49.
- jak długo on tu już jest? Jak długo masz zamiar go tu przetrzymać? To jest twój ojciec - powiedziałam jak tylko opuścilśmy chatę, a on znowu zamknął swojego tatę tym wielkim kluczem. Dopiero teraz zauważyłam, że w tym domu nie ma okien, jakim cudem nie zwróciłam na to wcześniej uwagi? Który dom nie ma okien do licha?!
- szuka go policja- przyznał nagle - popełnił trochę głupot, miał do wyboru albo przymusowe leczenie albo więzienie, a mimo wszystko zwiał żeby znaleźć dilera-
- A twoja mama? Poznałam ją gdy trzeba było wyciągnąć z więzienia Ciebie, jest przemiła, na pewno pomoże własnemu mężowi-
- chciał ją postawić w pokerze-
- co takiego?! Żartujesz? W pokerze nie można stawiać ludzi!- warknęłam idąc przez ścieżkę do samochodu.
Było już tak późno, że chyba tym razem jednak zaśpie do tej szkoły, zresztą ostatnio i tak nauka idzie mi coraz gorzej, a na przerwach nie mam życia. Musiałam całkowicie zmienić numer telefonu, bo cały czas dzwonili jacyś kolesie umawiać się na szybkie numerki po szkole
-w normalnej, legalnej grze w pokera, nie wolno. Ale w to co grają ludzie formatu mojego ojca, ani trochę nie przypomina legalnej gry. Przegrał tam prawie całe swoje życie, wszystko byle tylko mieć na kolejną działkę tego gówna-
- więc twoja mama tez chce go wsadzić za kratki? Nie rozumiem czemu mu pomagasz?-
- z mojej winy jest chory- przyznał nagle i spojrzał prosto w moje oczy - to ja dawałem mu pierwsze narkotyki, mój starszy był kuratorem sądowym nie radził sobie z nadmiarem pracy, chciałem mu tylko pomóc -
- pomóc? W taki sposób?- byliśmy już prawie pod moim blokiem, a ja wciąż nie mogłam zrozumieć
- on sam mnie o to poprosił, dałem mu najlżejszy towar, ale później przychodził po coraz mocniejsze, aż wreszcie znalazł kogoś kto sprzedawał mu cięższe narkotyki- przyznał zatrzymując wóz pod moim domem.
- dlatego tak ci zależy by mu pomóc? Czujesz się winny- westchnęłam
- to nadal nie wszystko- westchnął i odkręcił z kierownicy znaczek od mercedesa. A pod spodem we wnętrzu kierownicy schowana byla tona naryków
- co to kurwa jest?! -
- dostaje co tydzień całą paczkę, pod chatę w lesie. Ojciec zapłacił z góry za kilka miesięcy do przodu. Ciągle przychodzą nowe dawki, a ja nie mam pojęcia gdzie to chować-
- chować? Musisz to wyrzucić zanim pójdziesz siedzieć za dilowanie, jeśli znajdą u ciebie takie ilości narkotyków nie będzie szans żebyś się wybronił-
- myślisz że tego nie wiem!?- podniósł głos- przepraszam, nie wiem gdzie to chować to wszystko mnie przeraża- przyznał
- wezmę cześć, nie wszystko ale część, jutro się tego pozbede- przyznałam i bez czekania na jego odpowiedź po prostu wsadziłam do torebki połowę przeróżnych narkotyków
- jesteś za dobra - przyznał
- kumplujemy się tak? Jest coś jeszcze o czym muszę wiedzieć?- spytałam
- całkiem niezła lista-
- dawaj, muszę to mieć za sobą- westchnęłam i spowrotem oparłam się o siedzenie
- zacznijmy od tego, że faktycznie część z tych narkotyków sprzedawałem- zaczął i już wiedziałam, że wcale nie spodoba mi się jego wypowiedź- moja znajomość z Richardem zaczęła się na imprezie gdy bez pozwolenia pocałowałem twoją siostrę. Ostro żeśmy się wtedy pobili i tak zaczęła się nasza rywalizacja, jak tylko widział że podbijam do jakiejś dziewczyny to nagle sam z nią bajerował i na odwrót. Miałem dużo spraw za kradzieże i pobicia. Mam spore problemy z agresją, ale nigdy nie wziąłem narkotyków. Narazie to tyle-
- nie mam pojęcia co o tym myśleć, jesteś strasznie popieprzony- zaśmiałam się
- nie gniewasz się za siostre?-
- wszystkich zawsze ciągnęło do Emmy- westchnęłam- ty też wpadłeś w jej sidła-
- gadasz tak jakbyś była od niej gorsza, nie podoba mi się to- zauważył
- popatrz, ja zawsze zbieram po niej resztki. Bez obrazy oczywiście to przenośnia. Okazuje się że nawet ciebie tak na prawdę miała przede mną - to było już serio mocno wkurwiające. Każdy facet w tym mieście całował się z moją siostrą czy jak?
- nie miała mnie, ja byłem pijany i nie do końca -
- nie tłumacz się ok? To co? Do jutra?- spytałam i wyszłam z jego wozu niosąc w torebce towar wart kilka tysięcy , który muszę wyrzucić.
Już przy samym wejściu do domu uderzyła we mnie muzyka. Dość spokojna i stonowana ale zdecydowanie za głośna jak na te godzinę. O co tu chodzi??
Spojrzałam w lusterko wiszące na przedpokoju i uśmiechnęłam się do siebie, jedyny plus chodzenia na sesję i przymiarki to to, że zawsze wyglądasz dobrze. Makijaż mimo upływu kilku godzin nie zmył się ani trochę, jak oni to robią?
Weszłam do salonu i westchnęłam. Przy stole w moim domu siedzieli Nieustraszeni wraz z Tonym. Grali w jakieś gry planszowe czy karciane, nie mam pojęcia w co tak na prawdę grali. Siedzieli przy okrągłym stole i śmiali się z czegoś co opowiadał Stark. Tony obejmował ramieniem moją siostrę, a ta głaskała swój dość spory już brzuch. Richard co chwile zerkał na telefon, jakby czekał aż ktoś do niego zadzwoni, a bliźniaki sprzeczaly się o coś głupiego, że nawet w sumie pewnie to coś nie istniało. No bo co to jest kurwa Iluminator? Może to z jakiejś bajki czy filmu?
Najważniejsze było w tym wszystkim to, że skoro oni tu są, to oznacza,że nie ma tu moich starszych. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam, bo aby dostać się do pokoju, musiałam iść na schody które były właśnie za salonem.
- wiesz która godzina ?- zaczęła Emma jak tylko mnie zobaczyła, a wszystkie inne rozmowy ucichły
- włączył ci się matczyny syndrom czy coś takiego?- spytałam przechodząc obok ich stołu. Teraz dopiero zauważyłam że grali w pokera. Serio?
- na co gracie? Na kasę?- spytałam zapominając że wcale ich nie lubię, a zszokowany Stark odpowiedział
- na wszyatko, nie masz kasy zastawiasz zegarek, czy coś innego, może być wszyatko, ale to tylko taka kumpelska gra -
- wszystko? A ludzi? Można obstawiać ludzi?-
- co to za pytanie?-zaśmiał się Tony
- zapewne gdzieś w jakiś slumsach można- zaśmiał się Stark - ja jednak nie wiedział bym co zrobić z wygraną żywą osobą, no weź wygraj takiego Tony'ego, przecież on nawet po sobie nie sprząta- zaśmiał się
- ej!- oburzył się wspomniany chłopak
- dobrej nocy - powiedziałam tylko i ruszyłam w stronę pokoju
- zadzwoń do matki, martwiła się-
- jest północ Emma, zadzwonię rano-
- proszę Cię, ona pewnie siedzi u ciotki Stelli i czeka na twój telefon- powiedziała Emma stając koło mnie- nie bądź taka, daj ten telefon sama do niej napisze te głupią wiadomość- i pociągnęła za moją torebkę tak szybko i tak niezauważalnie, że cała jej zawartość posypała się po podłodze. Dosłownie calutka zawartość, a oczy ich wszystkich skierowały się w moją stronę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro