17.
Stał i po prostu patrzył na mnie tym swoim przepięknym spojrzeniem i nie mówił ani słowa.
- powinieneś wyjść- zauważyłam nadal stojąc przed nim nie ruchomo w samej bieliźnie
- powinienem- jednak zamiast wyjść jak zahipnotyzowany zrobił krok w moją stronę
- przecież jestem tylko jakimś tam dzieciaczkiem prawda?- spytałam również robiąc krok w jego stronę
- widząc cię bez ubrań już wiem, że nie do końca pasuje do ciebie ta ksywka- zaśmiał się lekko
- jestem pijana, ty zresztą podobnie więc wyjdź proszę, nie chce spać z kolejnym kolesiem który zaliczył wcześniej moją siostrę- odpechnęłam go lekko i zaczęłam szukać na łóżku czegoś co mogłam nałożyć i gdy wreszcie na siebie włożyłam jakąś szmatkę, jego uśmiech stał się jeszcze większy . Kurwa. Założyłam jego koszulkę którą już dawno temu powinnam mu oddać.
- z kolejnym kolesiem? Z kim spałaś?ja nie spałem do licha z Emmą- warknął a ja zaczęłam się znowu śmiać.
- na prawdę jesteś pijana-zauważył i złapał mnie za rękę by pociągnąć na łóżko. Rzucił mnie na nie, niczym szmacianą lalkę i przykrył mnie kołdrą.
- Nick to nie chłopak dla ciebie dziecinko- wyszeptał
- czemu mam wrażenie, że mówiłbyś tak o każdym chłopaku?- znowu się zaśmiałam, a on delikatnie potarł dłonią mój policzek, takiego go nie znałam. W sumie... czy ja w ogóle go znałam? Bywał często w moim domu, kręcił się zawsze gdzieś obok, ale nigdy nie interesował mnie na tyle, żebym chociaż na niego spojrzała.
- szkoda, że jesteś siostrą Emmy-, westchnął i wstał, bo cały czas klęczał przy łóżku- przyniosę tę wodę- zauważył. Co to w ogóle był za tekst do chuja?
Nie wiem czy faktycznie przyniósł mi te wodę, bo usnęłam gdy tylko opuścił mój pokój, a rano długo zmuszałam się aby w ogóle otworzyć oczy, głowa tak bardzo bolała, że wcale nie chciałam tego robić.
- kac?- wzdrygnęłam się o uchyliłam jedno oko
- co tu robisz?- spytałam nakrywając się kołdrą po same uszy
- chyba zasnąłem na tym zajebiście miękkim fotelu, ale do końca nie pamiętam-zaśmiał się Richard dość nerwowo
- no pięknie, a co robiłeś w moim pokoju?- podniosłam głos siadając owinięta kocem
- to dobre pytanie, mam nadzieję, że sama cudowne rzeczy- mrugnął do mnie, a ja rzuciłam go poduszką
-wyjazd- dodałam po chwili - zdecydowanie za długo tu jesteś-
- trafna uwaga, jeszcze pójdę siedzieć za pedofilie- i wyszedł a ja krzyknęłam za nim( po raz chyba tysięczny), że przecież jesteśmy w tym samym wieku, ale nie uraczył mnie już żadną odpowiedzią.
Nie miałam szans w spokoju odsypiać kaca, bo mój telefon rozdzwonił się na dobre, a że leżał na biurku, musiałam wstać żeby go odebrać
- halo?- wymamrotałam do słuchawki widząc nie znany numer
- maleńka-odezwał się głos, a mi serce podskoczyło do gardła
-Tony? Mój Boże to na prawdę ty? - w oczach pojawiły mi się łzy wzruszenia i to nie dlatego, że jestem beksą, tylko jeszcze nigdy nie rozstałam się z przyjacielem na tak długo, bardzo mi go brakowało.
- tak to ja- wyszeptał-tak bardzo mi cię brakuje El- dodał
- jak tam jest?- spytałam
- tragicznie, wiesz, że zabrali mi nawet sznurowadła z butów? Adidasy cały czas spadają mi z nóg- zażartował, ale wiedziałam jak bardzo mu jest ciężko
- Przyśle ci buty na rzepy- powiedziałam całkowicie poważnie i teraz to on się zaśmiał
- za dwa tygodnie mogę wyjść na cały dzień, przyjedziesz? Poszlibyśmy może do kina co?-
- oczywiście, że przyjadę, wezmę adres od twojej mamy-
- a co u Ciebie? Jak dajesz sobie radę w szkole?- zapytał, doskonale znał moje słabe punkty
- nie radzę, ale nie będziemy teraz mówić o mnie-
- czy mi się wydaje czy twój zachrypnięty głos właśnie mi zdradził, że masz kaca?-zaśmiał się, on na prawdę znał mnie aż tak dobrze?
- Emma robiła imprezę-
- zawsze omijałaś jej imprezy-zauważył
- no ale wiesz, darmo alkohol- zaśmiałam się sztucznie
- El martwię się o ciebie wiesz?-
- całkiem niepotrzebnie, radzę sobie - zauważyłam
-zadzwonie za kilka dni, muszę kończyć, pa El- i sygnał się urwał. Czułam niedosyt, ale co miałam poradzić? Widocznie mieli ogarniczony czas rozmów telefonicznych. Zobaczę go! Wybiegłam z pokoju jak strzała, nawet nie zakładając spodni. Cóż... powiedzmy, że kuśtykanie na jednej nodze można nazwać bieganiem. Rodziców i tak nie było w domu, weszłam prosto do kuchni, gdzie z lodówki wyciągnęłam lodowate piwo i szybko je wypiłam
- twoje zdrowie- odezwał się głos za mną i zobaczyłam na kanapie w salonie wszystkich Nieustraszonych, którzy patrzyli na mnie zszokowani jak wypiłam na raz niemalże całą puchę.
- co ty robisz nie ma nawet dziewiątej- zauważyła moja siostra a ja podeszłam i mocno ją przytuliłam
- jesteś chora?-spytał Stark równie zaskoczony co reszta, a ja cicho się zaśmiałam
- kaleka też może mieć dobry humor, narazie chłopcy- krzyknęłam i poszłam powoli do swojego pokoju by wreszcie się ubrać. Paradowanie przed obcymi w samej za dużej koszulce nie było zbyt mądre, zwłaszcza że była to koszulka jednego z nich.
Założyłam na siebie dres i związałam włosy w wysokiego kuca. Postanowiłam przestać się nad sobą użalać. Nie wiem co z tego wyjdzie ale może coś? zawsze warto spróbować.
- gdzie idziesz? - spytał Richard gdy stanęłam obok nich na przedpokoju i również zaczęłam ubierać buty, oni również szykowali się do wyjścia.
- na siłownie- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, a oni zaśmiali się jakbym opowiedziała im żart roku
- a serio?- spytała siostra biorąc do ręki specjalny płyn do polerowania deski surfingowej, więc już wiedziałam dokąd idą.
- mówie przecież- odpowiedziałam i wzięłam swoją torbę z rzeczami na siłownie i wreszcie wyszłam z domu
- nie możesz ćwiczyć- zauważyła siostra
- kto tak twierdzi?- spytałam zatrzymując się bo złapała mnie za nadgarstek
- nie jesteś już sportowcem, nie możesz się forsować El-
- mam siedzieć w domu i w ogóle nie wstawać z łóżka?- spytałam
- nie o to mi chodzi, ale od razu siłownia? Zrobisz sobie krzywdę-powiedziała delikatnie
- może po prostu boisz się, że znowu będę w czymś lepsza co? Narazie wam-krzyknęłam do reszty i odeszłan w swoją stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro