XLII. Najważniejsza decyzja
– A Madara Uchiha żyje.
***
– To niemożliwe – odpowiedział natychmiast Kakashi, na co Sasuke zmrużył jedynie nieco oczy.
– Zrobicie z tą wiadomością, co chcecie – rzucił spokojnie i wraz z tymi słowami, ulotnił się razem z pozostałymi członkami Hebi. Nikt jednak z Drużyny Siódmej nie drgnął o chociażby milimetr, by rzucić się za nimi w pościg. Cała czwórka zamarła w zbyt wielkim szoku, dopiero co zasłyszanymi informacjami.
– Sui-chan – Naruto wpatrywał się tępo w jakiś nieokreślony punkt, a żołądek wywinął mu się na drugą stronę – została porwana przez Akatsuki?
– Madara... – Kakashi przenosił wzrok to na zatrwożoną Sakure, to na Naruto, który wyglądał, jakby zrobiło mu się niedobrze. Z resztą, on też tak się czuł. Żółć podeszła mu do gardła i sprawiła, że na kilka długich sekund wstrzymał oddech.
Naprawdę chciał temu wszystkiemu zaprzeczyć.
– To po prostu niemożliwe – szepnął w końcu sam do siebie, choć wiedział, że Sasuke nie miał żadnych powodów, by ich okłamać. Z resztą, nie wyglądał, jakby kłamał. Jego zastanowienie, zanim tego nie powiedział, również świadczyło za jego prawdomównością. Nastolatek ewidentnie roztrząsał, czy warto im to przekazać.
Sai tymczasem, przymknął oczy z twarzą jak zwykle nie skażoną żadnymi konkretnymi emocjami.
– Madara Uchiha – ten, który pomógł założyć Wioskę Liścia? – spytał spokojnie.
– A znasz innego? – syknęła na jego pytanie Sakura, przytomniejąc nagle. – Kakashi-sensei, to jakiś absurd. Madara Uchiha nie może żyć.
Różowowłosa zwróciła przerażone spojrzenie na swojego nauczyciela.
– Czekajcie – wtrącił się na to Naruto. – Co za Madara Uchiha tak właściwie?
– Naruto. – Sakura miała ochotę zbesztać blondyna za jego ignorancję i durne pytania, ale jedynie cicho westchnęła. – Madara Uchiha, mężczyzna, który razem z Hashiramą Senju, Pierwszym Hokage, założył Wioskę Ukrytą w Liściach. Był ówczesnym liderem rodziny Uchiha, ale sprzeciwił się swojemu klanowi i odszedł z Konohy. Później walczył z Pierwszym Hokage, ale przegrał i zmarł. A tak przynajmniej do tej pory myślałam – dodała na koniec ponuro, a Kakashi zmarszczył niezadowolony brwi.
– To brzmi jak naprawdę kiepski żart, ale nie możemy tego zignorować. Musimy jak najszybciej powiadomić Piątą – zdecydował nagle, zaciskając twardo dłonie w pięści.
– Babunie? – Naruto zamrugał szybko, a w jego błękitnych oczach coś błysnęło. – Tak, Akatsuki porwało Suiren. Musimy coś z tym zrobić!
– Wybacz, Naruto. – Kakashi spojrzał z żalem na nastolatka. – Ale jeśli Madara Uchiha naprawdę żyję, to Suiren jest ostatnią osobą, o którą powinniśmy się teraz martwić.
– A to niby dlaczego? – zaperzył się natychmiast chłopak, na co Hatake uniósł tylko rękę i potarł zmęczony oko.
– Naruto, Suiren-san jest nieśmiertelna. A jeśli Madara żyje, to wszystkich nas czeka śmierć.
***
12 listopada
Późne popołudnie
Cała Drużyna Siódma stała w gabinecie Piątej Hokage – Tsunade i wpatrywała się hardo w swoją przywódczynię, która siedząc przy biurku, spoglądała na nich spod rzęs. Po jej prawej stronie jak zwykle stała Shizune ze świnką Tonton na rękach.
– Co się stało? – Tsunade nie potrzebowała umieć czytać w myślach, by wiedzieć, że stało się coś niedobrego. Co prawda przed nią leżał zdobyty zwój i pełen raport z misji, co bezsprzecznie świadczyło o jej sukcesie, ale w oczach zgromadzonych przed nią osób zdecydowanie brakowało tej swoistej satysfakcji z wypełnienia zadania. A już zwłaszcza brakowało jej w postawie pewnego blondwłosego chłopaka, którego mimowolnie faworyzowała od kilku ładnych lat.
– Dowiem się, czy będziecie tak stać do północy? – spytała w końcu lekko zniecierpliwiona i spojrzała z urazą na Kakashiego, który wydawał się najbardziej spięty ze wszystkich. Sakura stojąca na lewo od niego, splotła nerwowo ręce za plecami i uciekła wzrokiem w bok. Tsunade zmarszczyła na to brwi.
– Babuniu! – Naruto stracił nieoczekiwanie cierpliwość i choć ustalili wcześniej, że to Hatake przekaże wieści, wybuchł gwałtownie wszystkimi zgromadzonymi w sobie od tych dwóch dni emocjami.
– Spotkaliśmy Sasuke, dattebayo! – Rozłożył szeroko ręce i machnął nimi niekontrolowanie. – Spotkaliśmy go! Wpadliśmy na siebie zupełnie przypadkiem, ttebayo~! Żadne z nas się tego nie spodziewało! I starliśmy się w walce! I w ogóle, dattebayo! I zablokował mnie swoją kataną! I jeszcze Kyuubi się wtrącił! Ale to nieważne! Bo wtedy nagle Sasuke to powiedział!
– Naruto! – krzyknęła na niego wściekle Sakura, a Tsunade zdębiała.
– Sasuke? Spotkaliście Sasuke Uchiha? I walczyliście z nim? – spytała przerażona, prostując się gwałtownie w swoim fotelu, na co Kakashi tylko westchnął. Naruto tymczasem aż cały kipiał.
– Babuniu, to teraz najmniej ważne, ttebayo! Ważne jest to, że Sasuke powiedział, że Suiren została porwana! I to przez Akatsuki!
– Hokage-sama – wtrącił się na to sam Kakashi, podchodząc jednocześnie do Naruto i uciszając go, położywszy mu dłoń na ramieniu. – Co najważniejsze. Sasuke poinformował nas, że ten Madara Uchiha żyje.
Tsunade zamarła w bezruchu.
Ledwo dwa dni temu dowiedziała się o śmierci Jiraiyi, po tym jak Fukasaku przybył do Konohy z jego ostatnią wiadomością i jednym z ciał Peina, Lidera Akatsuki. O całej sprawie wiedziało na razie dosłownie kilka osób, ponieważ Tsunade uznała, że osobą, która powinna się o tym przede wszystkim dowiedzieć jest sam Naruto. Planowała go o tym powiadomić, gdy tylko nastolatek powróci z misji. Tymczasem ten przybył z jeszcze gorszymi wiadomościami. O ile to w ogóle możliwe.
Tsunade przymknęło powoli powieki i ściągnęła usta w cienką linię.
– Kakashi – mruknęła cicho, pochylając się do przodu i opierając podbródek na złączonych dłoniach. Mężczyzna spojrzał na nią z powagą.
– Nie wyglądało to na kłamstwo, Tsunade-sama. Nie mamy co prawda żadnych dowodów na to, że to, co powiedział jest prawdą, ale nie zmienia to faktu, że nie powinniśmy tego zignorować. Możliwość, że ten Madara Uchiha żyje...
– Wiem. – Tsunade otworzyła powoli oczy, a jej spojrzenie roziskrzyło się jakąś ukrytą determinacją. – Zanim jednak podejmiemy jakiekolwiek kroki, powinniśmy to potwierdzić. Musimy być ostrożni.
– Zaraz, potwierdzić? Co potwierdzić? – zapytał zdezorientowany Naruto, na co Sakura spojrzała na niego wściekle.
– Och, zamknij się ty przygłupie! Mówimy o tym, że zanim cokolwiek zrobimy, powinniśmy jakoś zweryfikować słowa Sasuke! W końcu mógł nas o-okłamać. – Jej głos nagle lekko się załamał, ale dziewczyna zaraz zacisnęła dłonie w pięści i odetchnęła głęboko. – Mógł nas okłamać, żeby wciągnąć nas w jakąś pułapkę.
Naruto zamrugał na to zaskoczony. Jemu jakoś ani przez chwilę przez ostatnie dni nie przyszło na myśl, że Sasuke mógłby spróbować ich oszukać. Bo choć Uchiha cofnął się wtedy od niego, to Uzumaki i tak widział jego oczy. Jego poważne spojrzenie, gdy mówił o Suiren. Z jakiegoś powodu nie wierzył, by mógł w jej sprawie skłamać. Nie wiedział jaką dokładnie dzielili relację, ale podświadomie czuł, że Sasuke był w tamtym momencie szczery. Z resztą, co by mu przyszło z tego kłamstwa?
– Ale jak możemy to zweryfikować? – zmartwiła się tymczasem na głos Shizune i spojrzała na Tsunade, jakby oczekiwała od niej jakiejś błyskotliwej odpowiedzi. Piąta zerknęła na nią kątem oka.
– Najprościej byłoby skontaktować się z Suiren – stwierdziła spokojnie po chwili milczenia i spojrzała tym razem na Naruto.
– Czy mógłbyś ponownie wezwać Kasai'a? – zapytała następnie, a blondyn otworzył szerzej oczy.
Coś w nim zatrzęsło się w proteście, a Kyuubi zawarczał cicho w jego wnętrzu i to zdecydowanie w niepochlebny sposób. Naruto wiedział jednak, że jeśli chcieli się skontaktować z Suiren, to Kasai był jedynym łącznikiem, który mógł to umożliwić. Że też wcześniej na to nie wpadł! Mógł wezwać demona już dwa dni temu i przekonać się, czy jego kuzynce nic nie groziło!
Nie czekając na nic, uniósł rękę i ugryzł się w lewy kciuk. A gdy z niedużej ranki popłynęła krew, nakreślił nią we wnętrzu swojej prawej dłoni znak kanji oznaczający płomień.
*
Kasai pojawił się jak zwykle w kłębie dymu, ubrany w bogate kimono i z pięknym, śnieżnobiałym wachlarzem w szponiastej dłoni. Wyglądał zupełnie tak, jakby Naruto wyrwał go z przyjemnego spaceru i zdecydowanie nie był z tego zadowolony. Jego dzikie, szkarłatne oczy, śmignęły gniewnie w stronę Uzumakiego i zmrużyły się ostrzegawczo.
– Wezwałeś mnie~? – zapytał stosunkowo lekko, z tą charakterystyczną dla siebie kpiną, ale wszyscy obecni spięli się gwałtownie, gdy wyczuli jego pulsującą wściekłość.
Kasai był demonem. Zdali sobie z tego nieoczekiwanie sprawę, gdy mężczyzna uniósł nieco wachlarz i zasłaniając nim usta, rozejrzał się dookoła z lodowatą obojętnością.
– Jakim prawem, jeśli mogę wiedzieć? – spytał dźwięcznie, nie ruszając się choćby o milimetr ze swojego miejsca, ale i tak wszyscy odczuli nagle jego obecność tuż przy sobie. Tsunade zamarła w bezruchu, podobnie z resztą jak Shizune, Kakashi, Sakura, Sai i Naruto. Ten ostatni przełknął w pewnym momencie nerwowo ślinę, stwierdzając mimowolnie w duchu, że chyba popełnił błąd, wzywając ponownie lisiego youkaia.
– S-Suiren – zaczął drżąco, gdyż zwykle to właśnie imię młodej kobiety przywoływało demona do porządku. Tym razem jednak tak się nie stało. Kasai przechylił wolno głowę i zmrużył oczy.
– Nie przypominam sobie, by moja słodka pani rozkazała mi się z wami spotkać. A musicie wiedzieć, że mam zaskakująco dobrą pamięć.
– Kasai. – Naruto zacisnął nagle dłoni w pięści i przezwyciężając obezwładniającą go niemoc, spojrzał hardo na demona. – Czy to prawda, że Suiren została porwana przez Akatsuki?
– Nie mam obowiązku wam odpowiadać. – Złość Kasaia w końcu się nieco rozmyła, zastąpiona przez dziką uciechę w jego oczach.
– Kasai – wtrąciła się nagle na to sama Tsunade, a demon momentalnie na nią spojrzał. – Chcemy jedynie byś potwierdził jedną rzecz.
– Nie dostałem żadnych rozkazów~ – odparł na to z kolei znowu młodzieniec i zabujał się miękko na piętach. W końcu całą jego postać opuścił gniew i Kasai zatrząsł się z niepohamowanego rozbawienia. Niemal namacalnie czuł ich frustracje.
– Czy Madara Uchiha naprawdę żyje? – spytała pomimo tego kobieta, a Kasai, o ile wcześniej się kiwał, tak zamarł gwałtownie, a źrenice jego oczu zwęziły się niebezpiecznie.
– Skąd oni to wiedzą? – pomyślał mimowolnie i zmarszczył wolno brwi. Suiren nie bez przyczyny wysłała go jedynie do Orochimaru z tą wiadomością. Ani ona, ani Itachi nie chcieli na razie, by ktokolwiek z Konohy wtrącał się w sprawy Akatsuki. Po pierwsze, nie chcieli niepotrzebnie wzbudzać podejrzeń Madary, utrzymując go na razie w przekonaniu, że Itachi jest całkowicie po jego stronie. A po drugie, chcieli najpierw spróbować załatwić całą sprawę w obrębie samej organizacji, nie wciągając w to żadnych świadków. Krótko mówiąc, ich planem było wyniszczenie Akatsuki od środka.
Teraz jednak stało się to niemożliwe. Ponieważ Piąta Hokage jakimś cudem się o tym dowiedziała.
– Czy Madara Uchiha naprawdę żyje? – powtórzyła Tsunade z naciskiem, a Kasai zmrużył wolno oczy. Tylko po to, by następnie odchylić głowę i wybuchnąć ironicznym śmiechem.
– Cóż za plotki~! – parsknął, machając lekko wachlarzem i spoglądając kątem oka na Tsunade, która zmarszczyła brwi na jego reakcję.
– Jakim cudem Madara Uchiha miałby żyć? – zapytał tymczasem drwiąco Kasai, zasłaniając znowu usta wachlarzem. – Chyba musiałby być youkaiem, żeby przeżyć tyle lat bez uszczerbku na zdrowiu. A śmiem twierdzić, że z pewnością nim nie jest.
– Więc to kłamstwo? – Tsunade nie odpuszczała. – Madara Uchiha to tylko kłamstwo?
Brew Kasai'a lekko zadrgała, gdy naszła go nagle dzika myśl. Suiren nie zabroniła mu o tym mówić. Co prawda wiedział, że nie chciała, by ktokolwiek więcej się o tym dowiedział, ale nie zabroniła mu tego. Och, jego słodka pani zapomniała! Nie wzięła tego pod uwagę! Jego wola była zupełnie po za jej władzą!
Uśmiechnął się szeroko, gdy sobie to uświadomił. Doprawdy, był demonem z krwi i kości.
– Nie~ Madara Uchiha żyje – oświadczył ni stąd ni zowąd i patrzył rozradowany jak wszyscy w pomieszczeniu wciągają gwałtownie powietrze. Sam demon zaciągnął się powietrzem zaraz po nich, rozkoszując się zapachem ich słodkiego przerażenia.
– A-Ale mówiłeś... – zaczął dość niezdarnie Naruto, na co demon spojrzał na niego z błyskiem w czerwonych ślepiach. Jakże on nienawidził tego chłopaka! Jego i tego, co w nim siedziało!
– S-Suiren-san – wtrąciła się na to Sakura, a twarz demona wykrzywił paskudny grymas czystego rozbawienia.
– Moja kochana pani żyje~.
Naruto skrzywił się z wyraźną irytacją. No jasne! Jakby to było najważniejsze! Przecież to oczywiste, że Suiren żyła! Pytanie brzmiało, gdzie była?!
– Gdzie ona...
– Ale, ale~, zdaje się, że miałem potwierdzić tylko jedną rzecz! – Kasai spojrzał z drwiną prosto w oczy Tsunade, które chmurzyły się nieznanymi mu emocjami. – Sama tak powiedziałaś! – przypomniał jej z uciechą, na co kobieta jedynie wygięła wargi.
– Tak, tak właśnie powiedziałam.
Jej odpowiedź i zachowanie wybiło nieco Kasai'a z rytmu. Demon sądził, że Hokage zacznie ponownie na niego naciskać, a on będzie miał pełną satysfakcje z odmowy. Tymczasem w jej głosie kryło się jakieś nieme ostrzeżenie.
– Chcesz dowiedzieć się, skąd to wszystko wiemy? – zapytała nieoczekiwanie Tsunade, a Kasai zamilkł i znieruchomiał. Jego szkarłatne oczy zabłyszczały.
Informacje. Piąta Hokage właśnie proponowała mu wymianę informacjami. Uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał informacje!
– Owszem – potwierdził bez wahania, na co kobieta jedynie skinęła głową.
– W takim razie powiem ci. W zamian obiecaj, że odpowiesz na jeszcze jedno moje pytanie.
– Niech będzie~.
Kasai rozpromienił się mocniej, podczas gdy Tsunade spoważniała jeszcze bardziej. Wszyscy pozostali obecni w gabinecie obserwowali ją z niemym podziwem.
– O rzekomym porwaniu Suiren Uzumaki przez Akatsuki, a także o powrocie Madary Uchiha, dowiedzieliśmy się z ust Sasuke Uchihy, który podróżował ze swoją grupą Hebi.
Źrenice oczu Kasai'a rozszerzyły się gwałtownie, a myśli w tej samej sekundzie rzuciły do przodu w szaleńczej pogoni.
Uchiha opuścił Dźwięk. Powiadomił Konohe. Był w drodze. Dokąd? Dokąd? Dokąd młody Uchiha miałby się udać?
Kasai najeżył się cały w następnej chwili. To było jasne. Sasuke Uchiha zmierzał do Amegakure. Nie było innego wyjścia.
Rozejrzał się jak w amoku, jakby nie wiedział, gdzie najpierw się udać. Do rzeczywistości przywołało go dopiero ostre spojrzenie Tsunade.
– Tak. Pytanie. – Przypomniał sobie swoją obietnice i skinął głową. Może i był demonem, ale był też honorowy. Zamierzał szczerze odpowiedzieć na pytanie Tsunade, choć i tak doskonale wiedział, o co go zapyta. W końcu oni wszyscy chcieli jedynie wiedzieć, czy Suiren została porwana. A została. Nie było w tym żadnego niebezpieczeństwa. Dlatego zgodził się na ten układ. A dzięki temu niegroźnemu pytaniu, dowiedział się tak istotnej rzeczy! Musiał natychmiast powiadomić Itachiego Uchihe, by ten mógł przekazać wieści jego kochanej pani.
– Czy przed tym, jak Suiren została uwięziona przez Akatsuki, należała do ich organizacji?
Czas stanął w miejscu.
Wszyscy wpatrywali się zszokowani w Tsunade, która spojrzeniem ostrym jak stal spoglądała wprost w szkarłatne oczy Kasai'a. W oczy lisiego youkaia, który uczuł nagle przeraźliwe zimno.
– Babuniu! – zaryczał wściekle Naruto, gdy tylko sens pytania do niego dotarł. – Jak możesz! Sui-chan nigdy...!!!
– Tsunade-sama! – krzyknęła w tej samej chwili Sakura, a Kakashi zawtórował jej zdumionym Hokage-sama! Shizune zapowietrzyła się, a Sai po raz pierwszy od początku całej rozmowy, spojrzał na kobietę z wyraźnym szokiem.
– Odpowiesz? – Tsunade, nie wzruszona reakcją innych, ani na moment nie odwróciła wzroku od Kasai'a, który spętany mocą najróżniejszych przysiąg, wpatrywał się tępo w jej miodowe oczy, które wydawały się teraz tak samo demonicznie, co jego.
Z jakiegoś powodu czuł, że decyzja, którą właśnie zamierzał podjąć, była jedną z, jeśli nie najważniejszą w jego życiu.
– Tak, należała.
Czy Suiren go zabije?
C.D.N.
***
Nah, wątki mi się rozrastają jak grzyby po deszczu i najchętniej pisałabym rozdziały po cztery tysiące słów. Nie chcę jednak was za bardzo nudzić, także dzisiaj tylko kompanija Naruto XD
Za tydzień mam pierwsze w życiu kolokwium, więc trzymajcie kciuki :D A tymczasem do napisania!
~Igu
PS: Do wszystkich czytelników! Częstotliwość notek prawdopodobnie teraz nieco wzrośnie, ponieważ wena łaskawie do mnie wróciła : )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro