Rozdział 40
– To naprawdę imponujące, muszę przyznać – powiedziała Aleksandra, gdy pokrótce opowiedziałem cały plan.
Miło było w końcu to z siebie wyrzucić. Dotychczas jedyną osobą, z którą mogłem o tym swobodnie rozmawiać, była Eva.
– Co jest imponujące?
– To, że prowadzisz tę walkę w podziemiach już od lat.
– Przeceniasz mnie, moja droga. Jestem tylko pionkiem w tej rozgrywce.
– Pionkiem? Jak w chińczyku?
– Bardziej w szachach – doprecyzowałem.
Blondynka nadziała na widelec kolejny kawałek kurczaka i przetrawiała wszystkie informacje, których się dziś dowiedziała.
– Nie znam się na szachach – przyznała. – Myślę jednak, że jesteś bardzo ważną figurą. W końcu gracz robi wszystko, aby chronić cię za wszelką cenę.
– Gracz?
– No wiesz... Osoba, która to wszystko zaplanowała. Z tego, co słyszę, zrobiła wszystko, żeby upewnić się, że pod koniec rozgrywki ty wciąż będziesz na szachownicy.
To miało sens. Wszystkie zapasowe plany, zostały stworzone tak, aby chronić mnie i Evę.
Zamówiliśmy po deserze i właśnie wtedy w drzwiach restauracji stanął Nikolai. Podniosłem rękę, aby mógł nas zlokalizować. Moja asystentka obróciła się zainteresowana.
– Nie sądziłam, że ktoś do nas dołączy.
– Aleksandro, poznaj Nikolai'a. Nikolai, to Aleksandra. Kobieta, o której ci opowiadałem.
– Bardzo miło mi cię poznać. – Wyciągnął do niej dłoń.
– Mi również – odparła.
– Zostawię was samych, abyście mogli omówić warunki waszej przyszłej współpracy. – Wstałem i opuściłem lokal.
Po drodze jeszcze podszedłem do kelnera i podałem mu swoją platynową kartę.
– Proszę pokryć rachunek z tamtego stolika.
Młody mężczyzna zbliżył ją do terminala. Wykorzystałem ten moment, aby przyjrzeć się tamtej dwójce. Nikolai pokazywał blondynce swoje plany na rozłożonych kartkach, a ona nachyliła się nad nimi, aby się z nimi zapoznać. Nie tracili czasu.
To była dobra decyzja. Wiedziałem, że szatyn nie zawiedzie się na Aleksandrze. Tak samo mogłem zaufać, że będzie ją dobrze traktował. Nikolai wydawał się miłą odmianą po jej poprzednim pracodawcy.
Mnie.
♟️
Moja propozycja na zebraniu zarządu nie była na szybko wymyślonym pomysłem. Zaplanowałem ją już kilka miesięcy temu. Oboje z Evą wiedzieliśmy, że Philip nie zgodzi się na okres krótszy niż miesiąc. Za to wszystko, co trwałoby dłużej, niosło za sobą ryzyko potknięcia, na które nie mogłem sobie pozwolić.
Szczerze mówiąc, byłem zaskoczony, że tak łatwo się na to zgodził. Na pewno sądził, że nie dam rady. Zamierzałem mu udowodnić, że się myli. Nie... Zamierzałem to udowodnić sobie.
Chciałem mieć pewność, że to nie strach przed tym, że bym sobie nie poradził, pchał mnie do tego, aby zniszczyć Clark Company. Tylko to, żeby spojrzeć w lustro i móc szczerze powiedzieć sobie „mógłbym to robić, gdybym chciał", a potem roznieść tę firmę w drobny mak.
Wymazać nazwisko Clark z historii biznesu. Osiąść gdziekolwiek, bez oczekiwań osób trzecich i nieistotnych. Wieść spokojne życie, najlepiej z Amelią. Ilekroć wyobrażałem sobie resztę mojego życia, brunetka była przy mnie za każdym razem. Nie dopuszczałem do siebie myśli, że mogłoby być inaczej.
Jednak głównym powodem, dla którego miałem przez następny miesiąc udawać Philipa, była chęć odkrycia wszystkich jego tajemnic. Gdyby popełnił na przykład jakieś oszustwa podatkowe, mógłbym go nimi szantażować i jeszcze szybciej objąć dowodzenie.
♟️
Kilka dni później
W bajkach, gdy główny bohater musi podjąć jakąś decyzję, na ramionach pojawiają mu się anioł i diabeł, dyktując, co ma zrobić. Ja miałem Philipa. Nie opuszczał mnie nawet na krok. Miałem ochotę zedrzeć sobie skórę do kości, gdy klepał moje ramię z aprobatą.
Za każdym razem, gdy marszczył nos, kiedy załatwiałem coś po swojemu, wyobrażałem sobie, że w niego dostaje. To przynosiło chwilową ulgę.
Mimo nadgorliwego podglądania wszystkiego, co robię, Philip nie miał się do czego przyczepić. Nie spóźniałem się do pracy, stawiałem się na każdym spotkaniu, a nawet brałem udział w telekonferencjach poza godzinami pracy.
Ojciec nie usłyszał ani jednego, złego słowa z moich ust na temat nadmiaru obowiązków. Za to był zmuszony znosić pochwały od klientów i współpracowników. A to doprowadzało go do szału.
Musiał dostrzegać widmo swojej porażki. Musiał też zdawać sobie sprawę, że jeśli nic się nie zmieni, zarząd zmusi go do ustąpienia. Dlatego też wydzwaniał w środku nocy, kłamiąc, że w firmie włączył się alarm przeciwpożarowy. Kiedy oddzwaniałem, będąc już w środku, i mówiłem, że nic takiego nie miało miejsca, twierdził, że chciał mnie tylko sprawdzić.
Raz nawet przeszło mi przez myśl, czy nie podpalić tego budynku, ale się powstrzymałem. Zniweczenie planu zaplanowanego wiele lat temu dla chwili przyjemności, wydawało się mało opłacalne.
Po dwóch tygodniach byłem już wykończony. Często zostawałem na noc w biurze, żeby oszczędzić sobie jeżdżenia. Sofa, którą kazałem wnieść, była mniej wygodna niż łóżko w moim pokoju, ale nie mogłem narzekać.
Często bywałem w domu, tylko po to, żeby się wykąpać i przebrać. A gdyby nie Aleksandra, chyba nic bym nawet nie jadł.
Wieczorami, gdy nie mogłem zasnąć, sprawdzałem prototyp aplikacji Nikolaia. Wysyłałem mu swoje przemyślenia, a on ulepszał aplikację i odsyłał jej zaktualizowaną wersję do dalszych testów. Nie raz zastanawiałem się, czy Nikolai wygrałby w szachy z Amelią.
Ona sama zdawała się nie istnieć dla zewnętrznego świata. Z każdym tygodniem wrzucano do sieci coraz mniej informacji o Francuzce i Moore Sécurité. Kurz po zmianie prezesa, już opadł. Kobieta na powrót stała się cieniem.
Ktoś mógłby pomyśleć, że taka anonimowość ułatwiała poradzenie sobie z tęsknotą za nią. Nic bardziej mylnego. Brązowe tęczówki, nieśmiały uśmiech, barwa jej śmiechu... To utarło się w mojej głowie tak głęboko, że stawało mi pod powiekami, ilekroć zamykałem oczy.
Czasami przed snem wgapiałem się w jej zdjęcie, tak długo, aż jakaś masochistyczna cząstka mnie miała już dosyć.
Trochę mi żal naszego Theodorka, ale sam to sobie zrobił. Niektórzy ludzie muszą doświadczyć konsekwencji, żeby nauczyć się nie popełniać więcej jakiegoś błędu.
Zostaw coś po sobie i nie zabieram ci więcej czasu. Dziękuję, że tu jesteś. A dla zainteresowanych, wlatują statystyki:
5812 ZZS
886 Wyrazów
3 Strony A4
6 Minut czytania wg Wattpad.
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro