Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

34.

Rozpłakałam się od razu po wejściu do pokoju, nie mogłam opanować łez,  on był ostatnią osobą na którą mogłam liczyć, a teraz ta żmija zabrała mi nawet go.

- ej? Co jest ?- zdziwił się Ben gdy wszedł do pokoju tuż za mną
- pierdolona suka!- warknęłam tylko i podjechałam wózkiem do łóżka, aby na nie przeskoczyć.
- zabrała mi go- powiedziałam - nie jestem za bardzo lubiana w mojej szkole, miałam tylko jednego przyjaciela, a moja siostra zabrała mi go jak tylko wyjechałam-

- El przecież teraz masz mnie - zauważył i usiadł koło mnie na łóżko
- Tak, ale gdy po wakacjach wróce do swojego miasta, znowu będę całkiem sama -
- dawno nie widziałem tak niesamowitej dziewczyny El, dzięki tobie moje wakacje pierwszy raz od kilku lat są na prawdę udane, więc nie pozwolę Ci płakać przez jakiegoś idiote- przybliżył się jeszcze bliżej i poprawił mi włosy
- nie wiem czy to dobry pomysł Ben- powiedziałam lekko się od niego odsuwając- wiesz mi, nie chcesz romansu z kaleką- powiedziałam a on dość mocno złapał mnie za brodę
- możliwe, że nie spotkamy się już nigdy więcej w życiu, mieszkamy setki kilometrów od siebie, ale jedno wiem na pewno, nie jesteś żadną kaleką, a ja nie marzę o niczym innym tak bardzo, jak o pocałowaniu ciebie - powiedział i mocno wpił się w moje usta. Smakował idealnie, jak połączenie czegoś mrocznego, a jednocześnie słodkiego, prawie tak dobrze jak smakowały wargi Richarda. Kurwa.
Odsunęłam się od niego, a on jakby wiedział co właśnie działo się w mojej głowie
- chodzi o tego wysokiego kolesia z którym gadałaś tak?- spytał
- ma na imię Richard, ale nie jest mną zainteresowany -
- wydawało mi się, że jest wręcz przeciwnie -
- traktuje mnie jak siostrę, którą trzeba pilnować i rządzić jej życiem za wszelką cenę- westchnęłam-  próbowałeś kiedyś stąd uciec?- spytałam nagle wpadając na genialny plan, no może i nie był genialny, ale później będę się zastanawiać nad skutkami ubocznymi.

- co?- zdziwił się bardzo, ale wciąż patrzył mi prosto w oczy- jesteś prawie tak samo postrzelona jak ja- zauważył- co proponujesz?
- nauczysz mnie chodzić, jutro wiozą mnie do lekarza na ściągnięcie gipsu i zdjęcie sprawdzające czy noga zrosła się wreszcie prawidłowo, będę mogła stawać na nogę i ją ćwiczyć. Gdy będę już potrafiła chociaż kuleć to spierdolimy z tego miejsca dając naszym starym niezłą nauczkę- słuchał w ciszy by następnie znowu mnie pocałować
- geniusz zła- zanucił w moje usta i wyprostował się od razu bo ktoś zapukał do moich drzwi. Lekarz? Pielęgniarka?Bez jaj mieliśmy przecież dzień wolny. Ben wstał i otworzył drzwi by zobaczyć za nimi moją rodzinkę
- mamo? Co tu robicie?Myślałam, że już dawno jesteście w drodze do naszego miasta - powiedziałam poprawiając się na łóżku, a oni bez zaproszenia weszli do środka z dwoma kartonami pizzy.
- nie przyjechałam tu tyle godzin by spędzić z Tobą pół godziny El,  przynieśliśmy obiad, zjesz z nami?- spytała matka Bena, A on tylko przytaknął i posunął się na łóżku by Emma i matka miały gdzie usiąść, a Tony, Richard i Stark zajęli miejsce na Sofie pod oknem.
- ładny pokój- powiedział Stark rozglądając się na boki, chociaż na pewno kłamał bo oprócz kilku starych mebli, nie było w nim nic więcej.
- niezbyt- powiedział Richard szczerze, a ja tak po prostu się zaśmiałam ,  nie mogłam wytrzymać w tej sztucznie miłej atmosferze
- gdzie ojciec?- spytałam wprost matki, a ona aż się wyprostowała
- miał dużo pracy - zaczęła Emma
- powiedział, że nie będzie odwiedzał córki w psychiatryku prawda?- spytałam dalej patrząc na matkę
- to nie jest psychiatryk- matka wcale nie ułatwiała mi zadania
- odpowiedz!- krzyknęłam nagle tak głośno, że aż zabolało mnie gardło, a wszyscy podskoczyli na swoich miejscach. Ben w sekundę znalazł się tuż obok mnie i wziął moja twarz w swoje dłonie
- oddychaj El, bo znowu dostaniesz podwójną dawkę , słyszysz?- mówił do mnie cicho i spokojnie, a ja tylko pisałam głową na znak, że rozumiem
- jaką dawkę?- spytała mama z Richardem w tym samym momencie
- po Izolatce, każdy z naszych pacjentów musi przejść tygodniowe oczyszczanie, więc dostaje napar z ziół po obiedzie - w drzwiach stała jak zwykle nie zawodna pielęgniarka z kubeczkiem w ręku
- już czas. Mogą Państwo siedzieć jeszcze godzinę, ale później dzień odwiedzin się kończy, do dna Eleno- podała mi kubek, a ja na jednym wdechu go wypiłam, nie mając siły nawet oszukiwać. I wyszła
- to nie normalne, co ona ci podała?- spytał Stark, a ja wzruszyłam tylko ramionami
- porozmawiam z lekarzem, czy aby na pewno jest to konieczne- mama jakby tylko szukała pretekstu do wyjścia, bo w sekundę jej nie było, a ja już nie byłam w stanie zjeść nawet tego jednego kawałka pizzy. Wiedziałam, że usnę w przeciągu piętnastu minut, zawsze tak było i Ben również zdawał sobie z tego sprawę.
- jedź z nami El- powiedział nagle Tony- to nie jest normalne, ty jesteś zdrowa, nie muszą Cię katować jakimiś lekami - zauważył, a ja uśmiechnęłam się lekko
- nie jestem zdrowa- powiedziałam- zapominasz o mojej nodze? Po urazie straciłam cały sens życia. Bieganie to wszystko co miałam, ty masz przyjaciół, masz Emme, świetnie grasz w kosza, pływasz. Wszystko robisz idealnie, mi wychodziło tylko to- powiedziałam
- też masz przyjaciół- powiedziała nagle Emma, a ja chciałam się roześmiać, jakich kurwa?
- przecież jestem - zauważył Tony
- nie będę przyjaźnić się z kimś kto jest z nią, przecież mnie znasz Ton- powiedziałam cicho
- nie bądź dzieckiem, przecież Ci go nie ukradłam, możesz dalej się z nim kumplować- zaczęła Emma a ja tylko się uśmiechnęłam
- nie chce, tak samo jak nie chce wracać, tu mi dobrze. Mam Bena i cudowne napary z ziół- ziewnęłam nagle kładąc się na poduszkę
- Ben do swojej sali - w drzwiach znowu pojawiła się pielęgniarka więc musiał wyjść.
- wszystko dobrze?-spytał Richard
- Tak, to ten napar, śpię po nim jak niemowlę- zaśmiałam się 
- powinnaś jechać z nimi do domu El- obok mnie usiadł Richard, a ja dopiero zauważyłam że razem z Benem wyszli wszyscy inni
- nie chce, może tu mnie naprawią? Może już nie będę zepsuta?- wyszeptałam zamykając oczy A po chwili poczułam te ciepłe wargi na swoim policzku, ale nie mogłam już otworzyć oczu bo sen na dobre zagościł w moim wnętrzu.
- masz mnie - wyszeptał głos przy moim uchu i nastała ciemność

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro