Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXX. Konflikt interesów


Suiren poczuła jak jej ciemnieje przed oczami.

Tsunade nigdy nie pisała do niej jako Piąta Hokage.


Drżącymi rękoma trzymała rozwinięty zwój, bojąc się go w ogóle zacząć czytać. Wpatrywała się zamiast tego cały czas w prostą pieczęć Hokage, jakby z niej chcąc wyczytać wszystkie złe wieści. Bo nie śmiała się łudzić, że są jakieś dobre.

Naruto nienawidził Kasaia, a każdy kto dobrze znał Naruto, wiedział, że praktycznie nie ma osób, których pogodny Uzumaki szczerze by nienawidził. Co się w takim razie stało, że zmusiło go to do zapomnienia o swoich urazach i wezwania youkaia?

– Moja pani? – Kasai wpatrywał się w nią z rozbawieniem iskrzącym w niebezpiecznych, szkarłatnych oczach. – Czyta pani?

– Ah, tak, czytam, czytam.

Zawzięła się w końcu w sobie i zaczęła czytać. Zaś z każdym kolejnym słowem jej źrenice rozszerzały się coraz bardziej. Na sam koniec, poczuła jak brakuje jej sił i pewnie osunęłaby się na ziemię, gdyby nie silne ramię Kasaia, który złapał ją w ostatniej chwili.

– Pani? – spytał z niepokojem, na co Suiren tylko pokręciła głową.

– Daj mi chwilę – poprosiła cicho i odetchnęła głęboko. Zaraz jednak opanowała się i stając pewnie na nogach, zaczęła chodzić w kółko, jeszcze raz zaczynając czytać wiadomość. Zdanie po zdaniu, póki całość nie wyryła się głęboko w jej głowie.


Tsunade, oficjalnie, jako Piąta Hokage, prosiła ją o pomoc w przeniknięciu do Rezydencji Dźwięku i o pomoc w bezpiecznym przechwyceniu Sasuke Uchihy. Informowała ją jednocześnie o składzie nowej drużyny siódmej, w skład której wchodzili oprócz Naruto i Sakury, Yamato, który był – podobnie jak ona – eksperymentem Orochimaru, a także Sai, dawny członek Korzenia ANBU. Po kilku zdaniowym uzasadnieniu swojej decyzji, Tsunade w bardziej prywatnym tonie prosiła ją również o możliwe informacje na temat Akatsuki, ze względu na ich wzmożoną aktywność w ostatnim czasie.

Po tym, w tym samym zwoju, rozpoczynała się niewiarygodnie długa część pisana przez Naruto, usiana błędami ortograficznymi i składniowymi. Nastolatek, w pierwszej kolejności, szczegółowo opisywał Saia i Yamato, i swoje odczucia względem nich, a następnie ich świeżo odbytą misję w celu przeniknięcia do Otogakure i ich niepowodzeniu. Prosił ją następnie – powtarzając słowa Tsunade – o pomoc w dostaniu się do Dźwięku i w uratowaniu Sasuke, a i tak zupełnie przy okazji, o pomoc w zabiciu Orochimaru. Po tym zaś, rozpisał się o swoim treningu z Yamato i Kakashim, i o stworzeniu nowej techniki nazwanej przez niego roboczo Rasenshurikenem. Nie omieszkał także wspomnieć o śmierci Asumy Sarutobiego z rąk Akatsuki, a także o goryczy związanej z niedogonienia Hidana i Kakuzu, i braku możliwości wypróbowania nowego jutsu. Na koniec Naruto wyraził swój niepokój względem poczynań Brzasku i wyznał jej, że Jiraya wyruszył w tajemnicy w podróż, w celu pozyskania jak największej ilości informacji o chmurzastych. Po tym wszystkim, Uzumaki zaznaczył, że bardzo ją kocha i spytał się, czy przebywając u Orochimaru ma kontakt z Sasuke. A jeśli tak, to czy z nim może rozmawiała. W postscriptum dopisał w wyraźnym pośpiechu, że coś z nim jest chyba nie tak, bo albo mu się wydaje, albo Sakura przestała mu się aż tak bardzo podobać.


– Senninie... – Suiren otworzyła przerażona oczy. Była w czarnej dupie! Że też im się kuźwa nagle zachciało atakować Dźwięk i ratować Uchihe! Jakby nie mieli nic lepszego do roboty! Na mędrca! Przecież ona była teraz członkinią Akatsuki! I jeszcze szmat czasu zamierzała nią być! Jakże ona miała to wszystko ukryć?! Już nie wspominając o tym, że Naruto chciał zabić Orochimaru. Sannin był jej w końcu potrzebny! I to żywy, w pełni sił! Bo jeśli umrze, jej marzenie nigdy się nie spełni, na całą wieczność pozostawiając ją samą i nieszczęśliwą.

Oni chcieli uratować Sasuke! Też dobre sobie! Suiren wiedziała, że Naruto ma na ten temat swoje idealistyczne poglądy, ale nigdy w życiu nie pomyślałaby, że ktoś taki jak Tsunade – inteligentny, doświadczony – zgodzi się na taką paranoje! I jeszcze utworzyła nową drużynę! I z kim? Z Yamato!

Suiren aż zgrzytnęła zębami.

Wiedziała jednak, że złość na nic się teraz zda. Biorąc kilka głębokich wdechów, momentalnie się uspokoiła i zaczęła szybko myśleć nad rozwiązaniem całej tej beznadziejnej sytuacji.

– Pierwsze i najważniejsze, spal to. – Sui w pierwszej kolejności podała zwój Kasaiowi, który stojąc cichutko koło niej, natychmiast wykonał polecenie. Cała wiadomość w mgnieniu oka poszła z dymem, zacierając wszelkie ślady.

– Tylko jest problem, nie mam niczego, na czym mogłabym pisać. – Suiren podparła się pod boki i rozejrzała czujnie dookoła, ale w środku nocy, w lesie, no jakoś nic dziwnego, że nie uświadczyła narzędzi papierniczych. – Kasai, zapamiętałbyś dokładnie, słowo w słowo, to, co mam do powiedzenia? – spytała nagle poważnie, na co youkai nastawił ciekawsko uszu i kiwnął głową.

– Mam perfekcyjną pamięć – oświadczył z uciechą w głosie. – Mogę ci służyć pani za słownego posłańca.

– Na pewno? Nic nie przekręcisz? – Suiren spojrzała na niego spode łba, podpierając się jednocześnie pod boki.

– Ranisz mnie swoim brakiem zaufania, moja pani – wychlipał na to żałośnie demon, a jego szkarłatne oczyska zamigotały śmiechem.

– W takim razie siedź cicho i słuchaj uważnie. – Suiren rozejrzała się jeszcze raz kontrolnie dookoła, ale Tobi, trzydzieści metrów na prawo, spał sobie dalej w najlepsze, oparty o pień drzewa.

– W pierwszej kolejności udaj się do Orochimaru i przekaż mu to, o co poprosiła mnie Tsunade, ale uwaga, pomiń fragment o ratowaniu Sasuke, a w zamian za to powiedz o pomocy w zabiciu go. Miejmy nadzieję, że dzięki temu nie przyśpieszy wymiany ich ciał. – Suiren potarła nasadę nosa z cichym westchnieniem. Zmarszczyła jednocześnie brwi. – Wiesz co, osobno odwiedź też Sasuke i powiedz mu, że Konoha poczyniła przygotowania do próby zabicia Orochimaru i sprawdź jak zareaguje. Musisz ocenić jego własne zamiary i to, czy zechce współpracować przeciw Gadowi. Na koniec udaj się do Tsunade i powiedz jej, że...

Suiren odetchnęła i aż przeczesała włosy obiema rękoma. Którą stronę poprzeć? Jak to wszystko rozegrać? Jak powinna zareagować, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu? Komu powinna być wierna?

– Kasai... – Suiren zadarła głowę do góry i podparła się znów pod boki. – Powiedz jej tak...



***



– Nie powstanę i nie sprzeciwię się Orochimaru. Nie pozwolę także, by ktokolwiek targnął się na jego życie. Bez względu na przeszłość, Orochimaru jest tym, który mnie wychował i zamierzam mu być lojalna. Na chwilę obecną nie ma mnie w Otogakure, ale zapewniam, że gdy wrócę, bronić będę jego bram, na równi z członkami Oto no pawy.

Swoją decyzję umotywowuję tym, że Orochimaru w żaden sposób nie zagraża życiu Naruto, a jego plany, ani w najbliższym, ani w dalszym czasie nie dotyczą jego osoby, czy też Kyuubiego.

Sam Sasuke Uchiha, na chwilę obecną ma się dobrze, rośnie w siłę i nie planuje powrotu w rodzinne strony. A co pragnę podkreślić, ani mi, ani nikomu innemu nie dano prawa, by decydować za niego, gdzie powinien się znajdować. Jego wolą jest przebywanie w Otogakure i proszę, tak Piątą Hokage, jak i Naruto o uszanowanie jego decyzji.

Jeśli zaś chodzi o działalność Akatsuki, w dalszym ciągu pragnę współpracować z Konohą na rzecz ochrony Naruto. Dołożę wszelkich działań, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Ręczę za to swoim własnym życiem. Suiren. Dokładnie cytując.


Kasai zastrzygł radośnie uszami, wykrzywiając usta w ironicznym uśmieszku. Zaplótł jednocześnie dłonie za plecami i zaczął bujać się beztrosko na piętach, stojąc twarzą w twarz z samą Tsunade. Oboje znajdowali się obecnie w jej gabinecie, a towarzyszyli im Naruto, Kakashi z Yamato i Shizune.

– Nie pomoże nam? – Naruto wpatrywał się zszokowany w demona, nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszał. – A-Ale... dlaczego?

– Zacytować? – Kasai rzucił mu krótkie spojrzenie przez ramię, wyszczerzając drwiąco ostre zęby. – Moja pani nie pomoże wam, ponieważ uważa, że to, czy Orochimaru żyje, czy nie, nie wpływa w żaden sposób na twoje bezpieczeństwo.

Zmierzył Naruto od góry do dołu szkarłatnym spojrzeniem, po czym cicho parsknął.

– A Sasuke niejaki Uchiha, kompletnie jej nie interesuje i nie widzi najmniejszego sensu w zmuszaniu go, do opuszczenia Otogakure.

– Ale on jest w niebezpieczeństwie, dattebayo! – zirytował się natychmiast Naruto, zaciskając wściekle dłonie w pieści. – Czy ona tego nie rozumie?!

– Naruto. – Kakashi przymknął oko wyraźnie zmartwiony i skrzyżował ręce na klatce piersiowej. – Suiren jest po prostu wierna Orochimaru.

– Czyli, że co?! Zdradziła nas, 'ttebayo! – Naruto pobladł nagle i otworzył szeroko oczy. – Ona nigdy, by tego nie zrobiła! – machnął gwałtownie ręką. – Nie uwierzę w to! Orochimaru musiał jej coś zrobić! Znowu!

– Naruto, uspokój się. – Tsunade odetchnęła głęboko i zmarszczyła brwi. Siedziała za swoim biurkiem i opierała się ciężko o blat, próbując – tak jak i inni – zrozumieć decyzję Suiren.

– I jak ja mam się uspokoić dattebayo! – Naruto tymczasem prawie roznosiło. – Babuniu, to niemożliwe! Suiren nie mogła nas zdradzić!

– Naruto! – Tsunade podniosła na niego gniewne spojrzenie. – Nikt nie twierdzi, że Suiren nas zdradziła!

– Ale to na pewno...! Eh? – Blondyn zatrzymał się nagle w pół kroku do biurka Hokage i rozdziawił usta. – Nie?

– Nie. – Tsunade westchnęła męczenniczo i opierając się tym razem o jeden z podłokietników, potarła palcami skronie. – Suiren przekazała co prawda, że zamierza być lojalna wobec Orochimaru, ale jednocześnie nie powiedziała nic, co moglibyśmy uznać za przejaw zdrady. Powiedziała w końcu, że dalej zamierza cię chronić, prawda?

– No tak. – Naruto wyprostował się nagle i znowu nachmurzył. – Ale dlaczego w ogóle zamierza poprzeć Orochimaru? Jeszcze trzy miesiące temu nawet o czymś takim, by nie pomyślała.

– Musiało coś się wydarzyć – ocenił od razu Kakashi, a Yamato pokiwał głową.

– Naruto, wspominałeś, że we wcześniejszym liście Suiren napisała, że zawarła z Orochimaru pewien układ. Może to on zmusza ją do takiego zachowania?

– Ale Sasuke! – zaperzył się od razu Naruto, rozkładając ręce.

"(...)na chwilę obecną ma się dobrze, rośnie w siłę i nie planuje powrotu w rodzinne strony." – Kasai wtrącił się nagle, przytaczając dokładny cytat z wypowiedzi Suiren. Uśmiechnął się jednocześnie. – Chyba wiadomo, co to znaczy?

– Ale Orochimaru chce jego ciała! – Naruto zmarszczył na to rozgniewany brwi. – Trzy lata niedługo miną i wtedy Sasuke będzie w naprawdę wielkim niebezpieczeństwie!

– Chwila. – Kakashi uniósł nagle rękę. – Rośnie w siłę, czyli z dnia na dzień staje się coraz silniejszy.

– Nie inaczej. – Kasai zmrużył radośnie oczy.

– To znaczy, że cały czas się szkoli.

– Dokładnie. – Kasai zabujał się znowu na piętach z rozkoszą wymalowaną na twarzy.

– Sugerujesz w takim razie, że Sasuke zdaje sobie z sprawę z planów Orochimaru? – zapytał nieoczekiwanie Kakashi, a Naruto otworzył szeroko oczy. Kasai natomiast wybuchnął śmiechem.

– Nie powiem nic, ponad to, co kazała powiedzieć mi moja pani! – oznajmił z radością małego dziecka, a jego szkarłatne oczy roziskrzyły się jeszcze bardziej. – Jej słowa, wasze interpretacje.

Kakashi zmarszczył na to brwi, a Tsunade nachmurzyła się.

– Więc nie powiesz nam nic więcej? – spytała ponuro.

– Oh, powiedziałbym, bardzo chętnie. – Kasai wyszczerzył do niej prowokująco ostre kły. – Ale niestety! – podniósł dramatycznie głos. – Moja pani nie wydała mi takich rozkazów!

– Więc na cholerę tu jeszcze jesteś! – zirytował się nagle Naruto. – Nie zamierzasz nam pomóc to wynocha stąd!

– Naruto, uspokój się! – Tsunade spojrzała na niego zła, gdy nagle ją olśniło. – Kasai, poczekaj! – zawołała, ale było już za późno. Youkai roześmiał się szyderczo i zniknął w obłoku dymu w tej samej chwili.



– No co za! – Tsunade zaklęła wściekle, na co Shizune zapowietrzyła się lekko oburzona, a Kakashi i Yamato wymienili się krótkimi spojrzeniami.

– Co się stało? – zdziwił się natomiast Naruto.

– Twierdzenia! – warknęła na to gniewnie Piąta. – Odpowiadał na twierdzenia! Nie pytania!

– Co? – Naruto zrobił głupią minę. – Jakie twierdzenia?

– Och, na litość Boską! – Tsunade huknęła gwałtownie rękoma w blat biurka, aż drewna jęknęło cicho w proteście. Jednocześnie na twarzy Kakashiego i Yamato pojawiło się zrozumienie.

– Naruto. – Hatake podszedł do swojego dawnego ucznia i położył mu rękę na ramieniu. – Gdy sam interpretowałem słowa Suiren, Kasai mi odpowiadał. Ale gdy zadałem mu na koniec pytanie, zbył mnie, rozumiesz?

– Nie bardzo – przyznał zagubiony Uzumaki, a Tsunade prychnęła.

– Jej słowa, wasze interpretacje. No jasne! Gdybyśmy zaczęli na spokojnie omawiać jej wiadomość Kasai potwierdziłby lub zaprzeczył naszym przypuszczeniom. Jedyne czego nie mógł zrobić – najwyraźniej w wyniku zakazu Suiren – to bezpośrednio odpowiedzieć na nasze pytania.

– Więc co teraz zrobimy? – spytał niepewnie Naruto, na co Tsunade zmrużyła wolno swoje bursztynowe oczy.

– Cóż, musimy sami sobie teraz poradzić.



***



– Konoha planuje zabić Orochimaru? – Sasuke wpatrywał się uważnie w Kasaia, mrużąc spokojnie oczy i próbując jednocześnie rozpoznać, czy podstępny demon mówi mu prawdę.

Dosłownie przed dwoma minutami wrócił zmęczony z popołudniowego treningu i szczerze powiedziawszy, liczył na to, że będzie mógł sobie odpocząć przed posiłkiem, ale zaraz po wejściu do swojego pokoju, zastał w nim uśmiechniętego od ucha do ucha Kasaia. Który tak na marginesie raczył rozsiąść się bezczelnie na jego biurku i od razu na wstępie powiadomił go radośnie, że wysłała go Suiren.

I cóż, co by nie mówić, to właśnie ta informacja sprawiła, że powstrzymał się od natychmiastowego ataku.

– Nie inaczej. – Kasai zdążył już zejść z biurka i teraz stał z nim twarzą w twarz, uśmiechając się półgębkiem, strasznie irytująco. – Suiren otrzymała tę wiadomość od samej Piątej Hokage. Naruto też to potwierdził.

Jego czerwone, dzikie ślepia zamigotały rozbawione, gdy czarne spojrzenie Sasuke momentalnie stwardniało.

– W takim razie możesz jej przekazać, że działania Konohy są zupełnie pozbawione sensu – odparł lodowato, a z jego twarzy biła wręcz bolesna obojętność. Kasai wykrzywił ironicznie wargi.

– To znaczy? – spytał nad wyraz gładkim tonem, unosząc uprzejmie brwi.

– Sam zamierzam zabić Orochimaru. I to niebawem. – Sasuke odwrócił się spokojnie i podszedł do komody, odkładając na nią swój miecz. – Z resztą – zawiesił na moment głos, wspominając mimowolnie ten wspaniały, szczery uśmiech Suiren, który pojawił się na jej twarzy, gdy spotkała się z Pierwotną Potęgą – Orochimaru nie jest dla mnie żadnym zagrożeniem.

Odwrócił się, a w jego oczach zalśnił niezmiennie przerażający Sharingan.

Kasai aż poczuł lekki dreszcz, który przemknął mu wzdłuż kręgosłupa. Wyszczerzył radośnie ostre jak brzytwy kły.

– Nie bywała żądza krwi. Jak na tak młodego człowieka, oczywiście – oświadczył nieoczekiwanie, na co Sasuke uniósł jedynie nieco brwi.

– No nic! – Kasai odwrócił się nagle na pięcie, wzdychając teatralnie. – Udam się więc do mojej pani i powiem jej, że Konoha nie ma co liczyć na powodzenie swej misji, bo prawdopodobnie zostaną uprzedzeni!

– Co u niej?

Sasuke dopiero po dłuższej chwili zdał sobie sprawę, że to on wypowiedział te słowa. Zamarł zszokowany swoją własną reakcją, nie dowierzając, że zapytał o coś takiego! Zupełnie jakby poczynania Suiren w jakikolwiek sposób go interesowały! Jakby...

Kasai spojrzał na niego przez ramię, mrużąc z uciechą oczy.

– U mojej pani? – Jego wargi rozciągnęły się w wyjątkowo podłym uśmieszku. – Jaka okropna szkoda, ale nie mogę powiedzieć nic ponad to, co kazała mi moja słodka pani.

Dygnął mu prześmiewczo i rozpłynął się w kłębie szarego dymu, nim sens wypowiedzianego zdania w ogóle do niego dotarł.

Sasuke pozostał w swoim pokoju z naprawdę irytującym poczuciem niedosytu.



***



Naruto wszedł do swojego mieszkania z siłą godną pięciu klęsk żywiołowych. Trzasnął rozwścieczony drzwiami i zaklął gniewnie, używając przekleństw załapanych mimowolnie od Jirayi, aż przechodzący pod najbliższym oknem mężczyzna rozejrzał się niespokojnie.

Całą minioną godzinę spędził w gabinecie Tsunade, razem z innymi próbując zinterpretować przekazaną im przez demona wiadomość. Co jednak nastręczało im najwięcej kłopotów, to fakt, że ani Kasai, ani tym bardziej żaden z nich, nie spisał dokładnie jej treści, przez co nie byli w stanie wyłapać wszystkich słownych niuansów. Bo czego Tsunade i Kakashi byli pewni w stu dwudziestu procentach, to tego, że Suiren w swojej niebywale oficjalnie brzmiącej wiadomości ukryła wiele podprogowych przekazów. Drugi najważniejszy problem polegał na tym, że nie bardzo wiedzieli, gdzie powinni ich szukać.

To co udało im się ustalić, z całą pewnością nie brzmiało zbyt satysfakcjonująco, choć nie przeczył, trochę tego było.

Naruto przeszedł ciężko przez korytarz i wszedł do kuchni, od razu nastawiając wodę w czajniku i wyciągając z półki trzy błyskawiczne zupki ramen.


Po pierwsze, Suiren zapewniała o swojej wierności względem niego. Jednak co trochę niepokoiło Yamato, Suiren nie wspominała nic o wierności Wiosce.

Po drugie, Suiren z jakiegoś powodu wzbraniała się przed zabiciem Orochimaru. Bardzo możliwe, że sannin był jej potrzebny do zrealizowania jakiegoś – nieznanego im niestety – planu.

Po trzecie, co zdawało się bezpośrednio łączyć z drugim, Orochimaru nie planował niczego w związku z Kyuubim i innymi ogoniastymi bestiami. Co z kolei mogło oznaczać, że obecnie jego uwaga była całkowicie skupiona na Suiren i związanych z nią rzeczami.

Po czwarte, Suiren miała ewidentny kontakt z Sasuke i ten wydawał się być świadomy planów Orochimaru. Choć równie dobrze wzmianka o codziennym treningu mogła świadczyć o jego pogłębiającej się żądzy zemsty i postępujących planach względem morderstwa Itachiego Uchihy.

Po piąte i co najbardziej chyba intrygujące, Suiren nie było w Otogakure. A z jej własnych opowiadań doskonale wiedzieli, że gdy raz zawitało się w progi Rezydencji Dźwięku, nie można ich już było tak łatwo opuścić. Co w takim razie Suiren porabiała? Czyżby wypełniała jakąś misję? A jeśli tak, to jaką? Czy było to związane z Akatsuki?

Naruto zmarszczył niezadowolony brwi, zalewając kolejno wszystkie trzy zupki i przykrywając je, by makaron mógł napęcznieć.

Nie podobał mu się wniosek, który wysnuł na koniec Kakashi. Hatake, z jakiegoś powodu, zwrócił bowiem uwagę na dość gładkie przejście Suiren nad tematem Akatsuki. Mężczyzna zauważył, że Suiren nie wymieniła żadnych konkretnych działań względem nich, a jedynie zapewniła ich o tym, że cały czas pragnie jego bezpieczeństwa. Tak jakby wiedziała coś więcej, coś co mogłoby podważyć ich wiarę w jej dobre intencje. Pytanie tylko, co to było?


Naruto, potrząsnął głową, próbując pozbyć się tych irytujących myśli. Suiren była jego kuzynką, kochała go i ponad wszystko pragnęła go chronić. Wierzył w to usilnie od dwóch lat i nie zamierzał przestawać. Bez względu na wszystko. Bo w końcu miał osobę, do której zawsze mógł wrócić.

Naruto wygiął nagle smutno usta, rozglądając się po pustej kuchni. Jakby nie było, w aktualnej sytuacji, to Suiren była tą, która miała gdzie wracać.

Niespodziewanie jego wzrok padł na lodówkę, na której, przypięty magnesem, wisiał nieduży świstek papieru, wyglądający jak wyrwana w pośpiechu kartka z jakiegoś notesu. Uzumaki zmarszczył natychmiast nos, nie pamiętając, by przyczepiał tam cokolwiek podobnego. Wstał od stołu i skrzywił się jeszcze bardziej, gdy rozpoznał na kartce proste pismo Kasaia.

– Czego ten pieprzony youkai znowu chce? – burknął nieprzychylnie pod nosem, zaraz jednak orientując się, czym jest ten świstek, chwycił go gwałtownie w obie ręce i przysunął się bliżej okna, by móc go swobodnie przeczytać.



Drogi Naruto,

Wybacz ten sposób komunikacji, ale obecnie nie mam możliwości, by wysłać ci tradycyjny list. Jestem w terenie, na ściśle tajnej misji, powierzonej mi przez Orochimaru w ramach spłaty długu. Jest to metoda rekompensaty za pomoc, którą zgodził się mi udzielić. Dlatego proszę, nie gniewaj się na mnie za moją decyzję. Proszę cię także, byś zaniechał próby sprowadzenia Sasuke na siłę do Konohy. Mówiłam ci to wiele razy i powtórzę raz jeszcze. Nie igraj z wolną wolą ludzi. To ich największy skarb i nie próbuj im go odbierać, narzucając własne poglądy.

Co do twojego postscriptum, nie chciałam ci tego wcześniej sugerować, ale podejrzewam, że Sakura od samego początku była jedynie twoim młodzieńczym zauroczeniem, bardzo typowym dla wszystkich młodych chłopców. Ostatnio bardzo wydoroślałeś, w związku z czym twój światopogląd również uległ zmianie. Zacząłeś inaczej postrzegać różne sprawy i zacząłeś uświadamiać sobie, że Sakura jest jednak dla ciebie jedynie bardzo dobrą przyjaciółką.

Jednak spokojnie Naruto, nie ma w tym nic złego. Powiem więcej, skoro ten etap masz już za sobą, z całą pewnością mogę stwierdzić, że jesteś teraz emocjonalnie gotowy na to, by szczerze się w kimś zakochać. Także Naruto, miej oczy szeroko otwarte, bo prawdziwa miłość może czasami żyć tuż koło nas.

Suiren



Pod podpisem Suiren widniał tylko jeden autorski dopisek Kasaia.

– Dokładnie cytując – prychnął cicho Naruto, odrzucając list na blat stołu. Patrzył na niego przez chwilę, by następnie przenieść błękitne spojrzenie na okno, za którym toczyło się normalne życie mieszkańców Wioski. Z nagłym przypływem myśli, przysiadł na szerokim parapecie, podciągając do góry jedno kolano i opierając na nim łokieć.

– Zauroczenie, tak? – mruknął cicho sam do siebie, obserwując idące akurat ulicą jakieś nastolatki. Może Suiren miała rację? W końcu, jakby nie patrzeć, była dziewczyną i raczej lepiej od niego orientowała się w tych całych "sprawach sercowych" jak to zwykł szumnie nazywać Ero-sennin. Kto by jednak pomyślał! Sakura podobała mu się odkąd tylko sięgał pamięcią. Po prostu od zawsze! Uważał ją za mądrą, uroczą i wyjątkowo śliczną. Najbardziej jednak podobały mu się w niej te jej iskrzące się zielone oczy, gdy była na niego o coś zła. A jak on strasznie się irytował, gdy otwarcie mówiła o swojej miłości do Sasuke!

Gdy wrócił do Wioski i zobaczył ją taką kobiecą i odmienioną, myślał, że jego uczucia się nie zmieniły. Lepiej, był wręcz święcie przekonany, że cały czas ją kocha. Co jednak nie zmieniało faktu, że ostatnio coraz częściej zaczął przyłapywać się na tym, że myśli o niej podobnie jak o Suiren. Jak o siostrze.

I choć nadal uważał, że jest ładna i mądra i ba, pokusiłby się nawet o stwierdzenie, że jest seksowna, mimo że nie posiadała aparycji typowej seksbomby, to nie potrafił już na przykład wyobrazić sobie ich wspólnego pocałunku. Bo gdzieś w podświadomości wiedział, że byłoby to nie odpowiednie, niewłaściwe. W taki prosty, nieskomplikowany sposób.

Naruto westchnął głośno i przechylając głowę w bok , oparł ją o zimną szybę. Spojrzał nieprzytomnie na futrynę, z nagłą irytacją stwierdzając, że chyba pierwszy raz w życiu jego serce pogrążyło się w podobnym konflikcie.

Omal się nie roześmiał, gdy pomyślał nagle, jaką to minę zrobiłby Ero-sennin, gdyby o tym usłyszał. On, Naruto Uzumaki, cierpiał sercowe rozterki. Doprawdy.


Orientując się, że jego jedzenie jest już gotowe, zsunął się z parapetu, nie dostrzegając już Hinaty, idącej spokojnie drogą tuż pod jego oknem. Ramie w ramię szedł z nią roześmiany do rozpuku Kiba, a Akamaru krążył wokół nich, poszczekując przyjaźnie. Hinata uśmiechała się tak pięknie i jasno, jak Sakura, czy Suiren nigdy nie miały się uśmiechnąć.


C.D.N.

***

Um, cóż, powiem wam szczerze, że przez tydzień nie miałam internetu (durny limit) i gdy przyszło mi tu wrócić, to dość solidnie walnęłam w beton. Poprzedni rozdział przeczytało zaledwie dwadzieścia pięć osób i ten... zabolało. I to dość mocno, żeby być z wami szczera. To jednak wyraźny znak, że jeszcze wiele rzeczy muszę poprawić w swoim pisaniu i tak w sumie, to muszę wam chyba podziękować za taki zimny prysznic, bo sprawił, że poważnie zaczęłam zastanawiać się nad tym co piszę i jak, i miejmy nadzieję, że dobre wnioski wyciągnęłam : )

A wracając do spraw organizacyjnych, to tak, dziś najdłuższa notka ze wszystkich, z której jestem osobiście zadowolona, ale jak to mówią, niech tłum osądzi!

PS: Suiren piszę i pisać będę, choćby każdy rozdział miał mieć po jednym wyświetleniu, bo to jest dla was moi drodzy, nie dla mnie. (choć nie przeczę, czerpię z tego egoistyczną przyjemność XD)

PS2: Jestem aktualnie w trakcie poszukiwania pracy, także sądzę, że najbliższy rozdział pojawi się dopiero za jakieś cztery do sześciu dni.

~Igu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro