Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

12.

- co z nią?- usłyszałam głos Emmy na korytarzu przed moją salą.
- obudziła się, ale nie chce z nikim rozmawiać- odpowiedziała jej nasza matka
- rozbiła auto Ricka? Czemu jeździła? Przecież ona nie potrafi prowadzić- zauważyła Em, ale nie słyszałam co mówi matka bo wszyscy ściszyli głos. W głowie miałam tylko te same myśli, nie wiadomo czy będę mogła uprawiać jaki kolwiek sport, a przecież to jedyna rzecz jaka mi wychodzi, w której jestem na prawdę dobra. Lekkoatletyka, długie dystanse, byłam najszybsza z całej naszej szkoły. Dobra, może i ostatnio odpuściłam treningi, ale na prawdę to lubiłam i mogłam dużo osiągnąć w tej dziedzinie. A Tony? Nie odezwał się ani słowem od wczorajszego dnia. Mało dla niego poświęciłam? Chciałam wstać, lecz noga bardzo bolało. Przy łóżku miałam podstawiony już wózek, ponieważ naderwane żebra nie pozwalały mi chodzić o kulach. No pięknie już całkiem będę jak inwalida.
Wsiadłam na wózek i próbowałam jakoś wyjechać z sali nie spadając zniego, lub nie rozbijając nic po drodze. Tak jak myślałam, od razu po wyjściu z gabinetu zobaczyłam całą szóstkę, wszyscy stali blisko siebie poprzytulani. Mama z ojcem, ciotka Stella z wujkiem Issaciem i Emma z Richardem. Co u licha robię z nimi? Gdzie jest moje miejsce w tej rodzinie?
- Elena? Nie powinnaś jeszcze sama wstawać-, mama zauważyła mnie jako pierwsza i już zaczęła siać panikę
- musisz się uspokoić, nic mi nie jest- powiedziałam
-co ci odbiło żeby wsiadać po nocy do nie swojego wozu!- podniósł głos ojciec
-muszę do toalety i oczywiście z własnych pieniędzy oddam za naprawę szkód- te słowa skierowałam do Ricka, jednak on jakby wcale mnie nie rozumiał, wciąż patrzył na wózek. Jeszcze teraz brakuje żeby się wszyscy nade mną litowali.
-pomoge ci -powiedziałam Emma ale ja cofnęłam wózek w tył dając jej znak że nie chce niczyjej pomocy.
- Emma chce być tylko miła-powiedział ojciec
- a ja potrafię sama trafić do toalety-
- tak samo jak trafiłaś w taksówkę?- nie wytrzymał mój ojciec
- chodźmy do tej toalety-teraz za wózek wzięła się moja matka więc już całkowcie nie wytrzymując po prostu wstałam z niego na jednej nodze, tak by przytrzymać się ściany. Bolało niesamowicie, ale starałam się ziignorować ból
- proszę bardzo, chcecie wózek to sobie go woźcie! Ja nie potrzebuje waszej pomocy. Wiem, że zrobiłam źle i wszystko naprawię, ale teraz już chce iść do toalety. Sama- Ricky po prostu podsunął mi wózek i od razu się odsunął bym mogła od razu na niego wejść.

Po kilku dniach wypuścili mnie do domu, a ja w końcu mogłam chodzić o kulach, chociaż dalej trochę mnie to bolało. Tony codziennie do mnie przychodził i siadał na fotelu pod oknem, nie odzywałam się do niego nawet słowem,za to on ciągle opowiadał mi o tym co się działo w okół. Nie byłam na niego zła z powodu wypadku, byłam zła za to jak mnie potraktował.

- przestań się dąsać El, jutro przychodzi lekarz sprawdzić stan twojej nogi, może można już zacząć rehabilitację- powiedział Tony, wiedział to wszystko od moich rodziców, bo to oni ostatnio z nim rozmawiali częściej niż ja.
- dzisiaj jest impreza u Aarona, szkoda że nie możesz ze mną iść-
- żebym znowu musiała cię oglądać w takim stanie?- podniosłam głos
- co?-nie zrozumiał, a ja odwróciłam się na bok i powiedziałam tylko
- chce spać- wiedział że po tych słowach musi wyjść, musiałam jak najwięcej odpoczywać.

- mogę tylko wiedzieć co takiego zrobiłem nie tak?-spytał zanim wyszedł, a ja spojrzałam na niego w szoku
- byłeś tak pijany czy naćpany? Że nawet nie pamiętasz jak mnie potraktowałeś?!- podniosłam głos
- kiedy? Maleńka przecież wiesz, że brzydzę się narkotykami- odpowiedział. I faktycznie dawny Tony brzydził się wszystkich używek, czasem tylko popił, ale ten nowy koleś , który podaje się za mojego kumpla? Po nim nie wiem czego się spodziewać
- a jak myślisz, czemu do chuja wsiadłam do tego wozu?!- krzyknęłam a do mojego pokoju wszedł Richard w towarzystwie Emmy
-nie wiecie, że się puka?! - warknął na nich Tony
- co to za krzyki?-zainteresowała się moja siostra
-wyjdźcie wszyscy. Nie mam na to dziś siły- powiedziałam już nieco spokojniej
I faktycznie Emma i Tony od razu wyszli, ale Richard stał i bacznie mi się przyglądał
-to przez niego?- spytał
-odbiło ci?- spytałam i wychyliłam się i wyciągnęłam z pod łóżka mały karton i podałam go chłopakowi
-co to?-spytał otwierając pudełko - czemu mi to dajesz?-
- pierwsza rata, widziałam twoje auto. Jakim cudem się nie wściekasz? wiem ile dla ciebie znaczyło, a jest w fatalnym stanie - zauważyłam a on usiadł przy mnie na łóżku
-dobrze, że żyjesz, a wóz to przecież tylko wóz, naprawie go- uśmiechnął się do mnie blado - uważaj na Tony'ego prosze, ostatnio bardzo dziwnie się zachowuje- wyszeptał i poprawił mi włosy za uchem, choć wydaje mi się że znajdowały się idealnie na swoim miejscu.
- znam Tony'ego prawie tak długo jak ty moją siostrę i nie zostawię go tylko dlatego, że ma problemy- powiedziałam zgodnie z prawdą a on westchnął
- dalej jesteś tak samo uparta-
- a ty dalej wyglądem przypominasz ogra- powiedziałam, pamiętając, że całe dzieciństwo właśnie tak go wyzywałam
- A ty jesteś ...- nie dokończył bo do pokoju z powrotem wlazła Emma
- myślałam, że wyrośliście z tych przezwisk- zaśmiała się- chodź Ricky nawet sobie nie wyobrażasz, jakie są dziś fale- dodała i zabolało. Cholernie zabolał fakt, że nie mogę nawet tego.
- na razie dzieciaku-powiedział tylko i wyszedł nie mówiąc nic więcej

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro