10. Komplikacje
Pov. Montana
Jechałem w stronę miasta, kierując się na jeden z moich ulubionych dachów, wiem że nikogo tam nie będzie, na spokojnie obgadam całą akcje z Erwinem.
Nie powiem że nie, ale bałem się tego spotkania. Dlaczego? No może zacznę od tego, że zadzwonił do mnie i wyskakał miejsce martwej Funkcjonariuszki.
Zatrzymałem sie przed jedną z sygnalizacji świetlnych i wybrałem numer Erwina.
-Czego?
-Em halo
-Aa to ty Grzesiu, w czym problem?
-Mogli byśmy się spotkać? Chciały bym zapytać cię o pare rzeczy.
-Jaką mam pewności że jak przyjadę, nie wyskoczy na mnie 30 psów z bronią?
-W sumie to żadną, ale to ważne proszę.
-Dobra dawaj GPS-a i za 5 minut będę.
Naura!
-Pa.
Podjechałem pod docelowe miejsce, wysiadłem z samochodu i zacząłem kierować się w stronę dachu.
Wysłałem Erwinowi GPS i czekałem.
Pov.Erwin
Po rozmowie z Grzesiem napisałem do chłopaków, żeby mnie obstawiali na wszystkie wypadek gdyby zachciało mu się mnie porywać. Nie ufałem mu jeszcze tak bardzo, tym bardziej po telefonie, gdzie podałem mu miejsce martwej policjantki. Odrazu napisałem wiadomość od Carbo, żeby zebrał jeszcze pare osób. Kiedy kierowałem się do auta dostałem GPS-a od Grzesia, którego odrazu przesłałem do Carbusia by wiedział gdzie ustawić się z ekipą.
Podjeżdżając na miejsce nie spodziewałem się, że będzie to dach? Wszedłem po drabinie ale nikogo tam nie zobaczyłem, wiec wybrałem numer i do niego zadzwoniłem.
-Jestem i gdzie ty jesteś?
-a no tak czekaj idę po ciebie.
-Em okej czekam.
Po zakończeniu połączenie zza rogu budynku wyszedł Grzesiu.
-Chyba cie Gregory pojebało że ja mam tam tędy przejść, cenie sobie jeszcze życie wiesz?
-Nie pierdole tylko chodź to nie jest trudne.
-Ostrzegam że ja z tego spadnę to wstanę z jebanego grobu i wpakuje ci kulkę pomiędzy oczy.
Po tych słowach powoli podszedłem do krawędzi i powoli przeszedłem przez krawędź budynku.
-No i widzisz nic trudnego, ale teraz chodź bo chciał bym pogadać.
-Okej to co chciał byś wiedzieć Grzesiu.
-Z kąt wiedziałeś że tam leży Mija?
-Tego nie mogę ci powiedzieć nawet jak bym bardzo chciał.
Powiedziałem po czym zbliżyłem się powoli do krawędzi i usiadłem. Grzesiu widząc co robie, też podszedł i usiadł obok mnie.
-Erwin, mi możesz powiedzieć ja nikomu nie powiem.
-Ja wiem, ale na prawdę jak bardzo bym chciał, od tego zależy życie mojej rodziny.
Pov. Montana
Po tych słowach miałem straszny mętlik w głowie.
Czy on mówił serio? Raczej tak, w jego oczach widać strach o bliskich i o to co zaraz może się stać.
-Mogę ci jakoś pomóc, wiesz rozstaliśmy się w nie zbyt dobrej relacji, mógł bym rzec że nawet w chujowej, ale wiedz że mozesz mi sie wygadać i ja cie wysłucham.
-Dzięki Monte, ale aktualnie nie masz ja mi pomóc.
Chciałem już coś powiedzieć, ale usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu. Był to telefon Erwina.
-Co tam? CO kurwa, jak przecież to było tylko draśnięcie, nic jej nie zrobiłem.
Boże ulga, zaraz Moge podjechać, ale wątpię ze będzie chciała mnie widzieć, po tym co zrobiłem.
Okej dzięki zaraz będę.
Wsłuchiwałem się w całą rozmowę, i powili przetwarzałem każde powiedziane przez Erwina zdanie. Znowu kogoś przez przypadek prawie zabił, szczerze nie zdziwił bym się, cały Erwin Knuckles.
-Słuchaj Grzesiu nagły tak zwany wypadek, muszę jechać jak coś to pisz albo tak coś, może kiedyś jak się ułoży wszystko ci wyjeść. Pa
-Pa Erwin.
Po tych słowach widziałem jak znika z za rogu ściany. Nie zdążyłem nawet nic zrobić a zza zakrętu wyjechały 4 auta, a z nich wysiadło z 8 osób z długa na plecach. Zobaczyłem tylko Erwina podchodzącego do jednego z gości i przytulając go. Odwrócił się na chwile w moją stronę i pomachał, po czym wsiedli i odjechali. Czyli jednak mi nie ufał w stu procentach, ale czego było można się po nim spodziewać. Teoretycznie też mu nie chcę ufać, ale nie potrafię.
Widać że mu się w życiu układa i znalazł sobie świetnych przyjaciół.
Pov. Erwin
-Kurwa Kui mnie zabije jak coś jej się poważnego stało.
-Spokojnie stary, nic się nie stało jej poważnego, zrozumie że tu chodziło o życie Davida i wie że on dla ciebie jest jak brat, i zrobił byś wszystko by go ocalić.
Resztę drogi spędziliśmy w ciszy. Siedziałem oparty o szybę w aucie i zastanawiałem się nad słowami wypowiedzianymi przez Carbo. Może i ma racje, i Kui to zrozumie. Chociaż bardzo w to wątpię.
Kiedy podjechaliśmy na szpital, wraz z Cabusiem pod biegliśmy do lekarza spytać się gdzie leże Heidi.
-Dzień dobry, mógł bym się dowiedzieć gdzie aktualnie znajduje się pani Heidi.
-Są państwo kimś z rodziny?
-Jesteś przyjaciółmi, lecz można powiedzieć że jesteśmy jej takim przyszywanym rodzeństwem.
-Niestety nie mogę wpuścić was do środka.
Nagle zza lekarza drzwi uchyliły a przed nimi ustał Kui.
-Oni są ze mną można ich wpuścić.
-No i mówiłem że możemy.
Carbo tylko chytrze uśmiechną się do Medyka i szybkim krokiem go wyminą, a ja wraz za nim skierowałem się do sali. Jak tylko wszedłem do środka, zobaczyłem jak Kui przygląda mi się, tak jakby miał się zaraz na mnie rzucić.
-Cześć Heidi, zanim coś powiesz to chciał bym ci wyjaśnić czemu to zrobiłem. Podczas spotkania porwali Davida i miałem do wykonania 3 zadania, jednym z nich było wbicie ci noża w ramie. Jak bym ich nie wykonał to by po prostu z giną, a ja bym sobie tego nie darował.
-Mhm. Okej rozumiem.
-Coś mi się nie wydaję.
-Kurwa gdyby nie to że Foster pode mnie podjechał, bo zdążyłam wysłać mu GPS-a, to pewnie bym się wykrwawiła.
-Wiesz że nie chciałem.
-Ok. Na razie nie chce mi sie z tobą gadać, możesz już sobie iść.
-Dobrze, do zobaczenia Carbo, pa Kui.
Szybkim krokiem wyszedłem z sali i skierowałem się na parking. Zabolało mnie to, ale czego ja się spodziewałem. Zjebałem i to bardzo.
Wszedłem do auta i skierowałem się prosto na apartamenty.Wjeżdżając na parkim usłyszałem dźwięk telefonu. Spojrzałem na ekran i po zobaczeniu wiadomości miałem ochotę strzelić to sobie prosto w twarz.
Od. ######
Witaj Erwinie, wydaje mi się że nie spodziewałeś się wiadomości akurat ode mnie, a tu niespodzianka....
———————————————————————————
Sieman OOOO, mały Polsat KeK, dawno nic nie było, bo weny brak ://, ale jest szansa że albo w poniedziałek albo w niedziele kolejny :3 specjalnie dedykowany pewniej osobie, której to obiecałam. Z góry Sorki za wszystkie błędy.
Miłego dnia/nocy <33
~1047 słów
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro