57. Plan A
Po mojej próbie samobójczej straciłam każde źródło utrzymania, więc całe szczęście, że mam sporo gotówki na kącie na które nie może wejść mój mąż. Zostałam bezrobotna.
- wiesz... muszę przyznać, że to jest dość ... dziwne - powiedział koleś w sklepie zielarskim,
- moja lista zakupów? -
- nie, ona akurat jest normalna, dziwne że kupujesz to wszystko sama, myślałem, że takie gwiazdy mają od tego ludzi- ah więc mnie poznał. Bosko.
- jak widać- dodałam tylko i ruszyłam z powrotem do samochodu. Od kilku dni wcielam w życie swój plan i póki co udaje się całkowcie. Nick nawet trochę nie zorientował się że go truje. Źle się czuje, chodzi markotny i narzeka na ból brzucha, znam go jednak na tyle, że wiem, że choćby zdychał nie pójdzie do lekarza bo za bardzo się boi. A to akurat składa się idealnie.
- marnie wyglądasz- zauważyłam
- uważaj bo uwierzę, że się martwisz - prychnął tylko i położył się w salonie na kanapie. Zaczął zawalać wszystkie swoje obowiązki i przesypiał większość swojego dnia, a to nadal nie koniec zemsty, będzie mnie jeszcze błagał o litość.
- potrzebujesz czegoś?- spytałam licząc na to że powie o czymś do picia i faktycznie chciał herbate więc osobiście mu ją podałam.
Zrobił tak jak mówił i oczyścili mnie ze wszystkich zarzutów co było imponujące zważając na fakt, że groziło mi dożywocie.
- myślisz, że jestem głupi? - warknął nagle i rzucił kubkiem o podłogę a ja znieruchomiałam
- co?-
- czego chcesz, że nagle jesteś miła?- warknął znowu, a ja w duszy zaśmiałam się, bo jednak był całkiem głupi
- wal się, chciałam być miła, ale kolejnej herbaty nie zrobię- warknęłam
- robiłaś ten test ?- spytał, mając na myśli oczywiście test ciążowy. Zmusił mnie do seksu po nocy w więzieniu, a ponieważ obiecałam być grzeczna, nie miałam wyjścia.
- nie, kupię dziś- dzięki Bogu nie miał też pojęcia, że po jego informacji, że chce mieć potomka zaczęłam się zabezpieczać.
- I nie myśl, że nie wiem o tych twoich tableteczkach kochanie, podmieniłem je na witaminy jak tylko się zoorientowałem- wybiegłam z domu wpadając prosto w czyjeś ramiona. No serio?
- Richard? Co to za wizyta? Nie ukrywam, że mi się spieszy- powiedziałam wprost bo na jego widok dalej tak samo miękły
- jestem tu służbowo, muszę spisać twoje zeznania odnośnie handlu bronią, przyznałaś się pomimo, że jak się okazuje wcale nie byłaś winna,bo znalazł się przestępca. Mogę wejść?- spytał wskazując na drzwi. A ja pomimo, że byłam już całkowicie zdenerwowana wpuściłam go do środka i wtedy rozniósł się głos Nick'a
- chce znać wynik od razu kiedy zrobisz test -
- nie byłam w aptece, myślisz, że w sekundę bym tam doszła? Mamy gościa- i wtedy Nick pojawił się na przed pokoju i odrobinę spochmurniał widząc kto przyszedł
- czego chcesz? - spytał
- jestem służbowo. Muszę przesłuchać twoją żonę- podkreślił ostatnie słowo Richard.
- szkoda, że muszę wyjść bo szykuje się niezłe przedstawienie. Bądź grzeczna kochanie - i pomimo bolącego brzucha ruszył zapewne na jakąś sesję. Wiedział dobrze że nie zrobię nic głupiego bo w salonie były kamery, które nagrywały każdy mój ruch.
- możemy zaczynać, na prawdę się śpieszę-
- jesteś w ciąży?- zapytał
- to raczej nie pytanie do przesłuchania? -
- Tak, masz rację, wybacz. I zaczął zadawać normalne pytania-
***
- właściwie czemu za niego wyszłaś? - spytał gdy odprowadzałam go już do drzwi
- z miłości- skłamałam, ale go zadowoliła ta odpowiedź bo nie poruszył więcej tego tematu
- podwioze Cię do centrum - powiedział otwierając mi drzwi, a ja jak zachipnotyzowana po prostu usiadłam na miejscu pasażera, przecież i tak musiałam kupić te testy, a on tak zniewalająco dobrze wyglądał w przebraniu tajniaka.
- wciąż nie mogę uwierzyć, że tak bardzo się zmieniłaś - powiedział odpalając samochód. Zmieniłam się?
- wcale się nie zmieniłam. Za to ty? Ciebie ciężko by było poznać na ulicy Richardzie- A on się lekko zaśmiał
- wiem, że nie powinienem poruszać tego tematu, ale twoja mama mnie o to prosiła bo nie odbierasz od nich telefonów. Chodzisz do terapeuty? - zaśmiałam się na jego słowa. Oni myślą, że póki ten bydlak żyje ta terapia w ogóle mi coś da? Przywróci chęci do życia ?
- powiedz jej cokolwiek, byle ją to uspokoiło- odpowiedziałam
- żartujesz? Próbowałaś się zabić! Potrzebujesz pomocy-
- ludzie czytają wszystkie te brednie w gazetach i wierzą we wszystko co jest tam napisane, nawet moja rodzina- westchnęłam
- więc wcale nie chciałaś się zabić? - zapytał, ale ja ziignorowałam jego pytanie
- nie było cię w moim życiu ponad pięć lat, myślisz, że będę Ci się teraz tłumaczyć? Jak jakiejś przyjaciółce? Chce żebyś znowu zniknął- powiedziałam
- co to kurwa jest?- spytał pokazując na mój brzuch na którym podwinęła mi się koszulka, pokazując zasiniaczone miejsce
- kłopoty, nie potrzebuje niczyjej pomocy Richard. Wracaj do swojego wymarzonego świata, a mi daj święty spokój-
- jesteś na tyle głupia, że okładasz się po brzuchu by pozbyć się dziecka?- no na to to bym nie wpadła
- Tak właśnie tak, modelka nie może być gruba - i wyszłam z samochodu jak najszybciej się tylko dało. Bojąc się, że rozpłacze się zaraz na dobre
- zaczekaj- powiedział zatrzymując mnie - oni na prawdę się o ciebie martwią, odezwij się do matki- patrzyłam w te jego piękne oczy, ktore nadal świeciły tym swoim pięknym blaskiem, widać było, że był szczęśliwy.
- tato!- za nami słychać było dziecięcy krzyk, a po chwili Richard miał w rękach dwu albo trzy letniego chłopca.
- co to za ciocia?- spytał chłopiec płynnie, a ja dalej stałam nie mówiąc ani słowa bo po prostu mnie całkowicie zamurowało- wygląda jak babcia Holi- powiedział śmiejąc się chłopiec
- to jest córka babci- powiedział mocno przytulając chłopca i teraz dopiero koło nich stanęła dziewczyna którą znałam doskonale
- no proszę Elena, znasz mojego narzeczonego - zdziwiła się aktorka stając obok nas
- nie zbyt, prowadził tylko moją sprawę- skłamałam
- musimy już iść, ale pozdrów proszę ode mnie Nick'a, widziałam ostatnio jego najnowszy film. Jest mistrzowski- powiedziała, a ja nie mówiąc już nic więcej po prostu odeszłam.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro