Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII. Ucieczka Suiren

***

- KASAI!!! - Suiren zamachnęła się z wrzaskiem. Po całej łazience rozniósł się głuchy plask, gdy jej dłoń spotkała się z bladym policzkiem młodego chłopaka. Ten jednak nawet nie drgnął, tylko pod wpływem uderzenia odwrócił twarz w bok.

- CO TY DO CHOLERY JASNEJ ROBISZ W MOJEJ ŁAZIENCE?! - Suiren wyrwała mu z rąk puchaty ręcznik i okryła się nim prędko. Gdy tylko to uczyniła, wypchnęła Kasai'a z nieszczęsnego pomieszczenia i zatrzasnęła z hukiem drzwi.

- Moja kochana pani, przybyłem ci przekazać ważną informacje, a zostałem potraktowany jak zwykły podglądacz - pożalił się na to Kasai, opierając się swobodnie o drzwi i zakładając ręce za głowę. Długie, nastroszone włosy były dwu kolorowe. Pasma zewnątrz śnieżnobiałe, od spodu były zupełnie czarne.

- Dziwota, że tak zostałeś potraktowany!!! Na jaką cholerę wszedłeś do łazienki, kiedy się myłam?! Nie mogłeś poczekać pięciu minut?! – Suiren wycierała się prędko i jednocześnie opierniczała swojego sługę.

Dobrze przeczytaliście, sługę. Kasai pochodził bowiem z pradawnego rodu lisich youkai i potrafił zmieniać się w lisa. Przed dziesięcioma laty, właśnie pod tą postacią, zawarł z Suiren kontrakt, którą Orochimaru chciał nauczyć przywołania Kuchiyose no jutsu. Podstępny youkai dopiero po zawarciu umowy z Uzumaki, wyznał, że jest demonem, który by żyć i swobodnie korzystać ze swej mocy musi związać się z jakimś człowiekiem. Suiren dowiedziawszy się o tym, zmusiła go do zostania jej sługom i złożenia Przysięgi Wierności, która uczyniła ją kimś na pograniczu pani i właścicielki Kasai'a. Pomimo tego, widywała się z Lisem naprawdę rzadko, choć nie raz zdarzało im się walczyć u swego boku.

- Chciałem pomóc mojej pięknej pani i podać jej ręcznik! - Kasai przeniósł się tymczasem do pokoju Suiren, który znajdował się idealnie na wprost łazienki. Z dziecięcą radością rzucił się na pościelone łóżko dwudziestolatki i wtulił twarz w jej poduszkę.

- Debil! – Sui ubrana w jasne kimono służące jej za piżamę, wyszła w końcu z łazienki. Stanęła w progu swojego pokoju i niezadowolonym spojrzeniem zmierzyła postać Kasai'a.

- I wszystko do prania - mruknęła cicho pod nosem, widząc jak czerwonooki zakopuje się w jej pościeli po sam czubek nosa.

- Ranisz me delikatne serce, moja pani - miaukną w odpowiedzi Kasai niczym skrzywdzone szczenię i spojrzał na nią z rozbawieniem. Wyjątkową radość sprawiało mu irytowanie Suiren.

- Zranić to ja cię dopiero mogę – burknęła Uzumaki i weszła w głąb pokoju.

- Mów lepiej co to za super ważna wiadomość z którą do mnie przybyłeś.

- A tak, już! - Kasai wygramolił się spod kołdry i usiadł grzecznie na brzegu materaca. Teraz naprawdę przypominał niesfornego lisa. Tylko uszu i ogona mu brakowało. Które tak na marginesie posiadał, ale z własnej wygody je chował.

- Pan Hisagi przyzwał mnie i kazał ci przekazać, że Orochimaru zaczął ponownie ostrzyć na ciebie pazurki.

- Hisagi? W sensie Piąty Hamada? - zdziwiła się Suiren. Owszem, brunet zawsze traktował ją jak młodszą siostrę i wiele razy informował ją potajemnie o różnych planach Sannina, ale nigdy aż tak jawnie go nie zdradził.

- Zgadza się. - Kasai potrząsnął swoją czupryną. - Powiedział też, że Orochimaru stworzył nową grupę o nazwie Hebi, by cię sprowadziła. W jej skład wchodzą kolejno... - Tu youkai odchrząknął teatralnie.

- Suigetsu Hozuki z Kirigakure, Dziesiąty w Oto no pawa, Karin Uzumaki będąca twoją kuzynką, Jedenasta w Oto no pawa, Juugo będący początkiem Juinjutsu Orochimaru, Dwunasty w Oto no pawa i dowodzący nimi Sasuke Uchiha, teraźniejszy As Potęgi.

Suiren zamarła.


- Sasuke Uchiha? Ten Uchiha? - spytała, czując jak momentalnie oblewa ją zimny pot. Pierwszy przyjaciel Naruto miał na nią polować? A ona miała się z nim mierzyć?

- Ohayo Sui-chan!!! Wróciłem!!! - Jak na złość, do domu wrócił akurat szczęśliwy Naruto. Sui zaklęła cicho pod nosem. Nie od dziś wiedziała, że bezczelny charakterek Kasai'a połączony z jego pozornie dziecięcym zachowaniem jawnie doprowadza jej bliskich do szału, a zwłaszcza Naruto. Blondyn po dość nieprzyjemnej wymianie zdań z demonem jakiś rok temu, szczerze wyznał, że go nienawidzi i ich następne spotkanie skończy się, w najlepszym przypadku, śmiercią jednego z nich. A Suiren nie miała w zwyczaju nie wierzyć w słowa swojego kuzyna.

- Jasna cholera! Chowaj się! – Suiren bezceremonialnie złapała młodzieńca za fraki i wepchnęła go do dużej szafy.

- Witaj z powrotem! - następnie starając się zachowywać jak najbardziej naturalnie, wyszła z pokoju, zachodząc akurat drogę uśmiechniętemu blondynowi.

- Jak tam, odprowadziłeś Hinate? - spytała szybko, widząc jak uważne spojrzenie lazurowych tęczówek Naruto biegnie ponad jej ramieniem na jej rozkopane łóżko.

- A tak, tak. Ale wiesz, coś czuje, że Hinata-chan jest chora. Cały czas miała czerwoną twarz, a jak chciałem zmierzyć jej dłonią temperaturę to omal nie zemdlała. Będę musiał powiedzieć Sakurce by ją zbadała. - Naruto ku uldze Suiren, odwrócił wzrok od wnętrza pokoju i skupił go na jej twarzy.

- Wiesz, sądzę, że Hinacie nic nie jest. – Czerwono włosa nie potrafiła pojąć jak Naruto jest czasem naiwny i głupiutki, jednak w tej chwili działało to na jej korzyść, więc zamierzała siedzieć cicho.

- Ale...

- Cały dzień była na nogach, to zmęczenie. Zaufaj mi – mruknęła. Wiedziała doskonale, że owe słowa działają na Naruto jak najlepsza kołysanka. W mgnieniu oka uspakajała tym wszystkie jego obawy.

- Zawsze ci ufam Sui-chan - westchnął cicho blondynek, poczym ziewnął.

- Jestem skonany. Idę spać Sui-chan, dobrej nocy.

- Tak, dobrej nocy Naruto. – Suiren cmoknęła go w policzek, a ten powędrował chwiejnie do swojej sypialni. Wydobywając z komody piżamę, wrócił się do łazienki, ale Suiren zamknęła się już w swoim pokoju, co znaczyło ni mniej ni więcej, iż nie wyjdzie z niego przed świtem.


- Kasai - Suiren podeszła do szafy i otworzyła na oścież drzwiczki. Spomiędzy ubrań wyłoniła się zaraz postać przystojnego demona, który z niegasnącym uśmiechem, ponownie zasiadł na łóżku.

- Wracając do naszej rozmowy... - Sui przymknęła oczy i wzdychając, potarła skronie.

- Więc Orochimaru wysłał Sasuke, by mnie sprowadził? - spytała, nadal nie mogąc w to uwierzyć.

- Zgadza się. Pan Hisagi mówił, że wyruszyli przed pięcioma godzinami i zmierzają do Konohy.

- Do Konohy? Zaraz, to Oro wie gdzie jestem? - zdziwiła się karminowo włosa.

- Podobno ma szpiegów w straży granicznej i gdy przed tygodniem przekroczyłaś granice jako Suiren Uzumaki, natychmiast cię wykryli. - Kasai wzruszył ramionami, jakby go to w ogóle nie obchodziło. Kobieta ponownie cicho zaklęła. Nie zwykła korzystać z takiego słownictwa, ale gdy była zdenerwowana nie panowała nad sobą.

- I Sasuke naprawdę jest zdecydowany przybyć tutaj? Do Liścia? - Kasai wiedział, że to retoryczne pytania, więc nawet nie kłopotał się odpowiadać. Położył się tylko na materacu, twarzą w poduszce pachnącą lawendowym szamponem Suiren.

- Naruto... - Sui chodziła w kółko po pokoju ze splecionymi na piersiach rękoma i myślała na głos.

- Naruto nie może spotkać się z Sasuke. Ja wiem, że on chce go uratować i sprowadzić do wioski, ale jest jeszcze dzieckiem i nie pojmuje, że ta decyzja nie należy do niego. Sasuke podobnie jak ja, Sora, Yoru i Itsuko zupełnie sam musi zechcieć wyrwać się ze szponów Orochimaru. W innym przypadku jego powrót nawet nie wchodzi w grę. Spotkanie Sasuke i Naruto może doprowadzić jedynie do walki i jeszcze większego bólu ich obydwu, bo nie wierzę, że Gadowi udało się wyplenić z tego chłopaka wszystkie ludzkie odruchy w tak krótkim czasie. Jedynym sposobem, by uniknąć ich konfrontacji to... - Suiren zamilkła, a Kasai podniósł w końcu głowę.

- Do jakich wniosków doszłaś, moja pani? - Oboje od początku wiedzieli co Suiren będzie musiała zrobić.

- Musze odejść z Konohy i odciągnąć Hebi jak najdalej od Wioski. Jednak jeśli podróżują już od pięciu godzin to nie mogę zwlekać. Muszę wyruszyć jeszcze tej nocy.

Nie minęła godzina, a Suiren była gotowa do drogi. Co prawda samo ubranie się i przygotowanie broni zajęło jej niecałe piętnaście minut, ale przez resztę czasu starała się napisać odpowiedni list do Naruto, w którym mogłaby wytłumaczyć mu dlaczego odchodzi bez pożegnania. Napisawszy jednak w końcu co jej na sercu leżało, zostawiła kartkę na biurku, pościeliła łóżko i otworzyła na oścież okno. Zgrabnie wskoczyła na parapet i po raz ostatni powiodła spojrzeniem po pomieszczeniu. Poprawiając paski swojego podróżnego plecaka, zerknęła kątem oka na Kasai'a, który zaoferował się ją odprowadzić do granic wioski.

- Do zobaczenia Naruto - szepnęła sama do siebie i z cichym trzaskiem odbiła się od metalu. Granatowe niebo przecięła smuga jej karminowych pukli spiętych w wysoką kitkę, gdy wskoczyła na pierwszy dach. W chwile później rozpłynęła się w ciemności nocy.


***


Drogi Naruto,

Przepraszam za to, że mnie nie ma. Obiecałam ci, że pójdziemy dziś do Ichiraku Ramen i spędzimy ze sobą kolejny dzień, ale nie jestem w stanie spełnić tej obietnicy. Wczoraj wieczorem, gdy rozstaliśmy się na korytarzu, przybył Kasai i powiadomił mnie, że Orochimaru ponownie zaczął ubiegać się o mój powrót i wysłał za mną pościg. Jak wiesz, nie mogę pozwolić, by ktokolwiek z Oto no pawy przybył do Konohy, więc musiałam opuścić Wioskę na jakiś czas.

Nie gniewaj się na mnie, że cię nie obudziłam i się nie pożegnałam, ale zapewne nie pozwoliłbyś mi odejść i próbowałbyś mnie zatrzymać.

Naruto, proszę cię, nie wyruszaj moim śladem i nie próbuj mi pomagać. Sama zmierzę się z Potęgą i nim się obejrzysz, a wrócę z powrotem. Po drodze podejmę się kilku misji, by zarobić na życie, więc nie martw się moją długą nieobecnością. Spotkamy się niebawem, a ty tymczasem skup się na treningu i misjach przydzielanych przez Tsunade-sama.

Pamiętaj, że jesteś jedynym, którego kocham na tym świecie i choćby zabili mnie niezliczoną ilość razy, to i tak zawsze do ciebie wrócę. Dlatego jeszcze raz proszę, zostań w Konoha.

Suiren


Naruto wściekły zgniótł kartkę i cisną papierową kulką w ścianę. Zacisną dłonie z bezsilnej złości i trzasną nimi z całych sił w biurko Suiren. Drewno nie wytrzymało furii niebieskookiego i posypało się w drzazgi.

- Idiotka! - rykną szesnastolatek i odwracając się na pięcie, wypadł z pokoju zajmowanego dotychczas przez karminowo włosom.

Tak jak co dzień wstał koło dziewiątej i ogarniając się nieco w łazience, zaczął szykować śniadanie. Suiren lubiła spać dłużej, więc dopiero po dziesiątej zaczął dobijać się do jej pokoju. Nie otrzymawszy jednak żadnej odpowiedzi, nie przeczuwając jeszcze żadnych złych wieści, zajrzał do pomieszczenia. Widząc idealnie pościelone łóżko i zupełny brak młodej kobiety, a za to otwarte okno, w pierwszym odruchu pomyślał, że Suiren ponownie wdrapała się na dach i tam wpatruje się w niebo. Po kilku nawołaniach i nie otrzymanej odpowiedzi, zaczął się niepokoić. Dopiero wtedy dostrzegł leżącą na biurku kartkę. Bez zastanowienia wziął ją i przeczytał.

- Jak mam siedzieć spokojnie w Wiosce, skoro wiem, że ona jest gdzieś tam i walczy z wysłańcami Orochimaru?! - wściekał się przez całą drogę do gabinetu Piątej Hokage. Chciał natychmiastowej zgody na opuszczenie Liścia, by móc wesprzeć kuzynkę.

- BABUNIU! - Drzwi otworzyły się z hukiem, ale Tsunade wyjątkowo nie przywitała go krzykiem, ani choćby naganą. Zamiast tego, siedziała skupiona w swoim fotelu i w milczeniu wpatrywała się w trzymany właśnie dokument.

- Suiren właśnie odeszła z ...!!! - zaczął wzburzony Naruto, ale Hokage uciszyła go krótkim machnięciem dłoni.

- Wiem o tym. Właśnie dostarczono mi listę osób, które od wczorajszego wieczoru opuściły mury Konohy. Na liście jest Suiren... - Kobieta westchnęła cicho i potarła skroń wolną ręką.

- Podczas kontroli powiedziała, że wyrusza w ramach ściśle tajnej misji rangi S i zażądała jutsu zwodzącego.

- Jutsu zwodzącego? - zdziwił się Naruto, zapominając na moment o swojej złości.

- To jutsu, które potrafi niemal każdy ninja na poziomie chuunina. Polega ono na nałożeniu na daną osobą małej pieczęci, która skutecznie rozmywa jego chakre w promieniu kilkuset metrów, przez co przeciwnikowi trudniej jest zlokalizować jego prawdziwe położenie. Takie jutsu zadziała też tylko w przypadku, gdy zostanie nałożone przez inną osobę.

- Ale po co Suiren takie jutsu? - Naruto nie pojmował po co zielonookiej coś takiego. Potrafiła przecież doskonale maskować swoją chakre, co było jego zdaniem o wiele skuteczniejsze.

- Nie wiem, ale jedno jest pewne. Strażnik po jej żądaniu, musiał odszukać ją na liście mieszkańców i dostać się do jej teczki. Gdy tak się stało, zobaczył moją własną adnotacje, którą złożyłam przed dwoma laty na jej dokumentach. A mianowicie informuje w niej, że zezwalam Suiren na użycie wszystkich jutsu tropiących, do których technika zwodząca niestety( a może stety) się zalicza. Tak więc Sui otrzymała swoją pieczęć i jest już zapewne koło granicy. Bez względu na jej prawdziwe zamiary, nie jesteśmy w stanie jej teraz odszukać. A nawet gdybyśmy byli, to i tak bym nie wysłała za nią grupy poszukiwawczej. Suiren jest dorosła i póki nie łamie żadnej z zasad, które wspólnie ustaliłyśmy, nie zamierzam interweniować w jej życie.

- Ale ona... - Naruto w końcu otrząsnął się z chwilowego otępienia i przypomniał sobie jak bardzo zdenerwowała go decyzja czerwono włosej.

- Odpuść Naruto. Na pewno zostawiła ci list, choć takich nienawidzi pisać i zaznaczyła, że sobie nie życzy twojej pomocy. - Uzumaki ponownie zacisną dłonie w pięści. Czasami przestawał rozumieć swoją kuzynkę i często w takich chwilach okazywało się, że to Tsunade najlepiej orientuje się w sposobie myślenia dwudziestolatki. Z niejasnych mu przyczyn, irytowało go to jeszcze bardziej.

C.D.N.

***

Miało być wczoraj, wyszło jak zwykle T_T

Dziękuję wszystkim za gwiazdki i wyświetlenia ^_^ Kurcze, nie sądziłam, że Suiren spodoba się aż tylu osobom : ) To bardzo pokrzepiające :3

Pozdrawiam, ~Igu



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro