Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3

- Trenerze wiem jak wszyscy się nazywają- oznajmiłam Nawałce, gdy chciał, aby wszyscy ustawili się w kolejce by podać mi rękę zapoznając się. 

- To chociaż ty się głośno przedstaw- nakazał z lekkim uśmiechem.

- Ok- odwróciłam się do piłkarzy stojących w szeregu na linii bocznej- A więc nazywam się Blanka Krychowiak, Grzesiek to mój brat, mam 26 lat.- skończyłam nie wiedząc co dalej mówić. No bo co mam powiedzieć?

- Dobrze, Blanka narazie bedzie z nami trenować i jeździć na zgrupowania.

-Naprawde?- nie mogłam sie powstrzymać aby nie krzyknąć. To było moje marzenie odkąd  Grzesiek dostał powołanie do kadry. Niepomyślałabym że nasza rodzina bedzie sławna pod tym względem.

-Naprawde- wyszczerzył się trener.- Dobra, gramy tak jak zawsze, ale że Blanka jest nowa Grzesiek wytłumaczy jej zasady.- powiedział i zaczął coś mówić do reszty. Do mnie podszedł mój brat. 

- A więc tak, gramy każda drużyna z każdą drużyną czas: 60 minut jeden mecz po dwie połowy. Wiem że długo, ale to już jest wyższy poziom- zaśmiał się. W sumie to nie jest źle. 

- Dobra, koniec gadania, gramy!- usłyszeliśmy głos Nawałki.- Pierwsi grają drużyna Wojtka i Artura.- tak jak powiedział drużyny się ustawiły na murawie. Ja grałam na pozycji napastnika. Po boisku rozległ się dźwięk gwizdka. Gra się zaczęła. Podałam do Krychy a on wycofał do obrońców. Dalszej gry nie będę opisywać bo nie ma nic ciekawego. Ogólny wynik to 3-1 dla nas, z czego 2 są moje. Później grała drużyna Fabiana i Artura. Było 2-2, wyrównany mecz. I ostatni mecz dzisiejszego dnia czyli drużyny Wojtka i Łukasza.

Wyszliśmy na murawe czekając w napięciu na wynik tego meczu. Po ustawieniu sie drużyn, oczekiwaliśmy na gwizdek. Sędzia zagwizdał i ruszyliśmy. Piłkę przejeli pomocnicy przeciwnej drużyny. Podbieglam do Wawrzyniaka do ktorego byla wymierzona pilka. Odebrałam ją na klatę i pobiegłam do bramki przeciwnika. Gdy byłam w polu karnym kopnelam z calej sily piłkę. Wszyscy wstrzymali oddech czekając na werdykt. Niestety Fabian obronił. Wstał z piłką w rękach i spojrzał na mnie uśmiechając się. Ja również sie usmiechnelam. No co? Chce żyć z nim w zgodzie.

Łukasz odwrócił wzrok i wyrzucił piłkę daleko w tył. Pobiegłam z powrotem na naszą połowę. Pilke przejęli tamci. Piszczek podał do Kuby. Kuba kopnął piłkę, która poleciala prosto we mnie i trafila mnie w nos. Poczułam przejmujący ból. Złapałam się za twarz. Nos jest prawdopodobnie złamany. Kuba i jeszcze reszta pilkarzy grajacych na boisku podbiegla do mnie.
- Blanka nic ci nie jest???- spytał Kuba z przerażeniem na twarzy. Zdjął mi ręce z twarzy i popatrzył na to z grymasem.
- Złamany chyba jest- wyjaśniłam nie zbyt przytomnie.
- Chyba napewno- powiedział- Krycha zawolaj dokiego. Jezu, tak cie przepraszam...- zaczął ale mu przerwałam:
- Kuba, to nie pierwsza i nie ostatnia moja kontuzja. Nie obwiniaj się!- o mamusiu teraz bedzie się biedaczek obwiniał.  Trudno sie mówi. Mleko się rozlało. Pomacałam palcem pod nosem i poczułam płynne ciepło. Popatrzylam na palec i zobaczyłam krew. A czego ja się spodziewałam.
- Co się stało?- to doktorek Jaroszewski przebiegł by mnie opatrzyć.
- Chyba mam złamany nos.- powiedziałam. Złapał mnie za rękę i pociągnął na ławkę. Usiadłam grzecznie. Zaczął oglądać i dotykać mi nosa. Bolało ale nie tak żebym krzyczała czy płakała. To nie dla mnie. Usłyszałam że trener Nawałka zarządził koniec treningu. A tak było fajnie. Krycha, Kuba i co dziwne Fabian podeszli i zapytali sie mnie:
- Jak sie czujesz?- spytał Krycha.
- Nie jest źle- powiedziałam zgodnie z prawdą.- Jak jest?- zwróciłam sie do doktora
- Nos nie jest złamany, co jest dziwne biorac pod uwagę to z jaką siłą kopie Kuba- wyjaśnił. Spojrzalam na Kube. Patrzył na mnie przepraszajacym wzrokiem. Usmiechnelam sie do niego żeby wiedzial ze nic mi nie jest. Odwzajemnil uśmiech. Doktor założył mi coś na nos i póścił do szatni. Wstałam i przytulilam Kube. Na początku zesztywnial ale po sekundzie przywarl do mnie jak pijawka.
- Ehh... Kuba... Zaczynasz... mnie dusić.- po chwili poczułam ulgę i powietrze.
- Jejku przepraszam- tym razem mnie przytulił lekko. Po chwili się odsunelam i poszliśmy w 4 do szatni. Poszłam pod oddzielny prysznic i po umyciu się wróciłam do chłopaków i sie przebralam. Razem z Krycha wyszłam ze stadionu i ruszylismy do samochodu. Nagle poczułam cos co mnie ciagnie za rękę do tyłu. Odwrócilam sie i zobaczylam Łukasza...
***********************************
Rozdział troche krótszy niż zwykle ale jak bede takie pisała to beda częściej.

Nastepny bedzie za jakis tydzień albo 2.

Do kiedyś!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro