Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

- Czego?! - Warknąłem na nauczycielkę matematyki. Wszyscy zamilkli w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Uniosłem brew i uśmiechnąłem się szyderczo. Pani Gerris dobrze wiedziała, czym kończy się pytanie mnie na lekcjach. Niczym dobrym i ona o tym wiedziała.

- Torret, czy wiesz może, jakie jest rozwiązanie? - Mimo wszystko wskazała na gryzmoły na tablicy. Bladego pojęcia nie miałem, o co w tym chodziło, więc wzruszyłem ramionami i wróciłem przeglądać internet na telefonie, posyłając jej uprzednio nieprzyjemne spojrzenie. Ona niczym niewzruszona dalej prowadziła swoje nudne lekcje, jakby nic się nie stało. Reszta dnia w szkole przeszła tak jak zwykle. Przechodziłem przez korytarze, budząc w innych zazdrość i strach . Nikt mi nie podskoczy. Byłem niepisanym królem tego zadupia, w którym mieszkałem i najchętniej wyniósłbym się stąd w diabły.

- Idziesz dzisiaj do Carla? - Spytał, witając się Chris, mój jedyny prawdziwy kumpel. Przybiliśmy sobie piątkę i ruszyliśmy spod placu do domu. Ostatnio nudno było w Carl's Pub, może dlatego, że bywali tam sami ci sami idioci. A atmosfera schodziła na psy, nie mówiąc już o staruszkach którzy już dawno powinni być w grobie.

- Wątpię.

- Nie żartuj, wiesz, że ta nora ma nowego mieszkańca? Ojciec na ostatnim dyżurze spotkał się z nią i uważa, że to przemiła osóbka. Podobno jest krewną pani Crispy i przyjechała na wakacje.

- Kto tutaj przyjeżdża na wakacje i to w środku roku szkolnego?

- Nie wiem, musi być nienormalna. Tutaj aż się od takich roi, wierz mi, nie mogę się doczekać aż się stąd wyrwę.

- Ja też, wracamy przez las?

- Jasne.

Założyłem słuchawki i wyłączyłem z otoczenia. Po chwili krzyknął Chris, więc wyciszyłem głos i spojrzałem na niego spode łba. Nienawidziłam, jak ktoś mi przerywa, zawsze w takich chwilach miałem ochotę przywalić tej osobie, nawet jeśli był nią mój kumpel.

- Co się stało? - wysyczałem w momencie, gdy zaczynał się mój ulubiony kawałek.

- Spójrz - odpowiedział, tym razem szeptem ignorując mój przytyk. Zerknąłem w miejsce, gdzie wskazywał i zamarłem. Nad brzegiem rzeki nie daleko nas siedziała dziewczyna o rozmarzonym wyrazie twarzy, która wpatrywała się w przestrzeń przed nią. Jako 100% facet nie mogłem nie spojrzeć na ciało pod pewnym kątem. Była szczupła z miejscami odpowiednio zaokrąglonymi. No, z taką dziewczyną chętnie spędziłbym noc. Sprawdził bym, czy te usta są naprawdę takie miękkie, czy to tylko złudzenie. Zaciekawiła mnie, to musiała być ta nowa. Znam wszystkich mieszkańców, a poza tym pasuje do opisu Chrisa. Chciałem ją poznać. Gestem nakazałem chłopakowi, by był cicho a sam skradałem się do niej. W tym świetle wydawała się taka krucha i niewinna, że aż grzech ją skrzywdzić. Dopiero z tej odległości zauważyłem, że ma słuchawki. Odetchnąłem, ale przez to rozluźnienie przypadkiem nastąpiłem na suchą gałązkę, to wystarczyłoby się spięła i spojrzała za siebie. Otworzyła szeroko oczy na mój widok, w jednej chwili wstała spłoszona i gotowa do ucieczki. Szybko złapałem ją za rękę.

- Gdzie się tak śpieszysz, piękna? - zlustrowała i spojrzała na mnie z niesmakiem oraz ostrożnością.

- Nie twój interes. - z jej twarzy zniknęła dawne skupienie i zastąpiła ją udawana hardość.

- A może powiesz mi, jak masz na imię? Możemy tak stać, a ja mam czas w przeciwieństwie do ciebie. - powiedziałem, dając jej do zrozumienia, że bez tego jej nie puszczę. Naprawdę zależało mi na tej wiadomości. Była nowością, którą chciałem zasmakować.

- Miriam. - odparła cicho, puściłem ją, a dziewczyna pobiegła ani razu nie obejrzawszy się za siebie.

- Do zobaczenia Miriam!- krzyknąłem za nią. Uśmiechnąłem się i wróciłem na ścieżkę. Byłem pewien, że jeszcze się spotkamy i to niedługo.

To opko jest zamiast "Po prostu ty" .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro