Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Rodzinne spotkanie"

10:30- pora wstawać. Przetarłam moje zmęczone oczy i wstałam z łóżka. Wzięłam telefon do ręki, sobota. Ubrałam się w czarne szerokie spodnie i biały top zrobiłam lekki makijaż w postaci tuszu do rzęs, różu i pudru. Poprawiłam lekko włosy i zeszłam na dół gdzie czekało  na mnie już jedzenie z karteczką.

Siadłam przy stole i przeczytałam zawartość kartki:

Hejka Stacy, pojechałam na zakupy powinnam się wyrobić do godzinki, o 12 przyjdzie Jere z siostrą na takie rodzinne spotkanie i ubierz się ładnie
Kocham N.

Popatrzyłam na to i westchnęłam.

Rodzinne spotkanie?!

Od kiedy oni są naszą rodziną?!

Zjadłam kanapki które były położone obok kartki. Gdy już skończyłam poszłam na górę i tak jak poprosiła mnie Nancy obrałam się w coś ładnego.

Ja zawsze ubieram się ładnie ale nie będę tego komentować.

Wyciągnęłam z szafy czarną dość obcisłą sukienkę lekko pofalowałam włosy i poprawiłam makijaż

Stop stop stop czy ja się tak stroję dla Jeremiaha?

Jestem idiotką...

Zeszłam na dół gdzie już czekała na mnie przyjaciółka.

-No, no, no ślicznotko pięknie wyglądasz.- powiedziała z uśmiechem.

Uśmiechnęłam się słabo i przyjrzałam się jej dokładnie miała na sobie czerwoną sukienkę z rozkloszowanymi rękawami i lekkim dekoltem do tego włosy spięte w idealnego koka i lekki makijaż

-Ślicznie wyglądasz.-usmiecham się. - a i jest sprawa.

-Gadaj.

-Od kiedy to nasza rodzina?- zapytałam podchwytliwe.

-Od zawsze jesteśmy z nimi tak blisko, że uważam ich za rodzinę.- odpowiedziała z uśmiechem.

Popatrzyłam się na nią jak na idiotkę.

Serio?

Wzięłam wdech gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, Nancy ruchem głowy pokazała mi, że to ja mam otworzyć. Poprawiłam tylko włosy w lustrze i ze sztucznym uśmiechem podeszłam do drzwi i je otworzyłam.

-Hej.- powiedziałam miło co było do mnie niepodobne.

-Hejka. - odpowiedziała z uśmiechem Emily i mnie przytuliła z całej siły.

Zrobiłam lekko skwaszoną minę i popatrzyłam na chłopaka za dziewczyną, stał uśmiechnięty za nią i co mnie zdziwiło.

Bo nigdy nie mogło się to zdarzyć.

Miał na sobie garnitur.

Pokazałam mu środkowy palec tak żeby nikt nie widział i odsunęłam się od dziewczyny i już miałam odwrócić się żeby wejść do domu ale zatrzymał mnie głos przyjaciółki.

-Stacy ale przywitaj się też z Jeremiah'em!- krzyknęła z kuchni.

-No właśnie słońce.- dowiedział głos chłopaka za mną.

Odwróciłam się w jego stronę i podałam mu rękę.

Jak najmniej dotyku.

-Stacy!!!-krzyknęła zdenerwowana Nancy.

Chłopak rozłożył ręce a ja niechętnie się do niego przybliżyłam i przytuliłam się, blondyn z uśmiechem mnie objął rękami.

(Blondyn dlatego że ten idiota poszedł do fryzjera i się przefarbował na naturalny)

Gdy przyłożyłam twarz do jego torsu poczułam jego perfumy.

Szczerze? Pachniał zajebiście...

Uśmiechnęłam się pod nosem i zaciągnęłam się jego perfumami.

Stacy co ty do cholery robisz?!

Odsunęłam się szybko i stanęłam przed nim z lekkim uśmiechem. Chłopak objechał mnie wzrokiem i zatrzymał się na moim brzuchu. Szybko go zakryłam rękami.

-To dla mnie tak się wystroiłaś?- zapytał z zadziornym uśmiechem.

-Nie?-odpowiedziałam lekko zdziwiona.

-Super... Nie musisz chować brzucha schudłaś.- powiedział cicho tak jakby trochę smutny i mnie ominął po czym poszedł do dziewczyn.

Odwróciłam się w jego stronę i patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę. Założyłam szybko Conversy leżące na ziemi i popatrzyłam na nich.

-Będę za dwie godziny!!- krzyknęłam i nie czekając na ich sprzeciw wyszłam z domu.

Pobiegłam szybko w stronę najbliższego fryzjera i weszłam do środka. Jedyne co mnie zdziwiło było to, że były tam tylko dwie osoby, to znaczy chodzi o to że tu zawsze nie było miejsca żeby usiąść a teraz pusto.

-Dzień dobry.- przywitałam się z uśmiechem.

-O cześć Stacy dawno cię nie było.- popatrzyła na moje różowe włosy i się uśmiechnęła.- co ci się stało z włosami?

-Taka sprzeczka z kolegą.- uśmiechnęłam się lekko.

-Jasne, siadaj.- pokazała na fotel.

Zrobiłam to o co mnie prosiła a po dwóch godzinach już miałam zrobione włosy na prawie mój naturalny kolor, poprosiłam ją jeszcze żeby pofalowała mi włosy tak jak miałam wcześniej, zapłaciłam  jej i wyszłam. Skierowałam się w stronę domu.

Będę miała przejebane...

Przed wejściem jeszcze poprawiłam włosy i weszłam do domu.

-Wróciłam!!- krzyknęłam z lekkim uśmiechem.

Nancy od razu gdy mnie usłyszała podeszła do mnie.

-Gdzie byłaś?- zapytała spokojnie.

Lekko zestresowana pokazałam jej na swoje włosy, dziewczyna przyjrzała się im uważnie.

Miło było was znać.

-Jakie śliczne!!!- krzyknęła z uśmiechem i mnie przytuliła.

Czekajcie... Co?

Odsunęła się ode mnie i popatrzyła mi w oczy po czym pociągnęła mnie do salonu. Popchała mnie na kanapę tak, że usiadłam milimetry od Jeremiaha. Popatrzyłam się na nią i natychmiast się odsunęłam na drugi bok kanapy.

-Ej ludzie gramy w butelkę?- zapytała z uśmiechem Emily.

Popatrzyłam się na wszystkich.

-Luz.- odpowiedział za wszystkich blondyn.

Usiedliśmy w kółku a chłopak wziął butelkę ze stołu i rzucił ją Nancy a ona się zakręciła i wypadło na Emily. Uśmiechnęłam się szeroko.

-Kogo byś wybrała... Jeremiah'a czy Nancy?- zapytałam z uśmiechem.

Dziewczyna na nich spojrzała i uśmiechnęła się lekko zestresowana.

-Nancy?- odpowiedziała cicho.

-Aha?!-Jeremiah popatrzył na nią.

Zaczęłam się głośno śmiać tak samo jak Nancy a nasze kochane rodzeństwo toczyło między sobą  bitwę na wzrok. Wzięłam butelkę i zakręciłam, wypadło na Jeremiaha, Nancy się uśmiechnęła i szybko zabrała głos.

-Kogo byś pierdolnął w łeb z całej siły?- zapytała z uśmiechem.

Chłopak popatrzył na nią i na jego siostrę i chwilę się zastanawiał.

-Wy jesteście w miarę fajne więc nie.- powiedział a po chwili jego wzrok powędrował na mnie. -ją.

Popatrzyłam na niego wkurzona.

-Czemu?!

-Ty byś tak samo odpowiedziała.- zaśmiał się cicho.

W sumie racja.

Szybko wzięłam poduszkę z kanapy i przywaliłam mu z całej siły w głowę. Chłopak popchał mnie do tyłu tak że położyłam się na ziemi i usiadł na mnie okrakiem, popatrzyłam się w jego intensywne tęczówki. Blondyn wykorzystując to, że się zagapiłam przyłożył mi poduszkę do twarzy i ją docisnął żebym nie mogła oddychać.

-Jeremiah!!!- krzyknęła Emily a chłopak puścił mnie i ściągnął poduszkę z mojej twarzy.

Popatrzyłam się na niego i szybkim ruchem kopnęłam go w krocze i wstałam chłopak zwinął się lekko z bólu.

-Dobra dzieciaki, koniec gry kolacja!!!

Uśmiechnęłam się i usiadłam do stołu a blondyn naprzeciwko mnie, dziewczyny podały kolację czyli jakieś ekskluzywne kanapki i słodycze. Wszyscy zaczęliśmy jeść a Jere zaczął mnie kopać oczywiście nie byłabym sobą gdybym mu nie oddała. I tak zaczęła się kolejna bitwa, dziewczyny już miały nas dość więc wywaliły mnie do pokoju żebym już poszła spać co było mi na rękę.

Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku wybierając numer do Avy, opowiedziałam jej wszystko i gdy się rozłączyła przebrałam się w piżamę i położyłam się w łóżku. Przykryłam się moją miękką kołdrą i po dłuższej chwili zasnęłam.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Hejo hejo
Tak wiem nie było mnie długo ale wiecie wyjazdy no i brak weny że tak to nazwę
No ale mam nadzieję że jakoś przeżyjecie te bazgroły

Papa 💕

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro