XII. Kuszenie Misesu
28 sierpnia
Późne popołudnie
Ostatnie cztery dni minęły wszystkim bardzo, wbrew pozorom, spokojnie. Suiren już ani razu nie poruszyła drażliwego tematu ich podróży i bez problemu znosiła bliskość Sasuke. W żaden sposób nie przeszkadzał jej fakt, że muszą być ze sobą połączeni kajdankami. Sam Uchiha był za to przekonany, że w życiu nie spotkało go nic potworniejszego. Ciągła obecność Suiren zupełnie go rozpraszała, a przy tym strasznie peszyła. Pomimo bowiem posiadania trzy lata temu w Konoha pokaźnego fanklubu dziewcząt, nigdy jakoś szczególnie nie interesował się płcią niewieścią. Był wtedy jeszcze bardzo młody, a jego serce wciąż przeżywało tragedie utraty całej rodziny. Więc zamiast myśleć o dziewczynach i miłości, skupiał się głównie na swoim bólu i chęci zemsty. Nic dziwnego, że nie miał żadnego doświadczenia w obcowaniu z kobietami. Jak na złość, Suiren sprawiała wrażenie doskonale zdawać sobie z tego sprawę i na każdym kroku próbowała go zawstydzić. Dzisiejszego dnia nie miało być inaczej.
Hebi i Suiren, zmęczeni czteroma dniami spania w lesie, zdecydowali się w końcu na nocleg w gospodzie w jednej z napotkanych wiosek. Z dobre dwadzieścia minut chodzili, szukając jakiegoś przyzwoitego hotelu, aż w końcu takowy znaleźli. Karin już chciała do niego wejść, gdy nagle Suiren kazała jej się zatrzymać.
- Co? – spytała zdziwiona dziewczyna, ale posłusznie się zatrzymała.
- Wejdziemy grupkami i wynajmiemy osobne pokoje – odparła na to spokojnie Suiren, a Sasuke spojrzał na nią kątem oka.
- Po co? – spytał krótko, na co Uzumaki uśmiechnęła się kpiąco.
- Żeby nie wzbudzać sensacji, oczywiście. Rzadko się zdarza, by pięć osób tak po prostu sobie razem podróżowało.
- Ale wtedy nocleg wyjdźcie drożej – Suigetsu zmarszczył nieco brwi.
- Przecież to Orochimaru płaci, więc o co wam chodzi? – Suiren wzruszyła niedbale ramionami. – A teraz bez marudzenia. Karin, ty idziesz pierwsza, Suigetsu i Juugo, wy drudzy, a na koniec ja z Sasuke.
Nastolatkowie posłuchali jej tym razem bez słowa sprzeciwu i tak, Karin siedziała już w swoim pokoiku, a Juugo i Hozuki po odczekaniu chwili, weszli właśnie razem do środka.
- Tylko mi się nie czerwień czasem – rzuciła nieoczekiwanie Sui i z tymi słowami objęła Sasuke za ramię i przytuliła się do niego. Uchiha natychmiast odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią, mrużąc ostrzegawczo oczy.
- No co? – Suiren uśmiechnęła się niewinnie, widząc jego niezadowoloną minę. – Jesteśmy skuci. Musimy jakoś ukryć ten łańcuch. No już, panie Poważny, to tylko na chwile – odezwała się ponownie, a czarnowłosy widząc doskonale błysk rozbawienia w jej dużych, szmaragdowych oczach, westchnął tylko cicho i kiwnął krótko głową na znak zgody. Nie było sensu się kłócić.
Poczekali jeszcze tylko dwie minuty w cieniu najbliższej uliczki i dopiero po tym czasie weszli do hotelu, przechodząc krótkim korytarzykiem do przestronnej recepcji. Sasuke, od razu też poprowadził Suiren do lady i obrzucił uważnym spojrzeniem siedzącego za nią chłopaka. Odchrząknął, zwracając na siebie jego uwagę, na co ten podniósł na niego wzrok znad czytanej właśnie gazety.
- W czym mogę pomóc? – spytał grzecznie i w tej samej chwili spojrzał na Suiren. O ile wcześniej jego twarz wyrażała uprzejmie zainteresowanie, tak teraz zastąpiło je wyjątkowe zaskoczenie.
- Pani Eiriasu? – zapytał zdziwiony w tym samym momencie, a Suiren poczuła jak robi jej się ciepło. Jakim cudem ten chłopak ją rozpoznał? Nigdy nie nocowała w tej wiosce, więc skąd ją znał? Czyżby spotkali się kiedyś w dzielnicach Shakai no yohaku? Gorączkowo zaczęła przeszukiwać pamięć, szukając w niej twarzy czarnowłosego nastolatka. Chłopak był mniej więcej w jej wieku i miał duże oczy w kolorze zburzonego morza. Chwila moment, woda. (jap. Mizu)
- Mizuki! – Suiren w końcu sobie przypomniała i omal nie zaklęła szpetnie pod nosem. Młody recepcjonista był w rzeczywistości utalentowanym skrytobójcą, specjalizującym się w zbieraniu informacji. Nic innego, tylko musiał wypełniać właśnie jakieś zlecenie, udając pracownika hotelu.
- Eiriasu-sama! Wiedziałem, że to pani! – ucieszył się tymczasem Mizuki, a oczy mu rozbłysły.
- Co pani robi w takim miejscu? I kim jest pański towarzysz? – zaciekawił się też zaraz, a Sasuke zerknął kątem oka na Suiren. Nie wiedział dlaczego, ale czuł, że nie powinien się odzywać. Rozszerzone ze strachu źrenice dwudziestolatki jasno świadczyły, że to spotkanie nie jest dla nich korzystne.
- Ach, wiesz jak to jest! – Suiren myślała szybko, jak tu się zgrabnie wykręcić, ale w końcu zrezygnowana doszła do wniosku, że musi się posłużyć chyba najstarszym sposobem, jaki znał ten świat. I nie chodziło tu bynajmniej o łapówkę.
- Tyle pracy mam ostatnio, że chciałam się nieco od stresować. – Suiren zmrużyła sugestywnie oczy i otarła się delikatnie o Sasuke. Uchiha na ten ruch poczuł tak nagłe uderzenie gorąca, że zdumiony nie wiedział jak ma na to w ogóle zareagować. Mizuki pokiwał za to głową ze zrozumieniem i taksującym wzrokiem zmierzył Sasuke.
- Mizuki, dałbyś nam jakiś przyjemny pokoik? – Suiren, nie czekając aż szpieg zdąży się lepiej rozeznać w sytuacji, nakierowała znowu jego uwagę na siebie i z wielce mówiącym uśmieszkiem przylgnęła bardziej do boku czarnowłosego. Któremu tak na marginesie coraz trudniej było się opanować.
- Już nie mogę się doczekać – dodała, ponaglając tym samym młodego chłopaka.
- A tak, już. – Mizuki bez sprzeciwu podał im klucz z numerem 28.
- Świetnie. Zapłacę jutro rano – ucięła tonem nieznoszącym sprzeciwu, oznaczającym ni mniej ni więcej, że rozmowa została zakończona.
- Jak sobie pani życzy, Eiriasu-sama.
Natychmiast skierowali się na schody, które wskazał im Mizuki. I dopiero, gdy znaleźli się na samej górze, w przydzielonym im pokoju, mogli się rozluźnić.
- Mało brakowało. – Suiren odsunęła się od Sasuke i odetchnęła z ulgą. Nastolatek posłał jej długie spojrzenie, próbując jednocześnie opanować to nieznośne uderzenie gorąca. Oddychał głęboko, czując jak serce nadal wali mu w piersi. Skrzywił się na to lekko, ale nie skomentował w żaden sposób.
- Kto to był? – spytał za to krótko, chcąc jakoś przerwać tę ciszę, która nieoczekiwanie między nimi zapadła. Suiren spojrzała na niego i westchnęła cicho.
- Mizuki to strasznie ciekawski szpieg, który nie potrafi trzymać gęby na kłódkę, jeśli tylko widzi pieniądze w zasięgu wzroku – wyjaśniła spokojnie. - Nie mogłam pozwolić, by powiadomił moich wrogów o tym gdzie przebywam, więc dałam mu do zrozumienia, że długo tu nie zabawię. Informacja, że umilam sobie czas pomiędzy misjami jest mało warta ze względu na mój stan, więc nie będzie paplał o tym na prawo i lewo.
- Masz wrogów? – spytał nagle Sasuke, zaciekawiony czymś. Jego serce biło już normalnie, a jemu wróciło opanowanie.
Uzumaki zmrużyła delikatnie oczy, przyglądając mu się i oparła wolną rękę na biodrze.
- I tak i nie – odpowiedziała w końcu, na co Uchiha zmarszczył nieznacznie brwi.
- To znaczy?
- Pamiętasz tych Shinsengumi sprzed czterech dni?
- Tak, co z nimi?
- Przez nich, przez blisko dwa lata nie miałam wstępu do Kraju Herbaty i innych pomniejszych państewek. W Kumogakure natomiast jestem na czarnej liście mafii Chikage. Ale pomijając ich, to ogólnie rzecz biorąc, jako dobrze zarabiająca łowczynia, wszędzie mogę spodziewać się wrogów. W Shakai no yohaku zwykło się eliminować upierdliwą konkurencję. A ja, dzięki swojej nieśmiertelności, mogę pochwalić się stu procentową frekwencją misji.
Wzruszyła na koniec ramionami, dając znać, że jej to w ogóle nie obchodzi. Oboje trwali przez chwilę w ciszy, podczas której Sasuke przyglądał się jej i sprawiał wrażenie, jakby chciał się o coś jeszcze zapytać, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
Suiren tymczasem, widząc drzwi do łazienki w głębi pomieszczenia, uśmiechnęła się nagle przebiegle. W jej głowie narodził się właśnie nowy plan.
- Dobra, to teraz mnie odepnij – zarządziła niespodziewanie, wystawiając przed siebie swoją spiętą kajdankami rękę. Uchiha, który zdążył już odwrócić od niej wzrok, teraz spojrzał na nią ponownie, wyraźnie zaskoczony i spiął się odruchowo. Jedyne co Orochimaru raczył mu powiedzieć przed misją, to fakt, że Suiren jest niebywale przebiegła i podła. Te dwie cechy połączone razem sprawiały natomiast, że potrafiła ona doskonale manipulować ludźmi i to bez żadnych skrupułów.
- Ze mną jej się nie uda – pomyślał nieoczekiwanie Sasuke i opierając wolną rękę na biodrze, pokręcił zdecydowanie głową.
- Nie rozepnę kajdanek, póki nie dotrzemy do kryjówki – odpowiedział spokojnie, a jego głos był tak samo obojętny i chłodny jak zwykle.
- A więc chcesz wykąpać się ze mną? Spoko, wcale mi to nie przeszkadza – rzuciła na to Suiren niepokojąco beztroskim tonem, a Sasuke momentalnie wcięło.
- Wykąpać? – powtórzył głucho, a Suiren mając z jego miny najwyższy ubaw, przytaknęła krótko.
- Nie wiem czy wiesz, ale dla kobiety brak porządnej kąpieli przez cztery dni z rzędu to prawdziwa katorga.
- Dotąd nie potrzebowałaś kąpieli – wydukał nieoczekiwanie zawstydzony Sasuke, odwracając jednocześnie wzrok. Przez cztery dni podróży lasem, Suiren litościwie nie żądała od niego wspólnego mycia się, zadowalając się szybkim przemyciem w misce z wodą lub napotkanym stawku. Nie sądził, że po zatrzymaniu się w hotelu to się zmieni.
Suiren doskonale widziała, jak jego zwykle blada twarz pokrywa się ciemnym różem. Wiedziała, że wystarczająco wstydliwe było dla niego znalezienie sposobu na załatwianie swoich potrzeb fizjologicznych w ich obecnej sytuacji. Domyśliła się więc, że propozycja wspólnej kąpieli będzie ponad jego siły i całkowicie go pogrąży.
Orochimaru od dziecka powtarzał jej, że powinna wykorzystywać wszystkie słabości przeciwnika, bez względu na nic. A czego jak czego, ale rad Gadziego Sannina nigdy nie lekceważyła.
- Skoro nie będzie ci to przeszkadzać, niech będzie. – Kując żelazu, póki gorące, złapała wolną ręką skraj swojej bluzki i podciągnęła ją nieco do góry, odsłaniając tym samym płaski brzuch. Sasuke powiódł mimowolnie wzrokiem za jej dłonią i przełknął wolno ślinę. Co się z nim w ogóle działo? Jeszcze nigdy nie reagował w ten sposób na żadną kobietę!
- Dziesięć minut chyba nie zrobi różnicy – stwierdził nieoczekiwanie, gdy zrozumiał, że młoda Uzumaki wcale nie żartuje. Zachowując kamienny wyraz twarzy, sięgnął do kieszeni sprytnie ukrytej w połach kimonu i wyciągnął z niej mały kluczyk. Drżącą nieco ręką rozpiął srebrne kajdanki i Suiren w jednej chwili poczuła jak wracają jej wszystkie siły. Uśmiechnęła się zwycięsko pod nosem i odwracając się na pięcie, ruszyła ku łazience.
- A więc mam dziesięć minut, tak? – spytała jeszcze i zatrzasnęła za sobą drzwi, nie czekając nawet na odpowiedź.
Podeszła powoli do dużego lustra i uśmiechnęła się podle do swojego odbicia.
- Starzejesz się Orochimaru, skoro bawią cię takie gierki – mruknęła cicho i zaczęła zrzucać z siebie ubrania. W pierwszym odruchu, zaraz po wejściu do łazienki, chciała stworzyć swojego klona i uciec oknem, ale po chwili namysłu z tego zrezygnowała. Nie chciało jej się biegać nocą po wiosce i tak szczerze, to naprawdę potrzebowała solidnego prysznica. A co tam, w zamian za to wyjdzie z łazienki w samym ręczniku i jeszcze trochę pozawstydza Sasuke.
Suiren zaśmiała się mimowolnie pod nosem. Jak jej się podobało drażnienie tego chłopaka! Nastolatek przez długi czas krył się ze swoimi uczuciami i teraz, każde nieoczekiwane ujawnienie czegokolwiek poza chłodną obojętnością, doprowadzało go na skraj rozpaczy, co z kolei tak bardzo bawiło Suiren. Ona sama nie należała co prawda do najwylewniejszych osób na świecie, ale cóż. Widok zarumienionego Uchihy był czymś za co była w stanie zapłacić każde pieniądze.
C.D.N.
***
Next 11.01 : )
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro