Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 14

Uzbrojony w leki na: gardło, katar i gorączkę, wszedłem do hipermarketu i wrzucałem wszystko, co przychodziło mi do głowy. Amelia mogła być chora, skacowana lub mieć miesiączkę. Dlatego w moim wózku wylądowały: trzy smaki lodów, chipsy, czekolada, żelki, tabletki przeciwbólowe, podpaski, tampony, chusteczki i wielka, pluszowa panda.

Ekspedientka zaciskała usta, próbując powstrzymać uśmiech.

– Pana dziewczyna to szczęściara. Ma takiego troskliwego chłopaka.

– Dziękuję. – Uśmiechnąłem się krótko, nie wyprowadzając kobiety z błędu.

Zapakowałem wszystko do bagażnika i pojechałem prosto do niej. Z dwoma torbami zakupów, zapukałem łokciem w drzwi. Szczekanie Bastiana poprzedziło zgrzyt zamka. Amelia stanęła przede mną w kapciach, dresowych spodniach i luźnej koszulce. Włosy miała związane na czubku głowy, a w dłoni miętosiła chusteczkę.

– Co ty tu robisz? – Głos miała słaby.

– Przyszedłem na ratunek. – Podniosłem torby z zakupami. – Wpuść mnie, zanim lody się roztopią.

Amelia odsunęła się na bok, robiąc mi miejsce, a potem pokierowała do kuchni. Z zaciekawieniem obserwowała, jak wypakowuję wszystkie rzeczy.

– Nie wiedziałem, co ci jest, więc mam wszystkiego po trochu.

– Widzę. – Przeleciała wzrokiem po przekąskach, a jej wzrok zatrzymał się na kobiecych przyborach higienicznych. – Tampony? – Roześmiała się, ale za chwilę dostała ataku kaszlu. Cholera! Nie miałem nic na kaszel.

– Usiądź, a ja zrobię ci coś do picia, dobrze?

Posłusznie zajęła miejsce na krześle przy wyspie kuchennej.

Otwierałem każdą szafkę po kolei, aż w końcu znalazłem wszystko, czego szukałem. Wstawiłem wodę w czajniku, zaparzyłem herbatę, a następnie dodałem plasterek cytryny.

– Gdy trochę przestygnie, dodam miodu, okej? – Pokiwała głową i ziewnęła. – Choć, zaprowadzę cię do łóżka.

– Naprawdę nie musisz. Poradzę sobie.

– Wiem, ale chcę. Pozwól mi się sobą zaopiekować. – Bez słowa odprowadziłem ją do sypialni.

Gdy tylko otworzyliśmy drzwi, w oczy rzuciło mi się ogromnych rozmiarów łóżko. Amelia zauważyła, jak się w nie wpatruję.

– Strasznie się wiercę w nocy – wyjaśniła i schowała się pod kołdrą. Zakryła się nią aż pod brodę.

Zlustrowałem jej twarz. Miała zaczerwieniony nos i policzki. Ustami dotknąłem czoła, by sprawdzić, czy ma gorączkę. Brunetka spięła swoje ciało na ten gest.

– Mama tak sprawdzała, czy mam gorączkę, gdy byłem dzieckiem.

– Moja używała termometru – prychnęła. Pierwszy przejaw poczucia humoru.

– Mój sposób jest lepszy.

Uśmiechnęła się do mnie.

– Co zamierzasz robić? Siedzieć obok, aż poczuję się lepiej?

– W zasadzie to tak. Zamówimy jedzenie, a potem zamęczę cię jakąś, nieśmieszną komedią i podam ci leki. Taki mam plan – nakreśliłem pokrótce.

– A jeśli odmówię?

– Wtedy ominie cię niespodzianka. – Zmrużyła oczy i przygryzła dolną wargę. Uwolniłem ją kciukiem, a powietrze między nami na moment zgęstniało. Musiałem to przerwać, zanim przekroczymy granicę przyjaźni. – Leż tutaj i wybierz jakiś film, a ja zaraz wrócę.

Dopiero gdy znalazłem się w kuchni, pozwoliłem sobie na głębszy oddech. Zamówiłem z pobliskiej restauracji kilka zup i wróciłem do samochodu po pandę. W miseczki, które znalazłem, nałożyłem słone i słodkie przekąski, a wszystko to ułożyłem na tacy.

Amelia leżała w łóżku i przeskakiwała pilotem po propozycjach Netflixa, i nie zwróciła uwagi, że pojawiłem się w pokoju.

– Pij. – Podsunąłem jej kubek z herbatą, do której dodałem miodu. Francuzka upiła kilka łyków i odłożyła napój na stolik obok.

Wróciłem do kuchni, a dzwonek do drzwi poinformował mnie, że jedzenie dojechało. Bastian wyprzedził mnie, zajadle szczekając.

– Bastian, waruj! – zawołałem. Pies spojrzał na mnie i przekrzywił łeb, po czym znów wrócił do swojego poprzedniego zajęcia. – Proszę zostawić jedzenie pod drzwiami! – krzyknąłem do dostawcy.

Odczekałem kilkadziesiąt sekund i uchyliłem drzwi, a potem chwyciłem torbę z jedzeniem. Przelałem bulion z kurczaka oraz krem z pomidorów do misek i udałem się do sypialni Amelii.

– Bulion, czy pomidorowa? – zapytałem, popychając drzwi plecami.

– Bulion. – Wyciągnęła ręce po naczynie.

Dostawiłem sobie krzesło obok łóżka i w ciszy zjedliśmy posiłek. Następnie zebrałem naczynia i zapakowałem do zmywarki.

Gdy wróciłem, Amelia siedziała już na środku łóżka. Poklepała miejsce obok siebie. Zdecydowała się na Pamiętnik Bridget Jones. Napotkawszy moje zdziwione spojrzenie, zapytała:

– Odmówisz chorej kobiecie ulubionego filmu? – Wydęła dolną wargę, jednocześnie robiąc oczy szczeniaczka.

– Grasz nie fair – odrzekłem, ale usiadłem obok niej.

Pierwsze dwadzieścia minut filmu, nie stykaliśmy się nawet ramionami. Potem Amelia oparła głowę na moim barku, a ja objąłem ją i zacząłem przesuwać palcami po ramieniu kobiety. Gdy ujrzałem napisy końcowe, Amelia spała. Kilka kosmyków opadło jej na twarz, a z ust leciała cienka strużka śliny.

Przytknąłem usta do czoła brunetki. Gorączka spadała. Delikatnie położyłem ją na poduszkę i przykryłem kołdrą. Wyłączyłem telewizor i opuściłem sypialnię. Bastian leżał pod drzwiami i wpatrywał się we mnie swoimi ciemnobrązowymi ślepiami.

– Chodź. Zabiorę cię na spacer, ale musisz być grzeczny. – Pogroziłem mu palcem i miałem dziwne wrażenie, że on mnie doskonale zrozumiał.

Otworzyłem tylne drzwi, a Bastian wybiegł na trawę i poprowadził mnie do wyjścia. Krążyliśmy po okolicy piętnaście minut, zanim postanowiłem wrócić. Brunetka nadal spała, gdy skończyliśmy spacer.

Zgarnąłem z kuchni pandę i położyłem obok Francuzki. Poruszyła się, ale dalej spała. Powstrzymałem się przed kolejnym pocałowaniem jej. Zostawiłem jeszcze notkę, że Bastian był na spacerze, a potem wyszedłem.

Gdy dojechałem do domu, wziąłem prysznic i zrobiłem sobie kolację. Już prawie zasypiałem, gdy zawibrował mi telefon.

Kruszynka: [załączono zdjęcie] Dziękuję. Jest cudowna.

Fotografia przedstawiała, podarowaną przeze mnie, pluszową pandę.

Ja: Jak się czujesz?

Kruszynka: Lepiej. Dzięki tobie.

Ja: W takim razie do zobaczenia jutro.


Czy tylko ja uważam, że ten rozdział jest przesłodki? Theo zaskakuje nie tylko Amelię, ale przede wszystkim siebie <3

Zostaw coś po sobie i daj znać, czy lubisz takie spokojne rozdziały :D A teraz Zawrzyjmy Układ w cyferkach:

5861 - ZZS

843 - Wyrazów

3 - Strony a4

5 - minut czytania wg Wattpad

DO ZOBACZENIA W NASTĘPNYM ROZDZIALE 23/08/2024

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro