Nowe włosy
Z samego rana chciałam wstać ale poczułam na swoim brzuchu kogoś rękę. Odwróciłam się w stronę tej osoby- Jeremiah.
Pożałujesz tego skarbie.
Lekko podniosłam jego rękę tak żeby nie czuł i zeszłam z łóżka, szybko pobiegłam do łazienki i zaczęłam szukać farby do włosów po szafkach. Gdy ją zobaczyłam na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech, wzięłam także rękawiczki i worek.
Wróciłam do pokoju i na moje szczęście chłopak jeszcze spał. Podeszłam cicho do niego i położyłam pod jego głową worek żeby nie ubrudzić poduszki farbą. Usiadłam na podłodze i nałożyłam farbę na rękawiczki, uśmiechnęłam się i zaczęłam, lekko żeby nie obudzić chłopaka, farbować mu włosy.
Skończyłam po jakichś trzydziestu minutach i lekko się uśmiechnęłam na widok chłopaka. Biedny jeszcze nie wie co go czeka jak się obudzi.
Niespodzianka.
Gdy już wszystko zabrałam skierowałam się do wyjścia z pokoju najciszej jak potrafiłam. Poszłam do łazienki i odłożyłam wszystko do szafki a po chwili zeszłam na dół i zjadłam szybkie śniadanie. Usiadłam na kanapie i z uśmiechem napisałam wiadomość do Avy.
S: szykuj się na jutro, Evans będzie miał nową fryzurę
Uśmiechnęłam się, a kiedy miałam jeszcze coś dopisać usłyszałam pukanie do drzwi, natychmiast do nich podeszłam i je otworzyłam.
Bradley.
-Hej.- przywitał się ze mną i wszedł do środka a ja w tym czasie zamknęłam drzwi.
-Hej, wiesz jest taka sprawa...- zaczęłam a chłopak odwrócił się do mnie i popatrzył się na mnie pytającym wzrokiem .- nie przestrasz się Evans'a jak zejdzie na dół.
Chłopak popatrzył się na mnie zdziwiony i usiadł na kanapie a ja obok niego.
-Co ty znowu wymyśliłaś?- zapytał obracając się w moją stronę.
-Pofarbowałam mu włosy...- przyznałam się cicho.
Chłopak popatrzył się na mnie ze śmiechem.
-Ty serio masz jakiegoś autyzm czy coś innego. - powiedział z uśmiechem.
-Hamuj się.- odpowiedziałam ostro.- bo inaczej nie tylko Twój nos ucierpi.
Chłopak już się nie odezwał z czego się bardzo cieszyłam. Po około pół godzinie na dół zszedł Jeremiah, Bradley zaczął się śmiać ale kopnęłam go w kostkę tak mocno, że przestał.
-Hej jak się spało?- zapytałam z uśmiechem.
Biedny jeszcze nie spojrzał w lustro.
Chłopak popatrzył się na mnie dziwnie i przez chwilę mi się przypatrywał.
-Ty się dobrze czujesz Brown?- zapytał siadając na fotelu naprzeciwko nas.
-Jak najbardziej.- powiedziałam z uśmiechem i próbowałam się nie śmiać. - chcesz coś do jedzenia? Zrobiłam śniadanie.
-Nie, bo jeszcze mnie otrujesz.- powiedział i wstał a ja się na niego popatrzyłam. - idę do łazienki.
Nie, nie, nie, tam jest lustro.
Bradley też chyba się zorientował, więc próbował jakoś zatrzymać chłopaka ale się nie udało. Popatrzyłam się na chłopaka i już wiedzieliśmy, że będę miała przesrane.
Już po mnie.
-Czemu do cholery mam różowe włosy?!!!- krzyknął na cały dom a później wszedł wkurwiony do salonu.
Już nie żyję...
Podszedł do mnie i stanął przede mną na co ja lekko podniosłam na niego wzrok z lekkim uśmiechem.
-Co tam?- zapytałam cicho.
-Czy ciebie do reszty pojebało?!- krzyknął.
-Jeszcze nie.- uśmiechnęłam się wrednie.
-Nawet mnie nie wkurzaj. - popatrzył w lustro. - to jest płukanka co nie?
Miło było was znać.
Popatrzyłam się na niego ale nic nie powiedziałam natomiast chłopak popatrzył sie na mnie morderczym wzrokiem.
-To jest trwała?!
-Tak jakby...- odpowiedziałam cicho ale wstałam i stanęłam przed nim.
Oczywiście musiałam podnieść głowę do góry żeby spojrzeć mu w oczy, bo był ode mnie tak dużo wyższy.
-Ale są plusy: wyglądasz jak Ken, jesteś mniej straszny i ten kolor ci pasuje.- powiedziałam z uśmiechem.
-Weź się już zamknij.-powiedział lekko załamany.
Bardzo lekko.
-Ale serio ci pasują.- przyznał Bradley a ja się uśmiechnęłam.
-Weź mnie nie dobijaj nawet.- chłopak mówiąc to oparł się o fotel i zamknął oczy.- kiedy ty to zrobiłaś?
-Masz bardzo głęboki sen Evans.- powiedziałam ze śmiechem.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko westchnął głośno, a Bradley popatrzył się na nas z zadziornym uśmiechem.
-Co wy na to żeby zamówić pizzę?- zapytałam.
-Jasne idę zamówić.- powiedział brunet i wyszedł z salonu.
-Zabiję cię kiedyś.- powiedział do mnie brunet, w sumie już nie brunet tylko różet?
Nie wiem.
-Powodzenia.
Uśmiechnęłam się a on otworzył oczy i zaczął patrzeć w moje, zrobiłam to samo. Przez chwilę robiliśmy taką małą walkę na spojrzenia aż do nich momentu, w którym salonu wszedł Bradley.
-Zaraz się zjecie, pizza będzie za pół godziny. - powiedział z uśmiechem i objął mnie ramieniem siadając obok.- lubisz pepperoni?
-Uwielbiam.- uśmiechnęłam się.
Popatrzyłam na jego ramię ale postanowiłam tego nie komentować, za tobą to chyba ktoś inny tak.
-Zostaw ją.- powiedział dość ostro a ja się lekko zdziwiłam.
-A co zazdrosny?- zapytałam zadziornie.
-O ciebie? W życiu.- powiedział i wstał. - pożyczę twoją szczotkę.
Poszedł na górę a ja się lekko odsunęłam od bruneta i ściągnęłam jego rękę ze mnie. Po chwili pizza przyjechała, zapłaciliśmy za nią i zaczęliśmy jeść.
-Jaka dobra...- powiedział Bradley z uśmiechem.
-Bardzo.- uśmiechnęłam się.
Gdy już całą zjedliśmy była godzina 14:47, więc postanowiliśmy, że oglądniemy sobie film. Niestety chłopaki wybrali horror, więc przez cały film krzyczałam i przytulam się ze strachu w osobę obok. Na moje nieszczęście był to Jeremiah.
Kiedy film się skończył było po szesnastej, więc Bradley już wyszedł, bo musiał jeszcze coś załatwić na mieście, chciałam go namówić żeby zabrał ze sobą Jeremiah'a ale nie.
I tak oto znowu gramy w grę kto pierwszy się odezwie przegrywa, szczerze? Już mi się nudzi bo od startu minęło jakoś dwie godziny.
-Poddaję się.- powiedziałam kilka godzin później jak zobaczyłam że chłopak nie ma zamiaru się odezwać.
Uśmiechnął się zadziornie i się na mnie położył.
-Udusisz mnie!- zaczęłam krzyczeć.
-Mówiłem, że cię zabiję. - powiedział a ja go zrzuciłam z kanapy.- nienawidzę cię.
-Nawzajem.- uśmiechnęłam się wrednie i poszłam do góry.
Przebrałam się w moją ulubioną piżamę i położyłam się na łóżku, odpaliłam telefon i zobaczyłam wiadomość od Avy.
A: Stacy co ty wymyśliłaś?
Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko jej odpisałam.
S: zobaczysz jutro w szkole, ale mogę ci powiedzieć, że będzie grubo
Ustawiłam budzik na jutro i położyłam się spać, na szczęście dzisiaj Jeremiah'owi nie przyszło do głowy, żeby do mnie przyjść na noc. Po chwili zasnęłam...
I to był mój błąd...
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Hejo hejo
Jak tam?
Mam nadzieję, że się podoba
Jak wyłapaliście jakieś błędy to piszcie
(Będzie miło jak coś zostawicie)
Papa💗
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro