36.
- Ben!- krzyczałam jak nienormalna próbując dowiedzieć się czegoś więcej o stanie mojego przyjaciela
- proszę się uspokoić, pani brat jest w dobrych rękach- powiedziała recepcjonistka, musiałam skłamać co do moich danych, bo nie chcieli by mnie o niczym informować
- zrobiliśmy mu płukanie żołądka, będzie miał nauczkę na wiele lat- powiedział lekarz wychodząc z sali i wpuszczając mnie do środka. Ben leżał podłączony do różnych rurek i sprzętów, ale miałam to gdzieś gdy tylko zobaczyłam jego uśmiech.
- wystraszyłeś mnie pajacu!- powiedziałam siadając na jego łóżku
- niezbyt dobry początek ucieczki co? Pamiętasz w ogóle cokolwiek? W jakim mieście się znajdujemy ?-
- zdecydowanie za blisko letniej szkoły, musimy jechać dalej, a o dzisiejszej nocy porozmawiamy później-
- bez pośpiechu wiewióro- powiedział tylko
- pomyśl Ben, podaliśmy twoje dane, jeśli nasi rodzice powiadomili policję to będą sprawdzać każdy trop-
- masz rację, ubiorę się i pójdę po wypis- wstał i powolnym krokiem poszedł ze swoimi rzeczami do łazienki .
Kilka godzin wcześniej
- hotel z barem! Tylko geniusz mógł wymyślić takie połączenie- zaśmiał się Ben pijąc kolejnego kieliszka. Siedzieliśmy właśnie w barze hotelowym dwie godziny drogi od lasu, może nie było to za mądre ale oboje potrzebowaliśmy chwili odpoczynku.
- może chcecie coś z górnej półki?- spytał nagle barman, a ja spojrzałam na niego zaskoczona, o co mu chodzi?
- macie chudą suke?- spytał nagle Ben
- oczywiście, ale proponuję to.... jest dużo mocniejsze od suki - i podsunął mu musującego drinka i odszedł
- co to jest?- spytałam
- Drink z niespodzianką, chcesz?-
- to narkotyki zmieszane z alkoholem?- zdziwiłam się, a on prawie do dna wypił całą szklanke i pociągnął mnie na parkiet. W przeciągu godziny sytuacja zmieniła się w drastyczną, a mojego kolegę musiała przewozić karetka.
***
- wiem gdzie pojedziemy dalej, trzy godziny stąd w niewielkim mieście mieszka mój kuzyn, gadałem z nim przed chwilą i nie ma przeszkód byśmy przyjechali na kilka dni - ucieszyłam się tak samo jak on. W końcu mieliśmy jakiś cel wyprawy i byłam z tego bardzo zadowolony.
***
Jechaliśmy autobusem więc oboje mogliśmy się trochę przespać jednak gdy bus stanął na dworcu w mieście, którego nie powinnam znać...zamarłam
- co my tu robimy?!- podniosłam głos budząc Bena, który spał w najlepsze
- przepraszam El - wyszeptał i wtedy zobaczyłam nagle moją siostrę
- co?- zdziwiłam się- czemu?-
- znaleźli mnie na see.u,((coś jak Facebook)) twoja mama martwiła się do tego stopnia, że znalazła się w szpitalu przed stanem zawałowym-
- co? Czemu mi nie powiedziałeś?!- krzyknęłam na niego
- Emma zapewniła, że nic jej nie grozi, ale lepiej żebym przywiózł Cię do domu, przykro mi El- wyszeptał, a ja mimo wszystko rzuciłam się w jego objęcia
- dziękuję, na twoim miejscu zrobiłabym to samo, a teraz chodźmy już, z mojego domu zadzwonisz do swoich starszych- westchnęłam i poszłam w stronę Emmy, która stała wraz z Tonym przy jego wozie.
- twoje włosy- zaczął Tony
- twoja noga - zdziwiła się Emma
- co z mamą?- spytałam
- musimy koniecznie do niej jechać i pokazać, że nic Ci nie jest, co ty sobie myślałaś?!- warknęła siostra
- nie zaczynaj, chodź Ben- powiedziałam i usiedliśmy razem w aucie czekając aż Tony zacznie prowadzić.
- jak można w dwa miesiące zmienić się aż tak?-zaczął Tony, a ja jedynie spięłam się na jego uwagę
- chciałeś powiedzieć, że przez dwa miesiące zrobiła się jeszcze seksowniejsza niż była przed nimi?- spytał Ben wpatrując się cały czas w moje oczy. Tony nie odezwał się już nawet słowem
Matka ucieszyła się z mojego widoku i zgodziła aby Ben został u nas na weekend bo jego rodzice mogą być po niego dopiero w poniedziałek. Ojciec nie odezwał się do mnie choćby słowem, a ja wiedziałam, że mam przejebane, tylko nie chcą robić afer przy Benie i lekarzach. Świetnie.
- mam pomysł, skoro Cię jeszcze nie uziemili, może pokażesz mi ogród?- spytał Ben gdy wraz z Emma i Tonym skończyliśmy jeść obiad i nastała dość krępująca cisza
- dobry pomysł, nie zniose w tym domu nawet sekundy dłużej, jesteś pewny, że nie możemy znowu zwiać?- spytał
- El możemy porozmawiać?- spytał Tony gdy zaczęłam wstawać
- jasne - powiedziałam i odeszłam z nim do kuchni, właściwie gdzie jest ojciec? Ignorowanie mnie wychodzi mu idealnie
- na prawdę chciałem Ci powiedzieć wcześniej- zaczął, a ja tylko się zaśmiałam
- Tony, na prawdę mi to nie przeszkadza- zdziwiłam się na własne słowa, tak samo jak on- cieszę się, że ci się układa, że już nie bierzesz i że jesteś szczęśliwy, tylko po prostu nie mogę przyjaźnić się z kimś kto mnie okłamał, kto kręcił za plecami z osobą która prawie mnie utopiła- wyznałam
- Ale El... - poprosił ale już go nie słuchałam tylko poszłam do Bena
- dziwna ta twoja siostra, jakby zazdrosna ?- wyszliśmy z domu wprost do niewielkiego ogrodu
- co gadała?
- nic a nic, ale ciągle wpatrywała się w miejsce gdzie zniknęłaś z jej chłopakiem. Ściągamy się?- spytał a ja lekko zaśmiałam się myśląc, że żartuje
- nie biegam- przypomniałam mu
- boisz się? Jeśli wygram dasz mi swój numer i może buziaka?- zaśmiał się
- A co jeśli ja wygram?-
- wymyślisz coś, to jak? Dookoła domu ? - spytał a ja od razu zaczęłam biec nie czekając nawet aż powie start. I wtedy stało się coś czego nie spodziewałam się poczuć już nigdy, wygrałam. Nawet nie wiem kiedy, a już byłam na mecie wpadając na kogoś przede mną, a Ben po chwili cały zsapany stał przy mnie
- kurwa, jesteś szybka- zauważył Ben, a ja dopiero spojrzałam na osobę która wciąż trzymała mnie żebym nie upadła.
- Richard -
- Elena- powiedział również ale ciągle patrzył na mnie, jakby nie wierząc, że to na prawdę ja
- biegasz- powiedział
- jak widać- ta wymiana zdań była coraz dziwniejsza, więc Richard po prostu odszedł wchodząc bez płukania do mojego domu.
- co z twoją nagrodą? - spytał delikatnie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro