Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Ten rozdział przedstawia utratę bliskiej osoby poprzez walkę z chorobą. Jeśli temat jest dla kogoś drażliwy, zalecam ostrożne podejście do czytania.



– Jeśli rodzice cię z tym złapią, tym razem naprawdę będziesz miał przechlapane. – Usłyszałem znajomy głos, gdy chowałem jointa do wewnętrznej kieszeni marynarki.

– Nie złapią. Chyba że im powiesz – odparłem i obróciłem się w kierunku starszego brata.

– Miałbym zakablować mojego ulubionego braciszka?

– Jedynego braciszka – podkreśliłem.

Przyjrzałem się uważnie Michaelowi: idealnie skrojony smoking i włosy elegancko zaczesane do tyłu. Z pozoru wyglądał tak samo, jak pół roku temu, czyli wtedy kiedy widziałem go ostatni raz. Jednak nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że coś w jego postawie się zmieniło. Jeszcze nie mogłem stwierdzić co, ale wiedziałem, że to nic dobrego.

– Nie spodziewałem się ciebie – przyznałem.

– Za nic nie opuściłbym twoich urodzin, młody. – Rozpostarł ramiona, zapraszając do uścisku.

Nawet jeśli było to uznawane za „niemęskie", nie dbałem o to. Wtuliłem się w starszego brata, a on klepiąc mnie po plecach, pozwolił mi stać tak, aż nie byłem gotowy go puścić. Kiedy poczuł, że rozluźniam uścisk, stanął na wyciągnięcie dłoni i zlustrował mnie, a potem obrócił plecami do siebie, tak abyśmy oboje mogli patrzeć w lustro.

Teraz, gdy byłem niemal jego wzrostu, byliśmy do siebie uderzająco podobni, jak nigdy wcześniej. Gdyby moje włosy były w odcieniu złota, bylibyśmy nie do odróżnienia, mimo dzielących nas sześciu lat.

Michael poczochrał mnie po moich, prawie białych, włosach, śmiejąc się, gdy odsunąłem się od niego oburzony.

– Układałem je dwadzieścia minut, dupku! – wrzasnąłem, próbując uratować cokolwiek z mojej fryzury.

– Wyglądają jak moje – skomentował. – Nie masz być jak ja. Masz być sobą.

– Łatwo ci mówić. Jesteś idealnym, złotym chłopcem rodziców. Zauważają mnie tylko wtedy, gdy im ciebie przypominam – rzuciłem przez zaciśnięte zęby.

Nie byłem o to zły na brata. Wiedziałem, że to nie była jego wina. Rodzice faworyzowali go od zawsze. Był ich pierworodnym, idealnym dziedzicem, wymarzonym synkiem. A ja... ja po prostu byłem. Zawsze z tyłu, zawsze drugi, zawsze w cieniu Michaela. On jedyny mnie dostrzegał. Tylko on był dla mnie prawdziwie bliski.

Odsunąłem te myśli na bok, by znów nie rozwalić czegoś w napadzie złości. Chwyciłem za piersiówkę na stoliku i pociągnąłem z niej solidny łyk, a potem poczęstowałem starszego brata. Skrzywił się na gorzki smak alkoholu.

– Wódka. Wolę gin – skomentował i oddał mi srebrną buteleczkę. – Chciałbym ci coś dać, zanim zejdziemy do reszty gości. – Wyciągnął czarne pudełeczko.

W środku był kluczyk. Z pierwszej chwili pomyślałem, że brat kupił mi samochód. Zbyteczny gest, patrząc na to, że miałem już ich trzy.

– Chcę, byś ją przyjął. Jest dla mnie ważna. Ty też jesteś dla mnie ważny – wyjaśniał, czekając, aż zorientuję się, co trzymałem w dłoni.

– Ona? – dociekałem. – Czy ty... czy ty właśnie...? – Zabrakło mi słów. – Naprawdę? – Michael potaknął głową, a uśmiech mu się poszerzył, gdy zobaczył moją ekscytację.

– Moja Yamaha. Pierwsza, kupiona za swoje własne, ciężko zarobione pieniądze. A teraz jest twoja – rzekł i położył mi dłoń na ramieniu. – Nie jest zbyt wiele warta, ale znasz mnie. Sentymentalny ze mnie skurczybyk.

Czarna Yamaha R1 była w domu moich rodziców niczym biały kruk. Dotychczas Michael nie pozwolił mi nawet dotknąć swojego motocyklu, a teraz mi go dawał. W prezencie. Tak po prostu. To było niewiarygodne. On niczego tak nie cenił, jak swojej Yamahy. Dlatego, gdy tylko ekscytacja opadła, pojawiła się podejrzliwość.

– Dlaczego mi ją dajesz?

– Bo chcę – rzucił krótko.

– Umierasz? – zapytałem śmiertelnie poważnie.

– Nie żartuj tak młody. Jeszcze długo się mnie nie pozbędziesz.

♟️

– Okłamałeś mnie – powiedziałem, patrząc w sufit.

Moje dwudzieste pierwsze urodziny były ostatnimi, jakie spędziliśmy wspólnie. Dwa miesiące po tamtym wieczorze, rodzice powiedzieli mi o postępującej chorobie Michaela. To dlatego zniknął wtedy na pół roku i wrócił odmieniony – przechodził chemioterapię. Wrócił do nas, gdy jego ciało przestało reagować na leczenie. Chciał spędzić z rodziną swoje ostatnie miesiące. Na krótko przed moimi dwudziestymi drugimi urodzinami, ściskałem jego dłoń, gdy brał ostatni oddech w szpitalu.

Nigdy nie zapomnę widoku tego zgaszonego spojrzenia i lekkiego uśmiechu, który mi posłał, gdy wypłakiwałem oczy, słysząc jak podłączona do niego maszyna, coraz bardziej zwalniała. Gdy pokój wypełnił ciągły pisk oznaczający koniec życia Michaela, wpadłem w szał. Krótko po tym, jak zdemolowałem sporą część szpitalnego korytarza, krzycząc, jak opętany. Podano mi środki uspokajające i z letargu ocknąłem się dopiero we własnej sypialni.

Znów znalazłem się w garażu. Spojrzałem teraz na Yamahę. Czarną zbitkę stali i plastiku, która stanowiła obecnie mój największy dobytek. Michael miał rację. Nie była warta milionów, ale miała wartość sentymentalną. Żadne pieniądze tego świata nie mogły kupić tego, co reprezentowała ta maszyna. Była dowodem na to, że na tym świecie był ktoś, kto mnie kochał.

A ja, jak ostatni palant, postawiłem ją na szali w ramach zakładu. Prawdopodobieństwo, że ją przegram, rosło z każdym dniem. Odstawiłem niedopitą szklankę z ginem i poklepałem Yamahę po reflektorze.

– Gdybyś wiedział, co zrobię z twoim prezentem, zapewne nigdy byś mi go nie podarował – szepnąłem w stronę siedziska, wyobrażając sobie, jak mój starszy brat siedzi na nim z założonymi rękoma i tym, typowym dla siebie, ojcowskim tonem karci mnie za moje zachowanie.

Powiedzieć, że dostałbym od niego manto za takie traktowanie Amelii, to jak nic nie powiedzieć. Mój rodzony brat, gdyby żył i to widział, osobiście wysłałby mnie na OIOM.

Uwielbiam ten rozdział, mimo że jest smutny. Ukazuje nam relację Michaela i Theodora oraz tego, jaki wpływ na głównego bohatera miał jego starszy brat.

Dowiedzieliśmy się, co było powodem śmierci Michaela. Mimo, że fizycznie nie pojawi się w książce, będzie mieć wielki wpływ na fabułę. Jak myślicie, na co mógł mieć wpływ?

Statystyki:

5522 - ZZS

832 - Wyrazów

3 - Strony a4

5 - tyle według wattpada czyta się rozdział ósmy.

Jeśli rozdział się spodobał - zostaw gwiazdkę i/lub komentarz. To wiele znaczy dla mnie, jako autorki <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro