Rozdział 2
– Amelia Moore? Ta Amelia Moore? – zapytał Frank, omal nie dławiąc się winogronem.
– Tak. Ta Amelia Moore. Znasz jakąś inną? – rzuciłem poirytowany.
Mnie również nie pasował nietypowy obrót sprawy. Zabawiać się z przypadkową dziewczyną z baru to jedno, ale Amelia była współwłaścicielką firmy, która miała odpowiadać za ochronę mojego rodzinnego biznesu. W dodatku, z dotychczas zebranych informacji wynikało, że kobieta nie była zainteresowana randkami.
– Stary, masz przejebane – zawyrokował przyjaciel.
Jakbym sam tego, kurwa, nie wiedział!
Nie miałem zamiaru oddawać mu mojej Yamahy, ale musiałem spojrzeć prawdzie w oczy. Miesiąc mógł nie wystarczyć, by rozkochać w sobie taką kobietę, jaką ona była. Znałem ten typ – ambitna karierowiczka. Jeśli dobrze ją oceniłem, nie miałem szans.
Czy zamierzałem się poddać? Po moim trupie.
– Masz jakiś plan? – zainteresował się brunet.
– Nie. Szukałem wczoraj cały dzień. Żadnych kont w social mediach, nic.
Nawet na stronie firmy nie widniało żadne zdjęcie. Tylko imię, nazwisko i stanowisko, jakie obejmowała.
– Nie wszyscy żyją w internecie – zauważył trafnie Frank.
Zrzuciłem mu nogi z oparcia fotela. Słowo daję, że koleś nie umiał poprawnie siedzieć.
– Nikt z jej rodziny, poza Vivian nie żyje w internecie – stwierdziłem.
Ledwo to powiedziałem, a w mojej głowie wykiełkował nieśmiały plan. Chwyciłem telefon i zaprosiłem najmłodszą pannę Moore do znajomych. Nie musiałem czekać długo na akceptację. Od razu wystukałem krótką wiadomość, a gdy mi odpisała, porwałem kurtkę i wyszedłem do garażu, zostawiając skonsternowanego przyjaciela na fotelu.
♟️
Vivian leżała nad basenem na dachu hotelu Ritz. Okryta przewiewnym materiałem i w okularach przeciwsłonecznych robiła sobie zdjęcia.
– Uśmiech! – rozkazała i wycelowała w nas aparatem, gdy się przysiadłem. Uchwyciła tylko kawałek mojej twarzy, ale sądząc po minie, osiągnęła zamierzony efekt.
– Miło cię widzieć, Vivian – przywitałem się.
– Możesz mi mówić Viv – poprawiła mnie.
– Viv, myślę, że wiesz, w jakim celu się z tobą skontaktowałem.
– Moja siostra – odparła celnie. Kiwnąłem głową na potwierdzenie. – Ciężki temat.
– Jeszcze jak. – Uśmiechnąłem się.
– Tylko... Co ja mogę dla ciebie zrobić?
– Udzielić mi jakichkolwiek informacji, gdzie mógłbym ją znaleźć.
Zamyśliła się na chwilę, patrząc w niebo. Nie zamierzałem jej poganiać. Los mojego motocyklu leżał teraz w rękach Viv. Dziewczyna, jakby wyczuwając moje oczekiwanie, otaksowała mnie spojrzeniem. Zupełnie tak samo, jak jej starsza siostra. Musiałem wyglądać żałośnie w oczach młodej brunetki.
Niezdolny do samodzielnego dotarcia do Amelii, poczułem się upokorzony. Nigdy wcześniej nie odczułem odrzucenia od płci przeciwnej. Zazwyczaj nie musiałem się starać, kobiety same się znajdowały.
– Życie mojej siostry kręci się głównie wokół kariery – zaczęła. – Jest jednak jedno miejsce, gdzie często bywa, by się zrelaksować. – Znów postukała coś na ekranie, a chwilę później otrzymałem powiadomienie z pinezką, przypiętą na wirtualnej mapie.
Zdziwiłem się, że tak szybko mi pomogła. Amelia na pewno bardzo chroniła swoją prywatność, a Vivian bez mrugnięcia okiem zdradziła mi jej samotnię.
– Dlaczego mi pomagasz? – zaciekawiłem się.
– Kocham Amelię, ale jest strasznie nadopiekuńcza. Jeśli ci się uda, odzyskam, choć część wolności. – Przeciągnęła się na leżaku. – A tobie raczej nie zależy na pieniądzach.
– Dziękuję.
Miałem ochotę ją uściskać. W końcu jakaś pozytywna wiadomość, od czasu sobotnich urodzin. Zerwałem się z miejsca, chcąc jak najszybciej dotrzeć do miejsca, które podała mi Viv.
– Jeszcze jedno. – Zatrzymała mnie. – Jeśli ją skrzywdzisz, nie obronię cię przed jej gniewem. Wręcz pomogę sprawić, że znikniesz – zagroziła mi.
Mimo tego, że miała osiemnaście lat i dziewczęcą, niewinną twarz – uwierzyłem jej. Coś w tonie dziewczyny sprawiło, że zdałem sobie sprawę, w jak niebezpieczną grę zamierzałem zagrać. Ścisnąłem mocniej telefon i opanowałem się, przed wywieszeniem białej flagi.
Posłałem Vivian szybki uśmiech i zostawiłem ją, by rozkoszowała się jednym z niewielu ciepłych, słonecznych dni w tym przesiąkniętym wilgocią mieście.
Mamy rozdział drugi - krótki, przyznaję. No, ale czasem i takie są potrzebne :)
Po raz drugi możemy obserwować interakcję Theo z Vivian. Jak myślicie, dziewczyna mu pomoże, czy wręcz odwrotnie?
Tradycyjnie, lecimy w statystyki:
4093 - ZZS
583 - wyrazów
2 - Strony A4
4 - tyle minut wg Wattpada czyta się drugi rozdział
Do następnego rozdziału - będzie warto, obiecuję :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro