Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

48.

Richard

Z dnia na dzień wszystko komplikowało się coraz bardziej. Życie El wywróciło się do góry nogami, nie było dnia aby ktoś na korytarzu nie wymawiał jej imienia. I to nie były wcale dobre plotki...
Było tak jak bałem się, że będzie, ktoś napisał jej  numer telefonu w męskim kiblu i co chwile musiałem tłumaczyć kolejnym debilom, że Ruda jest nietykalna. Nikt bowiem już nie pamiętał, że ma na imię Elena, teraz była po prostu Rudą zabawką Ricky'ego. Wkurwiał mnie fakt, że miałem rację, wystarczyłoby, że dziewczyna by mnie posłuchała i nie bylo by tej całej sytuacji,ale nie bo po co? Lepiej wpaść w ręce tego pierdolonego Nick'a. Czy ona na prawdę jest taka głupia?

- znowu odleciałeś- zauważył Stark, a ja miałem już go serdecznie dość, czemu ciągle siedział w moim domu ?
- no i? Właściwie na chuj tu siedzisz? Żeby mnie wkurzać?!- niezbyt miło na niego naskoczyłem ale miałem serdecznie dość tego wszystkiego co teraz się dzieje
- pojebało ci się w głowie stary czy co?! Siedzę tu dobrą godzinę i czekam na kluczyki od swojego samochodu, który pożyczyłeś ode mnie wczoraj, gadam do Ciebie cały czas, a ty nawet chwilę mnie nie słuchasz po czym zaczynasz do mnie sapać!- krzyknął głośniej ode mnie wkurwiony Stark
- też jesteś w ciąży? Stąd ten wybuch ta?- spytałem olewając jego krzyki
- jeśli o ciąży mowa... powinieneś bardziej teraz wspierać Emme, ona za trzy miesiące zostanie matką- zauważył siadając obok mnie na łóżku
- A to ja jej zmajstrowałem dzieciaka czy Tony?- spytałem całkiem wkurwiony
- całkiem przez nią zgłupiałeś stary-
- przez Emme? Nie, po prostu nie chce jej się mieszać w życie, wczoraj wprowadził się do niej Tony, jeśli będzie chciała to sama się odezwie - zauważyłem
- kurwa, ja mówię o Elenie, ciągle o  niej myślisz-
- skąd do kurwy wiesz o czym myślę!-
- bo wściekasz się jakbym zgadł, ty na serio zabujałeś się w tej małej -
- nie prawda, nie chce po prostu żeby była blisko Nick'a, on ją zepsuje - przyznałem
- więc nie przeszkadzało by ci gdybym to ja zaczął z nią chodzić tak? Chodzi tylko o Nick'a?-
- spróbuj kurwa tylko- podniosłem głos, a on znowu się zaśmiał wkurwiając mnie coraz bardziej

El

Choćbym nie wiem ile biegała, ciągle jestem daleko w tyle, nigdy nie osiągnę takiego czasu jaki miałam przed wypadkiem. Może już czas się poddać?
Usiadłam na ławce przy jeziorze w około którego dziś pływałam i napawałam się ciszą natury.
Miałam na prawdę męczący tydzień , wróciłam do kontraktu z Nicole więc praktycznie co drugi dzień miałam jakieś obowiązki do zrobienia, to sesja, to przymiarki to jakiś nudny event,  a w wolne dni biegałam aż do utraty tchu. Do domu przychodziłam tylko na noc, nie chciałam widywać ani mojej rodziny, ani Emmy z Tonym. To było dla mnie za dużo .
Wieczory spędzałam u Nick', który zazwyczaj gdzieś około północy grzecznie odwoził mnie do domu, żebym rano mogła wyspana wstać do szkoły,a później jakoś funkcjonować przez resztę dnia.

Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu.
- Tak?-
- pamiętasz o przymiarkach El? Bo spóźniasz się już pięć minut- zaczęła Nicole. Jak mogłam zapomnieć
- Tak wiem, już czekam na taksówkę za pięć minut będę przepraszam- rozłączyłam się i zadzwoniłam po taksówkę i to by było na tyle z mojego miłego siedzenia.
Napisałam jeszcze smsa do Nicka żeby mnie odebrał z firmy Nicole o wyznaczonej godzinie i pojechałam.

***

- no no, nie wiem czy kiedy kolwiek widziałem Cię tak mocno pomalowaną- zachwycał się Nick gdy przyjechał po mnie około dziewiątej wieczorem i weszłam do jego wozu
- taaaa dobierali mi dziś nie tylko ubranie ale i makijaż na sobotnią galę trzydziestolecia agencji, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, idealne i perfekcyjne-
- jak ty - zamruczał mi do ucha, ale po chwili się odsunął i uruchomił samochód, wioząc mnie dziś gdzieś indziej niż do własnego domu
- gdzie właściwie jedziemy?- spytałam rozglądając się na boki bo nie poznawałam tej okolicy
- muszę Ci coś pokazać- powiedział tajemniczo i dalej jechał chuj wie gdzie.
- mam napisać smsa komukolwiek że mnie gdzieś wywozisz? Bo wiesz, zaczynam się trochę bać- zaśmiałam się, ale on dalej był strasznie poważny
- no weź na prawdę się boję- powiedziałam ale on nic. Nie odezwał się już choćby słowem, a wóz zatrzymał się na poboczu drogi
- co tu robimy?- dopytywałam dalej, a on uśmiechnął się delikatnie
- chciałaś wejść w mój świat pamiętasz? Chce ci pokazać mój świat El - powiedział i wziął mnie za rękę prowadząc gdzieś na wschód, dobra zgaduje,  że to był wschód, ale po prostu poszedł w lewo
- co to za miejsce?- spytałam widząc małą chatke na skraju polany
- no chodź, przecież Cię nie zamorduje cykorze- pociągnął mnie mocniej i otworzył drzwi wielkim mosiężnym kluczem. To co zobaczyłam wywołało ciarki na moim ciele, stałam i nie mogłam się ruszyć
- kto to jest?- spytałam podchodząc do związanego kolesia, który siedział i patrzył na mnie dziwnym wzrokiem
- mój ojciec - powiedział- mój i Starka-
- czemu do chuja związałeś własnego ojca!- krzyknęłam
- nie krzycz, nic mu nie jest, sam prosił o pomoc, jest mocno uzależniony od heroiny, tylko w ten sposób nie bierze. Przychodzę tu codziennie i daje mu jedzenie. On sie na to zgodził, jest tu dobrowolnie. Ale Stark o tym nie wie, myśli że ojciec jest na odwyku w Szkocji. Prawda jest jednak taka, że wyrzucili go już drugiego dnia, więc przyszedł po pomoc do mnie - wyjaśnił a  ja dalej nie wiele z tego rozumiałam
- przecież są inne sposoby niż to-
- próbowaliśmy wszystkiego- wyjaśnił jego ojciec słabym głosem
- chciałaś zobaczyć mój świat. Nie jest tak kolorowy jak twój prawda? A jeszcze nie opowiedziałem ci o mojej matce - westchnął i podał mi papierosa więc wzięłam go i zapaliłam A on rozwiązał ojcu ręce by i ten zapalił z nami.

A rano wydawało mi się że to ja mam największe problemy na świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro