Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział 1

Na zewnątrz było ciemno i dość chłodno. Na zegarze wybijała właśnie jedenasta trzydzieści w nocy, ale to nie zmusiło Naomi do wrócenia do domu. Dziewczyna, która aktualnie była sama, rozejrzała się z góry na ulice przed sobą. Kilkoro ludzi kręciło się wokoło, większość znajdowała się w domach, niektórzy już spali. A ona po prostu tam stała - na jednym z wyższych budynków, kompletnie niezauważona, delektująca się delikatnym wietrzykiem, który muskał jej włosy i twarz.

Już po chwili Naomi zebrała wszystkie swoje rzeczy, a tak naprawdę miała ze sobą jedynie butelkę wody i nóż w pogotowiu, po czym ruszyła w tylko sobie znaną stronę. Doskonale wiedziała, że nikt nie wiedział o jej wyjściu, że się do niej dobijali, że dzwonili. I zdecydowanie będą ją pytać, gdzie była. Ale ona nie zamierzała się im z niczego spowiadać. Była dorosła i mogła robić, co tylko chciała.

W siedzibie znalazła się kilka minut po północy. Było cicho, zdecydowanie za cicho. Światła w salonie były zgaszone, te na korytarzu wciąż jednak świeciły. Z pokoi nie dochodził żaden dźwięk... Cisza.

Dziewczyna westchnęła cicho, po czym skierowała się prosto do swojego pokoju. Nie miała siły, by się wykąpać, więc najzwyczajniej w świecie przebrała się i położyła do łóżka, a już chwilę później odpłynęła do Krainy Snów.

~*~

Rano Naomi nie czuła się najlepiej, ale zwlokła się z łóżka i poszła się umyć. Zimny prysznic zdecydowanie ją rozbudził, więc dziewczyna od razu skierowała się do stołówki, by w spokoju zjeść śniadanie. Większość osób było już po posiłku, inni pomału kończyli.

- Naomi Beckett.

- Tak mnie nazwano prawie dziewiętnaście lat temu. - mruknęła od niechcenia, nawet nie unosząc wzroku na chłopaka przed sobą, który właśnie przed nią siadał. Po prostu dłubała w swojej jajecznicy widelcem.

Chłopak spojrzał na nią, od razu stwierdzając, że coś było nie tak. Naomi, czując jego uważny wzrok, uniosła głowę i zerknęła na niego, wzdychając głośno. Nie lubiła, gdy ktoś tak na nią patrzył, szczególnie on, bo wiedziała, że nie odpuści.

- Nie patrz tak na mnie. Nic nie zrobiłam przecież. - powiedziała w końcu, wyrzucając ręce w górę. Nie kłamała, bo tak naprawdę nie zrobiła nic szczególnego. Najzwyczajniej w świecie musiała "zniknąć", odpocząć i przemyśleć kilka spraw.

- Gdzie byłaś? Szukaliśmy cię. - odezwał się, nie zwracając zbytnio uwagi na jej słowa. Nie trudno było zaprzeczyć, że się o nią troszczył. Chciał jej dobra, nawet kosztem swojego.

- Byłam się przejść. Musiałam coś sprawdzić. - odparła cicho, zakładając kosmyk włosów za ucho. Nie chciała o tym rozmawiać, to była jej sprawa i nikt nie miał wiedzieć, co tak naprawdę siedziało jej w głowie. A wtedy to właśnie Louis zaprzątał jej myśli, po raz kolejny od pół roku.

- Gdzie? - dopytywał dalej chłopak, chcąc po prostu wiedzieć. Zdawał sobie sprawę, że Naomi była dorosła, ale to nie zmieniało faktu, że się o nią bał, nawet jeśli oboje wiedzieli, co robili na co dzień.

- Możesz przestać, Matt? Nic nie zrobiłam, więc daj mi spokój.

- Jeszcze o tym porozmawiamy. - westchnął, zamierzając odpuścić na jakiś czas. Widział jej złość, jej bezradność i, choć chciał wiedzieć, gdzie była, zamierzał zostawić ją z własnymi myślami na jakiś czas samą. - Żegnaj, siostrzyczko. - dodał na pożegnanie, podchodząc do niej bliżej i całując w głowę.

Naomi przetarła twarz rękoma, nie wiedząc, co się z nią działo. Nie chciała tak naskakiwać na brata, ale to jakoś było od niej silniejsze i nie kontrolowała tego.

- Cześć, kochanie. - odezwał się Leo, podchodząc do swojej dziewczyny i całując ją w policzek. I normalnie Naomi uśmiechnęłaby się na ten gest, gdyby nie to, że chłopak dodał po chwili. - Gdzie byłaś całą noc? Szukaliśmy cię wszyscy.

To przelało czarę. Naomi uderzyła pięścią o stół, wstała gwałtownie i zmierzyła Leo wręcz nienawistnym spojrzeniem. Była wściekła, że kolejna osoba pytała o to samo, nie zdając sobie sprawy, jak bardzo drażliwy był to dla niej wtedy temat i jak bardzo nie chciała odpowiadać na tamto pytanie.

- Czy wy możecie mi dać święty spokój?!

Kilka znajdujących się w pomieszczeniu osób spojrzało w ich stronę, ale dziewczyna nie zwracała już na to uwagi. Szybkim krokiem skierowała się do wyjścia ze stołówki, a chwilę później również z budynku, w którym się znajdowali.

- A tej co się stało? - spytał Milo, wskazując jeszcze za dziewczyną, w kompletnym zdezorientowaniu.

Leo w odpowiedzi pokiwał tylko głową.

~*~

Cole martwił się o swoją jedyną córkę, a kiedy dowiedział się o jej złym stanie psychicznym, obrał sobie za cel pocieszenie jej. Znalezienie jej nie było trudne, bo Naomi siedziała na dworze, na ganku domu rodziny Jennings, których tamtego dnia nie było w budynku.

- Naomi, skarbie... Co się stało? - spytał ostrożnie, dosiadając się do niej. Dziewczyna nie uniosła głowy, którą schowała między kolanami, tylko pociągnęła cicho nosem.

- Nic. Zostaw mnie samą. - mruknęła, w nadziei, że jej ojciec sobie pójdzie. Mężczyzna miał jednak inne plany i został na swoim miejscu, nie ruszając się ani o milimetr. Do Naomi prędko dotarło, że nie zamierzał się stamtąd ruszyć. - Powiedziałam coś. - dodała, unosząc wzrok, by na niego spojrzeć.

- A ja nie zamierzam się do tego dostosowywać. Powiedz mi, co się dzieje. Stało się coś?

- Niee, ja po prostu... - zaczęła, wzdychając głośno. Przejechała palcami po włosach, próbując jakoś dobrać słowa do tego, co wtedy czuła w środku. - Po prostu musiałam trochę zapomnieć, wiesz? Czasami mnie to wszystko przytłacza, to zabijanie, ta broń, krew i poczucie winy. Przyzwyczaiłam się, ale...

- Rozumiem, skarbie, rozumiem. - przytaknął od razu Cole, obejmując ją ramieniem. Dziewczyna wtuliła się w jego bok, czując się niezwykle bezpiecznie w jego ramionach.

Siedzieli przez chwilę w ciszy, wdychając świeże powietrze i delektując się wszechobecną ciszą. Naomi jednak nie dawała spokoju pewna rzecz, o którą od razu zamierzała zapytać.

- Nie będziesz pytał, gdzie byłam? Ani co robiłam?

- Nie, nie jest mi to potrzebne do życia. - odparł spokojnie, bo naprawdę nie zamierzał o to pytać. Nie ważny był dla niego powód, choć również się o nią bał, a jedynie fakt, że wszystko było już z nią dobrze.

- Inni mają chyba inne nastawienie do tej sytuacji. - westchnęła, przypominając sobie rozmowy z Mattem, a później z Leo, których niezbyt dobrze potraktowała. Miała w planach ich przeprosić, bo dopiero wtedy dochodziło do niej, jak musiała się zachować i jak oni mogli to odczuć. - Dziękuję, tato. - dodała, posyłając mężczyźnie szczery, aczkolwiek delikatny uśmiech, który ten od razu odwzajemnił.

- Nie ma sprawy, kochanie. - powiedział, po czym cmoknął ją w czoło, a jej serce zaczęło się topić w środku. Kochała go najbardziej na świecie i nie dało się temu zaprzeczyć w żaden sposób. - Ale chodź do środka, jest zimno.

~*~

Wyrzuty sumienia nie dawały Naomi spokoju. Więc, kiedy nastał wieczór, postanowiła zaprosić Leo do swojego pokoju i porozmawiać z nim chwilę. Już od dawna spali ze sobą w jednym pokoju - albo w jej, albo jego - więc chłopak nie zdziwił się, kiedy oboje ułożyli się do snu w jej łóżku.

- Przepraszam za to wcześniej, Leo. - powiedziała Naomi cicho, przymykając oczy. Chłopak poruszył się nagle, opierając się na łokciu, by mieć na nią lepszy widok. Dziewczyna odwróciła głowę, by na niego spojrzeć.

- Niee, nie przepraszaj. Rozumiem, że mogłaś mieć zły dzień, czy coś. - odparł od razu, po czym znów położył się tak jak wcześniej. Przyciągnął ją jednak jeszcze bliżej siebie, tak że jej plecy stykały się z jego umięśnionym torsem. - Twoja mama kazała twojemu tacie z tobą porozmawiać. - dodał, bo w końcu był przy tamtej rozmowie. Naomi westchnęła, domyślając się od samego początku, że właśnie tak to mogło wyglądać, że jej matka mogła poprosić jej ojca do pogadania z nią.

- Taak, zawsze to robi. Tata wie, jak się mną zająć w takich sytuacjach.

Leo objął ją szczelnie, wtulając się w jej ciało, a ona nie protestowała. Żadne z nich już się nie odezwało, a po chwili oboje zasnęli, wtuleni w siebie nawzajem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro