Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3. I Love You/xBTSx7

Autor: xBTSx7
Gatunek: prequel; angst; 
Liczba słów: 849 
Uwagi: zapowiedź nowego ff C:
Jikook/Kookmin 

      Jimin i Jungkook znają się od szesnastu lat. 

     Poznali się gdy mieli ich zaledwie dwa i od tej pory między nimi pojawiła się przyjaźń... Dopóki Jeongguk nie wyznał miłości swojemu przyjacielowi. 

     Park sam nie wiedział co ma zrobić, więc odciął się od niego, znajdując nowe towarzystwo przez, które zaczął brać. Dobrze wiedział, że ranił tym już swojego byłego przyjaciela. Mimo, że chciał z tego wyjść, co chwilę wracał do swojej szarej rzeczywistości. Nieważne czy walił wodospady czy wciągał mefedron chciał się od tego odciąć i wrócić do Kookiego, błagając o wybaczenie. Przez ten czas w owym gronie znajomych zrozumiał jak bardzo zależało mu na chłopcu. 

     Bardziej niż sam by się tego spodziewał. 

     Chciałby go tulić do snu czy całować, tak aby obaj mogli mówić sobie o swojej miłości. Jimin dobrze wiedział, że jeśli z tym skończy będzie mógł wrócić do ukochanego, przeprosić za wszystko i powiedzieć co czuje.

     - Mamo - wyszeptał rudzielec patrząc na swoją rodzicielkę - Pomóż mi proszę... 

     Rodzicielka od dłuższego czasu chodziła z synem do terapeuty, który pomagał mu odciąć się od złego towarzystwa.

     Które jest patologią...

     Mama Jimina dobrze wiedziała co jej syn czuje do młodego Jeona. Domyślała się już od początku ich znajomości. 

     Gdy jej syn troszczył się o niższego zawsze czuła radość. Była dumna z własnego dziecka. Mąż zaś zmarł, gdy jej synek miał osiem lat.

     - Spokojnie kochanie - westchnęła kobieta zawiązując mu krawat - Będzie wszystko w porządku. Pamiętaj, że najpierw musicie sobie poważnie porozmawiać, mama Jungkooka mówiła, że on tylko je, śpi i cały czas siedzi w pokoju. Masz być delikatny i nie wypal od razu jakimś głupim tekstem, jasne? - posłała mu promienny uśmiech. 

     Obie kobiety od dłuższego czasu starały się jakoś pogodzić chłopców, jednak brunet nie dawał za wygraną.

     - A co jeśli wyrzuci mnie z domu? - jęknął denerwując się jeszcze bardziej - Mamo boję się.

     - Wcześniej jakoś nie bałeś się brać narkotyków, a teraz boisz się wyznać uczucia swojemu przyjacielowi, który czuje to samo? - uniosła rozbawiona brew do góry i pokręciła głową, by zaraz zerknąć na zegarek - Już czas. Kwiaty są w kuchni w wazonie. Weź je i idź do auta, a ja zaraz do ciebie przyjdę - ten jak na zawołanie wyszedł ze swojej sypialni, schodząc na dół.

      Zgarnął kwiaty, by po wyjściu z domu wziąć kilka głębokich wdechów. Następnie usiadł na miejscu kierowcy. 

     To prawda, bał się. Cholernie bał się odrzucenia. 

     Nie liczył na jakikolwiek związek, tylko chciał pogodzić się z chłopcem mimo, że wiedział, iż na to nie zasługuje.

~ ❤ ~

     Po kilku minutach w końcu byli na miejscu. Co prawda mogli przejść się na nogach, jednak woleli załatwić to jak najszybciej... A przynajmniej tego chciał rudowłosy. 

     Po wyjściu z auta od razu podeszli do drzwi - pukając do nich. Otworzyła im kobieta, która była matką bruneta. 

     Chłopak przywitał się z nią i zaraz po wejściu do ich domu szybkim krokiem skierował się do pokoju swojej miłości. Delikatnie zapukał do drzwi jednak nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Wszedł do środka i swój wzrok przeniósł na postać skuloną na parapecie.

     - Co tym razem? - wymruczał niższy nawet nie zaszczycając swojego gościa wzrokiem. Nie chciał go widzieć.

     - Porozmawiajmy, proszę - głos Jimina załamał się. Tak dawno nie widział swojego przyjaciela, że patrząc na niego w takim stanie momentalnie czuł łzy w oczach - Chce z tobą sobie wszystko wyjaśnić tylko proszę spójrz na mnie...

    - Wiesz jaki dziś dzień? - mruknął zerkając na chłopaka - Pamiętasz co tego dnia się stało? - rudzielec dobrze wiedział o czym mówił chłopak. Szesnaście lat temu poznali się w tym dniu...

    Tak przynajmniej opowiadały im ich matki, a rok temu Kookie wyznał miłość Jiminowi.

    - Tak - odparł od razu - Dziś jest nasza szesnasta rocznica przyjaźni, jednak ja chciałem powiedzieć coś innego - wziął głęboki wdech i podszedł do chłopca delikatnie ujmując jego dłonie w te swoje - Chcę przeprosić cię za wszystko. Za to jak potraktowałem cię rok temu i przez ten czasu nie odezwałem się do ciebie. Za to, że zostawiłem cię dla jakiś ćpunów samemu się nim stając. Chciałem ci powiedzieć jak bardzo mi na tobie zależy. Jesteś dla mnie najważniejszy. Naprawdę cię kocham, Kookie. Nie jak brata, a jak kogoś więcej, wybacz mi proszę...

    Chłopiec przez chwilę siedział w bezruchu, wpatrując się w oczy wyższego. Chciał zobaczyć czy ten kłamie czy jednak mówi prawdę. Jednak w jego tęczówkach ujrzał troskę, szczerość i miłość. 

     Pod powiekami zebrały się łzy. W końcu po roku udało mu się porozmawiać z rudzielcem i usłyszeć od niego, słowa miłości. W tym momencie był niesamowicie szczęśliwy, więc nic nie mówiąc przyciągnął gościa do siebie, mocno przytulając.

    - Tęskniłem, dupku - burknął uderzając go w tors przez co Min parsknął cicho śmiechem. Jego przyjaciel był za drobny, więc nawet nie poczuł uderzenia. Jednak czuł się jak nowo narodzony.  W końcu mógł trzymać go w swoich ramionach i już nie puszczać - Kocham cię - znów usłyszał te dwa cudowne słowa z ust swojego aniołka. Czy mógłby być bardziej radosny niż w tym momencie?  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro