Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI. Zgoda


Obie kobiety stojąc na przeciwko siebie, spoglądały na siebie w milczeniu. Itsuko westchnęła w pewnym momencie ciężko.

- Zdajesz sobie w ogóle sprawę, na co się porywasz?

- Wiem. Miałam nieco ponad pięć dni na przemyślenie tego. Spotkanie z tobą tylko pomogło mi podjąć decyzje.

- Jeśli nie powiedziałabym ci o swoim stanie, jaka byłaby twoja odpowiedź?

- Prawdopodobnie i tak bym się zgodziła. To jest silniejsze ode mnie. Wiesz dobrze, jak bardzo pragnęłam założyć rodzinę razem z Sorą. Na początku sądziłam, że nie przeszkadza mu to, że nigdy nie będę mogła mu urodzić dziecka. Jak widać jednak, przeszkadzało. - Suiren ponownie spuściła głowę, tym razem jednak z jej oczu nie spłynęła choćby jedna łza. Płacz nie był w jej stylu. Uważała go za bezcelowy i bezsensowny. Wcześniejsza słabość wynikała li jedynie z szoku i nagromadzonych od lat emocji.

Itsuko kaszlnęła lekko, chcąc ukryć swoje zaskoczenie. Nawet nie podejrzewała, że związek jej przyjaciół się rozpadł. Jednak cóż się dziwić. Odkąd wstąpiła do Shinsengumi nie miała z nimi żadnego kontaktu, a w końcu dwa lata to szmat czasu jak dla nich.

- Kiedy ze sobą zerwaliście? - spytała krótko, podejrzewając, że jest to dość drażliwy temat dla Uzumaki.

- Nieco ponad rok temu. Od tamtej pory nie widziałam się z nim, choć od Yoru wiem, że pomieszkuje teraz w Kumo.

- Widujesz się z Yoru?

- Co jakiś czas. Ostatnio odwiedził mnie w Kiri, trzy tygodnie temu, przekazując list od Naruto.

- Ach tak, Naruto. Twój kuzyn, zgadza się? A więc spotkałaś się z nim.

- Owszem, spotykamy się co drugi weekend. Teraz, po uratowaniu Kazekage, spędziłam z nim tydzień w Konoha.

- Czyli mimo wszystko jakoś ci się układa.

Itsuko poczuła ulgę. Cieszyła się, że mimo wszystko Suiren nie pozostała sama. I mimo, że straciła przyjaciółkę, to zyskała dawno utraconego kuzyna, którego tak kochała. Osoba taka jak ona zasługiwała na miłość i szczęście, bo w swoim jakże krótkim życiu doświadczyła znacznie więcej bólu niż ktokolwiek inny.

- Można tak powiedzieć.

- Co więc teraz zamierzasz?

- Odszukam Hebi i zgodzę się z nimi wrócić. Jak już spotkam się z Orochimaru, dowiem się, na ile jest mi w stanie pomóc. Jeśli jego słowa okażą się kłamstwem, ucieknę.

- Cóż, w naszych kwaterach jest kilka wolnych pokoi, więc jeśli tylko będziesz chciała, to Shinsengumi przyjmie cię o każdej porze dnia i nocy.

Itsuko posłała Suiren delikatny uśmiech, który kobieta odwzajemniła.

- Czyli mam rozumieć, że znów mogę bez przeszkód podróżować po Kraju Herbaty?

Itsuko kiwnęła krótko głową, a Suiren odchyliła swoją własną w tył i zaśmiała się urwanie.

- Ach, co za ulga! - stwierdziła rozbawiona. Bladą twarz Hitomi rozjaśnił kolejny uśmiech.

- A więc do zobaczenia.


***


Godziny wieczorne

- Mieliście ją złapać - Sasuke stał wściekły na niedużej polanie, niedaleko wioski. Krzyżował ręce na klatce piersiowej z wybitnie niezadowolonym wyrazem twarzy. Jego bezdennie czarne oczy, wpatrywały się z wyrzutem w trójkę shinobi. Juugo spoglądał markotnie w bok, a Suigetsu z oślim uporem wgapiał się w biedronkę idącą spokojnie koło jego nogi. Karin rozglądała się zaś ciągle wokoło, bojąc się, że w każdej chwili jej nieposłuszeństwo może wyjść na jaw. Tak się bowiem składało, że wcale nie szukała Suiren. Cały czas przeznaczony na owe poszukiwania spędziła w jednym z wioskowych barów. Jako dziedziczka krwi Uzumakich posiadała wyjątkową zdolność do wplątywania się w kłopoty i z pewnością, gdyby tylko podjęła się pogoni za czerwono włosom, na przekór sobie, spotkałaby się z nią. Wierna swojej rodzinie puściłaby ją wolno, nie informując o tym Sasuke, a później wyrzucałaby sobie tę niesubordynacje względem Uchihy. Nie chcąc postawić się w tak wielce niekorzystnej sytuacji, zrezygnowała zupełnie z jakichkolwiek działań. Nie sądziła jednak, że utrzymanie tego w tajemnicy przed Sasuke, okaże się tak trudne. Jak to mówią, tak źle i tak nie dobrze.

- Kazałem wam wyprzedzić Shinsengumi i sprowadzić do mnie tę upierdliwą kobietę! - warkną ostro czarnowłosy, zaciskając dłonie w pięści.


- Wiele można o mnie powiedzieć, ale na pewno nie to, że jestem upierdliwa - usłyszał nagle pełne wyrzutu słowa. Natychmiast zadarł głowę w górę, a jego źrenice rozszerzyły się na widok karminowo włosej siedzącej na jednej z gałęzi. Suiren już dawno zdążyła się przebrać i teraz na sobie miała znowu swoją granatową koszulkę, krótką, czarną spódnice i tytanowe ochraniacze. Jej długie, niebotyczne włosy w kolorze soczystej czerwieni powiewały za nią swobodnie, uwolnione z kitki. Duże, szmaragdowe oczy spoglądały uważnie na najmłodszego Uchihe, a pełne usta wykrzywiały się w grymasie dezaprobaty.

- Suiren – odezwał się czarnowłosy, nie kryjąc swojego zaskoczenia.

- Idę z wami. - Suiren zeskoczyła z drzewa i stanęła tuż przed Sasuke, krzyżując jednocześnie ręce na piersiach. Ten zaś kolokwialnie mówiąc wywalił na nią oczy, nie wierząc w to co słyszy.

- Że co proszę? - spytał niedowierzająco.

- Mówię, że idę z wami - powtórzyła Uzumaki, wywracając przy tym oczami.

- Przemyślałam sprawę i jednak spotkam się ze starym Oro - dodała spokojnie, zerkając kątem oka na Karin. Nastolatka pochwyciwszy jej spojrzenie, poczuła się znacznie pewniej i wyprostowała się bardziej.

Sasuke przez kilka krótkich sekund przyglądał się jej w milczeniu, chcąc oszacować najwyraźniej, czy mówi prawdę, i czy może jej zaufać. W końcu jednak dał za wygraną i wyciągnął zza połów kimona srebrne kajdanki.

- Rozkaz Orochimaru - rzucił, widząc jak szmaragdowe oczy Suiren zaczynają się niebezpiecznie iskrzyć. Mimo tego kobieta bez słowa wyciągnęła przed siebie prawą rękę, drugą opierając na biodrze. Wydawała się znudzona całą sytuacją, podczas, gdy Juugo, Suigetsu i Karin obserwowali wszystko w napięciu.

- Zapewne robota Hanae - dodała cicho, patrząc na kajdanki. A gdy ciasna obręcz zacisnęła się na jej nadgarstku, wiedziała, że miała racje. Spojrzała więc ponaglająco na Sasuke, który nagle zwątpił w plan Sannina. Zastygł w miejscu, wpatrując się bezradnie w drugi koniec chłodnego metalu.

- No dajesz, zapinaj swoją łapę i idziemy. Przy dobrych wiatrach dotrzemy do kryjówki dopiero za pięć dni, a ja nie lubię tracić czasu - rzuciła Suiren nieco zniecierpliwiona. Sasuke słysząc jej uwagę, prychnął cicho i bez zastanowienia zatrzasnął narzędzie na swojej ręce. W żadnym wypadku nie chciał, by dwudziestolatka pomyślała, że się boi lub coś takiego.

- No i pasuje, ruszamy! – zawołała Suiren z udawanym przejęciem i nawet wyrzuciła pięść w górę z ironicznym uśmiechem. Suigetsu parsknął na to śmiechem, w duchu czując, że chyba jednak polubi czerwono włosom. Juugo uśmiechnął się lekko, a Karin odetchnęła z ulgą. Sasuke jednak wybitnie nie spodobał się gest kobiety. Za bardzo skojarzyło mu się to z osobą pewnego narwanego blondyna.


***


Dwie godziny później

Szli spokojnie lasem, nie przejmując się zmierzchem. Tę noc zdecydowali się spędzić w lesie, by nie tracić niepotrzebnie czasu na zbędną podróż do jakiejkolwiek wioski. Na przedzie szedł Sasuke wraz z Suiren, która gawędziła spokojnie z Karin i Suigetsu. Juugo, wedle rozkazu Uchihy, maszerował z tyłu, pilnując, czy nie są przez nikogo śledzeni. Sam czarnowłosy wyglądał niebezpieczeństwa z przodu, nie angażując się w rozmowę Uzumaki, która w zadziwiający sposób powstrzymywała swoją krewną od kłótni z Hozukim.

- A tak w ogóle, to czemu mieliśmy cię zabrać? – zaciekawił się nagle Suigetsu, mierząc Suiren uważnym spojrzeniem.

- Coś przeskrobała, że Orochimaru kazał cię przyprowadzić? – zapytał, a czerwono włosa uśmiechnęła się drwiąco.

- A więc wam nie powiedział. – Jej szmaragdowy wzrok wyrażał jedynie politowanie. – A podobno należycie do Potęgi.

- A to coś zmienia? - zdziwiła się Karin, a Suiren opierając wolną rękę na biodrze, uśmiechnęła się szerzej. W jej drapieżnym uśmiechu nie było jednak nic przyjemnego.

- Cóż, powinien was przynajmniej powiadomić z kim będziecie mieć do czynienia. To pewnie dlatego nawet nie przyszło wam na myśl, że się przebrałam.

- Możesz jaśniej? – spytał Suigetsu.

- Naprawdę nigdy, ale to przenigdy nie słyszeliście opowieści o Wybitnej? O najzdolniejszej z uczniów Orochimaru?

- Pewnie ci chodzi o Kesshutsu Shita – olśniło nagle Karin. – Fumiko-san mi kiedyś o niej opowiadała. Mówiła, że była niesamowita...

- Zwykła dziewucha – wtrącił się nagle Sasuke, przerywając malinowo włosej. Suiren spojrzała na niego zaskoczona, zdziwiona wrogością malującą się w jego czarnych oczach.

- Mieszkała kiedyś w Oto, ale uciekła przed sześciu laty. Nic nadzwyczajnego.

- Nic więcej o niej nie wiecie? – zapytała w końcu Uzumaki, gdy nikt z Hebi nie podjął dalej wątku.

- Podobno była bardzo ładna i wszyscy z Potęgi ją kochali – odezwał się ni stąd ni zowąd Juugo. Suiren obejrzała się na niego i uśmiechnęła kącikiem ust. Tym razem jej uśmiech był znacznie łagodniejszy.

- Kochali? Szczerze wątpię, choć nie powiem. Dobrze się mną zajmowali.

- Chwila... tobą?! – Sasuke zatrzymał się gwałtownie. Dopiero po chwili sens jej słów do niego dotarł.

- To ty jesteś Wybitną?

- Nie inaczej. – Suiren uniosła zarozumiale głowę, a Sasuke otworzył szerzej oczy. Ona?! Nie mógł w to uwierzyć. Ona była tą umiłowaną uczennicą Orochimaru, dzieckiem wychowanym przez Potęgę, dziewczyną, której obrazy wisiały niemal w całej kryjówce i nikt nie pozwalał ich ściągnąć. To w jej pokoju spał od niemal trzech lat.

Kesshutsu Shita, Wybitna. Kobieta, która jako pierwsza otrzymała numer 00. i stała na czele Oto no pawa. I Suiren, przebiegła łowczyni znana jako Misesu Eiriasu. To jedna i ta sama osoba.

Czerwono włosa Zero.


- To niemożliwe – wydusił w końcu z siebie.

- Wszystko jest możliwe. – Suiren wzruszyła lekko ramionami i spojrzała w niebo, dając tym samym czas całej Hebi na przetworzenie właśnie usłyszanej wiadomości. Po chwili jednak spuściła wzrok i zatrzymała go na Karin.

- Za pierwszym razem zdziwiłaś się, że uważam Oto za swój dom, bo byłam eksperymentem. A więc Orochimaru powiedział wam to i owo – stwierdziła spokojnie.

- Nic ponad to – wyjaśniła krótko Karin. – Dowiedzieliśmy się jedynie, że byłaś kiedyś jednym z eksperymentów i Orochimaru chce cię z powrotem, by dokończyć swojego dzieła. Napomknął co prawda, że jesteś nieśmiertelna i pracujesz jako łowczynia, ale ograniczył się tylko do tego.

Niespodziewanie Suiren wybuchnęła gromkim śmiechem. Hebi zmierzyła ją zaskoczonymi spojrzeniami.

- A więc to był test! – zaśmiała się czerwono włosa szczerze i zamaszystym gestem odrzuciła do tyłu swoje włosy.

- Jaki test? – zdziwił się Suigetsu, przestępując niecierpliwie z nogi na nogę.

- Hozuki, na litość boską! Nadal tego nie pojmujecie? Cała ta wyprawa to tylko test mający na celu sprawdzenie was. Orochimaru ani przez chwile nie wierzył, że mnie sprowadzicie.

- To nie prawda – zaoponował ostro Sasuke, który zdążył już otrząsnąć się z poprzedniego szoku.

- Błagam was – Suiren znów uśmiechnęła się z politowaniem, a z całej jej postawy biła bolesna drwina.

- Przez cztery lata Orochimaru ścigał mnie, wysyłając za mną kolejno wszystkich członków Oto no pawy. Nikt jednak nie był w stanie mnie złapać, nawet Mao jako Pierwszy. Jakże więc sannin mógł sądzić, że uczyni to czwórka nędznych ninja z najniższą, możliwą numeracją? W żaden sposób nie przygotował was do tego, nie wyjawiając wam nawet tego kim naprawdę jestem. Jaka była więc jego wiara w powodzenie tej misji z takim postępowaniem?

- To wcale... - Sasuke urwał, analizując uważnie słowa Suiren. Już po krótkiej chwili zdał sobie sprawę, że młoda kobieta ma rację. Orochimaru nie wykazał ani cienia wiary w to, że im się uda. Cała ta podróż była dla niego jedynie farsą, zabawą w której mógł sprawdzić swoje nowe zabaweczki.

Poczuł ogarniającą go złość. Jak śmiał?!

Cała jego wściekłość skierowała się nagle na Suiren. To wszystko była jej wina. Jeszcze śmiała ich obrazić i nazwać nędznymi ninja. Był w końcu Asem Potęgi! Nazywał się Sasuke Uchiha i w pełni zasługiwał na szacunek tej pysznej, zarozumiałej, cynicznej kobiety! I nie to, żeby mu na nim zależało!

Karin, Suigetsu i Juugo stali osowiali, nie wiedząc zbytnio jak zareagować na to o czym się właśnie dowiedzieli. W milczeniu znosili więc kpiące spojrzenie Suiren, która wpatrywała się w chłodnego jak zwykle Sasuke. Nastolatek bez pośpiechu podjął jej spojrzenie i przez dłuższy stali tak, sprawdzając się nawzajem.

- Jesteście dla mnie jedynie bandą małych przedszkolaków – zaszydziła w pewnym momencie Uzumaki i to zdanie przeważyło czarę goryczy.

- Przedszkolaków?! – zirytował się Sasuke. – A jednak idziesz z nami do kryjówki Orochimaru, zakuta w kajdanki i zdana na naszą łaskę.

- Waszą łaskę? Nie rozśmieszaj mnie. W każdej chwili mogę się ich pozbyć i udać się do Orochimaru osobiście.

- A więc czemu tego nie zrobisz?! Proszę bardzo!

Suiren zmrużyła delikatnie oczy, uśmiechając się w duchu. A więc taki był przyjaciel jej ukochanego kuzyna. Z pozoru chłodny i obojętny, w rzeczywistości dumny i ... Przez chwilę zastanawiała się jak nazwać tę nieuchwytną cechę jego charakteru, którą z takim zapamiętaniem starał się z siebie wyplenić. Porywczość? Nie, to nie to. Wrażliwość? Tak, to chyba było dobre słowo. Sasuke Uchiha był niesamowicie wrażliwym chłopakiem, ponadto ciężko doświadczonym przez los. Dawno temu ujawnił swoją wrażliwość i został bardzo mocno zraniony. Teraz, uważał ją za swą słabość i sumiennie starał się jej wyzbyć. Patrząc mu w oczy, widziała jednak, że jak na razie z mizernym skutkiem. W niewyjaśniony sposób bardzo ją to radowało.

- Chyba jednak z wami zostanę. Robi się coraz bardziej ciekawie – zadecydowała w końcu, przerywając tym samym przedłużającą się cisze. Sasuke odetchnął głęboko. Ta kobieta doprowadzała go do szału. Jak to możliwe, że w ciągu zaledwie ośmiu dni udało jej się tak skutecznie zburzyć cały jego wewnętrzny spokój i wzbudzić w nim tyle różnych, sprzecznych ze sobą uczuć? Po raz pierwszy od niemal trzech lat czuł tyle rzeczy jednocześnie. Irytacja, złość, niedowierzanie, zaskoczenie, podziw. Zdecydowanie był to dopiero początek długiej listy. Dotąd wypełniała go jedynie lodowata obojętność.

- Zatrzymajmy się tutaj i rozbijmy obóz – dodała tonem nieznoszącym sprzeciwu. Sasuke przymknął na chwilę powieki. Dwa kolejne zupełnie nowe uczucia. Silna chęć sprzeciwu i zrezygnowanie.

C.D.N.

***

Przybyło mi gwiazdkaczy i followersów :D I to jak dużo! Dzięki wam bardzo ludzie :3  Co prawda spadła nieco frekwencja wyświetleń na jeden rozdział, ale cieszy mnie, że Suiren dociera do coraz większej liczby osób : ) Oby tak dalej!

Co do rozdziału, takie małe wtrącenie.  Przepraszam z góry wszystkich fanów Sasuke, którzy wolą go w jego  "zimniejszej" wersji. Dla mnie osobiście zawsze był to mega wrażliwy chłopak, który pod maską obojętności chował wszystkie swoje uczucia, co w gruncie rzeczy doprowadziło go potem do takich, a nie innych decyzji. W swojej historii pozwolę więc mu nieco sobie "odpuścić", co później wyraźnie zaprocentuje.

PS: Mądre głowy, które zajrzały do tagów, wiedzą już pewnie, że Suiren spotka się ponownie z Akatsuki. Do ich spotkania jeszcze jednak troszkę czasu upłynie, bym mogła postawić solidne fundamenty pod to spotkanie, także cierpliwości :3




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro