34.
Rozpłakałam się od razu po wejściu do pokoju, nie mogłam opanować łez, on był ostatnią osobą na którą mogłam liczyć, a teraz ta żmija zabrała mi nawet go.
- ej? Co jest ?- zdziwił się Ben gdy wszedł do pokoju tuż za mną
- pierdolona suka!- warknęłam tylko i podjechałam wózkiem do łóżka, aby na nie przeskoczyć.
- zabrała mi go- powiedziałam - nie jestem za bardzo lubiana w mojej szkole, miałam tylko jednego przyjaciela, a moja siostra zabrała mi go jak tylko wyjechałam-
- El przecież teraz masz mnie - zauważył i usiadł koło mnie na łóżko
- Tak, ale gdy po wakacjach wróce do swojego miasta, znowu będę całkiem sama -
- dawno nie widziałem tak niesamowitej dziewczyny El, dzięki tobie moje wakacje pierwszy raz od kilku lat są na prawdę udane, więc nie pozwolę Ci płakać przez jakiegoś idiote- przybliżył się jeszcze bliżej i poprawił mi włosy
- nie wiem czy to dobry pomysł Ben- powiedziałam lekko się od niego odsuwając- wiesz mi, nie chcesz romansu z kaleką- powiedziałam a on dość mocno złapał mnie za brodę
- możliwe, że nie spotkamy się już nigdy więcej w życiu, mieszkamy setki kilometrów od siebie, ale jedno wiem na pewno, nie jesteś żadną kaleką, a ja nie marzę o niczym innym tak bardzo, jak o pocałowaniu ciebie - powiedział i mocno wpił się w moje usta. Smakował idealnie, jak połączenie czegoś mrocznego, a jednocześnie słodkiego, prawie tak dobrze jak smakowały wargi Richarda. Kurwa.
Odsunęłam się od niego, a on jakby wiedział co właśnie działo się w mojej głowie
- chodzi o tego wysokiego kolesia z którym gadałaś tak?- spytał
- ma na imię Richard, ale nie jest mną zainteresowany -
- wydawało mi się, że jest wręcz przeciwnie -
- traktuje mnie jak siostrę, którą trzeba pilnować i rządzić jej życiem za wszelką cenę- westchnęłam- próbowałeś kiedyś stąd uciec?- spytałam nagle wpadając na genialny plan, no może i nie był genialny, ale później będę się zastanawiać nad skutkami ubocznymi.
- co?- zdziwił się bardzo, ale wciąż patrzył mi prosto w oczy- jesteś prawie tak samo postrzelona jak ja- zauważył- co proponujesz?
- nauczysz mnie chodzić, jutro wiozą mnie do lekarza na ściągnięcie gipsu i zdjęcie sprawdzające czy noga zrosła się wreszcie prawidłowo, będę mogła stawać na nogę i ją ćwiczyć. Gdy będę już potrafiła chociaż kuleć to spierdolimy z tego miejsca dając naszym starym niezłą nauczkę- słuchał w ciszy by następnie znowu mnie pocałować
- geniusz zła- zanucił w moje usta i wyprostował się od razu bo ktoś zapukał do moich drzwi. Lekarz? Pielęgniarka?Bez jaj mieliśmy przecież dzień wolny. Ben wstał i otworzył drzwi by zobaczyć za nimi moją rodzinkę
- mamo? Co tu robicie?Myślałam, że już dawno jesteście w drodze do naszego miasta - powiedziałam poprawiając się na łóżku, a oni bez zaproszenia weszli do środka z dwoma kartonami pizzy.
- nie przyjechałam tu tyle godzin by spędzić z Tobą pół godziny El, przynieśliśmy obiad, zjesz z nami?- spytała matka Bena, A on tylko przytaknął i posunął się na łóżku by Emma i matka miały gdzie usiąść, a Tony, Richard i Stark zajęli miejsce na Sofie pod oknem.
- ładny pokój- powiedział Stark rozglądając się na boki, chociaż na pewno kłamał bo oprócz kilku starych mebli, nie było w nim nic więcej.
- niezbyt- powiedział Richard szczerze, a ja tak po prostu się zaśmiałam , nie mogłam wytrzymać w tej sztucznie miłej atmosferze
- gdzie ojciec?- spytałam wprost matki, a ona aż się wyprostowała
- miał dużo pracy - zaczęła Emma
- powiedział, że nie będzie odwiedzał córki w psychiatryku prawda?- spytałam dalej patrząc na matkę
- to nie jest psychiatryk- matka wcale nie ułatwiała mi zadania
- odpowiedz!- krzyknęłam nagle tak głośno, że aż zabolało mnie gardło, a wszyscy podskoczyli na swoich miejscach. Ben w sekundę znalazł się tuż obok mnie i wziął moja twarz w swoje dłonie
- oddychaj El, bo znowu dostaniesz podwójną dawkę , słyszysz?- mówił do mnie cicho i spokojnie, a ja tylko pisałam głową na znak, że rozumiem
- jaką dawkę?- spytała mama z Richardem w tym samym momencie
- po Izolatce, każdy z naszych pacjentów musi przejść tygodniowe oczyszczanie, więc dostaje napar z ziół po obiedzie - w drzwiach stała jak zwykle nie zawodna pielęgniarka z kubeczkiem w ręku
- już czas. Mogą Państwo siedzieć jeszcze godzinę, ale później dzień odwiedzin się kończy, do dna Eleno- podała mi kubek, a ja na jednym wdechu go wypiłam, nie mając siły nawet oszukiwać. I wyszła
- to nie normalne, co ona ci podała?- spytał Stark, a ja wzruszyłam tylko ramionami
- porozmawiam z lekarzem, czy aby na pewno jest to konieczne- mama jakby tylko szukała pretekstu do wyjścia, bo w sekundę jej nie było, a ja już nie byłam w stanie zjeść nawet tego jednego kawałka pizzy. Wiedziałam, że usnę w przeciągu piętnastu minut, zawsze tak było i Ben również zdawał sobie z tego sprawę.
- jedź z nami El- powiedział nagle Tony- to nie jest normalne, ty jesteś zdrowa, nie muszą Cię katować jakimiś lekami - zauważył, a ja uśmiechnęłam się lekko
- nie jestem zdrowa- powiedziałam- zapominasz o mojej nodze? Po urazie straciłam cały sens życia. Bieganie to wszystko co miałam, ty masz przyjaciół, masz Emme, świetnie grasz w kosza, pływasz. Wszystko robisz idealnie, mi wychodziło tylko to- powiedziałam
- też masz przyjaciół- powiedziała nagle Emma, a ja chciałam się roześmiać, jakich kurwa?
- przecież jestem - zauważył Tony
- nie będę przyjaźnić się z kimś kto jest z nią, przecież mnie znasz Ton- powiedziałam cicho
- nie bądź dzieckiem, przecież Ci go nie ukradłam, możesz dalej się z nim kumplować- zaczęła Emma a ja tylko się uśmiechnęłam
- nie chce, tak samo jak nie chce wracać, tu mi dobrze. Mam Bena i cudowne napary z ziół- ziewnęłam nagle kładąc się na poduszkę
- Ben do swojej sali - w drzwiach znowu pojawiła się pielęgniarka więc musiał wyjść.
- wszystko dobrze?-spytał Richard
- Tak, to ten napar, śpię po nim jak niemowlę- zaśmiałam się
- powinnaś jechać z nimi do domu El- obok mnie usiadł Richard, a ja dopiero zauważyłam że razem z Benem wyszli wszyscy inni
- nie chce, może tu mnie naprawią? Może już nie będę zepsuta?- wyszeptałam zamykając oczy A po chwili poczułam te ciepłe wargi na swoim policzku, ale nie mogłam już otworzyć oczu bo sen na dobre zagościł w moim wnętrzu.
- masz mnie - wyszeptał głos przy moim uchu i nastała ciemność
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro