Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowa szkoła

Dzisiaj kolejny słaby dzień w moim życiu,  otóż dlatego że idę do nowej szkoły.

Zostałabym w starej ale dlatego, że przeprowadziłam się do Nancy do innego miasta musiałam ją zmienić.

Więc tak, wstałam i zrobiłam to co zawsze rano czyli poczesałam włosy, pomalowałam się i ubrałam. Dzisiaj postawiłam na zwykłe jeansy, czarny top i szarą bluzę.

Rutyna.

Zeszłam na dół, gdzie zobaczyłam Nancy ubierającą buty w holu.

-Hejka...- przywitałam się cicho.

Nie miałam ochoty tam iść, a mój dzisiejszy wygląd przypominał zombie.

-Hej, przyjedzie po ciebie brat mojej przyjaciółki będziecie chodzić do tej samej klasy, a jest fajny, więc na pewno się polubicie. - odpowiedziała z uśmiechem

O nie, ja już ją znam. Chce mi znaleźć chłopaka.

-Wiesz co ja...-zaczęłam szybko ale dziewczyna mi przerwała.

-Nie ma nie, ja już lecę do pracy, buziaki.- szybko puściła mi buziaka w powietrzu i wyszła z domu.

Tak, Nancy jest ode mnie starsza o cztery lata ale jest dla mnie jak siostra.

Jak siostra której nigdy nie miałam.

Jest to przemiła blondynka z różowymi pasemkami, ma niebieskie oczy i piękny uśmiech. Jest dość chuda i ma przepiękną sylwetkę.

Nie to co ja...

Zrobiłam sobie szybkie śniadanie czyli zwykłe płatki z mlekiem. Oczywiście najpierw płatki.

Nie chciało mi się czekać na tego chłopaka, więc szybko wzięłam plecak z góry i otworzyłam drzwi, przez co się z kimś zderzyłam.

Spojrzałam na tą osobę, był to dość przystojny blondyn z zielonymi oczami i bardzo wysportowaną sylwetką. Chyba zauważył, że zaczęłam się mu przyglądać, bo od razu powiedział:

-Wiem, że jestem przystojny ale opanuj się dziewczyno.

Popatrzyłam się na niego spojrzeniem typu "ty tak na serio?".

-Chciałbyś.- prychnęłam i go wyminęłam.

Zaczęłam iść w kierunku, którego nie znam ale po chwili obok mnie znajdowało się już auto chłopaka. Jechał w tym samym tempie co ja szłam i cały czas się na mnie patrzył. Zatrzymałam się w miejscu i spojrzałam na niego.

-Wsiadaj, bo inaczej będę tak cały czas za tobą jeździł, skarbie. - powiedział z uśmiechem

Chwila, chwila, skarbie?

-Nie nazywaj mnie tak.- powiedziałam cicho ale i tak wsiadałam do tego auta

Zapięłam pasy, a chłopak powoli ruszył i zaczął jechać w nieznanym mi kierunku.

-Tak w ogóle jestem Jeremiah Evans ale możesz mówić do mnie Jere.- powiedział z uśmiechem patrząc na mnie kątem oka

-Stacy Brown.- odpowiedziałam mu.

Przez resztę drogi nie odzywaliśmy się do siebie co było mi w sumie na rękę. Gdy Jeremiah zaparkował samochód na parkingu od razu wysiadłam z auta i zaczęłam kierować się do wejścia.

-Poczekaj kochaniutka.- usłyszałam głos za sobą.

Po chwili chłopak objął moje ramiona swoją ręką i przyciągnął lekko do ciebie. Popatrzyłam na niego zdezorientowana ale nie komentowałam tego.

I może to był mój błąd...

Gdy szliśmy przez dziedziniec czułam na sobie dziesiątki spojrzeń. Ja rozumiem, że jestem nowa ale może bez przesady co?

Kiedy już znaleźliśmy się w środku liceum odsunęłam się od bruneta na idealną dla mnie odległość.

-Wiesz co,  ja już dam sobie radę. - powiedziałam i szybko skręciłam w jakiś korytarz.

Wiedziałam, że chłopak za mną idzie ale nie odwracałam się do niego. Skręciłam w kolejny korytarz i lekko szturchnęłam jakąś dziewczynę. Nie zwracałam na nią uwagi i chciałam ją ominąć ale poczułam, że ktoś mnie ciągnie za plecak, więc byłam zmuszona żeby się odwrócić.

-Coś nie tak?- zapytałam spokojnie.

-Jak ty tak możesz co? Wpadasz na mnie i nawet nie raczysz mnie przeprosić.- powiedziała, a obok niej stanęły dwie dziewczyny.

Typowe szkolne plastiki, na twarzy kilo tapety, a ubrania to więcej odkrywają niż zasłaniają. Popatrzyłam w stronę Jeremiah'a, który stanął za mną i przypatrywał się całemu zbiorowisku. Nic jej nie odpowiedziałam tylko patrzyłam się na nią.

-No i co się gapisz? Rodzice nie nauczyli, że się przeprasza?- powiedziała

Te słowa uderzyły we mnie z podwójną siłą

-Co ty kurwa powiedziałaś?- zapytałam i podeszłam do niej tak, że stałam idealnie przed nią.

Normalnie to nie przeklinam ale bez przesady.

W moich oczach zaczynały się pojawiać łzy ale ja za wszelką cenę próbowałam je ukryć.

-To co słyszałaś skarbie. - powiedziała przesłodzonym głosem.

Podniosłam rękę i gdy chciałam już ją uderzyć ktoś przytrzymał moją rękę i odsunął mnie do tyłu.

Odwróciłam się w stronę tej osoby- Jeremiah

No kto by się spodziewał

-Uwierz nie warto. - powiedział patrząc na mnie a ja szybko starłam łzę, która spłynęła po moim policzku. - wszystko dobrze?

-Zostaw mnie.- powiedziałam cicho.

Patrzyłam się wszędzie tylko nie na niego. Nigdy nie lubiłam jak ktoś się na mnie patrzył gdy płakałam. Pobiegłam w jakąś stronę i zaczęłam szukać łazienek, weszłam do jakiegoś pomieszczenia i wow, w środku była toaleta.

Chociaż łazienkę potrafisz znaleźć.

Popatrzyłam w swoje odbicie w lustrze, cały makijaż rozmazany. Zajebiście.

Zmyłam go wodą i chciałam wyjść z łazienki, lecz w tym momencie wpadłam na jakąś osobę.

Nie no znowu?...

Była to dość drobna blondynka, która patrzyła się na mnie ze zmartwieniem? Chyba tak mogłam to nazwać.

-Hej, kochana co się dzieje?-zapytała i się do mnie przytuliła.

Okej, to trochę dziwne.

Objęłam ją i się w nią wtuliłam, po chwili dziewczyna się odsunęła i na mnie popatrzyła.

-Co się stało?- powtórzyła pytanie.

-Nic takiego, po prostu się źle czuje.- skłamałam.

-Spoko, jak nie chcesz mówić to nie zmuszam ale nie przejmuj się słowami Kate.- powiedziała z uśmiechem.-A w ogóle jestem Ava

-Stacy.- powiedziałam z lekkim uśmiechem. Nie sądziłam, że ktoś będzie w stanie mi poprawić humor.- wiesz co, chyba muszę już iść na lekcje.

-A no tak ja też. - zaśmiała się cicho.

Pożegnała się ze mną i wyszła z łazienki.

Polubiłam ją.

Uśmiechnęłam się i wyszłam z łazienki, już miałam iść szukać sali ale zobaczyłam Jeremiah'a stojącego obok drzwi. Bez słowa podszedł do mnie i przytulił mnie.

Co oni mają z tymi przytulasami?

Objęłam go i wtuliłam się w jego tors.

-Ładnie pachniesz.- powiedziałam cicho.

Serio?! Co ty robisz Stacy?!

Zaśmiał się lekko na moje słowa i odsunął się ode mnie, a potem zaczął kierować się w stronę wyjścia. Stanęłam w miejscu i popatrzyłam się na niego.

-Gdzie idziesz?

-Raczej gdzie idziemy. - poprawił mnie.- lekcja już się zaczęła, więc nie ma sensu na nią iść, chodź.

Rozejrzałam się po korytarzu i faktycznie.

Nikogo nie było.

-Nancy mnie zabije...- mruknęłam cicho.

Chłopak wyszedł już ze szkoły, więc szybko do niego podbiegłam żeby go dogonić.

-Gdzie idziemy?- zapytałam, gdy szliśmy już ponad 10 minut.

-Zaraz zobaczysz. - odpowiedział z uśmiechem.

Po chwili byliśmy już nad piękną rzeką wokół, której była łąka z kwiatami. Usiedliśmy nad tą rzeczką i patrzyliśmy się w niebo. Po chwili ściągnęłam buty i podwinęłam spodnie, widziałam, że Jere się na mnie patrzył ale postanowiłam to ignorować.

-Co ty robisz Brown?- zapytał.

Po nazwisku jak po pysku.

-Wchodzę do rzeki.- odpowiedziałam jakby to było coś normalnego.

Weszłam do środka i się zatrzymałam, woda była tak odrobinkę bardzo zimniejsza niż myślałam. Postawiłam pierwszy krok a potem drugi i usiadłam na dużym kamieniu, na którym nie było wody. Po jakimś czasie Jere wstał i podszedł do brzegu wody.

-Musimy już iść, za 15 minut mamy lekcje.

Westchnęłam ale wstałam z kamienia i weszłam do wody, postawiłam kilka kroków do przodu i złapałam rękę chłopaka. Założyłam buty i zaczęliśmy iść w stronę szkoły.

Gdy byliśmy już na miejscu usłyszeliśmy charakterystyczny dźwięk szkolnego dzwonka.

Idealnie.

Kiedy weszliśmy do klasy od razu zobaczyłam machającą do mnie Avę. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam obok niej.

***

Więc tak, wszystkie lekcje minęły dość szybko i oczywiście nie obeszło się bez przedstawiania się całej klasie.

Poznałam kilka dość fajnych osób, mogłam więcej oczywiście ale nie lubię poznawać nowych ludzi. Wolę żyć sama, bo nauczyłam się tego w domu zastępczym.

Oczywiście musiałam wszystko opowiedzieć w szczegółach Nancy ale za to ją uwielbiam, za to, że chociaż trochę interesuje ją moje życie. Pominęłam tylko sprawę z plastikami i "wypad nad rzekę".

Teraz leżę w moim cieplutkim łóżku i oglądam nowy odcinek mojego ulubionego serialu.

Gdy już skończyłam oglądać wyłączyłam telewizor, ustawiłam budzik na jutro i poszłam spać.

🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥

Hejo hejo

Pierwszy rozdział książki, mam nadzieję, że się podoba i przeczytacie💗

Jak się podoba to możecie zostawić gwiazdkę albo komentarz

Papa❤️❤️❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro