Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49.

- jak długo on tu już jest? Jak długo masz zamiar go tu przetrzymać? To jest twój ojciec - powiedziałam jak tylko opuścilśmy chatę, a on znowu zamknął swojego tatę tym wielkim kluczem. Dopiero teraz zauważyłam, że w tym domu nie ma okien, jakim cudem nie zwróciłam na to wcześniej uwagi? Który dom nie ma okien do licha?!
- szuka go policja- przyznał nagle - popełnił trochę głupot, miał do wyboru albo przymusowe leczenie albo więzienie, a mimo wszystko zwiał żeby znaleźć dilera-
- A twoja mama? Poznałam ją gdy trzeba było wyciągnąć z więzienia Ciebie, jest przemiła, na pewno pomoże własnemu mężowi-
- chciał ją postawić w pokerze-
- co takiego?! Żartujesz? W pokerze nie można stawiać ludzi!- warknęłam idąc przez ścieżkę do samochodu.
Było już tak późno, że chyba tym razem jednak zaśpie do tej szkoły, zresztą ostatnio i tak nauka idzie mi coraz gorzej, a na przerwach nie mam życia. Musiałam całkowicie zmienić numer telefonu, bo cały czas dzwonili jacyś kolesie umawiać się na szybkie numerki po szkole
-w normalnej, legalnej grze w pokera, nie wolno. Ale w to co grają ludzie formatu mojego ojca, ani trochę nie przypomina legalnej gry. Przegrał tam prawie całe swoje życie, wszystko byle tylko mieć na kolejną działkę tego gówna-
- więc twoja mama tez chce go wsadzić za kratki? Nie rozumiem czemu mu pomagasz?-
- z mojej winy jest chory- przyznał nagle i spojrzał prosto w moje oczy - to ja dawałem mu pierwsze narkotyki, mój starszy był kuratorem sądowym nie radził sobie z nadmiarem pracy, chciałem mu tylko pomóc -
- pomóc? W taki sposób?- byliśmy już prawie pod moim blokiem, a ja wciąż nie mogłam zrozumieć
- on sam mnie o to poprosił, dałem mu najlżejszy towar, ale później przychodził po coraz mocniejsze, aż wreszcie znalazł kogoś kto sprzedawał mu cięższe narkotyki- przyznał zatrzymując wóz pod moim domem. 
- dlatego tak ci zależy by mu pomóc? Czujesz się winny- westchnęłam
- to nadal nie wszystko- westchnął i odkręcił z kierownicy znaczek od mercedesa. A pod spodem we wnętrzu kierownicy schowana byla tona naryków
- co to kurwa jest?! -
- dostaje co tydzień całą paczkę, pod chatę w lesie. Ojciec zapłacił z góry za kilka miesięcy do przodu. Ciągle przychodzą nowe dawki, a ja nie mam pojęcia gdzie to chować-
- chować?  Musisz to wyrzucić zanim pójdziesz siedzieć za dilowanie,  jeśli znajdą u ciebie takie ilości narkotyków nie będzie szans żebyś się wybronił-
- myślisz że tego nie wiem!?- podniósł głos- przepraszam, nie wiem gdzie to chować to wszystko mnie przeraża- przyznał
- wezmę cześć, nie wszystko ale część, jutro się tego pozbede- przyznałam i bez czekania na jego odpowiedź po prostu wsadziłam do torebki połowę przeróżnych narkotyków
- jesteś za dobra - przyznał
- kumplujemy się tak? Jest coś jeszcze o czym muszę wiedzieć?- spytałam
- całkiem niezła lista-
- dawaj, muszę to mieć za sobą- westchnęłam i spowrotem oparłam się o siedzenie
- zacznijmy od tego, że faktycznie część z tych narkotyków sprzedawałem- zaczął i już wiedziałam, że wcale nie spodoba mi się jego wypowiedź- moja znajomość z Richardem zaczęła się na imprezie gdy bez pozwolenia pocałowałem twoją siostrę. Ostro żeśmy się wtedy pobili i tak zaczęła się nasza rywalizacja, jak tylko widział że podbijam do jakiejś dziewczyny to nagle sam z nią bajerował i  na odwrót. Miałem dużo spraw za kradzieże i pobicia. Mam spore problemy z agresją, ale nigdy nie wziąłem narkotyków. Narazie to tyle-
- nie mam pojęcia co o tym myśleć, jesteś strasznie popieprzony- zaśmiałam się
- nie gniewasz się za siostre?-
- wszystkich zawsze ciągnęło do Emmy- westchnęłam- ty też wpadłeś w jej sidła-
- gadasz tak jakbyś była od niej gorsza, nie podoba mi się to- zauważył
- popatrz, ja zawsze zbieram po niej resztki. Bez obrazy oczywiście to przenośnia. Okazuje się że nawet ciebie tak na prawdę miała przede mną - to było już serio mocno wkurwiające. Każdy facet w tym mieście całował się z moją siostrą czy jak?
- nie miała mnie, ja byłem pijany i nie do końca -
- nie tłumacz się ok? To co? Do jutra?- spytałam i wyszłam z jego wozu niosąc w torebce towar wart kilka tysięcy , który muszę wyrzucić.

Już przy samym wejściu do domu uderzyła we mnie muzyka. Dość spokojna i stonowana ale zdecydowanie za głośna jak na te godzinę. O co tu chodzi??
Spojrzałam w lusterko wiszące na przedpokoju i uśmiechnęłam się do siebie, jedyny plus chodzenia na sesję i przymiarki to to, że zawsze wyglądasz dobrze. Makijaż mimo upływu kilku godzin nie zmył się ani trochę, jak oni to robią?

Weszłam do salonu i westchnęłam. Przy stole w moim domu siedzieli Nieustraszeni wraz z Tonym. Grali w jakieś gry planszowe czy karciane, nie mam pojęcia w co tak na prawdę grali. Siedzieli przy okrągłym stole i śmiali się z czegoś co opowiadał Stark. Tony obejmował ramieniem moją siostrę, a ta głaskała swój dość spory już brzuch. Richard co chwile zerkał na telefon, jakby czekał aż ktoś do niego zadzwoni, a bliźniaki sprzeczaly się o coś głupiego, że nawet w sumie pewnie to coś nie istniało. No bo co to jest kurwa Iluminator? Może to z jakiejś bajki czy filmu?
Najważniejsze było w tym wszystkim to, że skoro oni tu są, to oznacza,że nie ma tu moich starszych. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam, bo aby dostać się do pokoju, musiałam iść na schody które były właśnie za salonem.
- wiesz która godzina ?- zaczęła Emma jak tylko mnie zobaczyła, a wszystkie inne rozmowy ucichły
- włączył ci się matczyny syndrom czy coś takiego?- spytałam przechodząc obok ich stołu. Teraz dopiero zauważyłam że grali w pokera. Serio?
- na co gracie? Na kasę?- spytałam zapominając że wcale ich nie lubię, a zszokowany Stark odpowiedział
- na wszyatko, nie masz kasy zastawiasz  zegarek, czy coś innego, może być wszyatko, ale to tylko taka kumpelska gra -
- wszystko? A ludzi? Można obstawiać ludzi?-
- co to za pytanie?-zaśmiał się Tony
- zapewne gdzieś w jakiś slumsach można- zaśmiał się Stark - ja jednak nie wiedział bym co zrobić z wygraną żywą osobą, no weź wygraj takiego Tony'ego, przecież on nawet po sobie nie sprząta- zaśmiał się
- ej!- oburzył się wspomniany chłopak
- dobrej nocy - powiedziałam tylko i ruszyłam w stronę pokoju
- zadzwoń do matki, martwiła się-
- jest północ Emma, zadzwonię rano-
- proszę Cię, ona pewnie siedzi u ciotki Stelli i czeka na twój telefon- powiedziała Emma stając koło mnie- nie bądź taka, daj ten telefon sama do niej napisze te głupią wiadomość- i pociągnęła za moją  torebkę tak szybko i tak niezauważalnie, że cała jej zawartość posypała się po podłodze. Dosłownie  calutka zawartość, a oczy ich wszystkich skierowały  się w moją stronę

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro