Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 1

Leo trząsł się z przerażenia, kiedy niósł na rękach nieprzytomną dziewczynę. Patrzył przed siebie, ale widoczność zasłaniały mu łzy. Tuż za nim podążali bracia Naomi, niosąc ze sobą równie nieprzytomnego Louisa. Ktoś krzyknął w ich stronę i kilku lekarzy zleciało się w ich kierunku, odbierając od nich pacjentów.

Matt, Frankie i Leo szli za lekarzami, którzy zabrali od nich Naomi. Każdy z nich czuł się w tamtym momencie w rozsypce, bo mieli wrażenie, jakby dziewczyna już nie żyła, choć wciąż oddychała. Przerazili się jeszcze bardziej, gdy serce Naomi nagle się zatrzymało, a lekarze w popłochu zaczęli ją reanimować. Wyproszono ich z sali, wyciągnięto ich na korytarz wręcz siłą.

Cała trójka zareagowała na to w inny sposób. Frankie kucnął przy ścianie i najzwyczajniej w świecie zaczął płakać, czując niewyobrażalny ból w klatce piersiowej. Matt usiadł na krześle i zakrył twarz rękoma, próbując się uspokoić, choć nie było to najłatwiejszym zadaniem. Leo natomiast uderzył w ścianę pięścią, po czym oparł się o nią głową, czując się wtedy tak bezsilnie, jak nigdy dotąd.

~*~

Chłopakom osunęły się nogi, kiedy wyszedł do nich jeden z lekarzy, oznajmiając, że serce Naomi ponownie zaczęło bić. Nie znaczyło to jednak, że wszystko było już w porządku, bo dziewczyna miała rozległe obrażenia i potrzebna jej była natychmiastowa operacja, ratująca życie. Żaden z nich nie miał w tamtej chwili nic do gadania, bo nastolatkę od razu przewieziono na salę operacyjną.

- Wszystko w porządku? Może podać leki na uspokojenie? - zagadnęła jedna z pielęgniarek, która obserwowała całą trójkę chłopaków od dłuższego czasu. Było jej ich żal.

- Nie, poradzimy sobie.

- Jasne, rozumiem. - przytaknęła od razu, nie zwracając zbytnio uwagi na szorstki ton Matta. Zdawała sobie sprawę, co mogli wuefu czuć. - Ta dziewczyna... To jakaś wasza rodzina, zgadza się?

- Nasza siostra. - powiedział od razu Frankie, patrząc na kobietę znacząco.

- I moja narzeczona. - dodał Leo natychmiast, podchodząc do kobiety bliżej. Nie potrafił się wtedy zbytnio opanować, cały drżał z emocji, które się w nim kumulowały. - Proszę powiedzieć, że będzie dobrze. Ona nie może...

- Tego nie mogę wam powiedzieć niestety. Czas pokaże, ale jest silna.

Choć uśmiechnęła się do nich ciepło, oni nie poczuli się, jakby mogło być lepiej.

~*~

Te kilka godzin, które spędzili w szpitalu, były najgorszymi w ich życiu. Oczekiwanie na wynik operacji było katorgą, ale kiedy tylko przewieziono Naomi na salę i kiedy można było już do niej wejść, nie wahali się ani chwili. Jej widok łamał im jednak serce. Dotychczas jedna z najsilniejszych osób, jakie kiedykolwiek znali, teraz leżała w śpiączce, podłączona do różnych maszyn, jakby bez życia, poobijana i po operacji. Wydawała im się taka inna, taka... Zimna.

- Naomi...

- Przepraszam, nie mogę... - powiedział Matt, niemalże od razu kierując się do wyjścia. Łzy stanęły w jego oczach, a on nie potrafił się uspokoić. Nie potrafił.

- Matt! - zawołał za nim Frankie, zdziwiony reakcją brata. Nie spodziewał się, że ten po prostu ucieknie z sali, bo chciał znów zobaczyć Naomi, o czym cały czas mówił. - Przypilnuj jej.

Leo pokiwał tylko głową, siadając koło Naomi. Złapał ją za dłoń, tak zimną... Łzy znów zagnieździły się w jego oczach, kiedy na nią patrzył. Spuścił jednak wzrok, przecierając twarz rękoma.

- Nie zostawiaj mnie, skarbie. Walcz.

Chłopak nachylił się na nią nieznacznie, po czym złożył delikatny pocałunek na jej głowie. Tyle tyle był w stanie dla niej wtedy zrobić.

W tym samym też czasie Frankie dogonił swojego brata, który nie wiedział, co ze sobą zrobić. Złapał go za ramię, odwracając w swoją stronę. Widział, jak źle wyglądał wtedy Matt i dlatego też bez ostrzeżenia przytulił go do siebie, sam tego cholernie potrzebując. Młodszy z braci wtulił się w starszego, niczym dziecko, zaczynając cicho szlochać. Czuł się fatalnie, czuł się tak bezużytecznie, czuł, że nie był w stanie pomóc swojej małej siostrzyczce, która leżała tam nieprzytomna. Dobrze wiedział, że nie wybudzi się tak szybko, nawet lekarze to powiedzieli.

- Mam wrażenie, jakbyśmy ją właśnie stracili. - wyszeptał Matt, prosto w koszulkę brata, zaciskając na niej dłonie.

- Tak, ja też. - przyznał cicho Frankie, chcąc być wtedy wsparciem dla młodszego brata. Odsunął się od niego delikatnie i położył dłonie na jego karku, wpatrując się w niego swoimi ciemnymi oczami. - Ale Naomi żyje. I dopóki tak jest, ja wierzę, że ona wyjdzie z tego cało, bez szwanku. Jest silna, udowodniła to nie raz.

- Nie wybaczę sobie, jeśli coś się jej stanie. - powiedział Matt, a jego głos znów zaczął drżeć. Serce biło tak mocno, że miał wrażenie, jakby chciało wyskoczyć z jego klatki piersiowej. - To nasz wina. Powinniśmy dowiedzieć się szybciej, gdzie jest, powinniśmy zabić Dereka znacznie wcześniej.

- Nie cofniemy już czasu, Matt. - oznajmił Frankie, kręcąc głową sam do siebie. Obaj doskonale wiedzieli, że już nic nie dało się zrobić w tamtej sprawie. - On nie żyje, Calvin tak samo, a Naomi i Louis walczą o życie. Teraz nimi powinniśmy się przejmować, bo oni tu są i potrzebują naszego wsparcia. - dodał szybko, próbując jakoś do niego dotrzeć. Sam potrzebował też tamtego zapewnienia. - Ona potrzebuje naszego wsparcia.

Matt spojrzał na Frankiego przez łzy, po czym znów się do niego przytulił.

Nie mógł uwierzyć, że zaledwie kilka dni temu to on pocieszał jego.

~~~~~~~~~~
Moje serce krwawi 😭

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro