10.
Otworzyłam oczy i od razu wiedziałam, że mam przejebane. Czemu?
-wstałaś w końcu- zaśmiał się Ricky siedząc na swoim fotelu.
- Richard? Czy możesz mi do licha wyjaśnić co robię w twoim domu?!- krzyknęłam nie pamietając kompletnie niczego oprócz niebieskiego płynu
-śpisz? No spałaś w każdym razie- zaśmiał się i wstał z fotela by schylić się po jakąś szmatę i nią we mnie rzucić.
- ja pierdole-powiedziałam gdy zorientowałam się, że owa szmata to na prawdę moja świecąca koszulka. W dodatku cała poplamiona niebieskim cholerstwem.
- ty przeklinasz-znowu się zaśmiał
- rozberałeś mnie?!- podniosłam głos
- wyglądam ci na pedofila dzieciaczku?!- dobry humor go nie opuszczał,a we mnie się gotowało
- jesteśmy w tym samym wieku idioto! Daj mi swoją koszulkę!-
- czemu niby mam dać ci swoją koszulkę? Nie rozśmieszaj mnie -
- bo wyjdę stąd w samym staniku i specjalnie zajdę do sypialni twojej matki, żeby zobaczyła, że mnie wykorzystałeś w czasie mojego upojenia alkoholowego-zaśmiał się znowu
- nie wykrzystałem cie, to po pierwsze. Po drugie nie powiedziałabyś nic, bo sama przyznałabys się do picia, a po trzecie moich starszych nie ma, i poinformowałem twoim rodziców, że nocujesz u koleżanki-powiedział- nie ma za co- dodał po chwili podając mi jakąś koszulkę bym mogłam wreszcie wyłonić się z pod kołdry.
-jesteś debilem! Gdzie moja komórka, przecież oni wiedzą że ja nie mam koleżanek- podał mi mój telefon i zobaczył milion nie odebranych połączeń od Tony'ego.
- czemu mnie nie obudziłeś?- spytałam
-zostawił cię samą na środku imprezy. Niech się martwi- warknął
- wysłałeś mu sms'a!!! Odbilo ci?! Czy ty masz mózg?-
" jak mogłeś zostawić mnie samą. Nie dzwoń do mnie. Nie chce z Tobą gadać kretynie"
-przecież jest kretynem-zaśmiał się a ja bardzo się powstrzymywałam aby go nie spoliczkować
-skąd znasz moje hasło?- spytałam
-litości od podstawówki masz cztery zera jako hasło do każdego konta- co? Skąd on kurwa to wie?
- nie miałeś prawa się mieszać!
- dziewczynko, gdyby nie ja pół miasta zobaczyło by cię nago! Powinnaś mi dziękować, a nie się wściekać- on również podniósł na mnie głos-w dodatku mogłem też przecież wspomnieć twojemu chłopakowi o naszej wspaniałem nocy, a jednak tego nie zrobiłem-
-co? Kłamiesz!
- to czemu byłaś tylko w bieliźnie?masz aż tak słabą głowę kochanie?- w moich oczach od razu pojawiły się łzym. Przecież nie mogłam zdradzić Tony'ego. Nie jestem taka. Nie z nim.
- co ty robisz ? Płaczesz? Kurwa El przestań to był tylko żart maluchu- powiedział i chciał do mnie podejść
- nienawidzę Cię! Nienawidzę najbardziej na całym świecie! - wyszłam z jego pokoju w ekstramalnym tempie i jeszcze szybciej znalazłam się na przedpokoju ubierając buty
- Nie znasz się na żartach Lena? Daj spokój- zszedł za mną po schodach
- bawi cie to? Bawi cię znęcanie się nade mną? Co wyście się tak na mnie uwzięli? Nie mogę być szczęśliwa?!- krzyknęłam icpo prostu wyszłam wpadając prosto w ramiona ciotki Stelli. No ja pierdole serio?
-El? A co tu kochanie robisz tak wcześnie?- spytała wpychając mnie z powrotem do domu. Wymyśl coś na szybko Elena!
- chciałam z ciocią porozmawiać,jednak Richard powiedział że cię nie ma - skłamałam a Rick stał i uważnie mi się przyglądał
- ze mną? Zaraz muszę iść do pracy,przyszłam do domu tylko po papiery, jednak myślę, że mogę ci poświecić trochę czasu, siadaj sobie, a ty Ricky spadaj do swojego pokoju - wygoniła syna i co mam teraz jej powiedzieć?myśl El myśl
- co to za sprawa?- spytała nalewając mi do szklanki lemoniady
-no więc chciałam spytać czy mogłabyś mnie nauczyć piec te swoje popisowe ciasto, rodzice Tony'ego maja za niedługo urodziny, a uwielbiają smakołyki. Myślę, że to byłby idealny dla nich prezent- jezu jestem genialna
-na prawdę? Jasne tylko nie dziś, może wpadniesz w weekend i pomogę ci coś upichcić-zaśmiała się i zaczęła zbierać swoje papiery
-Richard rusz dupsko i doprowadź Elene do domu- krzyknęła ciotka
- nie trzeba, nie idę jeszcze do domu- wymknęłam się z ich mieszkania zanim Richard usłyszał nawoływania swojej mamy.
Odebrałam po drodze chyba setne połączenie od Tony'ego
- tak bardzo zawaliłem,nic ci nie jest? Jak dostałaś się do domu? - zaczął
- czemu mnie tam zostawiłeś?-
- pokłóciłem się z jednym kumplem, napiłem się, dali mi zapalić jakiegoś skręta i całkiem mi odwaliło kruszynko - westchnęłam
- to ma się nie powtórzyć Tony- zagroziłam mu
- dobrze kochanie, mogę przyjść?-
- po południu, teraz muszę się jeszcze położyć- i nacisnęłam czerwoną słuchawkę bo właśnie znajdowałam się przy drzwiach domu.
- hej- burknęłam do mamy
- hej, dziękuję że wczoraj jednak poszłaś na te imprezę ich sprawdzić- powiedziała i spojrzała na mnie uważniej
- przepraszam może przesadzam, ale to nie jest jedna z ulubionych koszulek Richarda? Dostał ją od nas na gwiazdkę- powiedziała mama, no ja go chyba kurwa zamorduje
- tak to jego koszulka, wpadłam rano porozmawiać z ciocią Stellą i w drzwiach wpadłam na tego durnia który oblał mnie sokiem . Ot cała historia-powiedziałam a matka się zaśmiała
-tak, to całkiem do was podobne. Co było tak ważne że nie mogłaś o tym porozmawiać ze mną?-spytała
-mamo, nie wiem czy wiesz, ale mie potrafisz piec- zaśmiałam się i poszłam na górę. Minęłam po drodzę pokój Emmy i zatrzymałam się słysząc rozmowę telefoniczną
- przecież mówię , że to załatwię nie musisz mnie szantażować, narazie-krzyknęła . A ja coraz bardziej zaczęłam się martwić o moją siostrę.
I bez zastanowienia weszłam do jej pokoju.
-masz problemy?-spytałam
- czemu włazisz tu bez pukania- zdziwiłam się bo nie wiem kiedy ostatnio widziałam moją perfekcyjną siostrę bez makijażu
- usłyszałam krzyki. Co jest?-
- zapożyczyłam się u kogoś, nie mam już kasy po urodzinach Richarda- westchnęła
- mam schowane dwa tysiaki, wystarczy?-spytałam a ona podbiegła i mocno mnie przytuliła
- oddam ci co do grosza Lena- odsunęłam się od niej lekko uśmiechając.
- wiem-i już gdy chciałam wyjść z pokoju usłyszałam jeszcze
- to koszulka Ricka?- spytała
- nie, Tony ma podobną Em- i wyszłam by wreszcie położyć się do miękkiego łóżka i odespać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro