Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50.

- co to kurwa jest!?- krzyknął równocześnie Richard z Emmą gdy ja usiłowałam jak najszybciej pozbierać rozsypane dragi z podłogi
- przecież widzicie, nie macie raczej problemów z widzeniem, co?- zadrwiłam i jak najszybciej skierowałam się do swojego pokoju, jak mogłam do tego dopuścić?
Od razu za mną oczywiście, do pokoju weszła moja siostra w towarzystwie mojego byłego przyjaciela i mojego byłego, udawanego chłopaka. Całkiem niezły zestaw.
- dilujesz?- spytał mnie tak po prostu Tony- sprzedajesz to gówno!?- krzyknął na mnie, wiem, że zabolało go to podwójnie, bo sam był od tego uzależniony, ale to nie powód by na mnie wrzeszczeć i co do licha mam im niby powiedzieć? Prawdy nie mogę.
- to moje życie- zauważyłam
- powiem ojcu- zaszantażowała mnie Emma, a ja byłam praktycznie pewna, że to powie, była przewidywalna
- śmiało, już mało mi zależy- powiedziałam jej prosto w oczy
- w tym domu za trzy miesiące będzie małe dziecko, a ty przynosisz tu takie ilości narkotyków?!- krzyknęła Emma. Co oni sobie myślą?! Że będą bezkarnie na mnie wrzeszczeć, a ja będę stała i potulnie słuchała czy jak ?
- do tego czasu będę już daleko po za tym miejscem, kto wie, może z mojego pokoju zrobicie lokum dla tego dzieciaka!- warknęłam
- co? Gdzie niby będziesz? - Tony nie odpuszczał,  tylko Ricky stał i patrzył na mnie bez ani jednego słowa
- co to za narkotyki?- siostra też nie miała zamiaru przestać dopytywać, więc zrobiłam to co mogłam w tej chwili zrobić, jedyne wyjście. I nie, to wcale nie była żadna ucieczka, na ucieczkę było jeszcze za wcześnie
- nie powiesz nic rodzica- powiedziałam- a teraz wynoście się z mojego pokoju -
- skąd masz te pewność? El do licha w co ty znowu się wpakowałaś? Odpowiedz chociaż czy tym dilujesz, potrzebujesz kasy?- spytał Tony
- nie mam żadnych problemów, mój jedyny problem jest taki, że nie chcecie się ode mnie odjebać! Prochy są moje! Czaicie? Nie mam zamiaru ich sprzedawać, bo dopiero co je kurwa kupiłam!- krzyknęłam na nich
- kupiłaś? Po co? Przecież tego starczyło by dla dwudziestu osób- zauważyła siostra
- chciałam to kupiłam, wy mi się nie spowiadaliście z waszego życia, a przecież na każdej waszej imprezie były dragi-
- nie w takich ilościach!- krzyknęła Emma- już teraz dzwonię do matki- wzięła do ręki swój telefon, a ja jakby nigdy nic wyciągnęłam jedne opakowanie i wysypałam całą jego zawartość na dłoń.
- co ty kurwa robisz? - spytała Em
- jeśli powiesz starszym to wepcham w siebie wszystko to co mam w torbie żeby pozbyć się dowodów - powiedziałam choć nigdy w życiu nie wzięłabym tych gówien

- pojebało Cię?! Jesteś psychiczna! To by Cię zabiło! - zaczęła wrzeszczeć Emma,  ale schowała telefon a Tony wyprowadził ją z pokoju
- on Cię psuje dziewczynko - powiedział Richard patrząc na  mnie swoim czarnym jak noc spojrzeniem
- nie wiesz o czym mówisz, wyjdź Z tego pokoju -
- wyjdę, jeśli się upewnie,  że wyrzucisz te świństwo. Oboje wiemy, że nie wzięłabyś nic ze swojej torebki więc nie próbuj mnie szantażować, bo nie nazywam się Emma-
- mam zamiar wyrzucić to jutro do jeziora - przyznałam wprost
- zawiozę cię tam teraz- czy on wie, że dochodzi pierwsza w nocy?
- ty mnie zawieziesz? Zdajesz sobie sprawę, że w domu są twoi kumple? Nagle przestałeś się mnie wstydzić? No wiesz, przyznałeś im się, że tak na prawdę nic między nami nie było, padły nawet słowa " ta mała nic dla mnie nie znaczy" , to będzie trochę oklepane jeśli teraz ze mną wyjdziesz Richardzie-  uśmiechnęłam się
- wiem, dlatego by nie wzbudzać nikogo podejrzeń, poczekam na Ciebie w samochodzie, a ty się wymkniesz-
- znowu chcesz ich okłamywać? Mało ci?- zaśmiałam się, a on pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy z pokoju i zeszliśmy do salonu
- jadę zawieźć Elene w jedno miejsce, zaraz wracam- powiedział do zszokowanych znajomych, a oni nie odpowiedzieli nic więc pociągnął mnie w stronę wyjścia bym mogła ubrać buty.  W samochodzie siedziałam cicho bo nie do końca rozumiałam co tam zaszło.
- po co mieszasz się w nie swoje sprawy?- krzyknęłam nie wytrzymując ciszy- nie masz już kogo ruchać i liczysz na to, że jeśli będziesz miły to znowu popełnie ten błąd? -
- to towar Nick'a tak?- spytał nagle zatrzymując wóz na poboczu obok wąskiej rzeki
- co? Skąd ten pomysł? -
- spotykasz się z nim?-
- owszem ale to nie twoja sprawa- przypomniałam
- to jest moja sprawa dopóki wszyscy myślą, że jesteś moją byłą.  Już chodzą ploty, że Nick mi Ciebie odebrał, albo że mnie z nim zdradziłaś. Tobie na prawdę życie nie miłe?!- podniósł na mnie głos więc tak po prostu wyszłam z jego wozu i poszłam w stronę rzeki
- ty myślisz, że mi się to podoba? Że ja lubię mieć opinie dziwki i kurwy? Co z wami jest nie tak? Jak myślicie czemu zadaje się Z Nickiem? Może dlatego, że jest jedyną osobą, która jest dla mnie miła i w ogóle ze mną gada?! - otworzyłam torbę i wyrzuciłam całą jej zawartość do rzeki, wszystko od razu popłynęło z jej nurtem.
- przecież ja też byłem dla ciebie miły idiotko! Nie musiałaś rezygnować z naszego układu, wszystko było by dobrze, ale pani Elenka zawsze musi robić rzeczy po swojemu i nikogo nie słuchać!- warknął
- co byłoby dobrze!? no co? Odkąd się z tobą przespałam nic nie jest dobrze! Przynosisz jakiegoś cholernego pecha !-
- ja? I na prawdę muszę Ci przypominać, że przez Ciebie prawie straciłem przyjaciół i reputację? Więc to na serio ja jestem wszystkiemu winny? Czy ty po prostu nie możesz dostrzec że jesteś życiowa ofiarą?!- patrzyłam na niego, a on na mnie, zdawał sobie sprawę, że powiedział o słowo za dużo ale nie podział już nic więcej
- nienawidzę cię! - krzyknęłam mu prosto w twarz i odeszłam w przeciwnym kierunku niż było jego auto, nie chciałam na niego patrzeć.
- gdzie ty idziesz idiotko, wóz jest w przeciwnym kierunku -
- nie wsiąde z tobą do samochodu, chce żebyś się ode mnie odwalił, ale tak raz na zawsze! - i chociaż na prawdę chciałam żeby mnie posłuchał, moje serce fiknęło koziołka gdy złapał mnie za dłoń, nie pozwalając mi odejść
- odwiozę cię tylko do domu i obydwoje zapomnimy o swoim istnieniu, nie możesz sama wracać po ciemku El-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro