Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Thomas

Godziny za godzinami mijały a ja właśnie skończyłam lekcje. Jak się domyślacie Jeremiah cały dzień do mnie podchodził i próbował się jakoś wytłumaczyć ale ja go unikałam. Ubrałam bluzę i założyłam kaptur na głowę, stanęłam pod daszkiem przed szkołą. Popatrzyłam przed siebie i zobaczyłam, że zaczęła się burza.

A ja kurwa na nogach przyszłam.

Wyciągnęłam telefon z tylniej kieszeni spodni i wybrałam numer do przyjaciółki. Po kilku sygnałach odebrała.

-Halo?

-Hejka Nancy jak już skończyłaś swoje bara bara z Bradley'em to chcesz po mnie przyjechać?- zapytałam z lekkim uśmiechem

-Jestem właśnie w sklepie... Poczekaj zadzwonię do Jeremiah'a żeby cię odwiózł do nas - byłam pewna, że mówi to tylko żeby nas do siebie zbliżyć

Nie wiedziała, że jest źle między nami

-Wiesz co, nie ważne wrócę na nogach - westchnęłam i rozłączyłam się nie czekając na jej odpowiedź

Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę domu ale zatrzymało mnie lekkie szarpnięcie za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Thomasa. Inaczej przyjaciela Jeremiah'a, który przyznał, że chłopak nie miał kota.

-Coś się stało?- zapytałam poprawiając kaptur na głowie

-Mogę cię odwiedź jak chcesz i tak będę jechał tamtędy.

Popatrzyłam się na niego a później skierowałam wzrok na osobę za nim. Jeremiah. Patrzył się na nas w chuj zazdrosny i widziałam to ale postanowiłam tak samo jak on, zagrać w grę.

-Jakbyś mógł to z chęcią- uśmiechnęłam się

Chłopak podszedł do swojego auta i otworzył mi drzwi a ja natychmiast wsiadałam do środka. Gdy wchodził do auta porządnie mu się przyjrzałam. Jakoś wcześniej nie miałam czasu albo tradycyjnie mi się nie chciało. Był to dość wysoki chłopak ale na pewno nie wyższy od Jeremiah'a, miał rozwalone brązowe włosy, które wyglądały dość ładnie. Miał też niebieskie oczy i wysportowaną sylwetkę. Sam w sobie jest w chuj przystojny ale to jakoś chyba nie mój typ.

Odpalił auto i ruszył w stronę mojego domu.

-Teraz patrz - uśmiechnął się a ja spojrzałam na niego natomiast on wjechał na rondo i zaczął się kręcić na nich nim nie zjeżdżając nigdzie- ziummmmmmmm

Uśmiechnęłam się szeroko a chłopak wreszcie zjechał z ronda i stanął na stacji.

-Czekaj małe tancereczki robią piruety w mojej głowie...- po polskiemu po prostu zakręciło mu się w głowie

Zaśmiałam się i skierowałam wzrok na zewnątrz. Burza była trochę większa niż wcześniej.

-Nie lepiej będzie jak zabiorę cię do siebie?-

-Jak chcesz- wzruszyłam ramionami- tylko jak mnie zgwałcisz to nie wyjdziesz z tego żywy

-Luz mała- podniósł ręce w geście obronnym

Ruszył w stronę swojego domu. Ledwo co było widać obraz przez wielki deszcz. Wycieraczki działały najszybciej jak potrafiły. Nic nie było widać. Zobaczyliśmy nie więcej niż metr przed sobą światła chłopak  szybko zahamował. Złapałam się mocniej pasa.

-Spokojnie zaraz będziemy - oznajmił spokojnym głosem

Ruszył powoli. Po chwili byliśmy już w garażu. Odpięłam pas i wyszłam z auta po czym spojrzałam na bruneta. On natomiast podszedł do drzwi i mi je otworzył. Po cichu weszłam do środka i zdjęłam buty. Ściągnęłam też bluzę, która była cała mokra.

-Mogę gdzieś ją powiesić żeby nie zmoczyła ci niczego?- zapytałam cicho spoglądając na chłopaka

-Jasne, dam ją do łazienki - odparł i powiesił moją bluzę w łazience na kaloryferze

-Dzięki...- skierowałam się w stronę salonu i usiadłam na kanapie

W tym czasie usłyszałam dzwonek telefonu Thomasa. Widziałam jak chłopak wyjrzał czy słucham po czym zamknął drzwi i odebrał. Wstałam i po cichu podeszłam do drzwi. Powoli przyłożyłam ucho do drzwi i zaczęłam słuchać rozmowy bruneta.

-Halo?... Siema stary!... No jest u mnie... Kto? A no ta twoja Stacy ... Spoko przyjeżdżaj... Zrobimy pizzę...  No to do zobaczenia kochany!- krzyknął i otworzył drzwi

Odsunęłam się lekko i popatrzyłam na niego.

-Twój kochaś dzwonił - uśmiechnął się szeroko

-Kto?- zapytałam

-No Jere a kto - śmieje się - ty to serio głupia jesteś

-Dzięki, będę się zbierać...- oznajmiłam ściągając bluzę z kaloryfera

-Nieeeeee ja z nim sam nie wytrzymammmmmm zostań plose- zaczął krzyczeć jak dziecko

-Ja też... Dobra, po prostu cały czas będę w kuchni...

-Nie, nie, nie, albo w sumie tak idziemy zrobić pizzę!!!

Uśmiechnął się szeroko złapał mnie w talii.
Posadził mnie na blacie i lekko się schylił.

-Chodź na barana

Siadłam na jego ramionach a on zaczął się kręcić . Złapałam się jego głowy i lekko się zaśmiałam.

-Thomas stój - zaczęłam się śmiać

Chłopak stanął i otworzył lodówkę.

-Wyciągnij jajka, mąkę i drożdże - postanowił

Popatrzyłam się na niego jak na idiotę

-Czy ty trzymasz mąkę w lodówce?

-No tak jak wszyscy, żeby się nie zepsuła - oznajmił z uśmiechem

-Jezu jaki idiota...

Wyciągnęłam wszystko o co mnie prosił i wrzuciłam to do przygotowanej wcześniej miski. Chłopak dosypał trochę soli i dolał wody. Popatrzył na to jakby nie wiedział co dalej robić.

-No bierzesz do rąk i ugniatasz- powiedziałam

-Ooo faktycznie-zaśmiał się

Wziął ciasto do rąk i zaczął je ugniatać. Ja w tym czasie wyciągnęłam z kieszeni małe gumki do włosów i zaczęłam robić mu małe kucyki na głowie.

-Skończyłem- uśmiechnął się

-Ja też

-Ale co ty?- zapytał zdziwiony

-Popatrz w lustro -uśmiechnęłam się poprawiając się na jego ramionach

Chłopak podszedł lustra i zaczął się w nim przeglądać. Widać, że mu się spodobało.
Idiota.

-Ej chcesz mi robić takie codziennie?- zapytał nie przestając się przeglądać- seksownie w nich wyglądam

Zaśmiałam się. Gdy kierowaliśmy się do kuchni usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

-Daj mi zejść...- powiedziałam cicho

Chłopak nic sobie z tym nie robił tylko poszedł do drzwi i je otworzył. Przed nimi zobaczyliśmy całego mokrego Jeremiaha.

-Siema stary!- krzyknął Thomas i przybił z nim piątkę

-Siema, hej Stacy - uśmiechnął się w moją stronę

Mi natomiast udało się zejść z jego ramion. Zostawiłam chłopaków w salonie i poszłam do kuchni.

-Patrz jakie fajne mi zrobiła kucyki- mimo, że go nie widziałam to byłam pewna, że się uśmiechnął- uważaj żebyś się nie zakochał gejuszku

Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam wałkować i formować pizzę w kształcie koła. Wyciągnęłam z lodówki wszystkie potrzebne składniki i położyłam je równo na pizzy.

-Thomas chodź!- krzyknęłam

Chłopak po chwili się zjawił z pomalowanymi rzęsami.

-Czy to jest mój tusz z plecaka? - zapytałam przyglądając mu się

-Być może- wzruszył ramionami- mogę już włożyć ją do piekarnika?

Pokiwałam twierdząco głową a on włączył piekarnik po czym włożył do środka pizzę. Weszliśmy do salonu gdzie siedział na kanapie Jeremiah. Usiadłam na drugim końcu kanapy i schowałam wszystkie rzeczy do plecaka, które Thomas zdążył przeglądnąć.

Chłopacy cały czas ze sobą rozmawiali a ja siedziałam z boku cicho, chociaż przez cały czas czułam na sobie wzrok Jeremiaha. W pewnym momencie poczułam dziwny zapach czegoś spalonego tak samo jak blondyn.

-Nie pali się coś?- zapytał

Thomas natychmiast wstał i pobiegł do kuchni.

-Moja pizza!!!!- krzyknął i otworzył piekarnik, z którego wydostał się mały kłębek czarnego dymu

Razem z Jeremiah'em wstaliśmy i podeszliśmy do chłopaka, który stał zapłakany nad pizzą, która o dziwo nie spaliła się tak bardzo.

-Moja mała pizza...

Hejka!!!
Mamy nowy rozdział
Jest to chyba najdłuższy dotychczas mam nadzieję, że się podoba
Buziaki kochani😘






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro