23.
Stałam i słuchałam co o mnie mówił, wiedziałam, że to prawda, zawsze to powtarzał, tylko czemu tym razem to tak boli? Bardziej niz moja przeklęta noga.
- przestaniecie wchodzić tu jak do siebie?! - warknęła Emma starając się ratować sytuację. Ona serio myślała, że ten jej pieprzony Richard mógł spojrzeć na mnie jak na kobietę a nie dziecko? Dobra, zaliczył mnie, odhaczył i tyle. Teraz już znowu jestem tylko maleńką siostrą Em.
- chciałam tylko spytać czy możesz pożyczyć nam kase? Jutro jak wezmę portfel od ciotki to ci idź-powiedziałam wprost do niej, nawet nie patrząc na jej przyjaciela.
- ile?- spytała tak po prostu wyciągając portfel
-Tony ile wyniesie kurs pod szpital?- spytałam cicho kumpla, a ona dopiero teraz raczyła na mnie spojrzeć. Jak miło
- po co jedziecie do szpitala? - spytał Stark
- chodzi o nogę?- odezwał się w końcu Richard,a ja o mało co się nie zaśmiałam. Litości.
- pożycz mi trzy dychy- powiedziałam do siostry olewając ich wścibskie spojrzenia
-moja mama podwiezie cię gdzie tylko zechcesz, ale mamyo ciebie sprawę- powiedział nagle Stark
- kurwa!- warknęł Richard i tak po prostu wyszedł z pokoju Emmy, a ta pobiegła za nim.
- zamieniam się w słuch-, powiedziałam, a on streścił mi jak wygląda cała sprawa z Nickiem. Nie miałam zielonego pojęcia czemu wpisał na listę tylko mnie, ale musiałam sprawdzić o co tu chodziło.
- masz jakiś romans z bratem Stark'a?- spytał Tony po cichu a ja zaprzeczyłam tylko głową, co to w ogóle za pomysł
- jedźmy- powiedziałam do Starka.
***
Faktycznie w areszcie okazało się, że liście odwiedzających Nick'a jestem tylko ja. Co było bardzo dziwne, ale po odczekaniu jakiś trzydziestu minut pozwolono mi wejść do pokoju odwiedzin, a oni wraz z mamą czekali na mnie w samochodzie.
- o co tu chodzi?- spytałam od razu gdy wszedł i usiadł na obskurnym krzesełku tuż obok mnie
- musisz mi pomóc- powiedział nagle a mi ciarki przeszły po calutkim kręgosłupie. Oszalał?
- co zrobiłeś?- spytałam
- oboje będziemy mieć problemy, pamiętasz wiatrówkę z której dwa tygodnie temu strzelaliśmy do puszek? Jakiś czas temu pożyczyłem ją na jeden dzień kumplowi, chciał zaimponować dziewczynie. Teraz mówią, że ktoś postrzelił go właśnie z wiatrówki, a on zeznał że to mogłem być ja, nie zrobiłem tego El- wyszeptał.
- co takiego?- byłam w szoku, jak można wpakować się w takie coś- jesteś pewny że nic nie zrobiłeś? Może w przypływie złości?- spytałam
- masz mnie za takiego? Nie wiem kto mu to zrobił!- podniósł lekko głos- na wiatrówce będą trzy odciski palców. Jego, moje i twoje, dlatego musisz się jej pozbyć. Wiesz gdzie ją chowam, tylko ty wiesz gdzie- miałam przejebane
- co z tym kolegą? W jakim jest stanie?-
- jest malarzem a wiatrówka przestrzeliła mu dłoń prawie na wylot- wyznał a mi zrobiło się nie dobrze, więc tylko pokiwałam głową
- jeśli jej nie znajdą oboje będziemy bez winy-,
- ja jestem bez winy! Nawet go nie znam-przypomniałam trochę podnosząc głos
-co mam powiedzieć twojej mamie?-
- prawdę, ale nie mów o wiatrówce, muszę już iść, błagam cię El- wyszeptał bo akurat podszedł już do nas strażnik by zabrać spowrotem go do jego celi . Co ja zrobie?
Noga dalej bolała strasznie, ale teraz tym bardziej nie mogę zgłosić się do lekarza. Potrzebuje z powrotem kuli, ledwo chodzę.
Powiedziałam mamie chłopaka dokładnie to co kazał mi Nick, ale jednego pytania się nie spodziewałam
- czemu więc mogłaś wejść do niego tylko ty?- spytała kobieta prowadząc auto
- dobre pytanie-zauważył Stark i oczy trójki skierowały się na mnie
Kurwa!!
- spotykamy się, nie chciał pani martwić- i trach, Tony odwrócił głowę myśląc, że wcześniej skłamałam, a Stark siedział dosłownie z otwartą buzią i patrzył na mnie jakbym powiedziała coś na prawdę strasznego
- spotykasz się z moim synem?- zdziwiła się, ale nie powiedziała już ani słowa więcej.
***
Matka.
Emma.
Richard.
Nick.
Tony.
Dwie pierwsze osoby, unikają mnie jak ognia żeby znowu się ze mną nie pokłócić.
Richy przestał całkowcie przychodzić do mojego domu.
Nick siedzi w więzieniu i ja też mogę tam trafić
Tony jest cholernie zły
Wiedziałam, że odkładanie sprawy z nogą nie przyniesie nic dobrego, ale musiałam pozbyć się tej broni. Domek w lesie znałam już na pamięć więc nie było nic trudnego w znalezieniu wiatrówki, tylko co niby miałam z nią zrobić?
Zrobiłam najgłupszą ale jedyną rzecz jaką mogłam zrobić, wywiozłam ją prawie 60 km od naszego domu i zakopałam w ogromnym dole, który kopałam prawie pół nocy. Wróciłam do domu masakrycznie zmęczona, a co najgorsze ubłocona. I co? Nie musiałam nic mówić, bo gdy dziecko przychodzi o trzeciej w nocy całe ujebane błotem to przecież się je totalnie olewa prawda? No właśnie. Gdy weszłam matka tylko głęboko westchnęła i udała się do swojej sypialni nie mówiąc ani słowa. Byla rozczarowana tak bardzo, że wolała po prostu udawać, że nie istnieje.
W nocy zaczęły nachodzić mnie koszmary, nie mogłam zasnąć,bo bałam się, że obudzę się w więzieniu. Czy to już paranoja?
- Kiedy planowałaś mi powiedzieć?- Tony zaszczycił mnie swoją obecnością następnego dnia na stołówce, gdy prawie usypiałam nad daniem który miało być chyba makaronem z sosem, ale ta breja za chuja nie przypomniała ani makaronu, ani sosu. Chyba, że to miałbyć sos brokułowy, wtedy chociaż ten zielony kolor by się zgadzał.
- o Nick'u?-westchnęłam
- no, a o czym? Jest coś jeszcze? Emma do mnie dzwoniła po północy, twoi rodzice Cię szukali. Gdzie byłaś El?- spytał, a ja wzruszyłam ramionami
- miałam sprawy -
- w środku nocy?- spytał, a ja znowu bez wiednie nimi wzruszyłam.
- Emma mówi, że byłaś cała w błocie, biegałaś?- znowu zapytał, a ja na prawdę nie chcący powiedziałam
- znowu ruchasz moją siostrę? Czy po prostu teraz przerzuciliście się na seks telefon?!- i odeszłam, zostawiając swój posiłek na stoliku. Poniosło mnie, ale brak snu, brak jakiego kolwiek wsparcia uniomożliwiał mi normalne funkcjonowanie.
Masz takie dni, że myślisz, że gorzej już nie będzie, a nagle coś się rozpierdala i jest jeszcze gorzej? Tak, ja właśnie dziś miałam taki dzień
***
- gdzie jestem? - otworzyłam oczy,bo nie do końca pamiętałam co tu robię
- zemdlałaś na szkolnym korytarzu, prawdopodobnie z bólu, coś ty robiła z tą nogą?- spytał lekarz
- jest źle?- spytałam
- jeszcze dziś musisz podpisać papiery i weźmiemy Cię na blok-
-żartuje pan?-
- A wyglądam? Dziewczyno, miałaś bardzo poważne złamanie kości, mogłaś do końca życia nie stawać na tej nodze, jakimś cudem ci się udało, a ty co? Co robiłaś? Skakałaś? Tańczyłaś?miałaś się oszczędzać, nie jesteś już sportowcem El, ta noga nie nadaje się do sportów I już nigdy nie będzie- powiedział
Usiadłam. I tak było co noc. Co noc inny koszmar. Koszmar z mojego życia.
- musimy pogadać-podskoczyłam na głos osoby siedzącej w moim fotelu.
- Richard? Mam nadzieję że masz dobre wytłumaczenie, dlaczego nachodzisz mnie o drugiej w nocy?-
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro