42.
- odbiło ci?!- warknęłam
- nigdy nam nie uwierzą gdy będziesz dla mnie taka wredna, chodźmy- na wybrzeżu stali jego przyjaciele wraz z moją siostrą i Tony'm. Oni również wcale nie poszli do szkoły, a ja miałam spędzić cały dzień w towarzystwie Nieustraszonych. Wyszliśmy z jego wozu, a on mocno złapał moją rękę i powiedział mi do ucha,żebym się uśmiechnęła więc tak zrobiłam
- cześć- powiedziałam do wszystkich, ale nie podeszłam zbyt blisko, a Richard poszedł przybić z każdym pilne by po chwili do mnie wrócić i objąć mnie ramieniem. Chciałam się odsunąć ale przypomniałam sobie,że przecież udajemy
- wciąż nie mogę w to uwierzyć- powiedział Stark wskazując na mnie i jego przyjaciela, a on tylko wzruszył ramionami
- płyniemy?- spytał jeden z bliźniaków i wtedy dopiero zauważyłam kajaki
- dokąd?- spytałam na ucho Richarda, a on tylko się uśmiechnął i pociągnął mnie w stronę niebieskiego kajaka bym usiadła w nim razem z chłopakiem.
- nie umiem tym pływać- zauważyłam gdy byliśmy już na wodzie razem z innymi. Stark jako jedyny miał kajak pojedynczy a wszyscy inni plynęli w parach.
- przecież ze mną nie utoniesz kochanie- powiedział tak aby słyszeli wszyscy wkoło i lekko pocałował mnie w tył głowy bo siedziałam przed nim w kajaku. Dobra, jeśli ktoś miał w to uwierzyć musielibyśmy być bardziej przekonywujący
- masz plany na wieczór? Pomyślałam, że moglibyśmy spędzić go razem - odwróciłam się w jego stronę, a on przez chwilę był w takim szoku, że nie powiedział nic, ale po chwili lekko się uśmiechnął i dodał
- moi rodzice jadą dziś na jakieś spotkanie biznesowe, mam wolną chatę, wpadniesz?- spytał, a ja tylko pokiwałam głową, zdając sobie sprawę, że to wcale nie był najlepszy pomysł.
***
- skąd znacie to miejsce?- spytałam wysiadając na jakiejś małej wysepce
- czad nie?- zaśmiał się Tony i zaczął wyjmować z plecaka alkohol i kiełbaski, bliźniaki zaczęli rozpalać ognisko, a Stark i Emma zbierali patyki. Tylko ja i Richard staliśmy i przyglądaliśmy się im
- ja tu nie pasuje - wyszeptałam mu do ucha, bo doskonale wiedziałam, że myślał o tym samym. Przez moją obecność atmosfera była mocno napięta i dało się to wyczuć z odległości kilometra.
- Ale pasujesz do mnie - powiedział patrząc w moje oczy i przyciągnął mnie do siebie całując lekko w czoło
- nie musimy tego robić Rich- wyszeptałam, a on nachylił się i lekko pocałował mnie w usta
- słodziaki- skomentował tylko Stark obok nas, a ja lekko odsunęłam się od udawanego chłopaka, ale wciąż pragnęłam stać w jego ramionach. O co w tym chodzi?
Nigdy nie sądziłam, że wagary w towarzystwie mojej siostry i Nieustraszonych to będzie coś tak przyjemnego. Jutro się tego wypre ale dzisiejszy dzień na prawdę mi się podobał. Smażyliśmy kiełbaski, pływaliśmy w kajakach a Richard oprowadził mnie po tej nie dużej wysepce.
- mam wrażenie, że całkiem nieźle się bawiłaś- powiedział Tony podchodząc do mnie pod moim domem gdy Nieustraszeni odeszli na bok obgadać następną akcję
- to nie mój świat, tak jak kiedyś nie był też twój- zauważyłam a lekko skrzywił uśmiech
- myślałem, że jest szansa na to, by było jak kiedyś- westchnął
- jak kiedyś? Mam ci się zwierzać z mojego życia, a po nocach będziesz pieprzył moją siostrę?- zamyśliłam się po czym zaczęłam się lekko śmiać
- nie przesadzasz? Nie jesteś pępkiem świata, ja i Emma też mamy prawo być szczęśliwi!- warknął
- A czy ja wam zabraniam? Po prostu nie chce w tym uczestniczyć, od zawsze miałeś do niej słabość, już nawet jako dziecko - westchnęłam
- ty za to nigdy nie lubiłaś Richarda, niby co takiego się zmieniło? Bo jakoś nie wierzę w te bajke o waszej nagłej miłości. Dalej widzę twoją niechęć- no tak Tony znał mnie na wylot, mogłam to przewidzieć. Mogłam przewidzieć, że kto jak kto, ale on sie nie nabierze.
- mylisz się- powiedziałam
- mylę? Przecież to Richard, to on jeszcze niedawno opowiadał wszystkim jak w samym stroju kąpielowym wpadłaś na imprezę spadając ze wszystkich schodów-
- miałam piętnaście lat i szłam na basen!- zaczęłam się bronić
- A kto jeszcze niedawno przekonywał wszystkich żeby trzymali się od Ciebie z daleka bo masz wszy?-
- daj spokój stary, byliśmy wtedy w drugiej klasie - za naszymi plecami stał Richard, który objął mnie ramieniem
- to co? Idziemy do Ciebie?- spytałam a on tylko pokiwał głową więc pożegnaliśmy wszystkich i ruszyliśmy do jego domu.
- nie wierzą nam - westchnęłam gdy byliśmy już na tyle daleko, że nie mogli nas usłyszę
- bo my w to nie wierzymy, marni z nas aktorzy, w zasadzie to z Ciebie marna aktorka - poprawił się, a ja spojrzałam na niego wściekła, a już myślałam, że chociaż trochę zaczynaliśmy się tolerować ..
- ze mnie? Myślisz że ktoś nagle uwierzy w to, że z mówienia do mnie "dzieciak" przeszedłeś na te swoje "kochanie" ?!- podniosłam głos lekko się od niego odsuwając
- nie rób scen na ulicy- machnął na mnie ręką ale ja już byłam jak tykająca bomba, wystarczyła iskra abym wybuchła
- jesteś idiotą ! Przecież to twoi przyjaciele! Nie możesz ich okłamywać, bo nas wydadzą przed resztą szkoły. Od samego początku powinieneś powiedzieć im prawdę, oni znają Cię za dobrze, wiedzą, że nawet mnie nie lubisz-
- nigdy nie powiedziałem, że Cię nie lubię idiotko! To tobie wiecznie coś nie pasuje- krzyknął teraz jeszcze głośniej ode mnie, mimo iż przed chwilą sam mnie uspokajał
- mi? Mi nie pasuje?wiesz co mi nie pasuje ? To udawane gówno! Jutro w szkole powiem wszystkim, że jednak byłam zabawką, mam to w dupie, ale nie chce więcej tego ciągnąć- krzyknęłam
- oszalałaś? Wiesz, że oni nie odpuszczą? Musisz wytrzymać jeszcze trochę A później powiem że Cię zdradziłem, tak żebyś nie wyszła na szmate i odzyskała swój dawny spokój. Ja i tak mam reputację chama więc mi nic nie zaszkodzi. Ale muszą uwierzyć, że na prawdę Cię kocham. Że my się kochamy. Jeszcze tylko trzy tygodnie dzieciaczku - staliśmy pod jego domem a mnie totalnie wcięło w ziemię po jego słowach, zrobiłam krok do przodu i w momencie w którym miałam dotknąć ręką jego policzka i sprawdzić czy jest prawdziwy z jego domu wyszła ciotka Stella.
- Tak sie cieszę że jesteście, Issac wyszedł na mecz z kolegami,a ja siedzę całkiem sama, wciąż nie mogę uwierzyć, że mój syn ma w końcu porządną dziewczynę. Zrobiłam szarlotkę- więc weszliśmy za nią na to ciasto i siedzieliśmy reszte wieczoru słuchając w tle jakiejś starej telenoweli.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro