Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~ Rozdział czwarty ~

Bellatrix wypiła zawartość małej fiolki i przymknęła oczy. Ból ustał. Po paru minutach poczuła delikatny dotyk dłoni Severusa na jej kostce, gdy sprawdzał, czy wszystko poszło dobrze.

- Czujesz jakiś ból? - spytał, uciskając jej kostkę nieco mocniej. Pokręciła głową. Severus odetchnął i zarzucił kołdrę na jej nogi.

- Dobrze... Jeśli jeszcze nie jesteś bardzo śpiąca, chciałbym cię o coś zapytać.

Bellatrix otworzyła oczy. Wiedziała, do czego pije.

- Wiem, o co ci chodzi. Ale sądzę, że ty równie dobrze wiesz, dlaczego znalazłam się dziś tutaj.

Ledwo dostrzegalnie skinął głową.

- Tak - odpowiedział. - Tak, chyba wiem. Bardzo dał ci popalić?

Bellatrix nachmurzyła się.

- I ty, i ja wiemy, że zasłużyłam na to. Nie wypełniłam jego rozkazu i jest mi z tym źle, gorzej niż z tym, że byłam przez niego torturowana, a potem wyrzucona jak zwykły kundel.

- Nie oszukujmy się, Bella, zawaliłaś na całej linii. Kto by pomyślał, że taki cienias jak Longbottom mógł cię tak urządzić!

- Wybacz, Snape, ale nie byłam tam sama - warknęła Bellatrix. - Może coś ci umknęło, ale było tam jeszcze z dziesięciu naszych. A może tylko moich? Przecież ty uważasz, że jesteś ponad to i nie bierzesz udziału w żadnych akcjach śmierciożerców. I to nie była tylko moja wina. Każdy miał za zadanie zdobyć tę przeklętą kulkę.

- Ale to w tobie Czarny Pan pokładał największe nadzieje - powiedział z ponurą satysfakcją Snape, podchodząc do okna, za którym zapadał zmrok. - Ostatnio, kiedy się upewniałem, to ty byłaś mu najbliższa, pomijając mnie.

Kiedy przez dłuższy czas nie usłyszał odpowiedzi, zaniepokojony odwrócił się i z szokiem zauważył, że po jej białej twarzy płyną łzy. Podszedł do łóżka i, trochę nieporadnie, pogłaskał ją po ramieniu.

- Błagam, nie płacz, Bell. Nie płacz, przesadziłem, nie powinienem tak mó...

- Miałeś rację - przerwała mu, łkając. - Zawiodłam go. Zawiodłam. Za-a-wiodłam gooo...

Severus nie wiedział, co robić. Nigdy wcześniej nie widział jej płaczącej. Całkowicie zbiło go to z tropu i spowodowało, że pojawiły się niechciane wyrzuty sumienia. Chcąc je zdusić, usiadł przy jej boku i objął ją niepewnie ramieniem. Bellatrix zaszlochała i wtuliła się w jego tors. Jej ciałem wstrząsały łkania.

Wolną ręką objął ją w talii, a tamtą przeniósł z jej pleców na gęste, wilgotne włosy i zaczął je powoli głaskać, szeptając cicho, że nic się nie stało, że jest już bezpieczna, że nikt jej nie skrzywdzi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro