Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Rozdział trzynasty ~

Bellatrix obudziła się z potwornym bólem głowy. Leżała na czymś miękkim, ale było jej niewygodnie. Otworzyła oczy i natychmiast tego pożałowała. Uderzyło ją białe światło poranka, bijące z okna salonu. Stęknęła cicho, próbując się podnieść.

Odwróciła głowę w prawą stronę i od razu uniosła się do pozycji siedzącej, co było błędem, bo zakręciło jej się w głowie i poczuła mdłości. Otóż obok niej spał najspokojniej w świecie Snape, a jego pierś unosiła się miarowo. To właśnie na niej przed chwilą spoczywała jej głowa. Bella jęknęła głośno i trzymając się za usta, zeskoczyła z kanapy, puszczając się biegiem do łazienki.

- Dlaczego zawsze muszę budzić się pierwsza? - wyjęczała, kiedy opróżniła już swój żołądek z wczorajszej Ognistej Whisky.

Powłócząc nogami, wróciła do salonu. Zdecydowała, że na razie nie będzie nic jeść. Usiadła, a może raczej rozwaliła się w fotelu przed wygasłym paleniskiem. Nie pamiętała kompletnie nic od chwili, w której wyciągnęła korek z Ognistej. Wcale jej się to nie podobało. A jeśli zrobiła coś, czego nie powinna robić? Chyba jednak woli tego nie wiedzieć.

Westchnęła i przymknęła powieki, wsłuchując się w ciche pochrapywanie Severusa. Kiedyś go nienawidziła, a teraz... sama już nie wiedziała. Na pewno się w nim nie zakochała ani nic z tych rzeczy, tylko... po prostu lubiła jego towarzystwo, rozmowy z nim, wspólne przesiadywanie w salonie przy posiłkach. I mimo że przebywała tu raptem dwa dni, miała wrażenie, że mieszka tu od lat. Pewnie zwariowałam do reszty na stare lata, pomyślała z rezygnacją.

Bella powinna unikać Snape'a, w głębi duszy o tym wiedziała, on był dla niej pokusą, niebezpieczeństwem dla jej związku z Rudolfusem, czuła to. Sposób, w jaki na nią patrzył... to było coś więcej niż przyjacielska troska. Długo go znała i nigdy na jego twarzy nie zagościł podobny wyraz.
I do tego ta misja. Będą musieli pracować razem, nie uwolni się od niego. A nie będzie marudziła, bo Czarny Pan i tak okazał wielką łaskę, pozwalając jej odrobić szkody. Nie narazi mu się więcej.

Trzeba będzie popracować nad swoimi uczuciami, trochę je uspokoić. Skierować je w stronę Rudolfusa. Tylko on się dla niej liczył.

Z tą niezbyt przekonującą nawet ją samą myślą ponownie oddała się w ramiona Morfeusza.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro