Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kolejna pobudka

Więc, spałam, tak spałam. Czas przeszły, ponieważ jak zawsze ktoś musiał mnie obudzić.

Poczułam ciągnięcie za rękę a po chwili leżałam już na podłodze. Lekko otworzyłam oczy i popatrzyłam w górę gdzie zobaczyłam uśmiechniętą twarz różeta.

-Pytanie po co?- zapytałam dość ostro.

Sorry ale ludzi, a przynajmniej mnie tak się nie budzi.

-Bo lubię.- odpowiedział z uśmiechem.

-A wiesz co ja lubię?- zapytałam i stanęłam przed nim a chłopak pokiwał przecząco głową. - to.

I w tej chwili zamachnęłam się dość mocno i uderzyłam chłopaka z całej siły z liścia. Chłopak odchylił głowę w bok i cicho jęknął z bólu, ja natomiast podeszłam do szafy i wyciągnęłam ubrania na dzisiaj, wzięłam kosmetyki i poszłam do łazienki. Zamknęłam drzwi i popatrzyłam w lustro.

Zrobiłaś to dziewczyno.

Uśmiechnęłam się zwycięsko i zrobiłam to co miałam zrobić, po czym wyszłam z łazienki i zeszłam na dół gdzie zobaczyłam Nancy która patrzyła się na mnie zabójczym wzrokiem.

-Hejka co tam?- zapytałam lekko zestresowana.

Już po mnie, miło było was znać.

-Czemu uderzyłaś Jeremiah'a?- zapytała dość ostro.

Nigdy tak nie podniosła tonu...

-Bo mnie zrzucił z łóżka!- próbowałam się jakoś wytłumaczyć.

Spojrzałam w bok i zobaczyłam, że chłopak patrzy na mnie z wrednym uśmiechem.

Mogłam mu mocniej przywalić.

-Jasne, ale masz go przeprosić. - powiedziała do mnie.

-Nie ma takiej opcji Nancy.- przytuliłam ją na pożegnanie i wyszłam z domu biorąc przy okazji plecak.

Założyłam kaptur na głowę, żeby nie było widać moich cudownych włosów. Po piętnastu minutach drogi byłam przy szkole i idealnie w tym momencie co weszłam do środka usłyszałam dzwonek na lekcje.

Weszłam do klasy i usiadłam obok Avy, która ściągnęła mi kaptur z uśmiechem. Na szczęście nikt z klasy nie zwracał na to już uwagi.

-Ej pasują ci takie włosy. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem.- może walnę się na takie same.

Popatrzyłam się na nią zdziwiona.

-Nie rób tego.- powiedziałam poważnie.- to jest trwała.

Gdy to powiedziałam dziewczyna zaczęła się głośno śmiać ale kopnęłam ją lekko w kostkę jak zobaczyłam nauczyciela wchodzącego do klasy. Dziewczyna złapała się za kostkę a nauczyciel zaczął lekcję.

Wszystko było idealnie aż do lekcji wf-u...

***
Przebrałam się w strój i czekałam na nauczyciela. Po chwili wszyscy już weszli i stanęliśmy w rzędzie.

-Dzisiaj gramy w siatkówkę.- powiedział nauczyciel patrząc na nas.- wybiera Jeremiah I... Luke.

Chłopaki stanęli przed nami i przejrzeli wszystkich wzrokiem.

-Stacy.- powiedział z uśmiechem Jere.

Nienawidzę cię.

Stanęłam obok niego przy tym wbijając mu palec w żebra, przez co chłopak lekko się zwinął z bólu.

Uwielbiam to robić.

Uśmiechnęłam się zwycięsko i gdy już wszyscy zostali wybrani ustawiliśmy się po wybranych stronach boiska i zaczęliśmy grę. Po chwili była moja kolej na serwowanie oczywiście nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zrobiła, a tak się złożyło, że przede mną stał Jere. Podrzuciłam piłkę do góry i uderzyłam w nią z całej siły, piłka sie obkręciła i uderzyła z całej siły w głowę chłopaka.

-Czy ty się dobrze czujesz?!- krzyknął i odwrócił się zły w moją stronę na co ja zaczęłam się śmiać.- myślisz że to jest śmieszne?!

Ja nie myślę tak ja to wiem.

-No oczywiście.- uśmiechnęłam się zadziornie.

Chłopak podszedł do mnie i popatrzył się na mnie z góry przez co z jego strony wyglądałam zapewne jak krasnal.

-Odegram się.- powiedział ostro i wznowiliśmy grę.

Kiedy była jego kolej stanęłam obok i ustawiłam się żeby móc odbić piłkę i gdy chłopak się zamachnął poczułam jak piłka trafia mnie w plecy i spadłam na ziemię. Odwróciłam się w jego stronę i popatrzyłam na niego z ziemi, chłopak popatrzył się na mnie i zaczął się śmiać.
Szybko się podniosłam i stanęłam przed nim.

No chyba go coś boli.

Zamachnęłam się i z całej siły uderzyłam go z pięści w twarz tak, że chłopak odwrócił głowę a później złapał się za nos.

Lubię bić ludzi.

-Kurwa pojebało cię?!- krzyknął z całej siły i popatrzył się na mnie ciągle trzymając się za nos.

-Dzieciaki uspokójcie się!- krzyknął nauczyciel i podszedł do nas.

No tak kurwa dopiero teraz zobaczył pewnie skończyły mu się do oglądania zdjęcia baby z polskiego.

Nie pytajcie skąd wiem.

-To ona zaczęła!- krzyknął chłopak.

-No bo mnie wkurzył!- odkrzyknęłam tak samo głośno jak on.

-Nie wytrzymam z wami! Koniec lekcji, Stacy zostajesz i reszta drużyny tak samo z chłopakami tylko Jeremiah idź do pielęgniarki.- powiedział wychodząc z sali.

Poszłam z niektórymi dziewczynami do szatni żeby przebrać się w stroje cheerleaderek które dostałyśmy od dyrektora. Były to spódnico spodenki i dość krótki top z średnim dekoltem wszystko było w kolorach naszej szkoły czyli: czerwonym i czarnym. Szczerze? Leżały na mnie idealnie. Wyszłyśmy na salę i ustawiłyśmy się po jednej stronie boiska już miałyśmy zaczynać ale zobaczyłam chłopaków z Jeremiah'em na czele wchodzących na drugą stronę boiska. Popatrzyłam się na nich i podeszłam do Avy.

-Co oni tu robią?- zapytałam cicho.

-Chłopaki grają w kosza na drugiej stronie zawsze tak będzie.-uśmiechnęła się.- i znam twoje kolejne pytanie Jeremiah jest kapitanem tej drużyny.

Że co?!

Popatrzyłam się na nią a później na chłopaka.

-Jeremiah!!!!- krzyknęłam na całą salę .

Chłopak uśmiechnął się i poszedł do mnie.

-Co tam?- zapytał z zadziornym uśmiechem.

Popatrzyłam się na jego nos a dokładniej na plaster który jest na nim i zaczęłam się śmiać.

-Z czego się śmiejesz?- zapytał zdezorientowany.

-Czemu masz plaster z...-powiedziałam i zaczęłam się bardziej śmiać ale jak się uspokoiłam to dokończyłam.- z dinozaurami.

Chłopak odwrócił wzrok ale widziałam że chce się śmiać.

-Pielęgniarka nie miała innych.- uśmiechnął się.

-Ta jasne, chcę ci tylko powiedzieć, że jak dostanę z piłki to po tobie.- popatrzyłam się na niego i odeszłam do dziewczyn.

Chłopak podkręcił z rozbawieniem głową i odszedł z racji tego, że jestem liderem dziewczyn zaczęłam im wszystko tłumaczyć a po chwili już robiłyśmy jedną z figur. Piramidę.

Z racji tego, że byłam najlżejsza to stanęłam na samej górze i gdy miałam się wyprostować piłka z całej siły trafiła w dziewczyny na dole i wszystkie spadłyśmy na ziemię. Popatrzyłam się na chłopaków którzy się z nas śmiali, oprócz Jeremiaha.
Poszedł do mnie i pomógł mi wstać.

Chwila, Jeremiah mi pomógł?

Popatrzyłam się na niego zdziwiona, miał tyle dziewczyn żeby im pomóc a wybrał mnie...

-Wszystko dobrze?- zapytał cicho.

-Nie..-powiedziałam i popatrzyłam na nadgarstek który bardzo bolał.- ale trzeba było myśleć zanim rzuciłeś piłką.

Chłopak popatrzył się na mnie z niedowierzaniem.

-To był Alex. - powiedział i pokazał na chłopaka przy ścianie.

-Spoko...- odpowiedziałam cicho.

Chłopak uśmiechnął się i przejechał mnie wzrokiem od góry do dołu patrząc na mój strój. Jedno było dziwne, zatrzymał wzrok na moim dekolcie, popatrzyłam się na niego i szybko się zakryłam.

-Pasuje ci ten strój.- puścił mi oczko i wrócił do chłopaków.

Chwilę stałam w miejscu i patrzyłam na jego oddalającą się sylwetkę.

Chyba się przesłyszałam.

Odwróciłam się w stronę dziewczyn które też były w średnim stanie i do nich podeszłam.

-Dziewczyny odpocznijcie już skończymy na dzisiaj następny trening za tydzień.-powiedziałam z uśmiechem i poszłam do szatni.

Przebrałam się w ubrania i wróciłam do domu, Nancy jeszcze nie było w domu więc poszłam do swojego pokoju i usiadłam na ziemi przy szafce.
Wyciągnęłam kluczyk z plecaka i otworzyłam ją, uśmiechnęłam się słabo i wzięłam do ręki zdjęcie moich rodziców.

Przetarłam je lekko z kurzu i przyciągnęłam do klatki piersiowej. W moich oczach zaczęły pojawiać się małe łzy, które z każdą sekundą się powiększały.

-Tak bardzo za wami tęsknię...- powiedziałam cicho do siebie.

Po jakiejś pół godzinie usłyszałam dźwięki na dole więc szybko schowałam zdjęcie i zamknęłam szafke, po czym wytarłam łzy tak że nie było widać że płakałam i zeszłam na dół. W kuchni zobaczyłam uśmiechniętą Nancy która tym razem przefarbowała sobie włosy na niebiesko.

-Hejka, ale włosy.- uśmiechnęłam się i podeszłam do niej.

-Dzięki przed chwilą byłam u fryzjera.- powiedziała z uśmiechem i podała mi torbę .

Zajrzałam do środka i zobaczyłam dwa pudełka lodów.

-Lody?!- krzyknęłam z uśmiechem.

To zawsze mi poprawia humor.

Wzięłam jedną paczkę a Nancy drugą i usiadłyśmy na kanapie po czym włączyłyśmy jakiś film z Netflixa i tak spędziłyśmy cały dzień.

Tylko przy niej mogę być chociaż w połowie sobą.
🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥🔥
Hejo hejo słodziaki

Mamy nowy rozdział i tak... Chyba pisałam go z trzy tygodnie co jakoś nie umiałam znaleźć słów xd więc ostrzegam że będzie słaby

No i tak w przyszłym tygodniu pewnie mnie nie będzie bo wyjeżdżam ale spróbuję jakoś ogarnąć

Papa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro