Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Przypomniałam sobie w końcu, że w sali luster zostawiliśmy przecież jeszcze żywą ofiarę. Co prawda teraz już pewnie ten stan rzeczy uległ zmianie i ofiara była tak samo żywa, jak lalka Jasona, czyli wcale, ale lepiej było się jeszcze upewnić co i jak. Wspomniałam o tym Jack'owi i on postanowił pójść to sprawdzić, a Cane i ja uznałyśmy, że zamiast tego wolimy poczekać na niego, trochę pogadać i potem pójść do Candy'ego. Zakładając, że nie zmienił miejsca swojego pobytu, odkąd Cane zostawiła to duże dziecko samemu sobie.

- Ale zabawnie! Teraz my też będziemy prawie jak siostry! - zawołała uradowana.

- Może lepiej żeby tak nie myśleć? Wtedy nasi bracia musieliby być też braćmi dla siebie nawzajem i Candy przy okazji byłby moim bratem, a Jack twoim, co oznaczałoby kazirodztwo - odparłam, oczywiście z ironią. Zaśmiałyśmy się krótko, po czym kontynuowałyśmy rozmowę na temat jakichś mało ważnych pierdół, która trwała dopóki nie zjawił się ponownie Jack, jak się okazało, z towarzystwem.

~*~

Skoro one nie chciały iść ze mną, to sam poszedłem sprawdzić co z tą dziewczyną. Poza tym, nawet jeśli już nie żyła (a właściwie to na pewno tak było) musiałem ją jakoś posprzątać, bo ani trochę nie podobało mi się, że miałaby nadal być w mojej ulubionej sali i już po śmierci tak bezczelnie zajmować miejsce przeznaczone dla moich innych ofiar. Traf chciał, że jakimś dziwnym cudem, gdy się tam znalazłem, trafiłem właśnie na Candy'ego, który z lekkim przestrachem przyglądał mi się jak tylko się pojawiłem, ale trwało to krótko.

- Jack! To tylko ty, jak dobrze! Już myślałem, że to Jill! - zawołał z ulgą.

- A gdyby to była Jill, to co w tym złego? - spytałem, podchodząc do niego.

- Byłaby jeszcze gotowa zacząć się mnie czepiać w związku z wczoraj - odparł.

- To znaczy?

- No, chodzi o tą całą imprezę, alkohol, twoje cuksy - wyjaśnił Candy.

- Dlaczego moja siostra miałaby mieć do ciebie pretensje o to, że piłeś alkohol i jadłeś moje cuksy? - zapytałem. Sądząc po minie Candy'ego, tym pytaniem zupełnie zbiłem go z tropu i jednocześnie przypomniałem, że, według niego, nie wiem jeszcze o paru istotnych sprawach.

- Ja...eee... Bo wiesz.... - przynajmniej podjął próbę wytłumaczenia się z tego jakoś, a to już coś.

- No wiem, wiem. Spotykasz się z Jill? - spytałem prosto z mostu. Niesamowicie żałuję, że nie miałem wtedy przy sobie aparatu i nie zrobiłem w porę zdjęcia Candy'emu, bo jego mina, będąca mieszanką oburzenia, zaskoczenia, niedowierzania i strachu, zdecydowanie godna była uwiecznienia.

- Eee... A kto ci takich rzeczy naopowiadał? - zapytał. Nie zaprzeczasz ani nie potwierdzasz, tylko odpowiadasz pytaniem na pytanie. Sprytne. Jak na ciebie - pomyślałem mimowolnie.

- Właśnie Jill - odparłem, chcąc za wszelką cenę powstrzymać uśmiech wywołany tą sytuacją, który wprost cisnął mi się na usta.

- Jill?

- Tak, Jill. Uprzedzając pytania, tak, nasza Jill, moja siostra, przyjaciółka twojej siostry, podobno twoja dziewczyna. To jak jest w końcu? - zapytałem.

- Ale Jill sama ci to powiedziała? - spytał po chwili ciszy Candy.

- Nie, ptaszki mi wyćwierkały. A konkretnie to jeden, o imieniu Cane - odparłem.

- Cane ci powiedziała? - zdziwił się błazen.

- Poniekąd. I znów, uprzedzając pytania, tak, nasza Cane, twoja siostra, przyjaciółka Jill, moja dziewczyna -odparłem. Uznałem, że to dobry moment na skonfrontowanie tego wszystkiego.

- COO?! - zawołał Candy.

- To, co słyszałeś. Chodzę z Cane, od paru tygodni, tak jak ty podobno chodzisz z Jill. Dziewczyny własnie obgadują razem ten temat. Zabawnie, nie?

- To one tutaj są? Obie? Gdzie?

- No oczywiście, że są, ale im się nie chciało przyjść sprawdzić co z tą dziewczyną. Ale, wracając do właściwego tematu, czyli potwierdzasz swój związek z moją siostrą? - spytałem z lekkim uśmiechem.

- Cholera... No tak, oczywiście, że tak. Ale od jak dawna o tym wiesz? A one? Od kiedy wiedzą? A ktoś jeszcze wie? - zapytał Candy.

- O tej całej sytuacji wiem od dziś. A od kiedy one wiedzą, nie mam pojęcia. A skoro nasza ofiara już nie żyje, możemy się do nich przejść i sam zadasz im te wszystkie ciekawe pytania - odparłem, na co Candy się zgodził.

~*~

- Cześć Candy! - zawołała uradowana Jill na mój widok, po czym rzuciła się na mnie i przytuliła się, czego zupełnie się nie spodziewałem. Omal nie wylądowaliśmy przez to na podłodze.

- Fajnie cię znowu widzieć - odparłem. Następnie Jill odsunęła się ode mnie, a ja miałem okazję jeszcze raz przywitać się z siostrą i podziękować jej za to, co dla mnie zrobiła. Zaczęliśmy gadać o różnych sprawach, przy czym Jack i ja dowiedzieliśmy się też, że dziewczyny też dowiedziały się o naszych związkach całkiem niedawno. Kto mógł się spodziewać, że po kilkuset latach znajomości przydarzy się nam coś takiego? Cane i ja pozwoliliśmy sobie zostać u Roześmianych na całą noc, gdyż skusili nas swoimi świetnymi cukierkami. Dopiero rankiem, następnego dnia, uznaliśmy, że najwyższy czas wrócić do Rezydencji (o ile podczas naszej nieobecności ktoś jej nie spalił/nie zburzył/nie wysadził w powietrze/nie zniknął nagle w jakiś magiczny sposób).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro