Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X. Gonitwa przeszłości

Cóż, przepraszam, że tak późno dodaję nowy rozdział, ale niestety z przyczyn technicznych aż do Nowego Roku nie miałam internetu T_T Istna katorga, uwierzcie. Ale bez dalszego gadania, Rozdział Dziesiąty!

***

Suiren wbiegła pędem do jakieś restauracji. Rozejrzała się z paniką w oczach i podbiegła do pierwszego kelnera, którego zobaczyła.

- Łazienka, gdzie jest łazienka?! - spytała zdyszana, a mężczyzna bez słowa wskazał jej odpowiednie drzwi. Uzumaki natychmiast do niej weszła i zamknęła się w jednej z kabin. Upewniwszy się, że drzwiczki są dobrze zamknięte, zaczęła ściągać z siebie wszystkie ubrania. Gdy została w samej bieliźnie, bez zastanowienia wrzuciła cały strój do stojącego w rogu śmietnika. Następnie sięgnęła dłonią do swojego tatuażu kolibra, który był w rzeczywistości specjalną pieczęcią, umożliwiającą przechowywanie różnych rzeczy. W jej przypadku, był to jej podróżny plecak, w którym trzymała najważniejsze dla siebie przedmioty i poskładane skrupulatnie ciuchy, których używała do swoich metamorfoz.

Po dokładnie siedmiu minutach, z restauracji Smaki życia wyszła czarnowłosa kunoichi, ubrana w obcisłą czarną koszulkę i szare legginsy. Do skórzanego pasa przyczepione miała dwie torebki na shurikeny i kunai'e, a na rękach śnieżnobiałe bandaże. Długie włosy szczepione w wysoką kitkę powiewały spokojnie na wietrze, a duże brązowe oczy rozglądały się uważnie dookoła. Ochraniacz z symbolem Sunagakure zalśnił w słońcu, gdy odbiła się gwałtownie od ziemi i wskoczyła na pobliski dach, kierując się ku granicy wioski. Jak na złość, zaledwie po pięciu minutach została zatrzymana przez patrol Shinsengumi.

- Stać, kontrola policyjna. Dowód tożsamości - zażądał niski blondyn o szarych, przerażających oczach. Jego również znała. Mahiro był dowódcą drugiego oddziału Shinsengumi i kapitanem kontrwywiadu. Suiren już miała sięgnąć do torby i wyciągnąć jeden ze swoich szesnastu fałszywych dowodów, gdy nagle coś zaświtało jej w głowie. Itsuko mogła powiadomić złotowłosego o jej udokumentowanych tożsamościach, więc wolała nie ryzykować.

- Nazywam się Naomi Fuwa i wypełniam właśnie misje. Nie mam przy sobie dokumentów - odezwała się spokojnie i leniwie wskazała na ochraniacz Suny, który zdobyła w dzielnicach Shakai no yohaku.

- Naomi Fuwa, tak? - Mahiro uśmiechnął się wrednie, poczym odwrócił głowę ku stojącemu najbliżej mężczyźnie.

- Sprawdź, czy ta kobieta rzeczywiście dostała w ostatnim dniach misje w tych rejonach - zarządził, a Suiren prychnęła.

- A mogę wiedzieć, czemu ma to służyć? - spytała dość arogancko. - Śpieszy mi się.

- Na terenie Wioski przebywa zbiegła przestępczyni, Suiren, znana jako Misesu Eiriasu - odpowiedział spokojnie Mahiro z tym samym uśmiechem, jednocześnie krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Już niedługo nie będzie przebywać. Moją misją jest porwanie Suiren Uzumaki i przekazanie jej w ręce Kazekage - odpowiedziała pierwsze, co wpadło jej do głowy. Wyjątkowo lubiła kierować na siebie uwagę swoich wrogów i przekonywać ich co do swoich "powiązań" z samą sobą.

- Porwanie? - Mahiro wydał się zaskoczony tą rewelacją, jednak szybko odzyskał rezon.

- W tej chwili wysłać jastrzębia do Kazekage-sama! – zdecydował, wydając polecenie swoim podwładnym.

- A ty... - Tu wskazał palcem na Suiren. - Zostajesz pod moją kuratelą póki nie dostane potwierdzenia tej twojej całej misji - dodał i odwrócił się.


***


Suiren uniosła głowę i zapatrzyła się w lazurowe niebo. Aktualnie znajdowała się na głównym placu Wioski, przy fontannie, pod czujnym okiem Mahiro, który zdecydował się osobiście jej pilnować do czasu wyjaśnienia całej sprawy. Teraz siedział obok niej, na drewnianej ławce i z przymkniętymi powiekami, wystawiał twarz do słońca. Kobieta musiała przyznać, że na co dzień przerażający mężczyzna, wyglądał w tym momencie nadzwyczaj niewinnie i ładnie. Ciekawa była, czy ciemnowłosa Kajika uległa w końcu jego urokowi i byli razem. Już miała się o to zapytać, gdy w ostatniej chwili przypomniała sobie, że przecież nie jest teraz sobą. Jednak jako, że już otworzyła usta, głupio jej było nic nie powiedzieć.

- Wszystkich tak kontrolujecie? - rzuciła pierwsze co jej przyszło na myśl.

- To znaczy? - Mahiro nawet nie drgnął.

- Trudno wam chyba jest kontrolować każdego co do joty. W końcu wielu shinobi nie nosi na misje swoich dokumentów - stwierdziła po głębszym zastanowieniu.

- Fakt, kontrolowanie wszystkich byłoby trudne - przyznał Mahiro. - My jednak ograniczamy się do osób podejrzanych.

- Podejrzanych? Więc według was jestem podejrzana? - zdziwiła się, starając się o dziecinny ton. Chciała go nieco zirytować i w ten sposób wyciągnąć parę przydatnych informacji. Widząc jednak jak blondyn uśmiecha się kącikiem ust, poczuła się nieswojo. Mahiro nigdy się nie uśmiechał bez powodu.

- Na trzy minuty przed twoim pojawieniem się, dostałem wiadomość, że w tym regionie znajduje się poszukiwana przeze mnie Suiren Uzumaki. Ponadto nie posiadałaś przy sobie żadnych dokumentów. To chyba jasne za kogo cię wziąłem i za kogo nadal uważam - wyjaśnił spokojnie, z tym samym uśmiechem. Suiren przełknęła wolno ślinę. Ta rozmowa coraz mniej jej się podobała. A wcześniejsze, pozorne zachowanie mężczyzny wydawać podejrzane.

Mahiro wyprostował się i otwierając oczy, spojrzał wprost na nią. Poczuła jak robi jej się gorąco. W szarych tęczówkach ujrzała czyste rozbawienie. Wiedział, że to ona. Pogrywał z nią, pewnie już dawno powiadomił Itsuko.


- Jasna cholera - szepnęła urwanie, a szare oczy roziskrzyły się, gdy złotowłosy zaniósł się donośnym śmiechem. Kilka osób obejrzało się zdziwionych, ale zaraz powróciło do przerwanych rozmów, nic nie robiąc sobie z śmiejącego się Mahiro i zastygłej w przerażeniu Suiren.

- Miło, że się w końcu zorientowałaś - odezwał się, gdy już się uspokoił. Rozparł się ponownie na ławce i zakładając nogę na nogę, wpatrzył się w jasne niebo. Sui spięła się, gotowa w każdej chwili skoczyć do ucieczki.

- Nie panikuj. Nikt nic nie wie, Itsuko także - powiedział, zerkając na nią kątem oka. Kobieta spojrzała na niego nieufnie.

- Skąd mam wiedzieć, że nie blefujesz? - spytała wrogo, zaciskając dłonie na brzegu ławki.

- Ja nigdy nie kłamię - odpowiedział spokojnie Mahiro. - W końcu mnie znasz.

- Sądziłam, że znam, póki mnie nie wystawiliście dwa lata temu!

- Nadal masz nam to za złe? - zdziwił się szczerze mężczyzna, a Suiren zgrzytnęła zębami.

- Oczywiście, że tak! A myślisz, że dlaczego od tamtej pory unikam Itsuko?! Ona wierzy, że to JA zawiniłam tamtej nocy i to przeze mnie zginął Fujioka!

- Daj spokój, Itsuko już dawno ci wybaczyła.

- Wybaczyła coś, co nawet nie było moją winą!!! - Suiren wściekła się już nie na żarty. Jej szmaragdowe oczy schowane pod brązowymi soczewkami, błyszczały złowrogo, a paznokcie wbiły się w drewno ławki.

- Ponadto dołączyła do was, jego morderców! - niemal wrzasnęła, wyprowadzona z równowagi. Zwykle była bardziej opanowana, ale rozdrapywanie dwuletnich ran cholernie bolało.

- Tylko się nie drzyj, dobrze? Ściągniesz na nas uwagę, a tego chyba nie chcesz. - Mahiro posłał jej karcące spojrzenie, jakby co najmniej była jakimś niesfornym przedszkolakiem.

- Za kogo ty mnie masz? - Suiren ściszyła głos do lodowatego szeptu.

- Za poszukiwaną Misesu Eiriasu, odpowiedzialną za spalenie szpitala i sąsiadującego z nim sierocińca w wiosce Gokan, a także wszczęcia wojny pomiędzy Stowarzyszeniami Białego Ptactwa.

Źrenice jej pięknych oczu zwęziły się.

- Z tego co wiem, to Shinsengumi także uznano za współwinnego tego wydarzenia i wiele straciło w oczach mieszkańców kraju. Nikt już was nie uważa za policje, a za bandę nieokrzesanych przestępców - zaszydziła, doskonale wiedząc jak strasznym ciosem było dla nich to zniesławienie. Choć według niej utrata renomy była i tak małą ceną, za te wszystkie stracone życia tej strasznej nocy, gdy Shinsengumi otworzyło ogień przeciw Stowarzyszeniu Białego Kolibra.

Mahiro na jej słowa wyprostował się jak struna. Zmrużył oczy wyraźnie zdenerwowany.

- Jesteś...

Suiren nie usłyszała jaka jest, przez gwałtowne pojawienie się czarnowłosego mężczyzny, który w stroju Shinsengumi, uklękną z szacunkiem przed siedzącym Mahiro.

- Kapitanie, Kazekage-sama przysłał odpowiedź - poinformował poważnie, a blondyn machnął niecierpliwie ręką. Gdy tylko zobaczył Suiren w przebraniu, wiedział, że to ona, ale dla niepoznaki kazał wysłać tę wiadomość, by mógł zostać z kobietą sam na sam i na spokojnie porozmawiać.

- Tak, tak. Wiem już, że ta tutaj nie nazywa się Naomi Fuwa.

- Ach tak? A więc kim ona jest?


Mahiro i Suiren poderwali się na równe nogi, gdy niespodziewanie tuż przed nimi pojawiła się wysoka kobieta o lodowatym spojrzeniu. Z kołczanem u pasa i łukiem w ręce, ubrana w kruczoczarne kimono i płaszcz Shinsengumi, prezentowała się nad wyraz elegancko i groźnie. Długie, hebanowe włosy spływały miękką kaskadą na plecy, a nieco skośne oczy w kolorze kawy, spoglądały na świat spod kurtyny ciemnych rzęs.

- Itsuko. - Suiren cofnęła się o krok, natrafiając łydką na ławkę. Hitomi zmarszczyła w odpowiedzi brwi, co sprawiło pojawienie się między nimi podłużnej zmarszczki.

- Miło cię znów widzieć, Suiren - odezwała się suchym, oficjalnym tonem, na co Sui jednym susem przeskoczyła ławkę, gotowa do ucieczki. Mahiro drgnął, odwracając gwałtownie głowę w jej stronę.

- Powiedziałeś, że nikogo nie poinformowałeś! - warknęła na niego wściekle Uzumaki, zła, że nie uciekła jak tylko zdała sobie sprawę, że Mahiro wie kim jest.

- Ja naprawdę nikogo nie... - mężczyzna spojrzał bezradnie na dwudziestolatkę, rozkładając przy tym ręce. Itsuko nie pozwoliła mu jednak skończyć, unosząc władczo dłoń i rozkazując mu odejść. Blondyn otworzył usta chcąc zaprotestować, ale wystarczyło by Hitomi spojrzała na niego kątem oka, a ten posłusznie rozmył się w chmurze szarego dymu. Gdy tylko zniknął, Itsuko wbiła w dawną przyjaciółkę przenikliwe spojrzenie.

- Dla jasności, Mahiro nie powiadomił mnie o twojej obecności, przez co jestem wielce rozczarowana jego postępowaniem, ale teraz nie o tym. – Kobieta zamilkła na chwile, jakby zbierając myśli. Suiren przestąpiła nerwowo z nogi na nogę, nie wiedząc co robić.

- Twoje zdolności kamuflażu są jak zwykle imponujące - odezwała się niespodziewanie Itsuko z czymś na kształt pochwały.

- Cóż, bardzo dziękuje. Pewien osobnik skrupulatnie zadbał o to, bym miała sposobność do ich doskonalenia. - Suiren uśmiechnęła się tak sztucznie i wymuszenie, że szło dostać gęsiej skórki od samego patrzenia na nią.

- Doszły mnie słuchy, że Orochimaru ponownie wysłał za tobą pogoń.

Itsuko jednym zgrabnym ruchem zawiesiła łuk na plecach i splotła ręce na sporawych piersiach. Przymknęła przy tym oczy, wzdychając ciężko.

- Zgadza się. Ciebie jednak nie powinno to interesować - odparowała ostro Suiren.

- A dlaczego miałoby nie interesować? Jeśli pamięć ci szwankuje, to przypomnę ci, że razem uciekliśmy z Otogakure - odpowiedziała z wyrzutem, otwierając wolno powieki.

- Orochimaru ściga MNIE, nie was, więc wybacz, ale będę się zbierać.

- Nie widziałyśmy się dwa lata, a ty już uciekasz?

Suiren zgrzytnęła zła zębami.

- Kolejna osoba się znalazła, która pragnie odświeżać stare znajomości – syknęła, nie spuszczając wzroku z chłodnej Itsuko.

- Nie mamy o czym rozmawiać. - Odwróciła się na pięcie i pochyliła nieco do przodu.

- I wiedz, że wydarzenie w Gokan nie było moją winą - dodała jeszcze i już miała się wybić, gdy Itsuko powiedziała coś, przez co momentalnie zamarła w miejscu.

- Suiren, jestem w ciąży.


- W ciąży... - Suiren odwróciła wolno głowę, patrząc z niedowierzaniem na Itsuko.

- Ty? Jesteś w ciąży? Ale, że z kim? - spytała z głupią miną.

- Z Hijikatą, dowódcą Shinsengumi - odpowiedziała dumnie czarnowłosa, kładąc wymownie rękę na swoim płaskim brzuchu. - Co prawda to dopiero początek drugiego miesiąca, ale fakt pozostaje faktem.

Suiren wyprostowała się, a jej twarz zastygła w wyrazie głębokiego zaskoczenia. W pewnym momencie coś niezrozumiałego błysło w jej szmaragdowych oczach, które w następnej chwili zaszkliły się. Po policzkach popłynęły bezwiednie przeźroczyste łzy, a Suiren natychmiast zadarła głowę w górę, wbijając wzrok w niebo.

- Rany, ty naprawdę jesteś w ciąży - szepnęła zdławionym głosem.

Żadna z osób przebywających w parku nie zdawała sobie sprawy jak ważna była to wiadomość. Jak niesamowita i jednocześnie bolesna dla czerwono włosej. W czarnych oczach Itsuko widniało zaś zrozumienie. Ona jako jedyna wiedziała.

- Suiren, chcę byś także wiedziała, że Hijikata mi o wszystkich powiedział - odezwała się nagle.

- Zdradził mi, co tak naprawdę wydarzyło się tej nocy dwa lata temu. Wiem, że to nie ty odpowiadasz za ten pożar i śmierć Fujioki. Chciałabym cię przeprosić za to, że w ogóle w ciebie zwątpiłam. Nie wiem jak mogłam w ogóle myśleć, że z namysłem zabiłaś te wszystkie dzieci i mojego ówczesnego chłopaka. Naprawdę, wielkie Gomennasai!

Itsuko skłoniła się zawstydzona. Jeszcze nigdy nikogo nie przepraszała, więc czuła się wybitnie niezręcznie. Czarne pukle zsunęły się z jej ramion i spadły do przodu, przysłaniając jej zaczerwienioną twarz. Suiren roześmiała się ochryple przez wciąż płynące łzy. W pewnej chwili zamilkła jednak, przenosząc znowu wzrok na Hitomi.

- Dwa lata uciekałam - szepnęła cicho, mrużąc przy tym oczy. - Przez dwa długie lata unikałam cię, ponieważ bałam się twojej złości. Bałam się, że wyzwiesz mnie na pojedynek i umrę, a ty sobie tego nigdy nie wybaczysz, nawet jeśli i tak bym powróciła.

- Suiren... - Itsuko nie wiedziała co jeszcze powiedzieć. Tak bardzo żałowała swoich decyzji. Do końca życia nie będzie jej dane zapomnieć, jak bardzo zraniła swoją jedyną przyjaciółkę. Przyjaciółkę, którą zmusiła do ucieczki, akurat w momencie, gdy Orochimaru w końcu dał jej wolność. Ponownie zawiązała ją w więzy, z których ledwie zdążyła się uwolnić.

- Pójdę do Orochimaru - powiedziała niespodziewanie Suiren, a Itsuko zachłysnęła się powietrzem, prostując się natychmiast.

- Co takiego?! - zapytała z krzykiem, nie wierząc w to co słyszy. Zapominając już zupełnie o swojej masce chłodu i opanowania, podeszła prędko do Sui i chwyciła ją za ramiona.

- Co ty do cholery opowiadasz!!! Czy ty w ogóle siebie słyszysz?! - spytała zła, ale czerwono włosa pokręciła jedynie głową.

- Orochimaru wysłał list. Napisał, że jest w stanie spełnić moje marzenie - odpowiedziała krótko, spoglądając wymownie na brzuch Hitomi. Kobieta syknęła cicho.

- Jak możesz w to wierzyć? Aż tak bardzo tego pragniesz, że z własnej woli wrócisz TAM?! Do miejsca, gdzie właśnie TO marzenie stało się nierealne?

- Wcale już nie jest nierealne. - Suiren spojrzała z mocą na Itsuko.

- Tak jak go nienawidzimy, tak też wiemy, że Orochimaru nigdy by mnie nie okłamał. Jeśli twierdzi, że udało mu się znaleźć odpowiedź, to wierze, że ją zna.

- To głupota - powtórzyła z naciskiem Itsuko.

- Jeśli się okaże, że skłamał, to ucieknę.

- Ty naprawdę wierzysz, że dasz rade uciekać przez całe życie? - spytała z powątpieniem.

- Uciekam już od ponad sześciu lat, jeśli będzie trzeba, mogę uciekać i sześćdziesiąt.

- Tylko dla tego jedynego marzenia - Itsuko pokiwała głową z niedowierzaniem.

- Nigdy tego nie zrozumiesz. - Suiren spojrzała na nią z bólem wypisanym na twarzy. Dwudziestolatka zdała sobie sprawę, że jeszcze nigdy w życiu nie widziała tak smutnych oczu.

- Coś co dla ciebie jest czymś normalnym, dla mnie od lat było nieosiągalne. Teraz jednak znów dano mi nadzieje. Nadzieje na to, że kiedyś będę mogła mieć dziecko.

C.D.N.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro