Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 15

Naomi, Matt i Frankie nie zdążyli nawet dobrze wejść do salonu, gdy na horyzoncie pojawił się Milo. Chłopak, widząc całą trójkę, natychmiast do nich podszedł, łapiąc twarz Naomi w swoje dłonie. Spojrzał na jej twarz, ale nie miała żadnych ran w przeciwieństwie do swoich braci.

- Co wam się stało? Wszystko dobrze? - spytał od razu, przyglądając się im z daleka. Nie odpowiedzieli, niezdolni przez ból, więc Milo wrócił wzrokiem do dziewczyny przed sobą, która uporczywie milczała. - Naomi?

- Jacyś idioci nas zaczepiali. Nie mieliśmy szans. - powiedziała cicho, a on po raz pierwszy zobaczył w jej oczach łzy. Dziewczyna prędko się opamiętała i spojrzała w oczy swojego przyjaciela. - Dobrze, że nie znaleźli naszej broni, bo mielibyśmy przechlapane jeszcze bardziej. - dodała, w duchu dziękując Bogu, że tak się właśnie się stało.

- A tobie coś zrobili? - spytał Milo z troską, przyglądając się jej. Obiecał kiedyś Leo, że zaopiekuje się nią pod jego nieobecność i zamierzał dotrzymać słowa. W dodatku była dla niego przyjaciółką, a o przyjaciół się troszczyło.

- Mi nie, ale Frankie i Matt oberwali za nas troje. Ktoś musi ich opatrzeć, bo mocno dostali. - wyjaśniła pokrótce, wskazując na swoich braci. Z daleka było widać, że ktoś ich pobił. Mieli poobijane twarze, krew wszędzie i zwijali się z bólu. - Gdzie Leo?

- Sprząta strzelnicę. Znów pokłócił się z Zackiem. Ten koleś to jakaś zaraza, wszędzie go pełno, w dodatku wkurza niemiłosiernie. Czasami naprawdę mam ochotę przywalić mu w zęby.

- Uwierz, że ja też. Żeby tylko raz. - mruknęła, zaciskając usta w wąską linię. Wciąż miała obraz Zacka przed oczami w dniu swoich zaręczyn i wciąż miała wielką ochotę wydrapać mu oczy.

- Leo opowiadał, jak popsuł wam zaręczyny. Gościu nie ma za grosz szacunku, panoszy się tu, jakby był niewiadomo kim. Bo co? Po Christine i Drago to jego rodzice, a nasze szefostwo? Jesteśmy przecież rodziną, a nie cholerną siłą roboczą.

Naomi nie odpowiedziała, a jedynie spuściła głowę, wzdychając cicho. Milo miał cholerną rację, musiała to przyznać. I najwyraźniej znaczna większość osób miała na ten temat podobne zdanie, co ona. Bo Zack naprawdę był zarazą, która panoszyła się po siedzibie.

- Ja już chyba muszę ich odprowadzić do skrzydła szpitalnego, bo oboje zaraz mi tu padną. - odezwała się ponownie Naomi i już miała się odwrócić by wrócić do swoich braci, gdy zatrzymała się jeszcze i spojrzała na chłopaka przed sobą. - I masz stu procentową rację, Milo.

- Pomogę ci. - zadeklarował, natychmiast kierując się do Matta i Frankiego. Nastolatka uśmiechnęła się, tak bardzo mu wtedy dziękując za wszelką pomoc.

- Dziękuję.

~*~

W tym samym czasie, na pobliskim komisariacie, dwójka policjantów rozmawiała na jeden i ten sam temat od miesięcy. Policja nie miała żadnych informacji na temat Willow, nie wiedzieli nic na jej temat, odkąd zabrakło Louisa. Nie wiedzieli, co robić, by znaleźć ów przestępczynię, o której ślad zaginął.

- Masz coś? - zagadnął jeden z mężczyzn, wchodząc do pomieszczenia, gdzie znajdował się jego kolega. Podał kubek z kawą mężczyźnie i usiadł na swoim krześle, przyglądając się mu.

- Wciąż szukam. - odparł, nie odwracając się nawet w jego stronę. Upił łyk swojej kawy, na chwilę zaprzestając swoich czynności, by odpocząć od ciągłego siedzenia przy komputerze. - Odkąd Louisa nie ma, jakoś ciężej tam to wszystko idzie. Nie mamy żadnych poszlak na temat Willow. Ostatnio nawet akcji żadnych nie było, a to już jest podejrzane.

- Myślisz, że ona coś szykuje? Coś mocniejszego? - spytał, upijając nieco ze swojego kubka. Był ciekawy, co jego kolega miał na myśli, czy w ogóle o tym myślał, choć wszystkie te ich rozmowy...

- Nie wiem, ale to bardzo prawdopodobne. Z tą dziewczyną nic nie jest wiadome.

Żaden z nich nie zdawał sobie nawet sprawy, że omawiana dziewczyna martwiła się wtedy jedynie swoimi braćmi, aniżeli kolejną akcją, którą - jak myśleli - szykowała.

~~~~~~~~~~
Wybaczcie, że taki krótki 🙈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro