rozdział 8
Wszystkiego najlepszego dla Naomi, która kończy dzisiaj 19 lat 🥰❤️🥳🎁
Skubana jest starsza ode mnie o trzy miesiące 😂
~~~~~~~~~~
- Cześć. Wracam już. - poinformowała Naomi, wracając do samochodu ze sklepu. W dłoniach trzymała butelkę z wodą i jakąś drożdżówkę. Musiała coś zjeść, by znowu nie zemdleć, bo chciała tego uniknąć na drodze.
- Będę czekać. - powiadomił Leo, ciesząc się, że dziewczyna w końcu do niego zadzwoniła. Martwił się już, że coś się jej stało i dlatego nie wracała ani nie dawała żadnego znaku życia. Bał się, że leżała gdzieś w rowie, mimo że wiedział, że nie dałaby się tak potraktować przez nikogo. - Drago pytał niedawno o ciebie. Powiedziałem mu, że jeszcze nie wróciłaś.
Naomi westchnęła cicho, zdając sobie sprawę, że mogli o nią wypytywać. Nie mówiła nikomu, że wychodzi, wiedziała, że mogli myśleć o wszystkim, ale ona przecież zawsze dawała sobie radę, nie było wcale bezbronna.
- Będę niedługo, Leo. - powiedziała jedynie, czując, że potrzebny był jej jakiś odpoczynek od tego wszystkiego. A chłopak był jedną z niewielu osób, z którymi mogła odpocząć.
Połączenie zakończyło się, a Naomi od razu schowała telefon do kieszeni spodni. Poprawiła ułożenie butelki i drożdżówki na rękach, nie do końca zwracając uwagę na przechodniów i to, czy ktoś przed dnia właśnie szedł. I już po chwili zderzyła się z kimś.
- Oh, wybacz, nie chciałam. - powiedziała młodsza, kucając, by pozbierać wypuszczone przez nich obie rzeczy. Zaraz oddała Naomi jej własność, po czym założyła kosmyk włosów za ucho, nieco niezręcznie.
- Nic nie szkodzi, nic się nie stało. - odpowiedziała od razu Naomi, odbierając od niej swoje rzeczy. Nie spodziewała się, że dziewczyna je dla niej podniesie, szczególnie że sama do końca nie ogarnęła, co się wydarzyło. - Ale lepiej uważaj z tym telefonem, bo możesz kiedyś wpaść pod koła.
- Jasne, zapamiętam. - potwierdziła nastolatka, kiwając energicznie głową. Spojrzała na drugą dziewczynę, dostrzegając cień uśmiechu na jej twarzy. - I wybacz jeszcze raz. - dodała ze skruchą, wciąż czując się głupio, że tak bardzo zajęła się swoim telefonem, niż patrzeniem na innych.
- Naprawdę nie ma sprawy. - powiedziała Naomi, wysilając się na ciut szerszy uśmiech. Widziała po twarzy swojej towarzyszki zmartwienie i poczucie winy. - Uważaj.
Każda z nich nawet nie zdawała sobie sprawy, kim była ta druga dziewczyna. Olivia Hamilton nie wiedziała, że wpadła na Willow, która miała za zadanie zabić jej brata, a Naomi Beckett nie wiedziała, że to była siostra jej ofiary.
~*~
- W końcu jesteś. - odezwał się Leo, kiedy tylko jego ukochana weszła do salonu. Podszedł do niej prędko, ale nie zdążył się z nią nawet dobrze przywitać, gdy zza ich pleców dobiegł głos kobiety.
- Naomi, do mojego gabinetu. - oznajmiła Christine z wymijając ich obojga. Dziewczyna spojrzała na swojego chłopaka i cmoknęła go szybko w usta, uśmiechając się.
- Wrócę niedługo. Poczekaj na mnie.
Nie dała nawet mu nic odpowiedzieć, tylko od razu skierowała się do gabinetu Christine. Kiedy tam weszła, dostrzegła również Drago - zarówno on, jak i jego żona patrzyli na nią wyczekująco.
- Mów. - nakazała kobieta, już naprawdę zniecierpliwiona oczekiwaniem na cokolwiek. Chciała już wiedzieć, chciała wyciągać swojego syna z aresztu... Po prostu chciała już spokojnie żyć, wiedząc, że jej rodzina jest bezpieczna.
- Erick się zgodził. - powiadomiła Naomi, tylko czekając na ich reakcję.
Christine spojrzała na swojego męża z ulgą. Drago natomiast uśmiechnął się szeroko, również oddychając z ulgą, że udało się jej załatwić wszystko. Spojrzał na nastolatkę ze sobą z wdzięcznością. Nawet nie wiedział, jak się jej odwdzięczyć za to, co dla nich robiła.
- Dziękujemy, że się z nim spotkałaś. - odezwał się, nie wiedząc, co mógłby jej w tamtym momencie w ogóle powiedzieć. Nie potrafił opisać swoich uczuć, tego, co wtedy czuł.
- A właśnie, czemu on ma inne nazwisko? I czemu wy się z nim nie mogliście spotkać osobiście? Przecież to wasz syn. - spytała Naomi, a ich miny od razu zrzedły. Dziewczyna czuła, że trafiła w czuły punkt, ale chciała po prostu wiedzieć, szczególnie że naprawdę dużo ryzykowała.
- Nie drąż, Naomi. To skomplikowana sprawa. - oznajmiła Christine poważnym tonem. Nastolatka doskonale rozumiała ich obawy, ale skoro już powierzali jej tamten sekret, to chciała znać coś więcej.
- Rozumiem, ale nie uważacie, że należą mi się jakieś wyjaśnienia? Wiem, że nic mi do tego, ale pomogłam wam i chciałabym wiedzieć, co mogłabym powiedzieć, a czego nie w odpowiedniej sytuacji.
Małżeństwo nie odezwało się, a jedynie spojrzało po sobie. Naomi, widząc, że nie zamierzali jej nic mówić, wstała ze swojego miejsca z pewnym niedosytem. Zaczynała rozumieć, że drążenie nie miało wtedy sensu, że oni i tak nic jej nie powiedzą.
- Dobra, to wasza sprawa. - westchnęła, kierując się do wyjścia, nieco przygnębiona. Ryzykowała dla nich, a oni potraktowali ją w ten sposób, czuła do nich żal. - Jeśli będę jeszcze potrzebna, to wiecie gdzie mnie szukać.
~*~
- Już jestem. Teraz mogę już... - zaczęła Naomi, podchodząc z uśmiechem do swojego chłopaka. Chciała z nim porozmawiać, pobyć, odetchnąć i odpocząć. Ale na jej nieszczęście, ktoś znowu im przeszkodził. A dokładniej jej matka.
- Kochanie, chodź na słówko. - poprosiła Danielle, podchodząc do nich bliżej. Wskazała głową w stronę korytarza, po czym skierowała się w tamtą stronę, dając córce czas na dojście.
- No bez jaj. Naprawdę? - spytała, nie wierząc w swoje szczęście. O ile ich szefostwo miało powód, by ją zgarnąć, to jej matka była już przesadą, bynajmniej w jej odczuciu. - Chodź. - nakazała, łapiąc chłopaka za rękę i ciągnąć go za sobą. Wtedy to właśnie w jego towarzystwie zamierzała porozmawiać ze swoją matką.
Danielle spojrzała na ich oboje, patrząc nieco sceptycznie na chłopaka swojej córki. Lubiła go, to fakt, zdecydowanie bardziej pasował do Naomi, niż jej poprzedni chłopak, ale chciała porozmawiać z nią na osobności, bez osób trzecich.
- Chciałam...
- Nie mam przed nim żadnych tajemnic. - przerwała jej od razu Naomi, dumne trzymając dłoń Leo. Chłopak spojrzał na nią, a później na jej matkę, zdając sobie sprawę, że był tam zupełnie niepotrzebny. - Coś się stało?
- Już nic, nieważne.
Dziewczyna jeszcze przez chwilę patrzyła na swoją rodzicielkę, ale nie zamierzała drążyć. Już po chwili Danielle odeszła, a Naomi i Leo spojrzeli po sobie, nieco zdezorientowani. Takiej reakcji się nie spodziewali.
Już mieli iść do pokoju któregokolwiek z nich, gdy ponownie ktoś im przerwał.
- Naomi? - spytał Matt, podchodząc ledwo do swojej siostry. Ta odwróciła się gwałtownie do siebie i nieco przeraziła się widokiem poobijanego brata.
- O mój boże! Co ci się stało? - spytała od razu, natychmiast do niego podbiegając. Złapała jego twarz w swoje dłonie, obserwując jego obrażenia. - Pokaż.
- Poczekam na ciebie w pokoju. Przyjdź, kiedy będziesz wolna. - odezwał się Leo, a ona spojrzała w jego kierunku przepraszającym wzrokiem. Tak bardzo żałowała, że nie mogła spędzić z nim choć chwili.
- Przepraszam, Leo. - wyszeptała, czując ogromne wyrzuty sumienia, że znów go zostawiała. Ale nie mogła zaprzeczyć, że rodzina była dla niej ważniejsza, niż ktokolwiek inny, nawet jej chłopak, którego szczerze kochała.
- Nic nie szkodzi. Rozumiem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro