.

Jedno machnięcie.

Kilka kropel krwi.

Drugie.

Coraz więcej czerwonej cieczy.

Im więcej cięć, tym więcej posoki.

Łzy mieszały się z płynem wypływającym z nadgarstków.

Uśmiechnął się.

Poczuł ulgę.

Zamknął oczy.

Jedyne o czym myślał w tamtej chwili to Jeongguk.

Kochał go.

Następnie odpłynął.

●      ●      ●

Brunet znajdował się u siebie w pokoju.

Czekał na wiadomość od blondyna.

Czekał piętnaście minut.

Dwadzieścia.

Trzydzieści.

Było to dziwne.

Zazwyczaj Jimin szybko odczytywał na wiadomości.

Zmartwiło to Jeongguka.

Zadzwonił raz.

Zadzwonił drugi raz.

Trzeci i czwarty.

Zmartwiony zachowaniem przyjaciela, brunet ubrał się i szybkim krokiem ruszył do jego mieszkania.

Wbiegł po schodach i energicznie zapukał do drzwi.

Gdy to nie przyniosło skutku, chłopak postanowił złapać za klamkę.

Drewniana powłoka stanęła otworem.

Wszedł i zaczął nawoływać przyjaciela.

Rozglądał się po każdym pomieszczeniu, nigdzie nie zastając blondyna.

Ostatnim, którym nie sprawdził była łazienka.

Podszedł powoli do drzwiczek i z obawą otworzył je.

Blondyn z uśmiechem leżał na podłodze.

Leżał w kałuży swojej własnej krwi.

Przerażony chłopak podszedł do Jimina.

Łzy poleciały mu po policzku.

Drżącą dłonią złapał za telefon i zadzwonił po karetkę.

Ręcznikami ucisnął krwawiącą ranę.

Błagał.

Płakał.

Modlił się.

Chciał by blondyn żył.

Czekał na ratowników.

Przyjechali.

Zabrali blondyna.

Zostawili Jeona samego.

●     ●     ●

Brunet siedział w sali blondyna.

Cały czas trzymał go za dłoń.

Zrobili transfuzje krwi.

Zrobili wszystko co mogli.

Brunet miał nadzieję.

Wszystko było dobrze.

Dopóki na ekranie monitorującego serce, nie pojawiła się długa, ciągła linia.

Jeongguk spanikował.

Zaczął płakać.

Do sali wbiegli lekarze i pielęgniarki.

Kazali mu wyjść.

Kazali opuścić pomieszczenie.

Ratowali blondyna.

Minęło dziesięć minut.

Dwadzieścia.

Trzydzieści.

Z sali wyszedł lekarz.

Popatrzył ze smutkiem na chłopaka.

Jeon chciał coś powiedzieć, jednak lekarz pokręcił głową i odszedł.

Po chwili z sali zaczęli wychodzić wszyscy po kolei.

Wszyscy mięli smutne miny.

Nie udało się.

Stracił go.

Stracił to co kochał.

"Kocham cię Jiminie..."

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro