32
Obudziłam się czując się tak dziwnie, jakbym była po jakimś przeterminowanym narkotyku, jezu jaka faza, gdy spojrzałam na swoje ręce wydawało mi się, że mam ich siedem, a pokój wirował jak na najszybszej kolejce na świecie. Nigdy nie lubiłam kolejek górskich czy innych tego typu rzeczy, od razu zrobiło mi się nie dobrze .
- niebawem powinno przejść i tak radzisz sobie lepiej ode mnie- znowu ten głos i znowu ten upierdliwy koleś.
- prześladujesz mnie Ben- zaśmiałam się jednak zamiast się wściec, Więc na prawde mnie nieźle naćpali.
- co oni mi zrobili?- znowu śmiech
- to środki uspokajające, niezła bomba co?- przyznał chłopak
- czemu to robią? - i faktycznie wczoraj po kolacji przyszła pielęgniarka z jakimś płynem do wypicia
- twoi rodzice musieli zaznaczyć w ankiecie, że jesteś agresywna i nerwowa, wtedy jeśli w dzień coś narozrabiasz ,dają na noc właśnie syropek-
- przecież wczoraj nic nie zrobiłam- zauważyłam
-a ten tekst do tej babki jak chciała cie zważyć? Żeby sobie wagę w dupe wsadziła? Albo ta kłótnia z plastikiem? Wiesz przez chwilę byłem pewny, że jej przywalisz-
- Angeli? Słyszałeś co gadała? Nie ma dnia żeby nie gadała o tym że jestem kaleką i inne brednie-
- musisz nauczyć się żeby nie dawać im pretekstów żeby Cię faszerowali tym czymś-
- to jest w ogóle legalne?- podniosłam głos
- oczywiście- w drzwiach pokoju stała znowu ta sama pielęgniarka która dała mi wczoraj syrop- to tylko środek z melisy, a teraz proszę się zbierać na lekcje malarstwa wyciszającego i oddajemy telefony- powiedziała podając nam jak co rano kosz do którego musieliśmy wrzucić komórki i wyszła.
Terapia malarstwem, joga, muzyka, cały dzień musieliśmy robić wszystko co miało na celu nas uspokoić , ale ja wcale nie czułam się uspokojona, wcale nie potrzebowałam tych dziwnych zajęć, nie miałam ze sobą żadnych problemów, a oni na siłę próbowali zrobić ze mnie wariatke.
- maluj- szepnął mi do ucha Ben, gdy zobaczył, że moje płótno nadal jest puste.
- o tak?- spytałam, zamoczyłam pędzel w zielonej farbie i umazałam mu kawałek policzka śmiejąc się przy tym , a reszta grupy spojrzała na mnie zszokowana w tym nauczycielka malarstwa
- co robisz Eleno?- podeszła do nas nauczycielka
- maluje nie widać?tak właśnie się uspokajam- uśmiechnęłam się i nie wierząc co sama robię machnęłam pędzlem tak mocno, że nauczycielka stojąca pół metra ode mnie była cała w zielonych plamkach
- UPS?- zaśmiałam się- do twarzy pani- wtedy właśnie zaczął się horror.
Emma
- nie uwierzycie, do moich starszych dzwonili z letniej szkoły- powiedziałam siadając na trawie obok reszty Nieustraszonych i Tony'ego, któremu od razu dałam całusa w policzek. W końcu mogliśmy zacząć się legalnie spotykać, bez Eleny, która za nic by tego nie poparła.
- co?- zdziwił się Ricky i Tony
- zamknęli ją w izolatce, czaicie !? Elene!? Podobno wylała na nauczycielke farbę, krzyczała i była agresywna, mówili też że kogoś ugryzła-
- co zrobiła?-Tony aż wstał z koca- w izolatce? Ona boi się zamkniętych przestrzeni , na ile ją tam zamknęli?- spytał przestraszony
- co na to wasi rodzice ?-spytał Richard
- że jeśli zasłużyła to musi ponieść konsekwencje- wyszeptała Emma
- co? To chore, oni mieli jej tam pomóc! - warknął Ricky
***
Siedziałam w ciemnym rogu pomieszczenia i płakałam. Miałam dość tego miejsca, a byłam tu dopiero ponad tydzień. Jak niby miałam wytrzymać tu dwa miesiące? Myślałam, że miejsca typu izolatka są tylko w filmach, a jednak siedzę w czymś na wzór izolatki, jednak teraputki mówią na to pomieszczenie pokój Refleksji.
Gdy stamtąd wyszłam powiedziano mi ze byłam tam tylko jeden dzień, jakim cudem?
Miałam dość tego miejsca na jakiś rok, muszę zrobić coś by już więcej tam nie trafić, bo długo tak nie pociągne. Potrzebuję coś co skutecznie odwróci moją uwagę od tego miejsca. Książki. I z tą myślą udałam się właśnie do tutejszej świetlicy w której podobno jest spory zbiór i faktycznie gdy tam weszłam wcale się nie zawiodłam.
Książek było na prawdę tona ale nie to przykuło moją uwagę, a ludzie, uczniowie tacy jak ja, siedzieli i wpatrywali się we mnie jak w ducha czy Boga, a nagle ktoś krzyknął
"LENA" i rozległy się brawa. Bili mi brawo?
- drugi tydzień, a ty już zostałaś Vipem- zaśmiał się Ben przy moim uchu
- co?- nic nie rozumiałam
- te dzieciaki tylko czekają aż ktoś odważy się postawić- przyznał- brakuje nam tu rozrywki - dodał wpatrując się we mnie tym mrocznym spojrzeniem
- rozrywki powiadasz...- wyszeptałam i pojechałam do następnej alejki książek, a on poszedł za mną
- mam pomysł - powiedziałam i teraz mnie olśniło - moi rodzice chcieli mnie tu nawrócić, więc niech będzie, zmienię się tak bardzo że będą żałować dnia w którym mnie tu wysłali- i pokazałam mu książkę o nazwie " tajniki chemii"
- co to?-
- muszę przypomnieć sobie kilka wzorów, a potem podłożymy w stołówce cuchnącą niespodziankę, wchodzisz w to?- spytałam go,a on spojrzał na mnie z dziwną miną
- chcesz wrócić do izolatki?-
- nie, tym razem nie dam się przyłapać- zaśmiałam się
- wyjdziesz za mnie?- spytał również się śmiejąc
*** stark- tydzień później
- możecie przestać? Dzisiaj nic jej nie powiemy, nie możemy jej denerwować, już na pewno i bez tego jest zdenerwowana- powiedziała Emma do Tony'ego i Richarda.
- róbcie co chcecie- warknął tylko Richard
- od kiedy ona śpiewa?- zastanawiała się matka dziewczyny, która razem z nami przyjechała na występ szkoły letniej. Dostaliśmy zaproszenia jako że niby Elena ma duet z jakimś kolesiem na pokazie talentów.
Szkoła w sumie nie różniła się za dużo od naszej szkoły, ale wszędzie były kraty, wykrywacze metali i tona kamer. W oddzielnej części znajdowały się pokoje uczniów, a my poszliśmy do części ogrodowej bo to tam na dość dużej prowizorycznej scenie miał się odbyć konkurs.
Jak tylko weszliśmy do ogrodu od razu rzucił w oczy mi się fakt, że było tu pięknie i nie mówiłem wcale o samym ogrodzie bo był beznadziejny, ale o tancerkach, które rozgrzewały się właśnie na scenie.
- zamknięcie mnie tu za rok?- spytałem Ricka, bo on też patrzył z uśmiechem na ten sam widok co ja.
- zajmijmy miejsca- powiedziała tylko matka Emmy. I zajęliśmy nasze pięć miejsc. Byłem ja, Emma, ich mama, Tony i Ricky. I na prawdę nie mam pojęcia czemu ich ojciec nie chciał czy nie mógł pojawić się na występie córki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro