Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXVII. Pieczętowanie



Następne dwa dni upłynęły w spokoju. Suiren, po dowiedzeniu się, że stworzy z Tobim drużynę, chciała się z nim spotkać i porozmawiać, ale niestety, pomarańczowy maskman przepadł jak kamień w wodę. Uzumaki nigdzie nie mogąc go znaleźć, zrezygnowała ostatecznie ze swoich poszukiwań. Wyszła z założenia, że jak już przyjdzie do ich misji, to mężczyzna sam się znajdzie, oszczędzając jej kłopotów. Sui, w ciągu tych dwóch dni skupiła się więc na treningach, przeplatanych ze zbieraniem informacji o Sanbim - trzyogoniastym. Wysłała wiadomości do Yoru i Hitoshiego, szpiega, z którym co jakiś czas współpracowała, prosząc ich o jakieś przydatne wskazówki. Odwiedziła także niedużą bibliotekę, znajdującą się w kryjówce, czytając co nieco na temat ogoniastych demonów w ogóle. Bo choć Naruto był jej kuzynem, to Suiren nie zwykła wypytywać go o Kyuubiego, także nie wiedziała nic ponad to, co ten sam jej kiedyś powiedział. A było tego niestety niewiele.

Suiren podejrzewała, że Pein i tak w stosownym czasie przekaże jej i Tobiemu odpowiednie informacje, ale ostatnim czego Suiren nie cierpiała, to była niewiedza. Nie potrafiła zadowolić się strzępkiem wiadomości, najchętniej od razu dowiedziałaby się wszystkiego. No ale niestety.


***


Czwarty października rozpoczął się ogromną burzą. W środku góry nie było to co prawda widoczne, ale gdy Suiren wyszła rano z pokoju, poczuła nieoczekiwany chłód, sączący się przez wszystkie korytarze. Wzdrygnęła się lekko, ale nie porzuciła myśli o treningu. Ubrana w legginsy i krótką koszulkę, pomaszerowała prosto na salę przeznaczoną do biegania. Kisame już tam na nią czekał. Przez te kilka dni zawsze trenowali razem, rozmowy ograniczając jednak tylko do krótkiego przywitania się i pożegnania, podczas którego ustalali, na której sali tym razem się spotkają. Dziś padło na tor i Kisame już był w połowie rozgrzewki. A gdy i Suiren odpowiednio się rozciągnęła, ruszyli razem lekkim truchtem, stopniowo potem przyśpieszając.

Biegali tak ze cztery godziny, kończąc ostatecznie na szaleńczym sprincie, ścigając się do mety. Kisame był wyższy i miał dłuższe nogi, także ostatecznie to on wygrał, ale kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie miał z tym problemu. Suiren była naprawdę wytrzymała fizycznie i dzielnie dotrzymywała mu kroku.

- Na Mędrca. - Sui usiadła zdyszana na ziemi, czując jak pot zalewa jej czoło. Potarła czerwone policzki, próbując wyrównać oddech. Dalej jednak łapała spazmatycznie powietrze i kuło ją w płucach. - Oby nigdy nie przyszło mi przed tobą uciekać - rzuciła nieoczekiwanie, podnosząc wzrok na równie czerwonego Kisame. Mężczyzna parsknął cicho, podpierając się pod boki.

- Mógłbym powiedzieć to samo. - Zmrużył oczy, wyraźnie rozbawiony. - Raczej też nie chciałbym znowu z tobą walczyć.

Tym razem to Suiren się uśmiechnęła. Wygięła lekko usta i poklepała się po brzuchu.

- Dalej ci dokucza? - spytała ogólnikowo, na co Kisame pokręcił głową.

- Sasori robi nie tylko dobre trucizny, ale i cholernie dobre leki. Wszystko goi się jak należy.

- Jakby nie było, dość ciekawie zaczęliśmy znajomość, co? - Suiren podźwignęła się w końcu na nogi i otrzepała z tyłu spodnie. - Nie często zwykłam trenować z gośćmi, którzy mnie zabili - zakpiła, a Kisame podłapał jej żart, bo również wygiął usta.

- A ja nie zwykłem trenować z kobietami, które zabiłem.

- Z kobietami? - Suiren założyła kosmyk włosów za ucho. - A z facetami już tak?

- Z jednym jak najbardziej. O ile nie pierdoli głupot.

Suiren spojrzała zdziwiona na Kisame.

- To znaczy?

- Hidan - odparł na to jednak tylko Hoshigaki i przeciągając się tak, że strzeliły mu wszystkie kręgi w kręgosłupie, ruszył do drzwi. - Dzisiaj ma wrócić.

Wyszli na korytarz i skierowali się na schody.

- Ten cały Hidan też jest nieśmiertelny? Tak jak ja? - Suiren zaraz zrównała z nim krok, podpierając się zaciekawiona pod boki. Od Orochimaru wiedziała co prawda, że ktoś taki był w Organizacji, ale niestety, Gadzi Sannin raczył opuścić Akatsuki zanim Hidan został zwerbowany, także nie wiedziała o nim zbyt dużo. Prócz tego, że jest wyznawcą niejakiego Jashina i że powinna w jego obecności pilnować swojej krwi - bez względu na to, jak głupio to brzmiało.

- Jak już go poznasz, zrozumiesz. - Kisame zerknął na nią kątem oka. - Powinniście się dogadać - ocenił nieoczekiwanie. Suiren wykrzywiła się na to kpiąco.

- A co? Dobry jest w łóżku? - parsknęła, na co Kisame zaśmiał się nieco bardziej otwarcie.

- Nie żebym sprawdzał osobiście, ale chodzą słuchy, że nie ma na co narzekać.

- Mówisz?

Obrzucili się ostatnimi rozbawionymi spojrzeniami i dochodząc do rozwidlenia, krótko się pożegnali.

- Jutro kenjutsu? - spytała jeszcze Uzumaki, na co Kisame pokręcił głową.

- Jak Hidan i Kakuzu wrócą, to trzy dni będziemy pieczętować. Nie ma szans.

- No to do przyszłego. - Suiren uniosła niedbale rękę i Kisame odpowiadając jej tym samym, ruszył w przeciwną stronę.



Suiren skierowała się natomiast do swojego pokoju. Było już dobrze po pierwszej po południu, więc nieoczekiwanie stwierdziła, że zanim cokolwiek zrobi, to pójdzie się umyć. Z jej włosami to zejdzie jej z dobrą godzinę, jak nie lepiej. A musiała je umyć, bo po treningu była dosłownie cała mokra. Nie zachodząc więc nawet do pokoju, od razu poszła do łazienki.

Z trzydzieści minut spędziła pod zbawiennie ciepłym prysznicem, przez większość czasu po prostu stojąc i rozkoszując się wodą, spływającą strumieniami po jej ciele. W końcu jednak wyszła z brodzika, wytarła się i wysuszyła włosy. Podmalowując się i w ogóle, chciała w pewnym momencie nałożyć bieliznę i wtedy tez zorientowała się, że prócz przepoconych rzeczy w pralce, nie ma nic innego na przebranie. Wzdychając na to cierpiętniczo pod nosem, ruszyła spokojnie do drzwi, ignorując zupełnie fakt, że ma na sobie li jedynie błękitny ręcznik i to dość kusy. Wyszła na korytarz, tylko po to, by po dosłownie dwóch krokach władować się na Hidana, który idąc tyłem, wykłócał się o coś z Kakuzu.



- No kurwa co jest?! - Białowłosy, zaraz po nagłym zderzeniu, obrócił się wściekły i w tej samej chwili zaniemówił. Kakuzu idący zaraz za nim, również zatrzymał się zaskoczony. Oboje wpatrywali się w Suiren jak w jakieś ufo, a ta zmierzyła ich tylko złym spojrzeniem, krzyżując ręce na piersiach.

- Można wiedzieć, co jest kurwa z tobą? - spytała zimno, na co Hidan jedynie spuścił wzrok na jej nogi.

- O ja pierdole - rzucił i jakby nagle oprzytomniał. Uśmiechnął się szeroko, a oczy mu zabłyszczały. - Jaka dupa!

- Podziękować za komplement, czy pogratulować za spostrzegawczość? - Suiren uniosła wymownie brwi, co Hidan skwitował tylko wiele mówiącym uśmieszkiem.

- No piękności, gadaj, do którego z nas przyszłaś? Uchiha cię wynajął, czy może ten blond włosy przychlast? - Podszedł do niej i objął ją nieoczekiwanie ramieniem. Nachylił się jednocześnie nad nią i zrównując ich spojrzenia, zamruczał jak kociak, który właśnie dostał miskę mleka.

- A może masz ochotę wpaść też do mnie?

- Hidan, nie mamy ani czasu, ani pieniędzy na dziwki. - Kakuzu w końcu zabrał głos, mrużąc ostrzegawczo oczy i mocniej zaciskając rękę na rączce trzymanej walizki.

- Dziwka? - Suiren wygięła niewyraźnie usta, czując momentalnie, jak zaczyna drgać jej powieka. Hidan parsknął zadowolony do jej ucha, zjeżdżając nagle ręką z jej talii do końca ręcznika.


Wystarczyły dokładnie cztery sekundy.

Jedna, by Suiren złapała go za rękę. Druga, by wygięła ją pod nienaturalnie ostrym kątem, trzecia, żeby się obróciła i czwarta, by wbić lewą rękę wprost w jego żołądek.

- Rozumiem, że nazywasz się Hidan, tak? - Suiren dmuchnęła na jeden z mokrych kosmyków, który opadł jej na oczy. - Jesteś w takim razie nieśmiertelny, tak jak ja, prawda?

Wyrwała pięść z jego brzucha i odskoczyła nieco do tyłu, w ostatniej chwili łapiąc czystą ręką ręcznik, który rozwiał się na chwilę malowniczo.

Hidan sarknął gniewnie pod nosem jakieś przekleństwo, plując krwią pod nogi. Kakuzu za to nawet się nie poruszył. Uniósł jedynie brwi, spoglądając dość zagadkowo na Suiren, która uniosła właśnie zakrwawioną rękę i zmartwiła się teatralnie.

- No patrz, a przed chwilą się myłam.

- Kim jesteś? - spytał na to Kakuzu, na co Suiren z kolei odwróciła głowę w jego stronę, mrużąc lodowato oczy.

- Dziwką. Tak mnie w końcu określiliście, prawda? - Zmarszczyła groźnie brwi i pokazała mu swoją zakrwawioną rękę, na której założony miała pierścień Akatsuki. Od momentu dostania go od Peina, nie ściągała go, ani na chwilę.

- Pierdolona... - Hidan zatoczył się tymczasem na ścianę. - Pokurwiło cię do reszty, szmato jebana?! - ryknął nieoczekiwanie, wciąż co raz wypluwając krew. Fontanna szkarłatnej posoki wylewała się także z jego rany. - Zgniotłaś mi cały jebany żołądek!!

- Łooo, ty nie tracisz przytomności - zakpiła na to Suiren, przenosząc znowu na niego wzrok i wywróciła oczami. - Nie płacz jak mała dziewczynka. Ty się lepiej ciesz, że wybrałam żołądek, a nie serce. To drugie boli znacznie bardziej.

Odwróciła się na pięcie i najspokojniej w świecie ruszyła do swojego pokoju, stwierdzając, że powinna mieć w nim coś w co mogłaby wytrzeć rękę. Hidan tymczasem dalej krzyczał za nią, wyklinając na wszystkie możliwe sposoby.

- Kakuzu weź coś kurwa zrób, no! Na Jashina, jak to kurwa boli! Pierdolnięta suka! Ochujała do reszty! Żeby ją kurwa jasna cholera jego mać wzięła!

- Hidan.

- No i czego kurwa?!

- Zamknij się.


***


Dziś obiad gotował Itachi. Z racji faktu, że Hidan i Kakuzu przybyli dopiero po drugiej, Pein zarządził, że przystąpią do pieczętowania dopiero po posiłku. Tym razem więc, w jadalni zebrali się wszyscy członkowie. Dosłownie wszyscy. Włącznie z Tobim, Zetsu i Sasorim. Który, od samego wejścia do pomieszczenia udawał, że Suiren nie istnieje. I że wcale nie ruszyło go to, jak załatwiła Hidana.

Kisame, jak tylko o tym usłyszał, parsknął mimowolnie w rękaw, a Konan rozkaszlała się, kryjąc w ten sposób własne rozbawienie. Deidara również krzywił się rozbawiony, a Itachi obdarzył jedynie Suiren długim spojrzeniem. Hidanowi tymczasem jadaczka się nie zamykała, który przez cały czas narzekał, jak to okrutnie został potraktowany. I że w sumie Suiren nie jest taką "pierdoloną suką", bo ma naprawdę "zajebiste ciało i ogólnie dobra z niej dupa". Zamknął się dopiero, gdy Uzumaki straciła cierpliwość i posłała mu przez stół tak lodowate spojrzenie, że niemal ścięło mu krew w żyłach.

Prawda była jednak taka, że Suiren w sumie cała ta sytuacja bardzo bawiła. Nie potrafiła się wstydzić, więc śmiałe zachowanie Hidana, nie zrobiło na niej większego wrażenia. A prawda taka, że nawet za tą "dziwkę" na początku nie mogła go tak naprawdę winić. Mężczyzna nie wiedział, że została przyjęta do organizacji, a pierwsza myśl, po zobaczeniu półnagiej kobiety w kryjówce pełnej facetów mogła być, jakby nie patrzeć, tylko jedna. Już bardziej oburzające było to, że w pierwszej kolejności Hidan pomyślał, że to Itachi mógł nająć sobie panienkę do towarzystwa. Zapewne, gdyby tylko Uchiha się o tym dowiedział, to Hidan przeżyłby dzisiaj jeszcze drugi "zgon". A szkoda, pomyślała Suiren, zerkając na niego kątem oka.

- Przystojny. Trochę niepoprawny, ale przystojny. No i nieśmiertelny.

Suiren miała ewidentną słabość do białowłosych mężczyzn. I to jeszcze tak bajecznie umięśnionych. Już nie wspominając, że aktualnie jego największą zaletą był fakt, że tak jak ona jest nieśmiertelny. Musiał więc doskonale rozumieć jej rozterki. Sam musiał niejednokrotnie zastanawiać się, jak ogromnym ciężarem jest wieczne życie. Musiał zdawać sobie sprawę z wad i zalet tego stanu. Bo nieśmiertelności nie szło nazwać umiejętnością, czy nawet rodzajem siły. To był pewien stan. Stan takiego zawieszenia pomiędzy życiem, a śmiercią. Bo ktoś, kto nie może umrzeć, nie może też żyć prawdziwie.


***


Pieczętowanie dwuogoniastego okazało się być niezwykle wyczerpującym procesem, wymagającym nieustannego skupienia. Przepływ chakry musiał być cały czas taki sam, jeśli ktoś zwiększył lub zmniejszył jej strumień, wszyscy musieli się do niego dostosować. Ogólnie rzecz biorąc jednak, to Pein narzucał tempo i Suiren dość łatwo było trzymać się jego chakry. Z całej ich dziesiątki, Suiren była też kompatybilna z Itachim i po części z Kakuzu, co ją osobiście nieco zdziwiło. Reszta chakr była albo zbyt ostra, albo zbyt łagodna.

Pieczętowanie demona prócz ciągłego skupienia, było też w gruncie rzeczy niebywale monotonne. Nikt się nie odzywał, a jak już to robił, to bardzo rzadko i głównie tylko po to, by chwilę ponarzekać. I oczywiście, najczęściej odzywał się Hidan. Kroku dotrzymywał mu jedynie Deidara, który przy bliższym poznaniu okazywał się być równie narwany, co i pyskaty.

Pierwszy i drugi dzień minął bez większych trudności. Przy trzecim jednak, Suiren zaczęła mieć pewne problemy z koncentracją. Było jej nienaturalnie słabo i co jakiś czas traciła zupełnie kontrolę nad swoim ciałem. Krótko mówiąc, cały organizm odmawiał jej posłuszeństwa. Brak jedzenia, picia i snu, tak jak nigdy wcześniej nie był problemem, tak teraz nagle okazał się być przeszkodą nie do przeskoczenia.

- Skup się - upomniał ją nagle Pein, już chyba czwarty raz z rzędu, gdy pieczętowanie było niemal przy końcu.

- Hai. - Suiren jak zza grubej ściany słyszała swój głos i choć robiła co tylko mogła, z każdą minutą odpływała coraz bardziej. Na zmianę zalewały ją fale zimna i gorąca, a przepływająca przez nią chakra, zaczęła ją nagle palić żywym ogniem. Sui zmarszczyła na to gwałtownie brwi, kuląc jednocześnie ramiona, ale niewiele to dało. Jak dobrze, że zaledwie dwie minuty później, Yugito Nii osunęła się martwa na ziemię , a pieczętowanie dobiegło końca.

Wszyscy rozluźnili pieczęcie i przerwali przepływ chakry. I nagle się okazało, że to było jedyne, co jeszcze trzymało Suiren przy życiu.

Straciła przytomność i poleciała bezwładnie do przodu.


C.D.N.


***

Ha, wyłapałam trochę wolnego czasu i weny : )  Rozdział, jak rozdział. Mamy tu lekkie ocieplenie relacji na linii Suiren-Kisame i przy okazji ten właściwy debiut Hidana :D No wprost ubóstwiam gościa. Głównie dla niego zastrzegłam sobie, że nie będę cenzurowała przekleństw XD

Pozdrawiam i do NN! ~Igu

PS: Witam serdecznie nowych followersów! : )

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro