Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.

Nie nie nie, to nie może się dziać na prawdę, więc czemu do licha stoję jak sparaliżowana na szkolnym korytarzu, pod moją szafką i patrzę jak Ricky całuje swoją kolejną ofiarę. Był znany w całej szkole z tego jak często zmieniał swoje hm partnerki, czemu więc nagle poczułam się tak źle. Przecież doskonale zdawałam sobie sprawę, że on tylko się mną bawi. Pierdolony kretyn.
Dobrze, że właśnie zadzwonił telefon i mogłam odwrócić wzrok od tego przedstawienia.
-halo?- zatkałam jedną dziurkę ucha palcem, ponieważ przez hałas na korytarzu, nie słyszałam kompletnie nic.
- przyjęli mnie na odwyk maleńka- odezwał się Tony
-jak to? Kiedy?-
- właśnie się pakuje Lenka- powiedział smutnym głosem
- to już? Już wyjeżdżasz? Zaraz będę- i nie zważając na to, że dopiero zaczęły się lekcję po prostu wyszłam ze szkoły. To nie może się dziać na prawdę...
- calineczko - usłyszałam za swoimi plecami na parkingu i zobaczyłam Stark'a w towarzystwie jakiegoś całkiem nieznanego mi chłopaka.
- znasz te piękną istotę?- spytał go ten drugi a Stark tylko się zaśmiał
-gdzie idziesz El? Lekcje dopiero się zaczęły- zauważył
- ciężko chyba się chodzi z tą kulą co?- powiedział drugi-jestem Nick- dodał
- El- powiedziałam tylko
-śpieszę się- dodałam po chwili
- podwioze cie i tak wracam do miasta, przywiozłem tylko braciszka do szkoły- Nick był jeszcze milszy niż można by się spodziewać
- spadaj do szkoły młody- dodał do Starka, a ja bez zbędnego myślenia wsiadłam do typka nie znanego kolesia.
- nie wiedziałam że Stark ma brata- uśmiechnęłam się i podałam mu adres pod który muszę jechać
- ja nie wiedziałem, że mój zidiociały brat ma tak cudowne koleżanki-
- właściwie to nie koleguje się z twoim bratem, on woli towarzystwo mojej siostry-
- jest debilem - skomentował tylko
- najwidoczniej -
- twoja noga... co z nią?-spytał bez ogródek ciągle patrząc na drogę
-wypadek, chciałam nauczyć się jeździć samochodem, a teraz ledwo stoję na nogach - westchnęłam
- rehabilitacja? Współczuję, a co myślisz o motocyklach? Może na nich było by ci się łatwiej nauczyć jeździć? Jesteś bardzo wysportowana, na pewno też dobrze poradziłabyś sobie na nartach wodnych, tam twój uraz nie byłby aż tak odczuwalny- spojrzał na mnie z błyskiem w oku, więc domyślam się, że to musiało być coś co chłopak lubił.
- to tutaj-powiedział gdy faktycznie stanęliśmy pod domem Tonyego, a ja nawet tego nie zauważyłam
- tu masz mój numer, odezwij się jak będziesz chciała spróbować którejś z tych rzeczy-powiedział a ja wzięłam od niego niebieską wizytówkę.

Nick Yones
Trener sportów wodnych
7484222 12323

- każdych?- spytałam
-interesuję Cię któryś konkretny?- spytał patrząc na mnie tym niezwykle czarnym spojrzeniem, co jak co, ale oczy to miał przecudowne.
- napiszę, dobrze? Teraz już na prawdę muszę uciekać-i wyszłam z wozu by jak najszybciej znaleźć się w domu przyjaciela.
-co robiłaś w wozie Nicka?-zdziwił się Tony który dziwnym trafem otworzył mi drzwi
-znasz go?-zdziwiłam się, przecież mamy wspólnych znajomych?
- to ten Nick, który ciągle podbiera Richardowi panienki, jak możesz go nie kojarzyć? Wiecznie się tłucze z Ricky'em- zaśmiał się, ale był przy tym tak smutny
- kiedy wyjeżdzasz?- spytałam wchodząc na górę po schodach prosto do jego sypialni i właściwie to już znałam odpowiedź. Wszędzie były kartony, walizki i torby.
- czemu pakujesz wszystkie swoje rzeczy?przecież to tylko chwilowe- zauważyłam nadal tępym wzrokiem wpatrując się w te wszystkie rzeczy, co tu się wyprawia do licha?!
- rok-wyszeptał
- ile? Ty wiesz, że rok ma dwanaście miesięcy prawda? Dwanaście cholernie długich miesięcy?! Oszalałeś?- spytałam już całkowicie płacząc
- maleńka, przecież mi tam mają pomóc- przypomniał
- wiem, jasne? A co ze mną? Jak sobie poradze bez ciebie ? Przecież ja nawet nie potrafię obsługiwać tych maszyn z pieniędzmi- zaczęłam się jąkać
-to są bankomaty Lena, uspokój się-poprosił- to że zawsze robiłem to za ciebie, nie znaczy, że tego nie potrafisz- westchnął - wrócę szybciej niż ci się wydaje-
- ucieknijmy, sama ci pomogę, będę cię pilnować, ale nie wyjeżdżaj błagam-poprosiłam
- Lena- upomniał mnie więc nie mówiąc już nic więcej po prostu mocno się w niego wtuliłam
- szkoda że nie udało nam się rozwinąć bardziej naszej grupy- zaśmiał się Tony patrząc na nasze zdjęcie podszas skoku spadochronem
- co ja bez ciebie zrobię?- nie wiem czy spytałam jego czy siebie, ale zaczęłam płakać jeszcze bardziej
- El do licha musisz się uspokić- warknął, bo już cała się trzęsłam
-czemu wszystko się sypie?- wyszeptałam
-idź już do domu dobrze? Powinnaś odpocząć, a ja zadzownię jak tylko pozwolą mi wziąć do ręki komórkę-
- to pożegnanie-zauważyłam
- El, obiecaj że będziesz na siebie uważać-poprosił
- wyluzuj przecież jestem nudziarą pamiętasz?- zaśmiałam się, a wizytówka w kieszeni spodni jakby nagle zaczęła wypalać mi dziurę.

***

Stark

- chodzi jak duch- znowu zaczęła ten sam temat Emma. Martwiła się o siostrę, ale minął już tydzień a temat tej małej ciągle powracał
- spodobała się Nickowi- przypomniało mi się nagle, a Rick aż wyprostował się na swoim miejscu
- co kurwa?- warknął czekając aż dokończę
- podwiózł ją do domu jakiś czas temu, nic więcej nie wiem - opowiedziałem im zgodnie z prawdą
- pierdolony kutas- warknął Ricky
- wyluzuj, mój brat nie tknąłby El, jest dla niego za nudna i pospolita-
- no no niezły komplement Stark- wtopa stulecia, bo właśnie całkowicie zapominając że jestem w domu Emmy i Elena zacząłem ją obgadywać.
- puka się-warknęła Emma bo siostra bez pukania wlazła do jej oazy
- weź oddech, przyszła do ciebie paczka i kurier chce twój podpis- powiedziała, a Emma od razu pobiegła na dół, czekała na te paczke już ponad tydzień
- myślę, że jednak jestem trochę w guście Nick'a- zaśmiała się i podała mi dobrze znaną wizytówkę brata.
- możesz mu ją oddać, wpisałam numer w komórkę- i wyszła zostawiając nas w osłupieniu
- czy ona jest kurwa ślepa? Wybiera coraz to gorszych kolesi- krzyknął nagle Rick
- zacznę podejrzewać, że podoba ci się maleńka El-
- przecież to straszny dzieciak, po prostu nie mogę patrzeć jak pakuje się w kolejne kłopoty-

- to na prawdę nie jest trudne, no zegnij ją jeszcze troche-rehabilitantka była moją zmorą, zwłaszcza że mówiła stale, że nie robię jakich kolwiek postępów
- nie starasz się- znowu się zaczyna
- może dlatego, że mnie to kurwa boli?! - krzyknęłam i zeszłam ze specjalnego stołu do ćwiczeń
- tak nigdy nie odzyskasz dawnej sprawności- zaczęła
-przecież ja jej nigdy nie odzyskam prawda? -i wyszłam z jej gabinetu od razu wykręcając numer, który juz prawie znałam na pamięć
- motocykl czy sporty wodne?- odezwał się głos w słuchawce,a ja się uśmiechnęłam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro