Kazemaru x Fudou
Kazemaru jak zawsze wracał z treningu, gdy zaczepiło go kilku typków. Zaczęli go popychać i się z niego wyśmiewać.
-Dokąd idziesz panienko?- spytał jeden z kolesi, wyciągając pałkę teleskopową
-Nie zostawisz nas samych! -zadrwił drugi, trzymając go.
Fudou właśnie wracał z Akademii z treningu, gdy zauważył ową sytuację. Stanął w miejscu i się przyglądał chwilę.
-Zostawcie mnie, nic wam nie zrobiłem! -krzyknął bezradny Kazemaru.
-Ooo dziewczynka będzie płakać- śmiali się dalej, gdy jeden z nich uderzył Kazemaru pałką w brzuch. Kazemaru się ugiął pod wpływem bólu.
-Co za typy... -mruknął do siebie Fudou i podszedł nich.
Spojrzał na typków z góry na dół, po czym na Kazemaru i się uśmiechnął.
-A ty tu czego Elfie?! Też chcesz dostać? - spytał jeden z typków.
Fudou spojrzał w dół mostu na którym stali i na typków, zrobił wredny uśmieszek.
-Wiesz na Twoim miejscu bym go puścił, a mnie nie dotykał- powiedział z stoickim spokojem i uśmieszkiem wrednym na twarzy.
Wszyscy obecni oprócz Fudou i Kazemaru, wybuchneli śmiechem. Spojrzeli na niego i dalej się śmiali jak opętani.
-Chciałem po dobroci - zrobił wredną minę i poraził ich paralizatorem. Wszyscy upadli po kolei. Kazemaru spojrzał na Fudou.
-Co tak się patrzysz? Uciekamy! -krzyknął i zaczął biec przed siebie.
Kazemaru wziął swoją torbę i dogonił Fudou. Po chwili biegli obok siebie. Kazemaru przyjrzał się chłopakowi. Zaciągnął go w uliczkę.
-Ja cię znam, Ty jesteś z Akademii Królewskiej. -powiedział dysząc i spojrzał na Fudou.
Fudou spojrzał na Kazemaru i się rozejrzał. Wyciągnął z torby wodę i podał Kazemaru, który wziął ją i zaczął pić.
-Co w związku z tym, że jestem z Akademii? - spojrzał na Kazemaru, zamykając torbę.
-Przecież Raimon nienawidzi się z Akademią- powiedział długo włosy chłopak o niebieskich włosach.
-Trudno, ich problem. -skwitował Fudou, poprawił torbę i rozejrzał się dookoła za uliczki.
-Dziękuję za wodę i pomoc. Jednak zastanawiam się dlaczego mi pomogłeś? - spytał Kazemaru, trzymając butelkę wody, patrząc na nią, to na Fudou.
-A co miałem dać im cię skatować? Z resztą mniejsza, na razie... - Fudou wyszedł z uliczki i poszedł przed siebie z rękami w kieszeniach, po chwili zniknął z pola widzenia.
Kazemaru wyszedł z uliczki pijąc wodę, szedł do domu myśląc o tym wszystkim. Po drodze wyrzucił butelkę po wodzie, wszedł do domu i położył się w łóżku. Myślał o zdarzeniu z dzisiejszego dnia, ale było ciężko mu to pojąć czemu ktoś z królewskich mu pomógł i czy to zrobił za coś. Poszedł pod prysznic, długo o tym wszystkim myślał, aż w końcu zasnął.
Fudou po kąpieli leżał w łóżku i myślał czy po prostu to był jakiś z jego strony odruch empatii czy polubił chłopaka mimo, że go nie zna. Zasnął po jakimś czasie, jednak nie potrafił odpowiedzieć sobie na te pytanie.
Następnego dnia wszyscy mieli wolne od treningów. Kazemaru postanowił iść na miasto, mimo swoich obaw. Nie wiedział, że Fudou też ma takie plany.
Wyszedł z domu i chodził po mieście, rozglądając się. Wszystko go ciekawiło mimo, że znał to na pamięć. Nagle wpadł na chłopaka, który mu wczoraj pomógł.
-Przepraszam cię to było nie zamierzone... - spojrzał na Fudou, który się złapał za czoło.
-Nic się nie stało- odpowiedział chłopak, patrząc na Kazemaru.
-Znów się spotykamy, właściwie się nie przedstawiłem. Jestem Kazemaru Ichirouta, a Ty? - wyciągnął dłoń w stronę Fudou.
-Ja jestem Fudou Akio, tak znów się spotykamy tym razem w środku miasta. Może pójdziemy na Ramen? - złapał dłoń Kazemaru i się uśmiechnął.
-Właściwie możemy iść, trochę zgłodniałem - zaczął iść w stronę restauracji, a Fudou razem z nim.
Szli i wymieniali się swoimi wrażeniami z treningów. Śmiali się po drodze do upadłego. Po kilkunastu minutach weszli do restauracji. Fudou zamówił dwa Ramen i zapłacił za nie. Zjedli ze smakiem i wyszli na spacer. Postanowili iść na wieżę widokową. Po pół godziny byli na szczycie. Podziwiali widoki i zachód słońca, kończącego się dnia.
- To co przyjaciele? - spytał niepewnie Kazemaru, spojrzał na Fudou.
Fudou spojrzał w dół i się uśmiechnął głupim uśmieszkiem.
Kazemaru nie wiedział co ma myśleć.
- My nimi jesteśmy odkąd Ci dupe uratowałem! -zaśmiał się w głos i spojrzał na Kazemaru.
-Chyba masz rację, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - rzekł Kazemaru szturchając Fudou.
-Te te te, bo jak ja cię szturchne to polecisz w dół- zaśmiał się, rozwalając fryzurę Kazemaru.
Zeszli z wieży i w połowie drogi do domu się rozeszli, każdy w swoją stronę. Teraz mieli siebie i każdy miał na kim polegać. Wrócili do domów, każdy z nich wziął prysznic i położyli się w swoich łóżkach. Pół nocy pisali do siebie sms-y, które ich pocieszały. W końcu zasnęli.
Bo nie ma to jak szczera rozmowa z przyjacielem.
[Kolejny One Shot, tu chodziło o Przyjaźń między Kazemaru a Fudou. Pod tym One Shotem można składać zamówienie jedno. Przypominam nie ma limitu co do One shotów, co do jednej osoby, więc jedno zamówienie tutaj pod tym. Pozdrawiam]
Zapraszam na kolejne One Shoty.
Adik. Karolak.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro