Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36.

- Ben!- krzyczałam jak nienormalna próbując dowiedzieć się czegoś więcej o stanie mojego przyjaciela
- proszę się uspokoić, pani brat jest w dobrych rękach- powiedziała recepcjonistka, musiałam skłamać co do moich danych, bo nie chcieli by mnie o niczym informować
- zrobiliśmy mu płukanie żołądka, będzie miał nauczkę na wiele lat- powiedział lekarz wychodząc z sali i wpuszczając mnie do środka. Ben leżał podłączony do różnych rurek i sprzętów, ale miałam to gdzieś gdy tylko zobaczyłam jego uśmiech.
- wystraszyłeś mnie pajacu!- powiedziałam siadając na jego łóżku
- niezbyt dobry początek ucieczki co? Pamiętasz w ogóle cokolwiek? W jakim mieście się znajdujemy ?-
- zdecydowanie za blisko letniej szkoły, musimy jechać dalej, a o dzisiejszej nocy porozmawiamy później-
- bez pośpiechu wiewióro- powiedział tylko
- pomyśl Ben, podaliśmy twoje dane, jeśli nasi rodzice powiadomili policję to będą sprawdzać każdy trop-
- masz rację, ubiorę się i pójdę po wypis- wstał i powolnym krokiem poszedł ze swoimi rzeczami do łazienki .

Kilka godzin wcześniej

- hotel z barem! Tylko geniusz mógł wymyślić takie połączenie- zaśmiał się Ben pijąc kolejnego kieliszka. Siedzieliśmy właśnie w barze hotelowym dwie godziny drogi od lasu, może nie było to za mądre ale oboje potrzebowaliśmy chwili odpoczynku.
- może chcecie coś z górnej półki?- spytał nagle barman, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, o co mu chodzi?
- macie chudą suke?- spytał nagle Ben
- oczywiście, ale proponuję to.... jest dużo mocniejsze od suki - i podsunął mu musującego drinka i odszedł
- co to jest?- spytałam
- Drink z niespodzianką, chcesz?-
- to narkotyki zmieszane z alkoholem?- zdziwiłam się, a on prawie do dna wypił całą szklanke i pociągnął mnie na parkiet. W przeciągu godziny sytuacja zmieniła się w drastyczną, a mojego kolegę musiała przewozić karetka.

***

- wiem gdzie pojedziemy dalej, trzy godziny stąd w niewielkim mieście mieszka mój kuzyn, gadałem z nim przed chwilą i nie ma przeszkód byśmy przyjechali na kilka dni - ucieszyłam się tak samo jak on. W końcu mieliśmy jakiś cel wyprawy i byłam z tego bardzo zadowolony.

***

Jechaliśmy autobusem więc oboje mogliśmy się trochę przespać jednak gdy bus stanął na dworcu w mieście, którego nie powinnam znać...zamarłam
- co my tu robimy?!- podniosłam głos budząc Bena, który spał w najlepsze
- przepraszam El - wyszeptał i wtedy zobaczyłam nagle moją siostrę
- co?- zdziwiłam się- czemu?-
- znaleźli mnie na see.u,((coś jak Facebook)) twoja mama martwiła się do tego stopnia, że znalazła się w szpitalu przed stanem zawałowym-
- co? Czemu mi nie powiedziałeś?!- krzyknęłam na niego
- Emma zapewniła, że nic jej nie grozi, ale lepiej żebym przywiózł Cię do domu, przykro mi El- wyszeptał, a ja mimo wszystko rzuciłam się w jego objęcia
- dziękuję, na twoim miejscu zrobiłabym to samo, a teraz chodźmy już, z mojego domu zadzwonisz do swoich starszych- westchnęłam i poszłam w stronę Emmy, która stała wraz z Tonym przy jego wozie.
- twoje włosy- zaczął Tony
- twoja noga - zdziwiła się Emma
- co z mamą?- spytałam
- musimy koniecznie do niej jechać i pokazać, że nic Ci nie jest, co ty sobie myślałaś?!- warknęła siostra
- nie zaczynaj, chodź Ben- powiedziałam i usiedliśmy razem w aucie czekając aż Tony zacznie prowadzić. 
- jak można w dwa miesiące zmienić się aż tak?-zaczął Tony, a ja jedynie spięłam się na jego uwagę
- chciałeś powiedzieć, że przez dwa miesiące zrobiła się jeszcze seksowniejsza niż była przed nimi?- spytał Ben wpatrując się cały czas w moje oczy. Tony nie odezwał się już nawet słowem

Matka ucieszyła się z mojego widoku i zgodziła aby Ben został u nas na weekend bo jego rodzice mogą być po niego dopiero w poniedziałek. Ojciec nie odezwał się do mnie choćby słowem, a ja wiedziałam, że mam przejebane, tylko nie chcą robić afer przy Benie i lekarzach. Świetnie.
- mam pomysł, skoro Cię jeszcze nie uziemili, może pokażesz mi ogród?- spytał Ben gdy wraz z Emma i Tonym skończyliśmy jeść obiad i nastała dość krępująca cisza
- dobry pomysł, nie zniose w tym domu nawet sekundy dłużej, jesteś pewny, że nie możemy znowu zwiać?- spytał
- El możemy porozmawiać?- spytał Tony gdy zaczęłam wstawać
- jasne - powiedziałam i odeszłam z nim do kuchni, właściwie gdzie jest ojciec? Ignorowanie mnie wychodzi mu idealnie
- na prawdę chciałem Ci powiedzieć wcześniej- zaczął, a ja tylko się zaśmiałam
- Tony, na prawdę mi to nie przeszkadza- zdziwiłam się na własne słowa, tak samo jak on- cieszę się, że ci się układa, że już nie bierzesz i że jesteś szczęśliwy, tylko po prostu nie mogę przyjaźnić się z kimś kto mnie okłamał, kto kręcił za plecami z osobą która prawie mnie utopiła- wyznałam
- Ale El... - poprosił ale już go nie słuchałam tylko poszłam do Bena
- dziwna ta twoja siostra, jakby zazdrosna ?- wyszliśmy z domu wprost do niewielkiego ogrodu
- co gadała?
- nic a nic, ale ciągle wpatrywała się w miejsce gdzie zniknęłaś z jej chłopakiem. Ściągamy się?- spytał a ja lekko zaśmiałam się myśląc, że żartuje
- nie biegam- przypomniałam mu
- boisz się? Jeśli wygram dasz mi swój numer i może buziaka?- zaśmiał się
- A co jeśli ja wygram?-
- wymyślisz coś, to jak? Dookoła domu ? - spytał a ja od razu zaczęłam biec nie czekając nawet aż powie start. I wtedy stało się coś czego nie spodziewałam się poczuć już nigdy, wygrałam. Nawet nie wiem kiedy, a już byłam na mecie wpadając na kogoś przede mną, a Ben po chwili cały zsapany stał przy mnie
- kurwa, jesteś szybka- zauważył Ben, a ja dopiero spojrzałam na osobę która wciąż trzymała mnie żebym nie upadła. 
- Richard -
- Elena- powiedział również ale ciągle patrzył na mnie, jakby nie wierząc, że to na prawdę ja
- biegasz- powiedział
- jak widać- ta wymiana zdań była coraz dziwniejsza,  więc Richard po prostu odszedł wchodząc bez płukania do mojego domu.
- co z twoją nagrodą? - spytał delikatnie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro