Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 25

Zawrzyjmy Układ osiągnęło 1500 odsłon!!! Dlatego też wrzucam bonusowy rozdział <3

Z tego miejsca chcę podziękować każdemu, kto to czyta — już samo to, że tu jesteś, spełnia część mojego marzenia :)

Enjoy :)

Wymyślić pomysł na randkę dla kogoś, kogo stać na to, żeby wyjechać w każde miejsce na ziemi i zobaczyć wszystko, czego sobie tylko zażyczy, było piekielnie trudne. Musiałem się postarać bardziej niż dotychczas. Z drugiej strony wiedziałem, że pieniądze nie zrobią na Amelii wrażenia. Byłem już bezsilny, gdy skreśliłem z listy: operę, teatr, restauracje i inne rozrywki dla bogaczy.

Poczułem desperację do tego stopnia, że zasięgnąłem rady u wujka Google, ale on podrzucał same pospolite miejsca. I wtedy mnie olśniło.

Nie powinienem był podchodzić do Francuzki jak do każdej, innej zamożnej laski. Tylko znaleźć coś, co stałoby się „nasze". Zamierzałem pokazać, że możemy się dobrze bawić w każdym miejscu, bo przecież miarą dobrze spędzonego czasu jest towarzystwo, którym się otaczasz. A musiałem przyznać, Amelia była najlepszym towarzyszem.

Jak zwykle odebrałem ją z pracy. Dziś jednak nie wyglądała na przebodźcowaną, wręcz przeciwnie. Biła od niej siła i energia. Wysiadłem z samochodu i otworzyłem dla niej drzwi. Uśmiechnęła się do mnie promiennie i ucałowała w policzek, a ja nie mogłem się powstrzymać, aby go nie dotknąć.

– Czyli dziś stawiamy na bycie damą i dżentelmenem? – zapytała, gdy zająłem miejsce po stronie kierowcy.

– Nie wiem, czy wytrzymam cały wieczór, bo ktoś postanowił wyglądać niesamowicie – skomentowałem i przyjrzałem się dokładnie Francuzce.

Włożyła czarną sukienkę sięgającą połowy ud i rozpięła o dwa guziki za dużo, żeby można było to uznać za strój służbowy.

– Co? Ja przecież zawsze się tak ubieram.

– Właśnie! – Ruszyłem z miejsca i włączyłem się do ruchu.

Miała rację. Zawsze ubierała się w takim stylu. Ale to nie ubrania sprawiały, że miałem mokre sny z nią w roli głównej. Uśmiech, sposób, w jaki się poruszała, to jak całowała i dotykała mnie... Wszystko to sprawiało, że była niesamowita. Poza tym... Kto by się przejmował ubraniami, skoro i tak finalnie miały wylądować na podłodze?

– Zapnij się – rzuciłem, nie spuszczając oczu z drogi. – Guziki – sprostowałem, gdy sprawdziła, czy ma zapięty pas.

– A co? Masz problem ze skupieniem się? – Przejechała palcem od szyi do piersi, a ja nacisnąłem światła awaryjne i zjechałem na pobocze.

– Siedem minut. Tyle wytrzymałaś jako dama. Zapnij się, zanim pozbawię cię wszystkich guzików. – Nachyliłem się w jej stronę.

Zapach lawendy dotarł do moich nozdrzy, kompletnie mnie obezwładniając. Chłopie, nawet cię nie dotknęła.

Amelia wyraźnie przełknęła ślinę i... rozpięła jeszcze jeden guzik. Chryste, ta kobieta mnie wykończy! Teraz miałem jeszcze lepszy widok na jej boskie cycki.

Przysunąłem się bliżej i nosem przesunąłem po obojczyku, na co wstrzymała oddech.

– Proszę, kruszynko. Zapnij się – powiedziałem tak słabo, że sam nie byłem pewien stanowczości swoich słów.

Podniosłem głowę i zobaczyłem rozchylone usta i rozszerzone źrenice. Byliśmy tak blisko, że czułem miętowy oddech na swojej skórze. Oparłem jedną dłoń na gołym udzie brunetki i bardzo powoli przesuwałem ją w górę. Czy gdybym wsadził rękę w jej bieliznę, byłaby już mokra? Sama ta myśl sprawiła, że do życia budził się mój towarzysz w bokserkach.

Amelia skróciła między nami dystans i musnęła moje wargi swoimi. Ten delikatny ruch poraził wszystkie zakończenia nerwowe w moim ciele. Przycisnąłem się do niej, a ona wydała z siebie niski jęk. Znajomy smak mięty rozlał się na języku, gdy penetrowałem te pełne usta.

Palcem musnąłem krawędź koronkowej bielizny. Wystarczyło ją delikatnie rozchylić i mógłbym jej dotknąć. Sprawdzić jak oddziaływało na nią rosnące między nami napięcie. Ale nie chciałem tego robić w samochodzie. Moja kruszynka zasługiwała na więcej.

Przerwałem ten pocałunek, póki mogłem się jeszcze powstrzymać. Sam zapiąłem brunetce te cholerne guziki i ruszyłem do naszego miejsca docelowego. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, gdy zdałem sobie sprawę, że Amelia patrzy na mnie z niedowierzaniem i przyśpieszonym oddechem.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, Francuzka poczekała, aż otworzę drzwi. Jak widać, dalej bawiliśmy się w damę i dżentelmena. Rozejrzała się i zmarszczyła brwi, zanim zapytała:

– Czy to galeria handlowa?

– Nie, znaczy tak. To jest galeria handlowa, ale nie przyjechaliśmy tu na zakupy. – Wyciągnąłem rękę w jej stronę, a ona ją ujęła. – Zaufaj mi.

Obeszliśmy budynek, aż doszliśmy do tylnego wejścia i skierowaliśmy się na trzecie piętro. O tej godzinie działały już tylko windy. Zapach pizzy i płynu do podłóg uderzył nas, jak tylko drzwi się otworzyły. Francuzka nie puściła mojej dłoni, dopóki nie dotarliśmy do lady, gdzie dziewczyna w niebieskich włosach i okrągłych okularach, siedziała przed monitorem.

– Mam rezerwację na nazwisko Clark – zacząłem bez powitania.

Dziewczyna poprawiła oprawki na nosie i wstukała podane nazwisko do systemu.

– Proszę podejść tam i podać numery butów. – Wskazała na prostopadle umiejscowioną ladę, gdzie klientów obsługiwał chłopak w koszulce polo.

Plakietka na koszuli chłopaka poinformowała nas, że miał na imię Mark. Rudowłosy pracownik potraktował nasze buty sprayem przeciwgrzybiczym, zanim je wręczył.

– Kręgielnia? Nie sądziłam, że takie miejsca są w twoim stylu. Szczerze mówiąc, spodziewałam się jakiegoś drogiego lokalu, więc chyba nie ubrałam się odpowiednio. – Spojrzała na swoją sukienkę.

– Jesteś rozczarowana? – Kurwa, może jednak trzeba było wybrać coś innego.

– Nie, nie. Po prostu zaskoczona. Chodźmy. – Uśmiechnęła się do mnie, próbując zmienić atmosferę między nami.

W jednym miała rację. Ta sukienka nie była idealnym wyborem na kręgielnię. Za każdym razem, gdy pochylała się, żeby rzucić kulą do kręgli, odsłaniała sobie tym pół tyłka. Co prawda, ja nie narzekałem na widoki, ale zauważyłem, że nie byłem w tym osamotniony. Dlatego, kiedy tylko mogłem, stawałem bardzo blisko niej, dając innym do zrozumienia, że Amelia była ze mną.

Jak wygląda gra osób, które uwielbiają rywalizację i nie znoszą przegrywać? O dziwo, obyło się bez wyzwisk i rozlewu krwi, ale nie szczędziliśmy sobie docinek. Okazało się również, że jestem beznadziejny w kręgle, co poskutkowało moją przegraną. Brunetka też nie była w nie mistrzynią, ale i tak była ode mnie lepsza.

– Wygrałaś! – Spojrzałem na ekran z wynikami. – W takim razie stawiasz pizzę.

Oparła dłonie o biodra i przechyliła głowę.

– Myślałam, że to przegrany stawia jedzenie. Poza tym nie jestem głodna.

Podszedłem do niej tak blisko, że stykaliśmy się nosami. To, co miałem zamiar powiedzieć, nie było przeznaczone dla cudzych uszu.

– Mam zamiar spalić z tobą trochę kalorii, jeśli pozwolisz. Więc musisz coś zjeść. – Oblizała dolną wargę, a brązowe tęczówki pociemniały. Chyba oboje właśnie odgrywaliśmy pewne sceny we własnych wyobraźniach.

– Niech będzie pizza, ale ty stawiasz. – Wzruszyłem ramionami.

– Okej. Ty postawisz mi coś innego. – Dostałem kuksańca w ramię.

Musiałem przyznać, że Amelia miała sporo siły.


Kasiu i Dominiko — wymanifestowałyście BUZI BUZI XDXDXDXDXD

Lubię ten rozdział, kiedy Theo i Amelia zachowują się, jak zwyczajna para, a nie wielcy CEO :)

Jeszcze tylko zostaw coś po sobie, abym wiedziała, że rozdział ci się spodobał i nie zajmuję ci już więcej czasu. Do zobaczenia w piątek przy następnym rozdziale, a tymczasem, zapraszam na statystyki dla zainteresowanych:

6769 - ZZS

1021 - Wyrazy

3 - Strony A4

5 - Minuty czytania według Wattpad


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro