4
- Jesteś dzisiaj zajęta?- spytał zakłopotany
- Nie a co?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Poszlabys ze mną na kawe?- znowu pytanie.
- W sumie czemu nie?
- Dasz mi swój numer?
- Cały czas mówimy pytaniami- zaśmiałam sie razem z nim.- Daj to ci wpisze.- wyjął telefon z kieszeni i mi go podał. Wpisalam numer i mu go oddałam.
- Napisze ci kiedy sie spotkamy dobra?
- Oki- usmiechnelam sie do niego na pożegnanie i odeszlam do auta. Torbę włożyłam do bagażnika i wsiadlam do środka.
- Uuuu siostra, przyszlas na pierwszy trening i juz zbierasz plony- powiedział. Jaki z niego ham.
- Widocznie mam lepsze powidzenie niż ty u dziewczyn, casanova.- usmiechnelam sie chytsze. To jego czuły punkt.
- Jak twój nos?- zmienił temat. Chytrze.
- Napewno lepiej niż twój koleżka między nogami- zripostowałam. Uciszył się. Ha! Nadal się nie nauczył żeby ze mną nie zaczynać.
Dojechaliśmy do domu, gdy Grzesiek zgasił silnik wyszłam i wzięłam torbę z bagażnika. Weszłam do budynku i zdjęłam buty. Wbiegłam na górę, do swojego pokoju i przebrałam się w dresowe spodenki. Byłam głodna, więc zeszłam na dół i zrobiłam obiad. Zajeło mi to jakąś godzine. W tym czasie Grzesiek gdzieś wyszedł. No nic.
Zjadłam obiad i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Nudzę się. Może wam opowiem dlaczego tak bałam się poznać reprezentacje polski. Po prostu bałam się że nie przyjmą mnie do swojej ,,rodzinki". Jeżeliby w ogóle wzięli to pod uwage. Takie osobistości nie myslą o dziewczynach takie jak ja. A z drugiej strony był Grzesiek. On też się bał o mnie. Dlaczego? To może kiedy indziej...
Kiedy tak myślalam, do moich uszu dobiegł dzwiek wiadomości z telefonu. Kto pisze do mnie o tej porze? Sięgnęłam po telefon na szafkę nocną obok mojego łóżka. Nieznany. Hmmm... Kto to może być? Komu dałam swój numer telefonu... ŁUKASZ! No przecież! Może to Łukasz? Sprawdźmy to.
Nieznany:
Hejka. Zgadnij kto to...
Ja:
Łukasz?
Nieznany:
Bingo!
Wow, Łukasz do mnie napisał. Myślałam że robi sobie ze mnie żarty. Cofam to.
Czy chcesz zmienić ten kontakt na Łukasz?
Tak
Ja
Co tam?
Łukasz
Tak sobie pomyslalem czy masz czas w sobote wieczorem?
Ja
Nie mam nic w planach wiec chyba tak. A czemu pytasz?
Łukasz
Poszlabys ze mna na spacer i na kawe?
Ja
Jasne, tylko powiedz mi o ktorej.
Łukasz
Moze byc 16.00?
Ja
Moze byc😊
Łukasz
Świetnie, wiec jestesmy umówieni😇 A czy dzisiejsze spotkanie nadal aktualne?
Ja
Pewnie! Pasuje ci 18.00 w parku Ujazdowskim?
Łukasz
Pasuje. To do zobaczenia później!
Ja
Papa
Czy ja wlasnie umowilam sie z Łukaszem Fabianskim na spacer i kawe? I to jeszcze dwa razy?! Nie wierze... Która godzina? 16.20. Okej, za pół godziny zaczne sie szykowac.
Usłyszałam trzaskanie drzwi wejściowych. Pewnie Grzesiek. Zeszłam na dół zapytać się gdzie nasz Alvaro się podziewał. No i tez coś zjeść, bo ten kurczak z ryżem dawno mi się przetrawił.
Zobaczyłam go zdejmującego buty w korytarzu.Był odwrócony tylem do mnie. Chyba mnie nie zauwazyl.
- A gdzie to sie pan ulatnia bez siostrzyczki?- zapytałam uśmieczajac sie konspiracyjnie. Aż podskoczył i odwrócił sie do mnie.
- Nie strasz bo tu na zawał zejde- udawał zlego
- Oj, przepraszam braciszku, nie chciałam. Bardzo by mi było smutno z tego powodu.- nie mogłam juz wytrzymać ze smiechu. Wybuchłam a zaraz po mnie Grzesiu. - A tak na serio to gdzie byłeś?- zapytalam gdy sie ogarnełam.
- To moja tajemnica- usmiechnal sie. No jeszcze bedzie miał przede mna tajemnice?? O nieee braciszku. Wskoczylam mu na plecy.
- Jak taki jestes to nie powiem ci gdzie dzis ide
- Pewnie na randke z Bambim
- Jakim Bambim?
- No z Fabianem- spojrzal na mnie sceptycznie i ruszyl w strone kuchni ze mną na plecach.
- A no tak zapomnialam ze go tak nazywacie. A co do tego to po części masz racje. Ide na kawe z Fabkiem.
- Mowilem.- stwierdzil i zrzucił mnie ze swoich pleckow. A tak bylo wygodnie... Spojrzalam na zegarek. 16.50. Czas sie szykowac!!!! Polecialam szybko do swojego pokoju i zalozylam wybrany wczesniej outfit.
Do worka wpakowalam telefon, portfel i inne duperele. Zeszlam na dol i przejrzalam sie w lustrze. W sumie wygladam calkiem fajnie. Moze Łukaszowi sie spodoba... zresztą o czym ja mysle. To tylko kawa. A po za tym co mnie to obchodzi.
- Grzesiek, wychodze!!- krzyknelam zeby sie nie martwil.
- A idz gdzie chcesz!- ehh, co ja sobie myslalam...
Wzielam klucze do mieszkania i ruszylam do miejsca naszego spotkania, czyli Starbucksa.
**********************************
Noooo... Dawno rozdzialu nie bylo. Wiem i dodam jeszcze w tym tygodniu kolejny.
Papa,buziaczki💋💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro