XIV. Potęga Dźwięku
Była w domu.
Suiren poczuła jak coś zawirowało jej w brzuchu. Była w domu! Po sześciu latach tułaczki w końcu wróciła do miejsca w którym się wychowała! W jednej chwili zapomniała o całym bólu, którego tu doświadczyła. Zapomniała o przekleństwie, którym naznaczyło ją to miejsce. Ważne, że w końcu była w domu!
- Wróciłam – wyszeptała urwanie, czując rosnącą w sercu euforie. Przyśpieszyła nieznacznie, doganiając tym samym Hebi, gdy nagle ich ujrzała.
Piaszczystą drogą szły wolno roześmiane Fumiko, Hanae i Yumi. Towarzystwa dotrzymywali im tradycyjnie Mao i Rengyo. Całą piątką wyszli widocznie na spacer, nie spodziewając się powrotu Sasuke, ani tym bardziej jej.
Zatrzymała się w miejscu, patrząc niecierpliwie jak członkowie Oto no pawa z każdym krokiem zbliżają się do nich coraz bardziej. Tak bardzo była ciekawa ich reakcji.
Sasuke, Juugo, Suigetsu i Karin również dostrzegli idących, więc podobnie jak Suiren przystanęli, ciekawi tego jak ci zareagują na widok dwudziestolatki.
- O! Patrzcie! Sasuke wrócił! – Mao jako pierwszy ich zauważył. Uniósł rękę w geście powitania, uśmiechając się przy tym szeroko, ale niespodziewanie uśmiech zniknął z jego twarzy. Między sylwetkami Hebi dostrzegł bowiem kurtynę szkarłatnych włosów i zaciętą minę Suiren. Opuścił wolno dłoń, a jego złote oczy napełniły się niezmierzonym szokiem.
- Suiren – szepnął, a Fumiko, z którą szedł pod rękę, spojrzała na niego zdumiona.
- Suiren? – powtórzyła zdziwiona i przeniosła wzrok na grupę Węża. Jej czarne spojrzenie prześlizgnęło się szybko po stojących osobach i wtedy też ją zobaczyła. Hanae, Yumi i Rengyo również w końcu ją zobaczyli i poznali.
- Suiren! – Mao wyrwał się do przodu. Bez słowa minął Sasuke, Suigetsu, Juugo i Karin i dopadł do młodej Uzumaki. Roześmiał się jednocześnie głośno i porwał Suiren w ramiona. Czerwono włosa spojrzała na niego zdziwiona. Nie spodziewała się aż tak emocjonalnego powitania. Szybko jednak stwierdziła, że bardzo jej się to podoba. Odwzajemniła uścisk i wtuliła twarz w ramie kobaltowo włosego.
- Mao-sensei – mruknęła.
- Sui-san! – Nie minęła minuta, a przytulała ją teraz wzruszona Fumiko. Hanae otworzyła szeroko swoje zamglone oczy i wpatrywała się w nią jakby widziała ducha.
- Suiren-san – powiedziała z tak wyraźną ulgą, że Uzumaki z podwójną mocą przypomniała sobie jak wiele troski zaznała od wszystkich członków Potęgi.
*
Orochimaru założył Otogakure i Oto no pawa, gdy Suiren miała zaledwie dziesięć lat. Następnie powierzając dowództwo Mao, jako najsilniejszemu, sam udał się w podróż, wstępując w szeregi Akatsuki. Gadzi sannin na wszystkie sposoby szukał nieśmiertelności i wierzył, że Brzask pomoże mu ją znaleźć. Jednak w niecały rok po tym, do Akatsuki dołączył młody Uchiha Itachi. Tym samym Orochimaru zapragną nowej rzeczy, Sharingana. Przez kilka następnych miesięcy czekał na odpowiednią chwilę i w końcu, gdy takowa się nadarzyła, podjął z Uchihą walkę. Przegrał ją jednak i zmuszony był opuścić Brzask. Po niespełna dwóch latach wrócił do Otogakure, odkładając plan zdobycia Sharingana na później, na powrót zaś skupiając się na pozyskaniu nieśmiertelności.
W czasie nieobecności Orochimaru, Suiren wiodła spokojne życie w Rezydencji Dźwięku wraz z całą Potęgą Dźwięku. Wszyscy członkowie okazywali jej dużo troski i uczucia, i przez ten czas bardzo się ze sobą zżyli. Jednak z Mao, Fumiko i Shunem łączyła ją wyjątkowa więź. To ta trójka odpowiadała za jej wychowanie. To oni byli z Orochimaru od początku i to oni zajmowali się nią od małego. Uczyli ją czytać, pisać, liczyć i jednocześnie trenowali ją na kunoichi. I mimo, że Orochimaru równie wiele wniósł w jej wychowanie, to i tak najwięcej zawdzięczała właśnie im.
*
- Dobrze cię znów widzieć – Rengyo poczochrał ją po włosach, a Suiren po raz pierwszy od dłuższego czasu uśmiechnęła się naprawdę szczerze. Odchyliła następnie głowę do tyłu i roześmiała się serdecznie.
Sasuke dostrzegając to, poczuł nagły przypływ zazdrości. Zdziwiony swoją własną reakcją, odwrócił szybko wzrok i spojrzał przed siebie, na Rezydencje. Jednocześnie dostrzegł idących drogą Yoko i Hisagiego. Mężczyzna zakładał ręce za głowę z obrażoną miną, a Asuhara się o coś piekliła, wymachując dziko rękoma. Widocznie znów się pokłócili i wyszli na dwór w poszukiwaniu Mao, który mógłby rozstrzygnąć ich spór. Ich uwagę przykuło jednak zamieszanie, które powstało na środku ścieżki.
- Yo! Co się dzieje?! – zawołał już z daleka Hisagi, a niezadowolona Yoko zaprzestała na moment swojej tyrady.
- O, patrzcie! Ofiary losu wróciły! – zawołała nagle donośnie na widok stojącej w grupie Hebi.
- I to z pustymi rękoma! – dodała drwiąco, pamiętając, że Suiren miała być skuta kajdankami z Sasuke, a tej koło niego nie było.
- Sama jesteś ofiarą losu Siódma. – Ni stąd ni zowąd na gałęzi najbliższego drzewa zmaterializował się Yoshii.
- Wybitna jest obecna – wyjaśnił chłodno, nim porywcza kobieta zdążyła mu coś odpyskować.
- Zero? – Yoko aż przystanęła, dostrzegając w końcu Suiren stojącą obok Rengyo.
- Jak tam zdrowie Asuhara? – zapytała Uzumaki na głos i posłała czerwono włosej chytry uśmieszek.
- Aaa! Suiren! – Yoko wycelowała w nią niedowierzająco palec. – Naprawdę udało im się ciebie złapać?!
- Chyba żartujesz. Po prostu stwierdziłam, że ciekawie będzie wrócić na stare śmiecie.
Yoshii zeskoczył zgrabnie z drzewa. Wszyscy członkowie pierwotnej Oto no pawa zbili się w ciasną grupę i wykłócając się pomiędzy sobą, witali się serdecznie z młodą Uzumaki.
Sasuke przypatrywał im się w ciszy, czując w sercu rosnące uczucie zazdrości. Dlaczego Suiren nie uśmiechała się tak pięknie w jego obecności, tylko tak zimno i cynicznie? I dlaczego w ogóle czuł się tak strasznie obco, gdy patrzył na ciepłe powitanie Wybitnej? Dlaczego miał wrażenie, że tu nie należy?
- Czy tylko ja mam wrażenie, że tu nie pasujemy? – spytał cicho Suigetsu, wypowiadając na głos to co go dręczyło.
- Nie tylko ty – potwierdziła równie cicho Karin, a Juugo i Sasuke przytaknęli bez zastanowienia. Uchiha szybko jednak zdał sobie sprawę, że tak było w rzeczywistości. Ich czwórka naprawdę tu nie pasowała. To nie oni tworzyli Pierwotną Potęgę i to nie oni znali się od długich dziesięciu lat. W przeciwieństwie do nich, Suiren zdawała się być nierozerwalnie połączona z tym miejscem. Była idealnie pasującym elementem tej całej układanki.
- To jest takie dziwne – szepnął nagle Hozuki, gdy Hisagi objął Suiren w pasie i zaśmiał się głośno, gadając coś o szybko dorastających dzieciach.
- Oro jest tak w ogóle w Rezydencji? – spytała niespodziewanie Suiren, nie robiąc sobie nic z dłoni Hamady, która nadal spoczywała na jej talii. Mao kiwnął głową na jej pytanie.
- Ostatnimi czasy przebywa tu znacznie częściej. Nie jeździ już jak ten wariat z kryjówki do kryjówki – stwierdził spokojnie, a jego usta wygięły się w nieco złośliwym uśmieszku. Uzumaki odwzajemniła go.
- W takim razie chodźmy. Nie dajmy mu już dłużej czekać – zadecydowała raźno, a wszyscy ją poparli. Byli niezmiernie ciekawi ich starcia. Ruszyli wspólnie ku Rezydencji, wymijając obojętnie Hebi.
- Szkooooda – Yoko specjalnie zwolniła, tak, że jako ostatnia mijała grupę Węża.
- Skoro Zero wróciła, to Oro już cię nie będzie potrzebował – zaszydziła w stronę Sasuke i uśmiechnęła się obłudnie, widząc jego chłodny wyraz twarzy.
- Pewnie myślisz, że się mylę, co? – spytała drwiąco i przystanęła, opierając dłoń na biodrze. Karin nastroszyła się na to, a Suigetsu i Juugo spojrzeli niepewnie na Sasuke. Uchiha uniósł jednak tylko dumnie głowę.
- Nic podobnego się nie stanie – odparł zimno, a uśmiech Yoko powiększył się.
- Myślisz, że możesz walczyć z miłością ojca i córki? – zadrwiła, z uciechą patrząc jak na twarzach Hebi odmalowuje się szok. Wybuchła kpiącym śmiechem i odwracając się na pięcie, pobiegła drogą, by dogonić pozostałych.
C.D.N.
***
Dzisiaj króciutko, ale za to w następnej notce rozmowa Suiren i Orochimaru. Wyjaśni się dość spoooro rzeczy :3
A poza tym notka w niedziele, bo od poniedziałku mam ferie i wyjeżdżam : )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro