XXVIII. Marionetka
Straciła przytomność i poleciała bezwładnie do przodu. Uderzyła z hukiem o skalną nawierzchnię, lądując na prawym boku jak jakaś szmaciana lalka.
Akatsuki jednak w ogóle nie zwróciło na nią uwagi. Część członków nawet nie powiodła za nią wzrokiem. Bo w końcu Suiren była nieśmiertelna, prawda? Poradzi sobie.
Wraz z końcem pieczętowania, wszyscy jakby nigdy nic wrócili do organizacji, do swoich spraw. Zetsu zabrał na zewnątrz zwłoki Yugito Nii, a Pein odwołał posąg Gedo Mazo i obrzucając Uzumaki jednym, przeciągłym spojrzeniem, opuścił jaskinię, zamykając za sobą żelazne drzwi.
Suiren została sama, nieprzytomna. Jednak jej klatka piersiowa nadal się unosiła. Żyła.
Tylko jedna jedyna osoba raczyła to dostrzec. I choć w pierwszym odruchu opuściła jaskinię podobnie jak pozostali, to po chwili wróciła. Z małą, niepozorną strzykawką.
- Doprawdy, powalona baba. - Sasori pochylił się nad Suiren ze zmarszczonymi brwiami i dalej burcząc coś pod nosem, wstrzyknął jej glukagon. Chowając zużytą strzykawkę do kieszeni, szarpnął następnie ciałem Suiren i pochylając się bardziej, wepchnął ręce pod jej barki i kolana. Był marionetką, więc bez większego problemu podniósł ją do góry i ruszył do środka. Zaniósł ją wprost do szpitala, gdzie od razu podał jej dożylnie dwudziestoprocentowy roztwór glukozy.
- Żeby nie mieć cukrzycy i wpierdolić się w śpiączkę cukrzycową - mruknął w pewnym momencie i zmrużył bardziej oczy, stojąc zaraz obok jej łóżka. - Mógłbym z ciebie zrobić dobrą marionetkę - dodał nagle z lekką złośliwością w głosie. - Jesteś nieśmiertelna, więc nadałabyś się nawet w takim stanie.
Sasori zamilkł po tym i uważnie obserwował, jak nienaturalnie blada twarz Suiren powoli nabiera zdrowych rumieńców, a oddech wyrównuje się.
Nie umarła. Uratował ją.
Obudziła się blisko siedem minut później, uchylając powoli powieki, czując jednocześnie jak dudni jej w głowie. Czuła się w ten sposób chyba pierwszy raz w życiu. Jakby otarła się o śmierć... ale nie doświadczyła powrotu. Otworzyła gwałtownie oczy, gdy tylko to sobie uświadomiła. Źrenice jej zielonych oczu rozszerzyły się nienaturalnie, gdy osobą, którą ujrzała przy swoim łóżku okazał się być Sasori. Mimowolnie napięła wszystkie mięśnie, jednak orientując się, że nie jest w żaden sposób skrępowana, uspokoiła się nieznacznie. Zmarszczyła za to ostrożnie brwi.
- Co się właściwie...
- Śpiączka cukrzycowa - przerwał jej sucho Sasori, krzyżując jednocześnie ręce na klatce piersiowej. - Twój organizm chyba nie bardzo cię lubi, skoro doprowadza cię do takiego stanu bez żadnego powodu.
Suiren zmarszczyła na to jeszcze bardziej brwi.
- W jaki sposób...? - Próżno jej było doszukiwać się odpowiedzi w beznamiętnym spojrzeniu Sasoriego.
- Dlaczego? - spytała więc, nie pojmując dlaczego to akurat Sasori jej pomógł. Z całego Akatsuki! W końcu mężczyzna miał nie kończącą się listę powodów, by jej nienawidzić. Więcej, od samego początku dawał jej to do zrozumienia! Co go zmusiło w takim razie...?
- Możesz być sobie nieśmiertelna, ale pamiętaj. - Sasori tymczasem przymknął spokojnie powieki i odwrócił się na pięcie. - Masz teraz u mnie dług życia.
Ruszył do wyjścia, wsuwając dłonie w kieszenie spodni.
- Wiesz - Suiren powiodła za nim wzrokiem, sama nie do końca rozumiejąc swoje pobudki - podobno ujrzenie człowieka w drugim człowieku jest miarą naszego człowieczeństwa.
- Jak dobrze w takim razie, że ja nie widzę w tobie człowieka. - Sasori przystanął na chwilę przy drzwiach, kładąc rękę na klamce.
- Więc? Kogo we mnie widzisz?
- Marionetkę. - Akasuna posłał jej przez ramie ostatnie spojrzenie. - Doskonałą i nieśmiertelną. Tylko tyle.
***
Następnego dnia, siódmego października, Pein od samego rana wzywał po kolei do swojego gabinetu wszystkich członków Akatsuki, rozdzielając po między nich misje. I tak w ten sposób Itachi i Kisame zostali oddelegowani do wytropienia i złapania czteroogoniastego. Sasori i Deidara otrzymali kilka prostych zleceń na zlikwidowanie niepożądanych osób. A Hidan i Kakuzu dostali na razie kilka dni wolnego, po których mieli wrócić do zbierania pieniędzy dla organizacji. Na koniec zostali więc tylko Suiren i Tobi.
Suiren, gdy tylko weszła do gabinetu Peina, z miejsca została porwana w ramiona przez Tobiego, który z niewiarygodną siłą przycisnął ją do swojej klatki piersiowej. Suiren, zbyt zaskoczona, by jakkolwiek na to zareagować, zastygła po prostu w miejscu i zaryła malowniczo nosem o jego obojczyki, zważywszy na fakt, że ten był od niej wyższy o dobre dziewięć, a może nawet dziesięć centymetrów.
- Suiren-chan! - zawołał jeszcze Tobi do jej biednego ucha i to tak wysokim głosem, że Uzumaki skrzywiła się mimowolnie. Mimo jednak ewidentnego szoku, nie odepchnęła go od siebie.
Warto bowiem wiedzieć, że choć Suiren nie należała do najbardziej towarzyskich osób świata, to nie miała najmniejszego problemu z fizyczną bliskością z innymi ludźmi. Wiązało się to ściśle z jej brakiem wstydu, co z kolei oznaczało, że poza kilkoma wyjątkami, ludzki dotyk był jej zupełnie obojętny, wręcz "lekarski" można by rzec. Jednak skupiając się już bezpośrednio na zaistniałej sytuacji.
Pein, siedzący spokojnie za biurkiem, nijak nie zareagował na zachowanie Tobiego, którego ręce, niczym liny oplotły ramiona Suiren. Pomarańczowo włosy Lider zaczął w zamian za to, jakby nigdy nic, omawiać szczegóły ich wspólnej misji.
- Jak mówiłem, waszą misją jest złapanie trójogoniastego.
- Słyszałam, że ostatnio władzę nad bijuu miało Kirigakure. - Suiren, nie widząc sensu w próbie oswobodzenia się z uścisku Tobiego, stała po prostu spokojnie, pozwalając mężczyźnie na dalsze tulenie się do niej. Wyglądało to dość interesująco, żeby nie powiedzieć komicznie, ale Pein twardo utrzymywał na swojej twarzy maskę niezmąconego spokoju i powagi.
- Nadal ma, choć obecnie trójogoniasty nie posiada jinchuurikiego.
- Nie posiada? - zdziwiła się Suiren i zerknęła jednocześnie kątem oka na Tobiego, który przez cały czas trwał w tej samej pozycji, z omaskowaną twarzą wciśniętą w jej włosy.
- Nie. - Pein spojrzał na nią krótko. - Według naszych informacji, trójogoniasty przebywa obecnie w wodach Kręgu Czterech wysp Nanju, blisko Kirigakure i pozostaje w swojej pierwotnej, stumetrowej formie. Będziecie więc musieli znaleźć sposób na przetransportowanie go.
- Czy on ma wszystkie klepki na właściwym miejscu? - Suiren zmrużyła uważnie oczy, a jej spojrzenie nabrało nagle niebezpiecznych iskier. Tobi lekko drgnął na dźwięk jej głosu, ale nie cofnął się.
- Szczerze w to wątpię, ale musisz przywyknąć. - Pein nawet nie podniósł wzroku. Złożył za to kilka dokumentów w jeden i wsunął go do zwykłej, szarej teczki. - Miejsce do pieczętowania będziecie musieli znaleźć sami i wstępnie je zabezpieczyć. Wtedy wezwiecie mnie i dokończę robotę.
- Czy mogę go zabić? - Suiren dmuchnęła niewinnie na jedno ze szkarłatnych pasem, które opadło jej na oczy.
- Nie. - Pein wyprostował się w swoim fotelu z poważną miną.
- A uszkodzić? Tak przez czysty przypadek?
- Przypadki chodzą po ludziach. - Mężczyzna wzruszył niedbale ramionami, na co Suiren wygięła usta w lodowatym uśmiechu.
- Będę o tym pamiętać.
Madara, słysząc jej na wskroś kpiący ton, poczuł nieoczekiwany przypływ rozbawienia. Bo choć cała ta sytuacja porządnie go irytowała, to po raz pierwszy, odkąd przywdział maskę Tobiego, czerpał z tego również realne korzyści. Bo prawda była taka, że szczerze nienawidził durnowatego stylu bycia Tobiego, mimo że doprowadzanie innych do szału swoim zachowaniem, w jakiś pokrętny sposób mu się podobało. Nie mniej jednak, przez te wszystkie dni, podczas których podtrzymywał wizerunek Tobiego, niezliczoną ilość razy miał ochotę strzelić Obito w ten jego czarny łeb, za wymyślenie tak skrajnie niepoważnej postaci. Teraz jednak, szczerze mu za to dziękował. Bo to właśnie dzięki temu, Suiren nie brała go na poważnie i mógł ją do siebie tak bezkarnie przytulać.
Bo na Rikudo Sennina! Jak on od dawna nie czuł ciepła kobiecego ciała! Ileż to w ogóle lat minęło?!
Stanowczo za dużo!
Zwłaszcza, że Suiren wyglądała dokładnie tak, jak ona. Tylko oczy miała inne, bo tak niewiarygodnie zielone. Jakby kto wziął dwa szmaragdy, oszlifował je i obramował kurtyną kruczoczarnych rzęs.
- Możecie wyruszyć kiedy tylko wam się podoba. - Pein przesunął tymczasem teczkę na skraj biurka i splótł dłonie, opierając na nich podbródek. - Nie macie też w sumie żadnego terminu. Najlepiej jednak oczywiście, gdybyście się pośpieszyli, żebyśmy mogli zapieczętować trójogoniastego przed czteroogoniastym.
- Hai. - Suiren, rozumiejąc, że rozmowa została zakończona, z beznamiętną miną uniosła ręce i złapała Tobiego za przedramiona, wbijając w nie następnie swoje długie, szkarłatne paznokcie. Madara, nie spodziewając się tego, puścił ją gwałtownie, sycząc urwanie z bólu, gdy z małych, piekących jak diabli ranek wypłynęła krew.
- Za godzinę w jaskini.
Suiren otrzepała teatralnie swoją bluzkę i zabierając z biurka Peina teczkę z informacjami o misji, wyszła po prostu z gabinetu, nawet się nich nie oglądając.
- Cholera. - Madara spojrzał na zamknięte drzwi z dość głupią miną, czego na szczęście nie było widać przez maskę.
- Zdaje się, że ją wkurwiłeś. - Pein, wykazując dokładnie zero zainteresowania jego poczynaniami, wrócił do swoich codziennych obowiązków. Jakby nie było, był przywódcą Ukrytego Deszczu, a to do czegoś zobowiązywało.
- Chyba tak. - Madara uśmiechnął się półgębkiem, czując jak ogarnia go niewiarygodne zadowolenie. Suiren była zaiste interesującą osobą.
I z całą pewnością jeszcze nie raz go zaskoczy.
A nie ukrywając, na to właśnie liczył.
***
Swoje rzeczy Suiren spakowała już rano, także teraz, gdy wróciła do pokoju, pozostało jej tylko przebrać się w mundurek Akatsuki. I choć Konan przyniosła jej wczoraj tradycyjne spodnie i buty, to Suiren wolała zostać przy swoich rzeczach. Przy długich, czarnych butach z lekkim obcasem, czarnej spódnicy z dwoma rozcięciami i swojej luźnej, granatowej koszulce na krótki rękaw. Tym razem nie omieszkała też założyć swoich tytanowych ochraniaczy.
Płaszcze Akatsuki, choć nie wyglądały, były wręcz przeładowane najróżniejszymi pieczęciami i dyskretnymi kieszeniami, także Suiren nie miała najmniejszych problemów z pomieszczeniem w nim wszystkiego, na czym jej zależało. Gotowa do drogi, po raz ostatni rozejrzała się po swoim tymczasowym pokoju, po czym udała się do jaskini.
Była dość sporo przed czasem, ale o dziwo, nie musiała czekać na Tobiego zbyt długo. Zjawił się w jaskini na blisko dziesięć minut przed upływem zapowiedzianej przez nią godziny, ubrany w swój standardowy czarny strój, z narzuconym na to rozpiętym płaszczem Akatsuki.
- Suiren-chan! - przywitał się sztucznie wesołym tonem, gdy tylko ją zobaczył, na co Suiren znów mimowolnie się skrzywiła. Wydawało jej się, czy mężczyzna tylko zgrywał takiego śmieszka? Z niejasnych powodów czuła, że nie jest to jego naturalne zachowanie, a jedynie maska, którą z jakiegoś powodu postanowił przybrać.
A co do masek.
Zmarszczyła lekko brwi, wpatrując się nieprzychylnie w pomarańczowy kawałek tworzywa, zasłaniający najważniejszą dla niej aktualnie rzecz. Twarz tajemniczego Tobiego.
- Jeśli mam z tobą wytrzymać, to pierwsza podstawowa zasada. - Suiren wstała powoli z ziemi i otrzepała tył płaszcza. - Żadnych cholernych zdrobnień.
- Hai!
Mogłaby się założyć, że rozbawiła tym Tobiego, który ruszył następnie swobodnym krokiem w stronę wyjścia z organizacji.
- Czeka nas długa droga! - Rzucił, jakby to była najbardziej emocjonująca rzecz, jakiej doświadczył w swoim życiu, a Suiren westchnęła ciężko.
- Owszem, bardzo długa.
C.D.N.
***
Witam serdecznie po przerwie :D Macham jednocześnie cieplutko do nowych followersów, ale i do moich stałych gwiazdkaczy ^_^
Dzisiaj właśnie napisałam ostatni egzamin maturalny z rozszerzonej historii, także w końcu mam wolne :) Wracamy więc do Suiren i jej perypetii. (Choć rozdział wyjątkowo krótki)
Nie mniej, mamy dzisiaj wątek relacji Suiren-Sasori, która będzie jedną z najbardziej pogmatwanych w tej historii, a także trochę iskier na polu Suiren-Madara.
Madara może wydawać się co prawda OC, ale to tylko dlatego, że stara się on na razie podtrzymać charakter Tobiego. Jednak Madara nie byłby Madarą, gdyby od tego nie odszedł i z czasem się wykrystalizuje, spokojnie :D
Także pozdrawiam i do NN!
PS: Na razie nie gwarantuje żadnego terminu, ale aktualizacja będzie prawdopodobnie co cztery dni +/- jeden dzień.
~Igu
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro