Urodziny
Hejka!
Jednak nie Maraton ale mega długi rozdział 1600 słów..., nie powiem, że wyszedł fajnie bo nie wydaje mi się tak ale ocenę zostawiam wam.
Miłego czytania!
Dzwoniłam do dwójki i oboje nie odbierali. Skierowałam się w stronę swojego pokoju i weszłam do środka. Przebrałam się w krótkie spodenki a top zostawiłam.
Nie było ich do nocy, więc położyłam się w łóżku i zaczęłam oglądać wszystkie możliwe seriale lecące na Netflix. Około 3 wyłączyłam wszystko o przykryłam się kołdrą po czym zasnęłam.
***
Z rana obudziły mnie dziwne głosy dochodzące z dołu. Przetarłam oczy i wstałam. Założyłam na siebie bluzę Jeremiaha, która była na mnie o kilka rozmiarów za duża i zeszłam powoli na dół robiąc po drodze szybkiego kucyka.
Stanęłam w miejscu, gdy spojrzałam przed siebie. Wszędzie były złote i srebrne balony, wielki napis na ścianie "najlepszej 17" i pełno ozdób. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni gdzie już siedziała i piła kawę Nancy. Popatrzyłam się na nią i zagotowałam sobie wodę.
-Co tu się dzieje?- zapytałam siadając naprzeciw niej
-No twoje urodziny - odpowiedziała z uśmiechem
No tak... Moje urodziny...
Za kilka dni minie 11 lat odkąd widziałam ich ostatni raz...
-Faktycznie- spojrzałam na kalendarz
-Za rok będziesz już dorosła! - krzyknęła szczęśliwa ale potem lekko posmutniała - mam nadzieję, że nie uciekniesz ode mnie
Popatrzyłam się na nią jak na idiotkę i przytuliłam ją z całej siły.
-Nie ma takiej opcji - uśmiechnęłam się
Odsunęłam się od niej a dziewczyna poszła do salonu i po chwili wróciła z małą torebką na prezenty w rękach. Wręczyła mi ją z uśmiechem.
-Nancy ale ja nic nie...- zaczęłam ale dziewczyna mi przerwała
-Wiem, dlatego kupiłam ci coś małego - uśmiechnęła się szeroko
Postanowiłam nie protestować, więc usiadłam na ziemi i wyciągnęłam pierwszą rzecz z torebki. Była to biała koszulka z tyłu miała wielki kwadrat z czerwonych odcisków ust a z przodu w okolicy serca wyszytą literę "S". Uśmiechnęłam się szeroko i wyciągnęłam kolejną i ostatnią rzecz. Spojrzałam na nią i od razu popatrzyłam zaskoczona na Nancy.
-Nowy telefon?- zapytałam cicho nadal będąc zaskoczona
Dziewczyna pokiwała twierdząco głową z uśmiechem a ja kolejny raz spojrzałam na telefon. Nowy różowy iPhone. Odłożyłam wszystko na bok, wstałam i z całej siły przytuliłam przyjaciółkę tak, że spadłyśmy na ziemię. Dziewczyna zaczęła się śmiać a ja razem z nią.
-Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję!- krzyknęłam szczęśliwa
-Nie ma sprawy kochana, a teraz zapierdalaj do pokoju i ubierz się jakoś ładnie bo wychodzimy - uśmiechnęła się szeroko
Popatrzyłam się na nią po czym wstałam z ziemi i poszłam do góry. Stanęłam przed moją szafą, wyciągnęłam z niej czarną obcisłą sukienkę, która miała rozcięcie na lewej nodze, które sięgało do połowy ud. Gdy już się ubrałam usiadłam przed toaletką i pomalowałam się dość mocno jak na mnie. Mam urodziny, więc mogę zaszaleć. Nałożyłam, tusz do rzęs, róż na policzki z rozświetlaczem i czerwoną szminkę na usta. Wyprostowałam jeszcze włosy i zeszłam na dół.
Na moje szczęście świeciło dzisiaj słońce, więc nie musiałam się jakoś grubo ubierać.
-Załóż buty ja zaraz przyjdę!- usłyszałam krzyk przyjaciółki z łazienki
-Jasne- odpowiedziałam
Poszłam jeszcze szybko do pokoju po torebkę, do której spakowałam telefon i szminkę po czym zbiegłam na dół i ubrałam zwykłe buty. Po chwili Nancy do mnie przyszła i razem wyszłyśmy z domu. Wsiadłam do jej auta na miejscu pasażera a ona na kierowcy i ruszyła w nieznanym mi kierunku. Zapięłam pas i popatrzyłam się na nią.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam z ciekawości, która mnie zżerała
-Tym się nie martw, możesz się przespać będziemy za godzinkę na miejscu- odpowiedziała z uśmiechem patrząc na mnie kątem oka
Zamknęłam oczy, żeby zasnąć ale poczułam, że telefon w mojej torebce zawibrował, więc go wyciągnęłam i spojrzałam na wiadomość, którą otrzymałam.
L: hejka tu Lea!!! Słyszałam, że masz urodziny, więc wszystkiego najlepszego nie zmieniaj się bo jesteś super. W poniedziałek przyniosę ci prezent 💕 papaaa
Uśmiechnęłam się szeroko i od razu jej odpisałam.
S: dziękiiii ale nie musisz mi niczego kupować...
Wyłączyłam telefon, schowałam go do kieszeni a po chwili zasnęłam.
***
Poczułam lekkie szturchnięcia w rękę, więc powoli otworzyłam oczy i spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Nancy.
-Chodź Jeremiah już czeka- powiedziała z uśmiechem
Co?
Wzięłam torebkę i wyszłam powoli z auta po czym się rozejrzałam a przed sobą zobaczyłam prześliczne morze. Popatrzyłam się zdziwiona na Nancy a ona pokazała mi głową, że mam iść do domku, który się znajdował kilka metrów dalej. Skierowałam się w jego stronę a za mną podążyła dziewczyna. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Po chwili drzwi otworzyły się a przed nimi stanął Jeremiah, ubrany w garnitur.
Seksownie...
-Hej- uśmiechnął i wręczył mi plumerie
Moje ulubione...
-Dziękuję!- krzyknęłam z uśmiechem i przytuliłam go
Poczułam, że na mój dotyk się rozluźnił. Odsunęłam się lekko i spojrzałam na Nancy.
-Kupiliśmy ten dom, to znaczy ja, Jeremiah I Emily, więc będzie to nasz wspólny domek nad morzem i... Mam nadzieję, że się podoba- powiedziała lekko zestresowana
-Jest ślicznie
Weszłam do środka i się rozejrzałam, wszystko było w kolorach morza: biały, niebieski i jego odcienie. Inaczej, wszystko było w moim stylu. Chłopak zaprowadził mnie na górę i stanął przed białymi drzwiami z namalowaną literą "S".
-To twój pokój, sam go urządziłem i mam nadzieję, że ci się spodoba- powiedział i podał mi klucz
Wzięłam go i włożyłam do zamka po czym go przekręciłam. Popchałam drzwi do przodu i weszłam do pomieszczenia. Rozejrzałam się i uśmiechnęłam się szeroko. Po lewej stronie była toaletka z dużym lusterkiem i lampkami wokół niego, a obok biała szafa z drewna. Na wprost znajdowały się drzwi balkonowe z widokiem na całe morze, które wyglądało ślicznie. Po prawej było białe rozkładane łóżko z trzema szufladami pod a nad nim, na ścianie powieszona była niebieska deska surfingowa z moim imieniem, a ostatnia rzecz, która rzuciła mi się w oczy to było lustro w kształcie deski.
Odwróciłam się w stronę chłopaka, który cały czas mi się przyglądał, tak jakby chciał sprawdzić czy mi się podoba. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.
-Jest... Ślicznie- powiedziałam szczęśliwa i skoczyłam na niego przytulając się- dziękuję!
Chłopak złapał mnie w talii z lekkim uśmiechem i zaczął kierować się w dół. Postawił mnie przed Nancy, a ja go puściłam i popatrzyłam się na nią.
-Ile muszę wam oddać?- zapytałam patrząc na nią
Oboje popatrzyli się na mnie jak na idiotkę.
-No co?- zapytałam zdziwiona
-Stacy... To jest prezent- odpowiedział Jeremiah
-Zamknij jadaczkę pytam się Nancy- powiedziałam do chłopaka i znowu skierowałam wzrok na Nancy
-Stacy, to prezent, tak jak powiedział Jere- odpowiedziała z westchnieniem
-Wiem o tym ale ja też mam pieniądze i mogę wam za coś oddać - ciągle byłam nie ugięta
-No dobra...- uśmiechnęła się lekko- po prostu pojedziemy do restauracji i ty zapłacisz dobrze?
-Spoko...- odpowiedziałam bo byłam pewna, że za więcej mi nie da zapłacić
-Ale najpierw... Impreza!- krzyknął chłopak i włączył muzykę
Odwróciłam się w jego stronę a on strzelił mi confetti w twarz śmiejąc się przy tym.
-Jeremiah!- krzyknęłam i wzięłam jedną tubkę, która leżała na blacie i zrobiłam mu to samo tylko w krocze i uciekłam.
-O kurwa!- słyszałam jak upadł na ziemię
Stanęłam w drzwiach wejściowych i zaczęłam się z niego śmiać.
-Emily zaraz przyjedzie - oznajmiła Nancy
-Ooo to mega - uśmiechnęłam się szeroko ale jak zobaczyłam, że Jeremiah się podnosi szybko wyszłam z domu i uciekłam w stronę plaży.
W tym samym momencie obok domu stanęło auto a z niego wyszła Emily. Pomachałam jej szybko nadal uciekając, bo zobaczyłam, że chłopak zaczął mnie gonić.
-Z siostrą się nie przywitasz?- usłyszałam jej głos
-Nie mogę teraz!- krzyknął do niej chłopak
Stanęłam na chwilę i oparłam z dłonie o kolana próbując trochę unormować oddech. Gdy już miałam znowu biec poczułam jak Jeremiah mnie łapie w tali i przewiesza przez swoje ramię.
-Puść mnie!- krzyknęłam ze śmiechem
Biłam go pięściami po plecach ale on na to nie reagował jakby w ogóle go to nie ruszało. Szedł w stronę morza i byłam pewna, że chce mnie do niego wrzucić.
-Jeremiah nie!- złapałam się jego koszuli z całej siły.
-Ładnie poproś - mimo, że nie widziałam jego twarzy to wiedziałam, że miał na sobie zadziorny uśmiech.
-No Jeruś proszę...- gdy to powiedziałam chłopak odwrócił się i poszedł w stronę domu a ja uśmiechnęłam się zwycięsko.
Przed drzwiami mnie puścił, więc wytrzepałam nogi z piasku i weszłam do środka.
-Stacy wszystkiego najlepszego!- usłyszałam głos Emily a po chwili dziewczyna stanęła przede mną i mnie przytuliła- mam nadzieję, że domek się podoba
-Nawet nie wiesz jak- odpowiedziałam jej i się w nią wtuliłam
Odsunęła się ode mnie i wyręczyła mi prezent, w którym były różnego rodzaju kosmetyki. Podziękowałam jej i zaniosłam wszystko do pokoju po czym zeszłam na dół.
-Robimy gofry?- zapytała wszystkich Nancy- Stacy nie pytam, bo wiem, że będzie chciała
-Jasne- odpowiedzieli razem
Weszłam do kuchni, w której wszystkie meble były koloru błękitnego a wykończenia złote. Otworzyłam lodówkę, która o dziwo była pełna i wyciągnęłam z niej wszystkie potrzebne składniki. Wrzuciłam wszystko do miski a Jeremiah pomieszał to, Emily z Nancy w tym czasie wyciągnęły gofrownice.
Po jakimś czasie gofry były zrobione a ja je ozdabiałam owocami i bitą śmietaną. Odwróciłam się w stronę chłopaka i nałożyłam mu ją na nos z uśmiechem.
-Spróbuj językiem- zaśmiałam się
Chłopak otworzył buzię i próbował dosięgnąć językiem nosa ale mu się nie udało, więc wytarł go chusteczką.
Idiota.
Wzięłam wszystkie talerze z goframi i położyłam je w salonie na stole. Wszyscy usiedliśmy i zaczęliśmy je jeść.
-Dodaliście cukier?- zapytała Emily patrząc na mnie i na Jeremiaha
Popatrzyłam się na niego w tym samym czasie co on na mnie i zaczęliśmy się śmiać.
-Jezu, dzieci...- mruknęła pod nosem Nancy
Mimo wszystko każdy je zjadł i nawet nie były takie złe.
Gdy już wszystko posprzątaliśmy chłopak włączył muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
Szczerze? To były jedne z moichnajlepszych urodzin.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro