3
- Trenerze wiem jak wszyscy się nazywają- oznajmiłam Nawałce, gdy chciał, aby wszyscy ustawili się w kolejce by podać mi rękę zapoznając się.
- To chociaż ty się głośno przedstaw- nakazał z lekkim uśmiechem.
- Ok- odwróciłam się do piłkarzy stojących w szeregu na linii bocznej- A więc nazywam się Blanka Krychowiak, Grzesiek to mój brat, mam 26 lat.- skończyłam nie wiedząc co dalej mówić. No bo co mam powiedzieć?
- Dobrze, Blanka narazie bedzie z nami trenować i jeździć na zgrupowania.
-Naprawde?- nie mogłam sie powstrzymać aby nie krzyknąć. To było moje marzenie odkąd Grzesiek dostał powołanie do kadry. Niepomyślałabym że nasza rodzina bedzie sławna pod tym względem.
-Naprawde- wyszczerzył się trener.- Dobra, gramy tak jak zawsze, ale że Blanka jest nowa Grzesiek wytłumaczy jej zasady.- powiedział i zaczął coś mówić do reszty. Do mnie podszedł mój brat.
- A więc tak, gramy każda drużyna z każdą drużyną czas: 60 minut jeden mecz po dwie połowy. Wiem że długo, ale to już jest wyższy poziom- zaśmiał się. W sumie to nie jest źle.
- Dobra, koniec gadania, gramy!- usłyszeliśmy głos Nawałki.- Pierwsi grają drużyna Wojtka i Artura.- tak jak powiedział drużyny się ustawiły na murawie. Ja grałam na pozycji napastnika. Po boisku rozległ się dźwięk gwizdka. Gra się zaczęła. Podałam do Krychy a on wycofał do obrońców. Dalszej gry nie będę opisywać bo nie ma nic ciekawego. Ogólny wynik to 3-1 dla nas, z czego 2 są moje. Później grała drużyna Fabiana i Artura. Było 2-2, wyrównany mecz. I ostatni mecz dzisiejszego dnia czyli drużyny Wojtka i Łukasza.
Wyszliśmy na murawe czekając w napięciu na wynik tego meczu. Po ustawieniu sie drużyn, oczekiwaliśmy na gwizdek. Sędzia zagwizdał i ruszyliśmy. Piłkę przejeli pomocnicy przeciwnej drużyny. Podbieglam do Wawrzyniaka do ktorego byla wymierzona pilka. Odebrałam ją na klatę i pobiegłam do bramki przeciwnika. Gdy byłam w polu karnym kopnelam z calej sily piłkę. Wszyscy wstrzymali oddech czekając na werdykt. Niestety Fabian obronił. Wstał z piłką w rękach i spojrzał na mnie uśmiechając się. Ja również sie usmiechnelam. No co? Chce żyć z nim w zgodzie.
Łukasz odwrócił wzrok i wyrzucił piłkę daleko w tył. Pobiegłam z powrotem na naszą połowę. Pilke przejęli tamci. Piszczek podał do Kuby. Kuba kopnął piłkę, która poleciala prosto we mnie i trafila mnie w nos. Poczułam przejmujący ból. Złapałam się za twarz. Nos jest prawdopodobnie złamany. Kuba i jeszcze reszta pilkarzy grajacych na boisku podbiegla do mnie.
- Blanka nic ci nie jest???- spytał Kuba z przerażeniem na twarzy. Zdjął mi ręce z twarzy i popatrzył na to z grymasem.
- Złamany chyba jest- wyjaśniłam nie zbyt przytomnie.
- Chyba napewno- powiedział- Krycha zawolaj dokiego. Jezu, tak cie przepraszam...- zaczął ale mu przerwałam:
- Kuba, to nie pierwsza i nie ostatnia moja kontuzja. Nie obwiniaj się!- o mamusiu teraz bedzie się biedaczek obwiniał. Trudno sie mówi. Mleko się rozlało. Pomacałam palcem pod nosem i poczułam płynne ciepło. Popatrzylam na palec i zobaczyłam krew. A czego ja się spodziewałam.
- Co się stało?- to doktorek Jaroszewski przebiegł by mnie opatrzyć.
- Chyba mam złamany nos.- powiedziałam. Złapał mnie za rękę i pociągnął na ławkę. Usiadłam grzecznie. Zaczął oglądać i dotykać mi nosa. Bolało ale nie tak żebym krzyczała czy płakała. To nie dla mnie. Usłyszałam że trener Nawałka zarządził koniec treningu. A tak było fajnie. Krycha, Kuba i co dziwne Fabian podeszli i zapytali sie mnie:
- Jak sie czujesz?- spytał Krycha.
- Nie jest źle- powiedziałam zgodnie z prawdą.- Jak jest?- zwróciłam sie do doktora
- Nos nie jest złamany, co jest dziwne biorac pod uwagę to z jaką siłą kopie Kuba- wyjaśnił. Spojrzalam na Kube. Patrzył na mnie przepraszajacym wzrokiem. Usmiechnelam sie do niego żeby wiedzial ze nic mi nie jest. Odwzajemnil uśmiech. Doktor założył mi coś na nos i póścił do szatni. Wstałam i przytulilam Kube. Na początku zesztywnial ale po sekundzie przywarl do mnie jak pijawka.
- Ehh... Kuba... Zaczynasz... mnie dusić.- po chwili poczułam ulgę i powietrze.
- Jejku przepraszam- tym razem mnie przytulił lekko. Po chwili się odsunelam i poszliśmy w 4 do szatni. Poszłam pod oddzielny prysznic i po umyciu się wróciłam do chłopaków i sie przebralam. Razem z Krycha wyszłam ze stadionu i ruszylismy do samochodu. Nagle poczułam cos co mnie ciagnie za rękę do tyłu. Odwrócilam sie i zobaczylam Łukasza...
***********************************
Rozdział troche krótszy niż zwykle ale jak bede takie pisała to beda częściej.
Nastepny bedzie za jakis tydzień albo 2.
Do kiedyś!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro