Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pod złotymi łukami

Rano gdy się obudziłam zastałam puste miejsce obok mnie. Przetarłam zmęczone oczy  i rozejrzałam się po pokoju, byłam sama. Kiedy znowu miałam się położyć zauważyłam ogromny bukiet kwiatów na swoim biurku. Uśmiechnęłam się szeroko i zeszłam z łóżka po czym do nich podeszłam. Były to białe róże pomieszane z gipsówkami. Wzięłam je do rąk i zaciągnęłam się ich cudownym zapachem.
Wyciągnęłam z szafki wazon i ruszyłam do łazienki aby napełnić go wodą a gdy już to zrobiłam wróciłam do pokoju i włożyłam bukiet do naczynia.

Przyjrzałam im się bardziej z uśmiechem wymalowanym na twarzy. W pewnym momencie zobaczyłam karteczkę w nich.
Wyciągnęłam ją spomiędzy kwiatów i zaczęłam czytać.

Dzisiaj byłem z Jeremiah'em w kwiaciarni i zobaczyłem te kwiaty. Od razu stwierdziłem, że ci się spodobają i mam taką nadzieję. Chciałbym ci życzyć miłego weekendu.
                                                         ~Alexander

Uśmiechnęłam się szeroko i w momencie gdy miałam wyciągać telefon żeby zadzwonić do Jeremiaha drzwi mojego pokoju się otworzyły a w nich stanął przed chwilą wspomniany chłopak. Obróciłam się w jego stronę z uśmiechem.

-Widzę, że prezent się podoba.- uśmiechnął się. - Aleksander uparł się i dzwonił do mnie od rana, żebyśmy kupili ci kwiaty.

-Z jakiej okazji?

-Czy musi być jakaś okazja żeby dawać dziewczynie kwiaty?- no zawsze dają na jakieś święta albo jak coś zrobili, mimo wszystko mam przeczucie, że chodzi o tą drugą rzecz.

-Dziękuję bardzo.- podziękowałam mu i go przytuliłam.

-Chcesz iść do jakiejś restauracji?

Uśmiechnęłam się szeroko, powiedziałam mu żeby chwilę poczekał i skoczyłam do łazienki żeby się ubrać. Założyłam szare dresy i białą koszulkę, a po chwili byłam gotowa to wyjścia. Złapałam chłopaka za rękę i ruszyliśmy do wyjścia a po chwili byliśmy już w drodze do mojej ulubionej restauracji pod złotymi łukami.

-Serio?- zapytał z rozbawieniem chłopak, kiedy dowiedział się gdzie zmierzamy.

-Nie no kurwa na niby.- mruknęłam pod nosem.

Weszłam przed chłopakiem i podeszłam do dużego ekranu z menu. Wybrałam zestaw dla dzieci z nuggetsami i odsunęłam się aby chłopak mógł dorzucić coś dla siebie. Zamówił sobie burgera z frytkami i do tego colę.

-Jere...

-Tak?- spojrzał na mnie.

-Zamówisz jeszcze lody?- zrobiłam moje słodkie oczka, które działały na wszystkich.

Blondyn pokręcił głową z rozbawieniem i zamówił jeszcze dla mnie lody truskawkowe a dla siebie śmietankowe ale zanim się obrócił przyłożyłam kartę do terminala. Zabrałam szybko paragon i zajęłam stolik z uśmiechem. Doskonale wiedziałam, że nie lubił jak płaciło się za niego gdy to on zapraszał. 

-Zabiję cię kiedyś za to płacenie.- oznajmił mi i usiadł na kanapie naprzeciwko.

-Beze mnie by ci się znudziło.-pusciłam mu oczko.

Chłopak uśmiechnął się na co odwzajemniam ten gest a po chwili kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie. Od razu wzięłam lody, żeby za jakiś czas mi się nie roztopiły. Zjadłam ich około 3/4 po czym spojrzałam na Jeremiaha.

-Nie zmieszczę już...- mruknęłam pod nosem.

Blondyn zabrał je i powoli zjadł a ja otworzyłam happy meala I wyciągnęłam z niego zabawkę.

-Patrz jaka fajna!!!- krzyknęłam z uśmiechem na co ludzie popatrzyli się na mnie jak na idiotkę.- no i co się gapicie?

Wzięłam maskotkę jednorożca do ręki, która miała zapięcie na czubku, więc od razu przypięłam ją do torebki. Sięgnęłam po pudełko nuggetsów i położyłam je na nogach a po chwili pudełko wylądowało puste w koszu.

-A czy ty przypadkiem nie byłaś najedzona?- uśmiechnął się do mnie lekko.

-A chuj cię to obchodzi.- uśmiechnęłam się a kiedy już skończył jeść wyszliśmy i przeszliśmy się spacerem do domu.

Zatrzymaliśmy się przed jego domem.

-No to do zobaczenia.- przytuliłam się do niego.

-Możesz wejść jak chcesz, jest tylko mama no i Alexander a Emily poszła do chłopaka.

Nie chciałam im przeszkadzać, więc odmówiłam ale po wielu prośbach uległam i się zgodziłam. Weszliśmy do środka a ja się rozejrzałam mimo że byłam już tutaj niedawno czułam się trochę nieswojo.

-Nareszczie wróci...- oboje usłyszeliśmy głos mamy chłopaka, która teraz weszła na korytarz.- Stacy, jak miło cię widzieć.

Podeszła do mnie i przytuliła mnie na co uśmiechnęłam się pod nosem.

-Panią również.- odpowiedziałam jej.

-Jaka pani, mów do mnie Daisy. No chyba, że wolisz teściowa.- puściła mi oczko na co się zarumieniłam.- no nie wstydź się mnie słońce.

-Mamo, daj jej spokój...

Pogadaliśmy jeszcze z nią chwilę po czym poszliśmy na górę. Kiedy chłopak patrzył w telefon szybko skręciłam do pokoju Alexandra i weszłam do niego.

-Hejka młody.- szepnęłam do niego i weszłam w głąb pomieszczenia rozglądając się.

Ściany były koloru białego ale jedna ściana obok, której stało łóżko miała tapetę w dinozaury. Wszystko było w idealnym porządku, ani jednego "śmiecia". Chłopak podniósł na mnie wzrok znad tableta a na jego twarzy wymalował się szczery uśmiech.

-Stacyyyyy.- przeciągnął moje imię i podbiegł do mnie a później podniósł ręce do góry.

Złapałam go za plecy i wzięłam na ręce.

-Co tam?- uśmiechnęłam się do niego.

-Dobrze, Jeremiah już wrócił? Mam dla niego rysunek.- popatrzyłam w jego oczy, w których tak jak w oczach jego brata były te charakterystyczne iskierki szczęścia.

-Tak, chcesz iść do niego?

-Oczywiście.- odpowiedział i zeskoczył na ziemię.

Wspiął się na krzesło i sięgnął ręką po rysunek z samochodzikiem i wybiegł z pokoju. Zamknęłam drzwi i ruszyłam za nim.

-Jeremiahhhhh mama się wkurzyyyyy- krzyknął mały z całkowitą powagą a ja patrzyłam na niego i rozmyślałam co wykombinował.

-Czemu?- zapytał go starszy.

-No bo... Nie wiem... To dla ciebie.- uśmiechnął się do niego i podał mu rysunek.

-Jaki śliczny.- blondyn go wziął i zawiesił nad biurkiem gdzie było więcej takich obrazków.- teraz mam całą kolekcję.

Rozejrzałam się po całym pokoju i zauważyłam, że na jednej ścianie wisiało dużo rysunków chłopca w ramkach.

-Xander, powiem ci, że masz talent do rysowania.

Chłopiec się uśmiechnął i cały dzień spędziliśmy na bawieniu się z nim a potem wszyscy razem zasnęliśmy.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro