44.
- El? Jak sie tu dostałaś? Jest środek nocy, czyje to auto?- zdziwił się Ben, ale po cichu wpuścił mnie do środka
- musiałam Cię zobaczyć- powiedziałam tylko, a on mocno mnie objął wiedząc, że tego najbardziej potrzebuje
- co się stało?- spytał szeptem prowadząc mnie do swojego pokoju, zapewne jego starsi już spali- czyje to auto?- ponowił pytanie
- to ten sam wóz w którym miałam wypadek, nie wiedziałam jak inaczej miałabym się tu znaleźć-
- znowu ukradłaś mu samochód? Przecież ty nie masz prawka, mogłaś znowu doprowadzić do jakiejś stłuczki- podniósł głos zamykając za nami drzwi do jego pokoju
- wiem - przyznałam- pokłóciłam się z nim w pewnym sensie, więc wychodząc z jego domu sięgnęłam po kluczyki - westchnęłam siadając na łóżko
- chcesz mi o tym opowiedzieć? - spytał, a ja tylko wzruszyłam ramionami
- od jutra nie będę miała w szkole życia, każdy będzie myślał, że byłam jego zabawka -
- zerwaliście układ?-
- Tak- przyznalam, a on znowu mnie przytulił
- chcesz uciec?- zaśmiał się, a ja razem z nim. Co jak co, ale ucieczki wychodziły nam świetnie
- przenocujesz u mnie, ale musisz dać mu znać, że wzięłaś jego samochód, zanim pójdzie na policję donieść o kradzieży- powiedział, a ja doskonale wiedziałam, że ma rację, ale wcale nie miałam ochoty z nim gadać, przecież i tak poszedł na te imprezę.
Ben wpatrywał się na mnie wyczekująco, więc musiałam wziąć telefon i modlić się by nie odebrał
- zmieniłaś zdanie aferowiczko ?- spytał śmiejąc się do słuchawki, od razu poznałam, że był już całkiem pijany, a w mojej klatce piersiowej coś mocno zakuło
- jutro oddam ci samochód, przepraszam- powiedziałam i się rozłączyłam, później telefon cały czas dzwonił, ale ja już całkiem go zignorowałam
- Ben? Co jest ze mną nie tak? - spytałam siadając obok niego. Znałam go ledwie dwa miesiące, a teraz był dla mnie jedną z bliższych osób.
- nie radzisz sobie z własnymi emocjami- przyznał po chwili
- co ?-
- rodzina ma Cię gdzieś, koleś który ci się podoba traktuje Cię jak dziwke, treningi ci nie wychodzą i nie masz na siebie innego pomysłu, wszystko Cię przytłacza. To normalne, że myślisz, że coś z tobą nie tak, ale jest wręcz przeciwnie- powiedział
- nie rozumiem -
- co z Nickiem, opowiadałaś mi o nim?-spytał
- do czego zmierzasz ?-
- potrzebujesz zapomnienia El- przyznał wprost- musisz ich wszystkich olać. A on całkiem skutecznie ci w tym pomagał-
- A Ty? To były najlepsze wakacje w moim życiu, a spędziłam je w psychiatryku - zaśmiałam się
- chcesz mnie uwieść? Ja nie jestem facetem dla Ciebie -
- nie opowiadaj głupot, czemu?-
- moja rodzina od wielu lat żyje w związkach poliamorycznych i ja również kiedyś właśnie w taki chce wejść, a ty szukasz jednej wielkiej miłości-
- co? Co to w ogóle znaczy?- zdziwiłam się, a on tak po prostu wyciągnął z biurka zdjęcie i mi podał
- co to? - spytałam. Na zdjęciu widziałam pięć osób. Trzy kobiety i dwóch mężczyzn.
- to moi rodzice- powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego zaskoczona
- którzy? -
- wszyscy, są razem w związku poliamorycznym, kochają się-
- seks grupowy na codzień? - nie mogłam uwierzyć, że coś takiego istnieje na prawdę
- mało osób to rozumie, to nie jest tylko seks to styl życia, tak jak ty kochasz Richarda, tak moja mama Cristal kocha cztery osoby z którymi dzieli życie-
- więc, będąc w związku z Tobą, musiałabym się z kimś tobą dzielić?-
- I to jest najlepszy dowód na to, że musimy być przyjaciółmi, a ty powinnaś napisać do Nick'a. To nie jest dzielenie się, to jest kochanie kilku osób równie mocno m. A ja i mój najlepszy przyjaciel od dawna czekamy na kobietę, która zawróci nam w głowie, równie mocno -
- staram się to zrozumieć, ale nie potrafię- wyszeptałam
- będziemy przyjaciółmi tak?- spytał kładąc się obok mnie na łóżku
- twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko mojej obecności tutaj?- spytałam
- pytanie tylko czy poradzisz sobie na naszym śniadaniu- zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie po chwili zasypiając
***
I faktycznie, śniadanie całkiem różniło się od tych do których ja byłam przyzwyczajona. Jego trzy matki były tak miłe i kochane, że po prostu rozpływałam się w tej całej miłości. Ja mam jedną matkę i to strasznie psychiczną, a on ma trzy przecudowne istoty
- to ty reklamowałaś moją ulubioną siłownię?- spytała Cristal, i wydawało mi się, że to ona właśnie była jego biologiczną matką.
- Tak to ona, poznaje ją, jesteś prześliczna- powiedziała druga rudowłosa kobieta
- kochane, przytłaczacie naszego gościa- do kuchni wszedł wysoki mężczyzna w średnim wieku i każdej z obecnych kobiet dał buzi prosto w usta. Co było dla mnie po prostu szokujące, mimo wszystko starałam się udawać obojętność
- Ben nigdy nie przyprowadził do domu dziewczyny, zawsze krępował go hmmm klimat w jakim go wychowujemy- powiedział ojciec chłopaka
- na prawdę? Gdy mi o was wszystkich opowiadał w oczach miał zachwyt, na prawdę was wszystkich kocha- powiedziałam szczerze, a Ben uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
- cały Ben. Rozrabia tak bardzo, że ledwo dajemy sobie z nim radę, a później przychodzi i przeprasza niczym prawdziwy aniołek- zachwycała się Cristal
- dobrze dobrze, my już się będziemy zbierać, muszę jeszcze odwieźć ją bezpiecznie do domu- wytłumaczył Ben i wstał od stołu pomagając wstać i mi. Ubierałam już buty wraz z Benem gdy do drzwi domu ktoś zapukał, więc chłopak złapał za klamkę i je otworzył
To żart tak?
- gdzie ją znalazłeś?jest idealna - facet w czarnym garniturze mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu
- spokojnie Scott to tylko koleżanka, nieszczęśliwie zakochana w innym- powiedział Ben zakładając mi na ramiona płaszcz
- na prawdę? Przecież możemy jej pomóc- powiedział zachrypniętym głosem
- nie jest poliamoryczką- przyznał Ben
- szkoda, nie wiesz co tracisz- przyznał ten cały Scott dając mi lekkiego buziaka w policzka, a ja dalej nie mogłam wydusić nawet słowa
- patrz co narobiłeś kretynie, El oddychaj- powiedział Ben lekko trącając mnie w ramię
- dziękuję za nocleg i za te wszystkie przemiłe komentarze, ale muszę na prawdę już jechać-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro