Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44.

- El? Jak sie tu dostałaś? Jest środek nocy, czyje to auto?- zdziwił się Ben, ale po cichu wpuścił mnie do środka
- musiałam Cię zobaczyć- powiedziałam tylko, a on mocno mnie objął wiedząc, że tego najbardziej potrzebuje
- co się stało?- spytał szeptem prowadząc mnie do swojego pokoju, zapewne jego starsi już spali- czyje to auto?- ponowił pytanie
- to ten sam wóz w którym miałam wypadek, nie wiedziałam jak inaczej miałabym się tu znaleźć-
- znowu ukradłaś mu samochód? Przecież ty nie masz prawka, mogłaś znowu doprowadzić do jakiejś stłuczki- podniósł głos zamykając za nami drzwi do jego pokoju
- wiem - przyznałam- pokłóciłam się z nim w pewnym sensie, więc wychodząc z jego domu sięgnęłam po kluczyki - westchnęłam siadając na łóżko
- chcesz mi o tym opowiedzieć? - spytał, a ja tylko wzruszyłam ramionami
- od jutra nie będę miała w szkole życia, każdy będzie myślał, że byłam jego zabawka -
- zerwaliście układ?-
- Tak- przyznalam, a on znowu mnie przytulił
- chcesz uciec?- zaśmiał się, a ja razem z nim. Co jak co, ale ucieczki wychodziły nam świetnie
- przenocujesz u mnie, ale musisz dać mu znać, że wzięłaś jego samochód, zanim pójdzie na policję donieść o kradzieży- powiedział, a ja doskonale wiedziałam, że ma rację, ale wcale nie miałam ochoty z nim gadać, przecież i tak poszedł na te imprezę.
Ben wpatrywał się na mnie wyczekująco,  więc musiałam wziąć telefon i modlić się by nie odebrał
- zmieniłaś zdanie aferowiczko ?- spytał śmiejąc się do słuchawki, od razu poznałam, że był już całkiem pijany, a w mojej klatce piersiowej coś mocno zakuło
- jutro oddam ci samochód, przepraszam-  powiedziałam i się rozłączyłam, później telefon cały czas dzwonił, ale ja już całkiem go zignorowałam
- Ben? Co jest ze mną nie tak? - spytałam siadając obok niego. Znałam go ledwie dwa miesiące, a teraz był dla mnie jedną z bliższych osób.
- nie radzisz sobie z własnymi emocjami- przyznał po chwili
- co ?-
- rodzina ma Cię gdzieś, koleś który ci się podoba traktuje Cię jak dziwke, treningi ci nie wychodzą i nie masz na siebie innego pomysłu, wszystko Cię przytłacza. To normalne, że myślisz, że coś z tobą nie tak, ale jest wręcz przeciwnie- powiedział
- nie rozumiem -
- co z Nickiem, opowiadałaś mi o nim?-spytał
- do czego zmierzasz ?-
- potrzebujesz zapomnienia El- przyznał wprost- musisz ich wszystkich olać. A on całkiem skutecznie ci w tym pomagał-
- A Ty? To były najlepsze wakacje w moim życiu, a spędziłam je w psychiatryku - zaśmiałam się
- chcesz mnie uwieść? Ja nie jestem facetem dla Ciebie -
- nie opowiadaj głupot, czemu?-
- moja rodzina od wielu lat żyje w związkach poliamorycznych i ja również kiedyś właśnie w taki chce wejść, a ty szukasz jednej wielkiej miłości-
- co? Co to w ogóle znaczy?- zdziwiłam się, a on tak po prostu wyciągnął z biurka zdjęcie i mi podał
- co to? - spytałam. Na zdjęciu widziałam pięć osób. Trzy kobiety i dwóch mężczyzn.
- to moi rodzice- powiedział nagle, a ja spojrzałam na niego zaskoczona
- którzy? -
- wszyscy, są razem w związku poliamorycznym, kochają się-
- seks grupowy na codzień? - nie mogłam uwierzyć, że coś takiego istnieje na prawdę
- mało osób to rozumie, to nie jest tylko seks to styl życia, tak jak ty kochasz Richarda, tak moja mama Cristal kocha cztery osoby z którymi dzieli życie-
- więc, będąc w związku z Tobą, musiałabym się z kimś tobą dzielić?-
- I to jest najlepszy dowód na to, że musimy być przyjaciółmi, a ty powinnaś napisać do Nick'a. To nie jest dzielenie się,  to jest kochanie kilku osób równie mocno m. A ja i mój najlepszy przyjaciel od dawna czekamy na kobietę, która zawróci nam w głowie, równie mocno -
- staram się to zrozumieć, ale nie potrafię- wyszeptałam
- będziemy przyjaciółmi tak?- spytał kładąc się obok mnie na łóżku
- twoi rodzice nie będą mieli nic przeciwko mojej obecności tutaj?- spytałam
- pytanie tylko czy poradzisz sobie na naszym śniadaniu- zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie po chwili zasypiając

***
I faktycznie, śniadanie całkiem różniło się od tych do których ja byłam przyzwyczajona. Jego trzy matki były tak miłe i kochane, że po prostu rozpływałam się w tej całej miłości. Ja mam jedną matkę i to strasznie psychiczną, a on ma trzy przecudowne istoty
- to ty reklamowałaś moją ulubioną siłownię?- spytała Cristal, i wydawało mi się, że to ona właśnie była jego biologiczną matką.
- Tak to ona, poznaje ją,  jesteś prześliczna- powiedziała druga rudowłosa kobieta
- kochane, przytłaczacie naszego gościa- do kuchni wszedł wysoki mężczyzna w średnim wieku i każdej z obecnych kobiet dał buzi prosto w usta. Co było dla mnie po prostu szokujące, mimo wszystko starałam się udawać obojętność
- Ben nigdy nie przyprowadził do domu dziewczyny, zawsze krępował go hmmm klimat w jakim go wychowujemy- powiedział ojciec chłopaka
- na prawdę? Gdy mi o was wszystkich opowiadał w oczach miał zachwyt,  na prawdę was wszystkich kocha- powiedziałam szczerze, a Ben uśmiechnął się do mnie przyjaźnie
- cały Ben. Rozrabia tak bardzo, że ledwo dajemy sobie z nim radę, a później przychodzi i przeprasza niczym prawdziwy aniołek- zachwycała się Cristal

- dobrze dobrze, my już się będziemy zbierać, muszę jeszcze odwieźć ją bezpiecznie do domu- wytłumaczył Ben i wstał od stołu pomagając wstać i mi. Ubierałam już buty wraz z Benem gdy do drzwi domu ktoś zapukał, więc chłopak złapał za klamkę i je otworzył
To żart tak?
- gdzie ją znalazłeś?jest idealna - facet w czarnym garniturze mierzył mnie wzrokiem od góry do dołu
- spokojnie Scott to tylko koleżanka, nieszczęśliwie zakochana w innym- powiedział Ben zakładając mi na ramiona płaszcz
- na prawdę? Przecież możemy jej pomóc- powiedział zachrypniętym głosem
- nie jest poliamoryczką- przyznał Ben
- szkoda, nie wiesz co tracisz- przyznał ten cały Scott dając mi lekkiego buziaka w policzka, a ja dalej nie mogłam wydusić nawet słowa
- patrz co narobiłeś kretynie, El oddychaj- powiedział Ben lekko trącając mnie w ramię
- dziękuję za nocleg i za te wszystkie przemiłe komentarze, ale muszę na prawdę już jechać-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro