~ Rozdział piętnasty ~
- Mam dzisiaj dzień wolny - powiedział nagle Severus - więc mam w planach wybranie się na Pokątną.
- Idę z tobą - oświadczyła natychmiast Bella.
- Och, mój Boże, naprawdę? Sądziłem, że jestem w stanie kupić ci różdżkę bez twojej obecności. Przecież wystarczy dopasować do koloru włosów - sarknął.
- Nie bądź takim zrzędą.
- Nie zrzędzę. Po prostu doprowadzasz mnie do białej gorączki swoją inteligencją.
- Odezwał się - odgryzła się Bella.
- Więc, jak już się domyśliłaś - rzekł Severus, ignorując jej odpowiedź - musisz tam pójść ze mną. Wolałbym załatwić to sam, ale niestety będę musiał znieść twoją obecność. Potrzebna ci różdżka, nowe szaty - bo chyba nie wyobrażasz sobie, że zamienię się w twoją prywatną stylistkę - i kilka innych ciekawych przedmiotów z Nokturnu. Spodoba ci się.
- W to nie wątpię - mruknęła. - Ale czy nikogo przypadkiem nie zaniepokoi nasza obecność na Pokątnej? Kto jak kto, ale ja jestem jedną z najbardziej poszukiwanych i niebezpiecznych czarownic.
Severusowi zdawało się, że dosłyszał w jej głosie nutę dumy.
- O to możesz być spokojna - odparł. - Wszystko jest zaplanowane i zorganizowane.
Bellatrix skinęła głową. Severus wstał, zdjął z wieszaka długi, czarny płaszcz i pomógł Belli go włożyć. Po chwili stali już obok siebie. Severus spojrzał na nią i rzekł:
- Nie bój się. Wszystko będzie w porządku, obiecuję.
- Odbiło ci? Ja się nie boję - warknęła, odwracając od niego wzrok.
Severus tylko uśmiechnął się złośliwie i zanim Bella zdążyła coś jeszcze powiedzieć, chwycił jej dłoń i oboje deportowali się na ulicę Pokątną.
* * *
Trochę się opuściłam w pisaniu, ale w końcu nadeszły wakacje, więc zakasuję rękawy i biorę się do pracy :) życzę Wam miłego wypoczynku xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro